Pierwszy Pocałunek
Sala była ciemna, okna przysłonięte roletami. Pod ścianą stał Telewizor a na wprost niego kanapa, na której siedzieli Steve i Dafne. Brunetka była przykryta niebieskim kocem a na kolanach miała miskę z popcornem. Blondyn siedział prosto z skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i miną wyrażającą głębokie zdumienie. W filmie leciała właśnie scena gdy młody Mark Zuckerberg tworzy Facebooka. Fury polecił jej zaznajomić go z otaczającym go światem. Uważała, że wywiązała się z zadania.
-Wyjaśnij mi-powiedział Steve-jak to możliwe, że wszystko zaczęło się od napisania równania na oknie i upicia się, nie dokładnie w tej kolejności.
-Geniusz nie wybiera-dziewczyna wzruszyła ramionami.
Oglądali spokojnie przez parę minut aż wszedł Clint.
-Hej Daf...-nie dokończył. Spojrzał niewyraźnie na ekran-...pozwolisz na chwilę?
Dziewczyna wyszła za drzwi.
-Serio włączyłaś mu The Social Network?-Spytał gdy zamknęła drzwi.
-Nick chciał żeby utożsamił się z współczesnymi czasami. Facebooka ma ponad 95% społeczeństwa, a reszta to dzieci poniżej 7 roku życia i jeszcze nie wiedzą o jego istnieniu.
Burton parsknął śmiechem.
-Fury chce żebyś poszła na misję i wzięła go ze sobą.
-Jaka misja?-westchnęła.
-Gala charytatywna Starka.
-To nie może jej sam załatwić? Nie może założyć na zbroję Iron Mana garnituru?
Clint tylko się uśmiechnął.
-Zgoda-westchnęła.
****
Gala była dla osób z wyższych sfer co było widać od razu. Śmietanka towarzyska kręciła się po sali bankietowej. Dafne idealnie wpasowała się w tłum. Włosy były spięte z tyłu głowy w koszyczek, miała przylegającą czerwoną suknię do ziemi rozkloszowaną u dołu i bordowe szpilki. Miała pomalowane usta czerwoną, matową szminką i i podkreślone oczy kredką. Gdy Rogers ją zobaczył nie był w stanie nic powiedzieć przez dobrych parę minut. Teraz stał po środku sali bankietowej i nie miał pojęcia co zrobić. Wiedział tylko, że muszą złapać grupę terrorystów.
-Steve, słyszysz mnie?-Spytał głos dziewczyny w słuchawce.
-Wyjaśnij mi, czy my te pseudonimy wymyślamy niepotrzebnie?-Clint był zdezorientowany.
-Nie zdążyliśmy ich wymyślić, przez Starka, który cały czas gadało tym jaki to nie jest wspaniały-odparowała Daf.
-Moim zdaniem możemy wymyślić je teraz-skwitował Tony.
-Zgoda "Narcyzie"-powiedziała Dafne.
-Ej, dlaczego akurat narcyz? Jest wiele cudownych określeń pasujących do mojego charakteru.
-Skoro tak ładnie prosisz to możesz być jeszcze Arogantem-zaśmiał się Rogers.
-A ty Blondi, albo Titanic, temu też na drodze stanęła góra lodowa.
Steve zmarszczył brwi.
-Titanic?
-Taki statek Blondi. Daf, miałaś go zaznajomić z XXI wiekiem-powiedział Tony.
-Na razie są na etapie powstawania Facebooka-odezwał się Burton.
-Nie wiem jak ty to liczysz, ale przed geniuszem Zuckerberga było jeszcze parę innych istotnych wydarzeń-Dafne osłupiała na słowa Tony'ego.
-Czyli ty jednak nie żyjesz erą Facebooka-skwitowała.
-A konto już mu założyłaś?
-Da się załatwić...
-Skończcie na siebie warczeć, już wolałem jak wymyślaliście te pseudonimy-burknął Clint.
-Wobec tego ty jesteś Orzełek... O... Czyżbym słyszał twojego facepalma Daf?
-Lituję się nad twoją głupotą Stark.
-Dobrze "Nimfo".
-Nimfo?
-A nie było takiej nimfy w mitologii? Bo coś mi się kojarzy, że...
-Daf, uważaj. Oni są blisko.
-Dlaczego nikt nie używa pseudonimów? "Orzełku" mów do naszej przyjaciółki "Nimfo".
-Dobrze "Narcyzie". Zastanawiam się czy nie obrażam teraz narcyzów...
Dafne wyciszyła przyjaciół w słuchawce i szła przed siebie. Wiedziała jak postępują ludzie zdenerwowani i jak się zachowywać aby tego nie okazać. Podeszła do Rogersa.
-Clint mówił, że są gdzieś blisko. Gdybyś był zamachowcem, gdzie byś poszedł?
-Nigdy nie planowałem takiej kariery zawodowej.
Dziewczyna zerknęła na parkiet. Wiele osób tańczyło ze sobą. W jej głowie myśli ciągnęły się jedna za drugą. Taniec-Ruch-Działanie-Swoboda-Ukrycie na widoku. Chwyciła Kapitana za rękę i pociągnęła w tłum tańczących par.
-Co robisz?
-Zatańczymy.
-Ty nie umiesz tańczyć.
-To najwyższy czas się nauczyć-odparła. Każdy krok równał się jej obserwacjom i analizie.
-Tańczymy, bo chcesz ich znaleźć?-Spytał blondyn.
-Tak-mruknęła brunetka dalej rozglądając się po sali.
-"Nimfa" ma rację "Blondi"-odezwał się Stark-ale na pewno część z nich kręci się po sali. Ja i "Orzełek" będziemy was ostrzegać. Narcyz bez odbioru.
Dafne wywróciła oczami. Próbowała dostrzec jakikolwiek ślad zamachowców. Nie było to łatwe. Ci ludzie wyglądali dokładnie tak samo. Tak samo wyniośli. Tak samo lekceważący. Co było dziwne iż znajdowali się na gali charytatywnej. Gdy nie skupiała się na tańcu była naprawdę dobrą partnerką i nie gubiła kroków. Steve żałował tylko, że nie ma jak spojrzeć w jej niezwykłe oczy.
-Tu "Narcyz" odbiór.-Głos Starka rozległ się w słuchawce-grupa ludzi idzie w waszą stronę z... no... każdej strony. Otoczyli was. Myślę, że nie celowo, ale gdy was zobaczą... Wymyślcie coś. Każdy z nich ma czarne okulary.
-Oh, na litość-westchnęła Daf-dlaczego czarne charaktery zawsze mają czarne okulary i kota? Nie mają ze sobą może persa? Wtedy idealnie wpasowalibyśmy się w kanon...
-Daf-upomniał ją Rogers.
-Sorki-mruknęła.
Dziewczyna zaczęła gorączkowo rozglądać się po sali. Gdy w tłumie mignął mężczyzna z okularami przeciwsłonecznymi na nosie, postanowiła, że to czas na odwrót taktyczny. Po czym przypomniała sobie, że takowy nie jest możliwy, bo ci ludzie szli z każdej strony. Jak ukryć się na widoku tak by zasłonić twarz i aby nie wydało się to podejrzane? Czy to w ogóle istniej? I czy jeśli tak to wydałoby się to nazbyt podejrzane, gdyby dwie osoby równocześnie zasłoniły twarze? Co zrobić, żeby to było naturalne?
W głowie Dafne pojawiła się pena myśl. Położyła dłoń na policzku Kapitana.
-Pocałuj mnie-powiedziała.
-Co?
Znowu histerycznie rozejrzała się po sali. Nie było czasu. Musieli to zrobić. Przyciągnęła jego twarz do swojej i połączyła ich usta. Wargi Steve'a były zimne, a on sam zdezorientowany. Objął dziewczynę w pasie. Trwało to długo choć dla obojga to była jedynie krótka chwila. Steve ujął jedną dłonią podbródek brunetki. Daf musiała wyczuć kiedy terroryści sobie pójdą. Dopiero wtedy przerwała tę jakże piękną scenę, którą ukradkiem podziwiało liczne grono gości. W tym Narcyz i Orzełek.
****
Po całej akcji Narcyz zaczął rozmawiać z Burtonem.
-Clint, widziałeś to co ja?-Spytał Tony przyjaciela.
-Mhm-Burton nie był w stanie wymyślić nic mądrzejszego, co było spowodowane szokiem bynajmniej nie od ataku terrorystów.
-A myślisz to co ja?
-A co myślisz?
-Myślę mój drogi Orzełku-zaczął Stark-że to mój ulubiony parring i, że imię ich córeczki to powinno być Taylor!
Agent spojrzał na miliardera.
-A jak będzie chłopiec?
-Też Taylor-podsumował Tony.
-Nieee, moim zdaniem do dziewczynki pasowało by Maja.
-Nieee, jeśli nie Taylor to ewentualnie w drodze wyjątku mogłoby być Susan.
-Co? Nieee, już lepsze jest Diana-powiedział Clint. Kłócili się tak jeszcze przez pół wieczoru aż przypomnieli sobie, że Dafne wcale nie spodziewa się córki. Że jednak nasi bohaterowie inteligencją nie grzeszą, resztę nocy spędzili na kłótniach o imię dla synka.
****
To co standardowo 5 gwiazdek i nowa historia.
Ps. jak wam się podobają te historyjki? Piszcie w komentarzach.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top