Klamka mi uciekła
Drużyna Avengers stała niemal w pełnym składzie w domu Dafne. Każde z nich trzymało kopertę, w której znajdowało się świadectwo i, co ważniejsze, wyniki egzaminów.
Dostali je dzień wcześniej po południu, ale umówili się, że zrobią to razem.
— Gdzie do cholery jest Stark? — spytała wściekła Natasha. Każdego już nosiło przez te wyniki, a miliardera nie było widać.
— Mówił, że idzie się odstresować i gdzieś wyszedł — mruknął Clint.
— Odstresować?-Spytała Dafne.
Barton jedynie wzruszył ramionami. Pingwin stał obok niego i wpatrywał się w kopertę łucznika jak w bardzo dobrze wyglądającego hamburgera.
Nagle od drzwi wejściowych dobiegł dźwięk drapania pazurami o drewno i głośne pukanie.
Dafne uniosła brwi i poszła żeby otworzyć.
W progu stał Logan z pazurami wysuniętymi w jednej ręce, gdyż drugą podtrzymywał Starka.
Tony miał czerwone oczy i niewinny uśmieszek na twarzy.
— Co się mu stało?-Spytała brunetka.
— Nie mam pojęcia. Znalazłem go w Central Parku jak rozmawiał z żyrafą.
— Rozmawiał z żyrafą — powtórzyła Daf. — To mnie akurat nie dziwi.
Gestem pokazała Loganowi żeby wszedł do domu i położył Tony'ego na kanapie. Jej przyjaciele zebrali się wokół Starka. Oprócz Clinta, który podbiegł uściskać Wolverina.
Steve natomiast posłał mu mordercze spojrzenie.
— Cześć — Logan skinął na niego głową. — Dawno się nie widzieliśmy. Kiedy to ostatnio było... A, już pamiętam. Wygraliśmy z wami mecz, a Daf cię zostawiła.
Adler spiorunowała go wzrokiem.
— Tak, Daf zawsze lubiła zwierzęta — odparował Steve.
Bucky zagwizdał, a Thor i Pietro zrobili ciche: uuuuuu.
— Lubiła też się uczyć. Jest bardzo mądra. Może dlatego tak do siebie pasujecie. No wiesz, przeciwieństwa się przyciągają.
— Logan! — krzyknęła gniewnie brunetka.
— Wybacz Daf, — spojrzał na nią i skierował się do drzwi — ale to prawda. Jest głupi jak kaczka.
W tym momencie Clint i Pingwin spojrzeli na chłopaka. Clint z wyrazem głębokiej rozpaczy na twarzy, Pingwin z nienawiścią.
Barton nie zdążył jednak nic zrobić, bo Pingwin go uprzedził. W mgnieniu oka podleciał do twarzy Logana i zaczął go gryźć. Pogonił go za drzwi i wrócił do domu.
— I nigdy więcej nie wracaj! — krzyknął za nim Clint. Następnie osunął się na podłogę i schował twarz w dłoniach, przez co jego słowa były nieco zniekształcone.
— A ja muf dałem.
— Co zrobiłeś? — krzyknął Bucky.
— Ufałem mu — zapłakał Clint.
James wypuści powietrze z płuc z wyraźną ulgą na twarzy.
— Dobra, to było dziwne — powiedziała Natasha wciąż gapiąc się na drzwi. — A temu co się stało?
Palcem wskazała na starka który leżał na kanapie i kołysał się na boki.
— Stary, co ci jest? — spytał Pietro.
— Nic — mruknął Tony. — Przepraszam za spóźnienie. Byłby szybciej, ale klamka mi uciekła.
— Co? — spytał Steve marszcząc brwi.
— Klamka mi uciekła — powtórzył Stark.
— Ale jak? — Bucky zmarszczył brwi.
— Normalnie. Chciałem ją złapać, ale ona zrobiła ziuuuuuuuu i uciekła.
— Co brałeś?— warknęła Wanda.
— Chyba lepiej spytać czego nie brał — mruknęła Daf.
— A może ta klamka była odkurzaczem? — zastanowił się Tony. — No wiecie, odkurzacze też robią ziuuuuuuu.
— Proponuję go olać i otworzyć koperty — powiedział Bruce i sięgnął o swoją.
Reszta zrobiła to samo. Nawet Stark. Dźwignął się z kanapy, zrobił ziuuuuuu i pobiegł po swoje wyniki.
Po za procentowym wynikiem z każdego egzaminowanego przedmiotu dołączono także karteczkę z komentarzem osoby sprawdzającej test.
— Ej — mruknął Tony. — Wokół czego krążą planety?
— Em... wokół, czy ja wiem, może... słońca? — głos Natashy ociekał sarkazmem.
— Aha. To wyjaśnia czemu prawie nie zdałem z geografii.
— Co napisałeś? — westchnął Bruce.
— Że cały wszechświat kręci się wokół mnie — miliarder jedynie wzruszył ramionami podczas gdy cała drużyna Avengers robiła facepalma.
— No co? Wszyscy mi mówią, że jestem pępkiem świata.
— Chyba raczej, że NIE jesteś pępkiem świata — sprostowała Adler.
— Muszę być pępkiem świata skoro kręci się wokół mnie, prawda?
— Odpuść — Steve położył rękę na ramieniu swojej dziewczyny. — Ze Starkiem nie wygrasz. Zwłaszcza naćpanym.
— Clint! Jakim cudem masz ze wszystkiego 100%?! Nawet Bruce nie ma wszystkiego na maxa! — krzyknęła Nat patrząc na wyniki Bartona.
— Strzelałem — mrugnął do rudej łucznik.
— To nie jest śmieszne — warknęła Romanoff.
— O co ci chodzi? Przecież wiesz, że ja zawsze trafiam.
— To zabrzmiało bardzo dwuznacznie — mruknął Bucky.
— Litery na papierze są czarne jak twoje myśli — szepnął mu do ucha Pietro.
— Okej, Stark — szepnęła Dafne podchodząc do miliardera. — Powiedz mi grzecznie co wziąłeś, bo ja z nimi nie wytrzymam przy pełnej trzeźwości umysłu.
Tony uśmiechnął się szeroko.
— Dobra, zdradzę ci mój sekret — kazał dziewczynie gestem podejść bliżej. — Jestem odkurzaczem.
Zaśmiał się sam do siebie, a następnie krzyknął ile sił w płucach: ZIUUUUUUUUUU!!!
****
Następny dzień był słoneczny i bezchmurny, jak przystało na na koniec czerwca. Dafne siedziała na plastikowym krześle, a obok niej cała jej klasa. Na zakończenie roku wszyscy byli ładnie ubrani, a co najważniejsze: trzeźwi umysłowo.
— Widzę, że Pan Odkurzacz dobrze się dzisiaj miewa — zakpił Pietro, patrząc na Tony'ego.
— Zamknij się — odwarknął Stark.
— Daj spokój Maximoff, Pan odkurzacz? Serio? — zbeształ go Thor. — Nie stać cię na nic lepszego? Odnoś się do Pana Ssącego z szacunkiem.
Białowłosy buchnął śmiechem zwracając na siebie uwagę sali wypełnionej uczniami i rodzicami.
Na scenę stojącą przed rzędami krzeseł wszedł dyrektor Fury i zaczął swoją końcowo roczną rozmowę.
— A więc, ten rok szkolny się skończył. Nareszcie, bo nie wytrzymałbym z wami ani dnia dłużej. Jesteście bandą rozchichotanych i rozwrzeszczanych nastolatków, którzy przygarniają kaczki samobójców i rzucają piłkami gdzie popadnie. Rozpoczęliście ten rok od zniszczenia auta trenera Coulsona, za co szczerze wam dziękuje, bo mamy teraz jedno miejsce parkingowe więcej, a ja się uśmiałem. Zakończyliśmy ten rok optymistycznym akcentem, gdyż Steve i Dafne wreszcie są razem. Stafne forever! — krzyknął Fury.
Dafne wzięła głęboki oddech.
— Od kiedy nasz dyrektor jest fangirl? — szepnął Tony.
— Niemniej — kontynuował Nick-ten rok szkolny dobiegł końca. Także wynocha mi stąd. I niech wam się wydaje, że będę za wami tęsknić, bo wszyscy przyprawiacie mnie o okropne migreny i problemy ze zdrowiem psychicznym.
Po tych słowach zszedł ze sceny i wszyscy zaczęli wychodzić.
Avengers stanęli na boisku szkolnym i zaczęli opowiadać sobie o swoich planach na wakacje. Wszyscy byli uśmiechnięci, zadowoleni i szczęśliwi.
Ale nagle słońce zostało zakryte przez jakąś dużą, czarną chmurę. Nie. To nie była chmura.
— Czy to jest... — wydukała Dafne.
Cała flota czarnych statków kosmicznych zaczęła się do nich zbliżać. A na samym przodzie na jakimś dziwnym, czarnym, ośmionogim koniu siedział...
— Loki — wycedził Thor.
— Witaj bracie — Kłamca uśmiechnął się szeroko. — Przybyłem zawładnąć dziewięcioma światami. A zacznę od waszego.
Steve wyszedł przed przyjaciół i podwinął rękawy.
— Czas zacząć zabawę — powiedział Steve po czym krzyknął: — Avengers...!
****
O kurczę. Nigdy nie sądziłam, że ta książka będzie miała swój koniec i że spodoba się tylu osobom. Jestem wam bardzo wdzięczna za komentowanie, gwiazdkowanie i czytanie. Tak oto kończy się pierwsza część. Nienawidzę końców, ale pocieszam się faktem, że będzie druga. Już w krótce. Mam nadzieje, że ostatni rozdział was nie zawiódł i że przeczytacie drugą cześć. Jeszcze raz wam dziękuje i do zobaczenia ❤️❤️❤️
Ps. Czy tylko dla mnie Steve z obrazka wyglada jak Jason Grace? 0.0
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top