Rozdział 3
Promienie słońca wpadły do domu, oświetlając jakże dziwną scenę. Dafne leżała z głową na ramieniu Steve'a, który położył swoją głowę na jej i trzymał ją za rękę. Tony siedział opierając się o kanapę z głową odchyloną do tyłu, misiem na brzuchu i butelką alkoholu na czole, Natasha leżała na brzuchu Clinta, który zaś podobnie jak Tony siedział opierając się o kanapę z tym, że nogi miał położone na plecach Thora, który leżał skulony ściskając swój młot w ramionach. Wanda siedziała na fotelu a pod fotelem leżał Vision, który w ręce trzymał tarczę Kapitana. Bruce zamiast za kanapą leżał na stoliku do kawy a szyję obwieszoną miał świątecznymi lampkami. Brakowało tylko fotografa, który zrobiłby im zdjęcie a za tydzień ukazałoby się ono na okładce miesięcznika "NAJWIĘKSI IMPREZOWICZE". Także gdy Dafne się obudziła była w ciężkim szoku. Szok był głownie spowodowany jej obecnością w ramionach Kapitana.Szturchnęła go lekko. Nie było szans na wyswobodzenie się z jego uścisku nie budząc go uprzednio. Gdy zobaczyła, że to nic nie daje, dała mu mocnego kuksańca pod żebro.
-Auć. Mogłabyś wrócić do budzenia mnie terapią szokową?-Spytał uśmiechając się tak, jak to tylko on potrafił. Niestety dostał za to po głowie najbliżej leżącą poduszką.
-To była sytuacja kryzysowa-powiedziała-pomóż mi ich lepiej obudzić, albo nie, czekaj. Najpierw zrobię im zdjęcie a później ich obudzimy.
-To była miła sytuacja kryzysowa-powiedział Steve sam do siebie tak, żeby dziewczyna go nie usłyszała. Po zrobieniu zdjęcia, oboje zaczęli ich budzić z ustaloną wcześniej kolejnością. Najpierw Nat, Wanda, Clint, Vision, Bruce, Thor a Starka obudził głośny śmiech ekipy kiedy go zobaczyli. Tony jednak nie przejął się tym.
-Wyznaczam trendy-stwierdził-niedługo każdy zapragnie mieć butelkę po whiskey na czole oraz miśka na brzuchu. Nazwę to Whisiek albo Miśkey, muszę to przemyśleć.
Natasha zobowiązała się do zrobienia naleśników na śniadanie, albo obiad bo było już grubo po pierwszej popołudniu. Wanda i Dafne obiecały dotrzymać jej towarzystwa. Thor poszedł czyścić swój młot, który okropnie zaślinił, Vision i Tony zaczęli debatować na temat nazwy nowego trendu (Vision upierał się przy Miśkey natomiast Stark wolał Whisiek bo w jego domniemaniu brzmiało to lepiej). Clint natomiast postanowił namówić Bruce'a aby w tym roku zamiast choinki w salonie stanął Hulk opleciony kolorowymi lampkami (byle nie zielonymi!) a Steve stwierdził, że musi zmyć z siebie perfumy Dafne bo ten zapach go "dekoncentruje". Kiedy tylko to powiedział i zniknął Wanda i Nat zaczęły się śmiać, a Dafne walnęła głową o kuchenny blat z nadzieją, że Stark nie ma tu żadnych kamer.
-No,Daf-odezwała się Natasha-może wyjaśniłabyś nam co to znaczy "budzić terapią szokową"?
Dafne uśmiechnęła się nerwowo, przecież nie może im powiedzieć, nawet jeśli to przyjaciółki.
-Wiesz, to znaczy wywołać impuls za pośrednictwem, eem... no na przykład wylanie na kogoś wiadra wody żeby go obudzić-Daf zaczęła bełkotać, przy odrobinie szczęścia szybko zmieni temat.
-Czytałam o tym kiedyś-powiedziała Wanda-jakiś naukowiec powiedział, że bajka "Śpiąca Królewna" i sposób ożywienia jej mógłby zadziałać. Podobno pocałunkiem da się kogoś wybudzić z głębokiego snu.
Dafne poczerwieniały policzki na wspomnienie tamtej nocy.
-Daf!-krzyknęły obie kobiety uśmiechając się od ucha do ucha. One już wszystko wiedziały.
-To było konieczne!-krzyknęła dziewczyna na swoją obronę.
-A kubeł zimnej wody?-Spytała Wanda mrugając porozumiewawczo do Natashy.
-Nie było czasu na szukanie wiadra-wymamrotała dziewczyna ponownie opierając czoło o kuchenny blat.
-Opowiadaj...-powiedziała Nat wciąż się uśmiechając.
-Była noc. Ja praktycznie nie sypiałam, a zwłaszcza kiedy zaczął się okres nawracających koszmarów. Był podłączony do aparatury, kiedy nie słyszałam regularnego pikania myślałam, że dostanę zawału. Więc gdy zaczął się koszmar, poszłam go obudzić, jak zawsze. Ale tym razem się nie budził. Pomyślałam o terapii szokowej i... po prostu, tak wyszło. On się obudził, a ja wszystko mu wytłumaczyłam, obiecał, że nikomu nie powiem. I wy też musicie obiecać!
-Obiecujemy-powiedziała Wanda. Dziewczynie spadł kamień z serca.
-Idź zawołaj Steve'a na obiad-powiedziała Natasha uśmiechając się złośliwie do przyjaciółki.
Wlokła się po schodach i weszła do pokoju, w którym znajdowały się drzwi do łazienki. Miała zamiar zapukać i powiedzieć, że jedzenie jest gotowe, jednak Kapitan pokrzyżował jej plany ponieważ w tym samym momencie kiedy ona weszła do pokoju on wyszedł z łazienki. Dziewczyna stanęła w progu zastanawiając się czy jego na koszulki nie stać. Rogers podszedł do niej. Miał na sobie jeansy jednak brak koszulki uwydatnił umięśniony tors mężczyzny.
-Podziwiasz?-spytał i uśmiechnął się do dziewczyny.
-Jasne, swoją prace-odparła Dafne podchodząc do niego bliżej.Przejechała ręką do jednej z jego blizn-szyłam tą ranę, tą też, a tą ci zrobiłam jak wierciłeś się na stole kiedy szyłam tą...
Steve ujął jej dłoń.
-Co ja bym bez ciebie zrobił?
-Nic. Dalej leżałbyś zamrożony w lodowej bryle. Uwierz mi, nie powołano mnie do tego zadania dlatego, że lepsi lekarze mieli wolne-powiedziała Daf.
-Wiem. Nikt nie pozszywałby mnie lepiej-ich twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów, a odległość wciąż malała. Instynkt kazał dziewczynie zrobić krok w tył. Wyjęła swoją dłoń z jego uścisku.
-Natasha woła na obiad-powiedziała i skierowała się do wyjścia. Zatrzymała się w progu.-Może ubierz koszulkę-zasugerowała-chyba nie chcesz, żeby Thor poczuł się urażony-i wyszła.
Steve zastanawiał się chwilę po czym ustalił priorytetowe pytanie.
-Skąd wiesz, że poczułby się urażony, przecież chyba nie... Daf!-krzyknął za dziewczyną. Dobiegł go jej cudowny śmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top