Part 23
Razem z Aonung'iem wybraliśmy się do jego domu. W środku nie było nikogo poza nami, więc uniknęłam pytań i ciekawskich spojrzeń. Podczas gdy chłopak zabierał potrzebne nam rzeczy ja w tym czasie zaczęłam myśleć czy to aby dobry pomysł. Neteyam będzie na mnie zły. Jesli zobaczy mnie z Aonung'iem zrobi się znowu zazdrosny i nie wiadomo jak zareaguję. Bałam się trochę, że popsuję to co mnie i jego łączyło.
-O czym tak myślisz?- zapytał mnie nagle Aonung
- Aż tak to po mnie widać? - zapytałam ukrywając przed nim swoją twarz
- Ślepy nie jestem- odpowiedział co mnie rozbawiło, bo przecież nie wiedział ile mam palców na dłoniach - No dobra może poza tamtym, ale częściej patrzę ci w oczy, na twarz . Dlatego teraz widzę dobrze , że coś cię gryzie
- Nie powinnam ci ufać. W ogóle Aonunga nie powinno nas nic łączyć - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy
- Hmm jasne jak tam chcesz- uśmiechnął się - od dziś mamy relacje instruktor polowania, a uczennica. Pasuję?
- Jak najbardziej - ulżyło mi , że tak łatwo udało mi się z nim dogadać
Uśmiechnęłam się i ruszyłam ku plaży gdzie chłopak miał mi powiedzieć jak będą wyglądały nasze lekcję i jak ogólnie wygląda polowanie na ryby. Aonung wczuł się w rolę instruktora. Bardzo dobrze mi się go słuchało i wszystko od razu mi wchodziło do głowy.
Oboje dobrze się dogadywaliśmy podczas lekcji i w końcu przestałam myśleć o tej wizji. Miałam świeży umysł i byłam skupiona na poleceniach chłopaka. W momencie kiedy udało mi się złowić pierwszą rybę bardzo się ucieszyłam i nie kontrolując swoich emocji, rzuciłam się na Aonung'a by go przytulić... Chłopak nie spodziewał się tego , ale kiedy obcięłam jego szyję rękami od razu odwzajemnił mój uścisk i przybliżył mnie do siebie.. To nie powinno się wydarzyć, ale zrozumiałam to za późno.
- Mad! - usłyszałam wkurzony głos Neteyam'a
- No jasne, kto inny niż ty może nam przeszkodzić w takiej sytuacji - powiedział Aonung odsuwając się ode mnie
Odwróciłam się i spojrzałam na Sully'ego, który nadal szedł w naszą stronę. Miał groźne spojrzenie i ta jego postawa nawet mi mroziła krew w żyłach. Nie chciałam być po raz kolejny powodem ich bójki, więc od razu wyszłam mu na przeciw.
- Neteyam, proszę cię - powiedziałam zatrzymując go
Położyłam mu swoje dłonie na jego klatce piersiowej i spojrzałam mu w oczy. Wolałam byśmy szczerze teraz porozmawiali. Wiem co zrobiłam nie tak. Wiem , że powinnam z nim porozmawiać wcześniej, ale wtedy nie byłam gotowa. Głupio to zabrzmi , ale dzięki Aonung'owi nabrałam odwagi do tego by po kilku dniach w końcu z nim porozmawiać.
- Odsuń się Mad- powiedział jakby mi rozkazywał
- Komuś puszczają nerwy - wtrącił Aonung, a ja poczułam jak Neteyam napiął swoje mięśnie
- Tobie nie chodzi o niego... Musimy porozmawiać
Kiedy chłopak to usłyszał spojrzał na mnie. Skupił swój wzrok na moich oczach i czekał. Czekał aż to ja wykonam jakiś ruch. Czując że już nie rzuci się na syna wodza Metkayina, złapałam go za rękę i zaczęłam wracać z nim na plażę. Aonung oczywiście musiał go wtedy upokarzać, że się mnie słucha jak potulne dziecko. Musiał dodać wtedy swoje trzy grosze.
- Tego to mu nie odpuszczę...
- Neteyam !! - krzyknęłam i w momencie kiedy się odwróciłam chłopak uderzył Aonung'a - Neteyam proszę ci przestań!
Neteyam zatrzymał się i wrócił w moją stronę. Agresywnie złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w stronę brzegu. Przez ramię tylko zetknęłam na Aonung'a, który tym razem oprócz podbitego oka po wcześniejszej akcji, miał teraz zakrwawiony nos.
Neteyam nic nie mówił. Minęliśmy plaże i weszliśmy do lasu. Chłopak zaprowadził mnie do miejsca, w którym wyznaliśmy sobie miłość. Westchnął i spojrzał na mnie.
- Co to miało być?! Dlaczego z nim byłaś i go przytulałaś?! Co to wszystko ma znaczyć Mad!? - pytał głośnym tonem przez co trochę się go bałam
- Neteyam przepraszam cię... Ja, nie miałam odwagi. Chciałam się zająć czymś innym, by nie myśleć. Ja wiem że zrobiłam źle - przyznałam się zwiedzając głowę w dół. Nie mogłam patrzeć w jego oczy pełne żalu i gniewu.
- Źle? Mad ty ze mną praktycznie nie rozmawiałaś. Od tamtego dnia przy mnie milczysz i płaczesz. Widziałem jak na mnie reagujesz, ale nie sądziłem że pójdziesz się pocieszać do niego ! - warknął stając bezpośrednio przede mną
- Nie chciałam cię ranić, ale nie miałam odwagi powiedzieć ci ...
- Powiedzieć mi czego ?!
- Powiedzieć ci , że widziałam jak byłam człowiekiem i ty byłeś martwy w laboratorium. To przeze mnie tam byłeś. Robiłam na tobie badania. Dywan musiała mi pokazać to mając jakiś powód
- Co ? Mad co ty mówisz?
Złapałam Neteyam'a za dłonie i przez chwilę milczałam. W moich oczach pojawiły się łzy na wspominanie tej wizji,ale musiałam mu ją powiedzieć. Nie mogłam znowu z tym zwlekać. Chłopak widocznie wyczuł, że się zwyczajnie boję dlatego położył swoją ciepłą dłoń na moim policzku i lekko uniósł mi głowę.
- Nie chcę ci stracić - powiedziałam patrząc mu w oczy
- Nie stracisz mnie. Obiecuję, że zawszę będziemy szczęśliwi. Tylko musisz mi mówić o wszystkim- Neteyam pocałował mnie w czoło i przytulił
Przez chwilę milczałam i słuchałam bicia jego serca. Kiedy był blisko i przeczesywał moje włosy, cały ten strach mi mijał. Odsunęłam się od Neteyam'a i w końcu zaczęłam mu opowiadaczy o tym co zobaczyłam kiedy połączyliśmy się z drzewem dusz.
Chłopak słuchał mnie uważnie i nie przerwał. Delikatnie głaskał moją dłoń, która trzymał i popatrzył mi w oczy.
- Czułam jakbyś był tam przeze mnie. Jakbym to ja była powodem twojej śmierci. Dlatego nie mogłam z tobą rozmawiać. Nie mogłam spojrzeć ci w oczy i ...
Neteyam nie dał mi dokończyć i dosłownie zaatakował moje usta. Ten pocałunek różnił się od tego pierwszego. Nie był taki delikatny i niewinny. Teraz obojga nas trochę poniosło. Jego dłonie zaczęły przesuwać się z moich pleców ku dołowi... Byliśmy znacznie bliżej siebie i oboje chcieliśmy czegoś więcej , ale na nasze szczęście przerwał nam głośny dźwięk rogu. Odsunęłam się od chłopaka i spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem..
- Jeszcze raz przepraszam Neteyam
- Już dobrze... Ja też powinienem przeprosić. Za to, że widziałaś jak puszczają mi nerwy - Neteyam zawiesił głowę i spojrzał na soje dłonie, które były trochę ubrudzone krwią Aonung'a
- Zrobiłeś to przez mnie... - położyłam mu dłoń na ramieniu
- Zrobiłem to z zazdrości. Nie mogłem patrzeć na to jak ty i on...
- Ja wiem. To nie powinno się wydarzyć. Mnie i Aonung'a nic nie łączy. Neteyam ja ciebie kocham. Tylko ty się dla mnie liczysz
- Nie pozwolił bym ci odejść tak łatwo
Neteyam zaśmiał się,a ja do niego dołączyłam. Cieszyłam się, że razem w końcu wyznaliśmy sobie wszystko. Że teraz już nie muszę go unikać i ukrywać tego strachu. Teraz wiem , że mogę mu powiedzieć o wszystkim...
Po ponownym usłyszeniu głośnego dźwięku, postanowiliśmy wrócić do wioski i zobaczyć co się dzieje. Kiedy wybiegliśmy z lasu trzymaliśmy się za rękę. Spojrzałam na Neteyam'a i kiedy miałam pewność , że myśli o tym samym co ja, zacisnęłam tylko uścisk. Oboje już nie chcieliśmy ukrywać naszego związku.
____________________________________
Kochani ledwo co się wyrobiłam z tym rozdziałem, ale się udało. Dodałam go dzisiaj tak jak obiecałam hehe :) Mam nadzieję , ze nie jesteście na mnie źli o to ,że musieliście tak długo czekać... Ostatnio mam kilka ważnych spraw na głowie odnośnie pracy, więc mam mniej wolnego czasu. Mam nadzieję , że to zrozumiecie i będziecie cierpliwi :) Jeśli chcecie to zachęcam was do oddawania głosów i przede wszystkim komentowania.
Do następnego !
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top