Piraci z Nowego Jorku Klątwa Czarnej Wdowy
Natashy rzadko zdążały się sny. Ale kiedy już, to takie naprawdę dziwne, zwariowane i pokręcone. Jak ten, w jej nocowanie.
****
Gdy otworzyła oczy znajdowała się na statku, otoczona bandą piratów. Nie miała pojęcia, co tu robi.
— Witam cię na Czarnej Wdowie. Jestem Kapitan Stark — długowłosy brunet w kapeluszu i z kaczką na ramieniu uśmiechnął się obleśnie do rudej.
Ta jedynie się skrzywiła.
— Czemu tu jestem? — w głosie Romanoff nie było nic cienia strachu.
— Musimy jakiś zwabić twojego ukochanego, Clinta Bartona i Kapitana Barnesa, czyż nie?
Po tych słowach dwóch piratów wzięło Natashę pod ramię i próbowało siłą wepchnąć do kajuty. Co zakończyło się ich bliskim spotkaniem z podłogą i liczeniem jednorożców latających nad ich głowami.
— Sama umiem chodzić — warknęła dziewczyna, po czym skierowała się do kajuty kapitańskiej.
Przez większość czasu czekała na przybycie Clinta. Wysłuchała też opowieści Starka, o Klątwie Czarnej Wdowy. Zaczęła się ona, gdy zaproponował nordyckiemu bogu kłamstw drinka. Wtedy Loki dotknął swoją dzidą jego serca i zmienił je w metalowe kółko. Od tamtej pory żaden drink nie smakował do Starka i jego załogi tak samo. Jeździli swoimi statkami na kółkach po ulicach Nowego Jorku i siali postrach. Od czasu do czasu ograbili jakiś McDonald albo Wallmart.
Tak było aż do niezbyt udanego abordażu w wykonaniu Bartona i Barnesa. A przez niezbyt udany należy rozumieć, że powyższa dwójka i Natasha stanęli w rządku do trampoliny, z której nie awen musieli skoczyć.
— Nie mogę się doczekać, aż zobaczę was uciekających przed rekinami — Kapitan Stark zatarł ręce w złowieszczym geście.
Romanoff zerknęła przez burtę.
— 6 BMW, 10 Fiatów, 3 Skody, 14 Volkswagenów i 2 Fordy, ale o rekinach ni widu ni słychu.
Tony przez chwilę się zamyślił, po czym ogłosił:
— W takim razie będziecie uciekać przed Fiatami, Skodami, Fordami i tak dalej... a teraz, skaczcie!
— Chwilę! — krzyknął Clint. — Chcesz mnie, więc daj im w spokoju odejść. Spuści ich po drabinie na dół, a ja pojadę z wami gdziekolwiek chcecie.
Starkowi spodobał się ten pomysł. Kazał spuścić drabinę, a następnie pozwolił w spokoju zejść na ziemię Buckiemu i Natashy.
Ci uciekli w bezpieczne miejsce, którym był opuszczony pub. Barnes odkopał stare zapasy rumu. Wziął jedną z butelek, a drugą podał rudej koleżance. Zaczął pić i śpiewać o metalowych rękach i o tym, że fajnie być piratem.
Z początku Romanoff chciała spalić rum, ale po niezwykłym występie swojego towarzysza zwyczajnie rąbnęła go swoją butelką skutecznie uciszając Barnesa do końca nocy.
Następnego dnia mieli jeden cel: uwolnienie Clinta.
Ukradli Cinquecento i podążyli za neonowo-różowymi śladami "Stark jest the best" pozostawionymi na jezdni.
Tymczasem Clint razem z Kapitanem Oszołomem... to znaczy Kapitanem Starkiem przyjechali do Stark Tower, gdzie kryły się wielkie pokłady alkoholu. Jedna w całości wypita butelka przez Bartona i byli uwolnieni od klątwy.
Problem polegał na tym, że Clint miał słabą głowę i nie dałby rady wypić całej butelki na raz. Musieli jednak spróbować.
Chłopak myślał o Natashy, o tym, że ją ocalił i poczuł, że może odpłynąć w spokoju. Zaczął pić jedną z butelek whiskey, gdy do wieży wpadli Romanoff i Barnes z wiosłami. Zaczęli okładać załogę i Starka drewnianymi kijami. Nat szczególnie dobrze się przy tym bawiła. Latała z wiosłem i krzyczała:
— HA HA HA! POCZUJCIE MOC MOJEGO WIOSŁA! MOŻE WAM DO TYCH ŁBÓW Z POWROTEM ROZUMU NABIJE! HA HA HA!
Była wręcz doskonała w sprawianiu bólu innym ludziom.
—-;Poddajemy się! Poddajemy się! — krzyknął Tony, po czym niezwykle bohatersko wyskoczył za burtę.
Lekko wstawiony Clint podbiegł do Natashy.
— Uratowałaś mnie! Następnym razem daj mi się wykazać.
— Oby nie było następnego razu — westchnęła ruda.
— Nie myślicie, że do twarzy byłoby mi z metalową ręką? — spytał Bucky grzebiąc w rzeczach złupionych przez piratów.
Nagle z rzeczy, w których buszował Barnes wyszła kaczka. Zakwakał kilka razy i podeszła do Clinta.
To była miłość od pierwszego wejrzenia. Natychmiast zapomniał o Romanoff i odszedł z kaczką, którą nazwał Pingwinem w świetle zachodzącego słońca.
****
—- Nie! — Natasha obudziła się z krzykiem na ustach.
Odetchnęła głęboko i uspokoiła się. Była prawie pewna, że Clint nigdy nie rzuciłby jej dla Pingwina. Chwyciła telefon i wybrała odpowiedni numer.
—- Halo? Bucky? Tak, to ważne... Jak to trzeci dziwny telefon dzisiejszej nocy? Nie ważne... Posłuchaj, czy gdybyś był piratem to chciałbyś mieć metalową rękę i jeździłbyś statkiem na kółkach po Nowym Jorku? To poważna sprawa... Czekaj! Nie rozłączaj się! Jest jeszcze coś... Myślisz, że Clint może mnie zdradzać z Pingwinem? Halo...? Bucky? Jesteś tam? Rozłączył się. Co za menda.
— Bucky to straszna menda — dodała sennie Wanda.
— Okropna menda — mruknęła Dafne.
Natasha położyła się w śpiworze i z uspokajającą myślą, że Clint nie mógłby zdradzić JEJ ze ZWIERZĘCIEM usnęła. Wciąż miała w pamięci boską scenę okładania Tony'ego wiosłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top