Ferie cz. 3

— Zaraz wychodzisz dziurę w podłodze — Steve zerknął na Dafne, która wściekła chodziła w kółko. A raczej w owal, gdyż jej ręka przypięta kajdankami do nadgarstka Kapitana znacznie utrudniała jej tę czynność.

— I dobrze! Wychodzę fosę w podłodze, a następnie wrzucę do niej Tony'ego. Zabije, zabije... — mruczała pod nosem, a Rogers zerknął na nią z cieniem lęku. W końcu to on był pierwszy na linii frontu.

— Nie ciebie! — krzyknęła widząc jego minę-Jego!

W tym momencie drzwi do pokoju się otworzyły i stanął w nich Stark z tym swoim irytującym uśmiechem na ustach. Dobrze, że Daf miała skutą rękę, bo z miliardera wiele by nie zostało.

— TY WREDNY, GŁUPI... — zaczęła syczeć w kierunku Tony'ego. Nie zwieńczyła swojej wypowiedzi niezwykle kąśliwym i wulgarnym przymiotnikiem, gdyż Steve jej przerwał.

— Język!

— Twarz! — odparła wściekła Adler nakazując blondynowi milczenie.

— Kolano! — wrzasnął Thor.

Zaległa cisza. Ta z typu "Za każdym razem gdy myślisz, że już ujrzałeś dno ludzkiej głupoty ktoś puka od dołu".

— Myślałem, że wymieniamy różne części ciała — bóg podrapał się po karku.

Daf była już na granicy białej gorączki. Była tak wściekła, że napięta atmosfera była od razu wyczuwalna w powietrzu.

— Daj mi klucz — zwróciła się do Starka wyciągając wolną dłoń. Jednak nikt nic nie zrobił.

Brunetka westchnęła ciężko i zaczęła kiwać głową śmiejąc się przy tym. Faktem było, że wyglądała jakby coś ją opętało.

— Nie wierzę. Nie wierzę, że zrobiliście coś takiego. Wiedziałam, że jesteście nienormalni, ale...

— Obrażasz nas — Clint przerwał Adler co było zdecydowanie złym ruchem.

— Clint zamknij się — Dafne się zaśmiała. W oczach miała łzy. — Wy naprawdę nie widzicie? Nie zdajecie sobie sprawy, że to co robicie, przynosi odwrotne skutki?! Że ja może nie chcę czegoś takiego?!

— To miał był żart... — Bucky próbował jakoś załagodzić sytuację.

— Żart?! ŻART?! Mam dość! Tego co robicie! Wypadam! Nie gram już w to! Nie wiem, w co graliśmy, kiedy zaczęliśmy... ale ja odpadam. Bo mam was dość. Bo mam dość przyjaciół takich jak wy!

— Nie jesteś idealna! Dafne! Ogarnij się! — krzyknęła Natasha.

Bo z najlepszymi przyjaciółkami jest tak, że łatwo zmieniają się w najlepszych wrogów.

— Ja mam się ogarnąć?! Ja?! No tak! Przepraszam! Zapomniała, że to ja was skułam kajdankami!

— Posłuchaj no Adler, nie osądzaj mnie. Kiedy sytuacja cię przerosła, uciekłaś do szkoły Xaviera. Zaraz znowu uciekniesz. Bo taka jesteś. Nie umiesz stawiać czoła problemom. Uciekasz! NIe masz prawa mnie oceniać!-Wrzasnęła ruda.

— Wy jesteście moim problemem, Romanoff — położyła nacisk na nazwisku dziewczyny.

Bruce jako ten najinteligentniejszy zabrał Tony'emu klucz i uwolnił rękę przyjaciółki. Brunetka spokojnie wyszła z pokoju i delikatnie zamknęła drzwi, tylko po to, by w szaleńczym pędzie biec korytarzem jak najdalej.

****

Dafne oparła głowę o ścianę pokrytą białymi kafelkami. Jej oddech był nierówny, a na policzkach widniały ślady po wyschniętych łzach. Patrzyła tępo w przestrzeń. Żadna kłótnia nie jest łatwa, ale ku jej zdziwieniu przyniosła jej ulgę. Wreszcie powiedziała to co chciała. Szczerze. I choć przyszła ulga, to przyszedł i smutek.

Wiedziała, że nie jest idealna, ale słyszeć to od siebie, a od swojej przyjaciółki, to dwie różne rzeczy.

Wiedziała, że zrobiła słusznie. Pozwolili sobie na zbyt wiele. Choć dla innych ta rzecz mogła się wydawać niewinną głupotą, dla młodej Adler była kroplą przelewającą czarę. Naprawdę miała już dość Avengers.

Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi od łazienki i po chwili zobaczyła Starka, który siadł obok niej. Chociaż ten jeden raz nie nosił na twarzy tego sarkastycznego uśmieszku.

— Przyznaję, popełniłem błąd. Możesz czuć się zaszczycona, bo bardzo rzadko to przyznaję-powiedział Tony, jednak odpowiedziała mu głucha cisza ze strony dziewczyny. — Mówię poważnie...

— Ja też mówiłam poważnie, Tony, ja jestem zmęczona — w głosie Daf słychać było żal. — Nie kocham go, nie chcę go kochać. Bo boję się, że kiedy to zrobię, to nie z miłości, tylko z pragnienia świętego spokoju. Że zrobię to dla was. Że przestane w końcu odróżniać prawdziwe uczucia od tych wymuszonych.

Miliarder spojrzał na swoje buty. Nie myślał o tym, nikt z nich o tym nie myślał.

— Zrobisz coś dla mnie? — spytała świdrując go swoimi zielonymi oczami.

— Co tylko chcesz.

— Chcę wrócić do domu.

****

Stark usiadł na łóżku w swoim pokoju, które dzielił z Pietrem, Stevem i Thorem. Westchnął i patrząc w ścianę powiedział:

— Pojechała.

— Mówiłem, żeby tego nie robić — mruknął Thor.

— Wcale nie mówiłeś — odparł Pietro.

— Ale pomyślałem — bóg dumnie wskazał na swoją głowę.

— To ty umiesz myśleć? — spytał sarkastycznie Maximoff.

Panująca wściekła atmosfera udzielała się już każdemu.

— Nie kłóćcie się — do pokoju wszedł Rogers.

— Ty nie jesteś na nas zły? — Tony podniósł na niego wzrok swoich brązowych oczu.

— Nie tak jak ona.

— Może jak za tydzień wrócimy do szkoły, okaże się, że już ją zmieniła — sarknęła Natasha wparowując do pomieszczenia. Stała z rękami założonymi na piersiach.

— Aż tak jesteś na nią wściekła? — spytał Steve.

— Nie na nią — szepnęła Romanoff. — Na siebie. Na nas. Na to co zrobiliśmy — nastąpiła chwila ciszy, którą przerwała rudowłosa dodając: — ale mogła się tak nie wkurzać!

****

Kolejne dni mijały Dafne na powtarzających się czynnościach, czyli:

1. jedzeniu lodów

2. zwalczaniem smutku poprzez oglądanie seriali

3. unikanie jakichkolwiek kontaktów

Była właśnie w środku odcinka 3 sezonu "Glee", gdy jej matka weszła do pokoju. Usiadła na krawędzi łóżka i spojrzała na córkę. Dziewczyna wyjęła słuchawki z uszu.

— Coś się stało? — Spytała ze znudzeniem w głosie.

— Tak, stało się. Pokłóciłaś się z najlepszymi przyjaciółmi.

Daf wywróciła oczami.

— To nie są moi przyjaciele.

— Są Dafne. Pamiętasz jak w przedszkolu poznałaś Rachel Harris? Była twoją najlepszą przyjaciółką. Aż pewnego dnia tak się pokłóciłyście, że musiałam przyjechać do przedszkola. Tłumaczyłaś mi, że Rachel zaczęła się osądzać i mówić ci jaka to nie jesteś. Zrobiłaś jej tego dnia żart.

— Pamiętam — mruknęła brunetka. — Dorysowałam wąsy i okulary do jej rysunku.

— Dla ciebie to był niewinny żart, a dla niej obraza i brak szacunku — Martha mówiła spokojnie, mimo ciągłych westchnień córki.

— I co z tego? — spytała Dafne.

-To, że gdybyś nie zdała sobie sprawy ze swojego błędu, a Rachel nie zrozumiała, że nadmiernie zareagowała nie byłybyście przyjaciółkami.

— Uderzyła mnie wiaderkiem z kredkami w głowę — młoda Adler zmarszczyła brwi.

— Wina nigdy nie leży całkowicie po jednej stronie.

— Sugerujesz, że powinnam przeprosić.

— Sugeruję, że musisz przeprosić, żeby odzyskać przyjaciół.

****

Dafne szła szkolnym korytarzem myśląc nad tym jak przeprosić i czy aby na pewno nie uciec. Druga myśl była naprawdę kusząca.

Jej nogi jednak same powiodły ją pod salę od matmy. Mieli zastępstwo za Łucznictwo.

Gdy tylko Natasha ją zobaczyła, natychmiast wstała.

Cała reszta grupy siedziała w miejscu. Teraz mogły się zdarzyć tylko dwie rzeczy: albo dziewczyny się pogodzą, albo pobiją.

Choć Bucky chciał, żeby zapanowała zgoda, to jednak wolałby zobaczyć najpierw widok dwóch walczących między sobą lasek. A później niech się godzą.

— Przepraszam — powiedziały równocześnie. Uśmiechnęły się lekko pod nosem.

— Miałaś rację, nie jestem idealna. Nie powinnam, mówić o was takich rzeczy... i tak nadmiernie reagować.

— Dobrze zareagowałaś. To było głupie. Ktoś musiał nam to uświadomić. Bardzo dobitnie. A teraz chodź tu.

Natasha objęła przyjaciółkę. Dafne odwzajemniła ten gest. Później dołączyła się Wanda, Pietro, Steve, Stark... Aż w końcu zmienili się w "wielkie kółko tulisiów", jak określił to Clint.

— Wiecie co — powiedziała Dafne. — To były najgorsze ferie w moim życiu.

— Popieram — roześmiała się Natasha.

— Nie lubię Niemców — mruknął Steve.

— Zamówiłem Alpakę! — krzyknął Pietro.

— Moje najlepsze przyjaciółki się pokłóciły! — dodała Wanda.

Stali tam dalej przytuleni do siebie i śmiali się jak dawniej. Nagle zadzwonił dzwonek i drzwi do klasy się otworzyły.

— Razem? — spytał Bucky.

— Razem — potwierdzili pozostali.

— Ludzie, my wejdziemy przez te drzwi? —Tony zmarszczył brwi.

— Ja nie zrobię? Ja nie zrobię? — Pietro miał taką minę, jakby właśnie założył się z życiem o to co może, a czego nie.

— Ty nie zrobisz — Wanda poczochrała mu włosy.

Dafne wciąż obejmowała Natashę i uświadomiła sobie, że jest tak jak powinno być. Została jej jeszcze jedna ważna sprawa. Musi jeszcze zerwać z Loganem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top