Part 22


Otworzyłam swoje oczy i ujrzałam nad sobą zmartwianą twarz Neytiri , Tuk i Tsireyi. Dziewczyny kiedy tylko zobaczyły , że się obudziłam od razu odetchnęły z ulgą i zaczęły wszystkich informować, że nic mi nie jest. Nie słyszałam dokładnie to co przekazywały innym , ale prawie natychmiastowo podszedł do mnie Neteyam, Lo'ak , Jakie  i Kiri. Wszyscy się do mnie uśmiechali i dotykali mojej twarzy. Strasznie bolała mnie głowa i czułam się słabo. Dosłownie jakbym przed chwilą uszła z życia. Chciałam się podnieść by ich lepiej wszystkich zobaczyć i gdy Neteyam mi w tym pomógł. Zobaczyłam , że w namiocie jest także Ronal, matka Tsireyi i Norm. Zdziwił mnie jego widok, ale nie pomyślałam o tym by teraz pytać o to co on tu robi...

-Jak się czujesz? Boli ci coś?- zapytał z troską Neteyam

-Jest lepiej, ale co się stało?- zapytałam rozglądając się po każdym z nich

-Ponoć odleciałaś - zażartował Lo'ak, który oberwał w tył głowy od Neytiri

-Mogłaś umrzeć... podczas połączenia z Eywą dostałaś jakiś drgawek, płakałaś i zaczęłaś dławić się wodą. Gdyby nie Neteyam...- powiedziała Tsireya, ale nie mogła dokończyć. Nawet nie musiała, bo domyślałam się co mogło by się stać.

-Dziękuję- szepnęłam w jego stronę i spojrzałam mu w oczy. 

Wtedy przypomniało mi się co wtedy widziałam. Przypomniało mi się dlaczego płakałam. W moich oczach ponownie pojawiły się łzy, więc jak najszybciej zwiesiłam głowę. Wtedy Jake wygonił wszystkich i kazał mi odpoczywać. Gdy zostałam sama od razu się położyłam i zamknęłam oczy. Chciałabym muc zapomnieć, ale było to zbyt trudne. Uparcie myślałam o tym wszystkim. Miałam wiele pytań odnośnie tego dlaczego w tej wizji znowu byłam człowiekiem... Dlaczego i w jaki sposób Neteyam zmarł i dlaczego był w tej kapsule, a ja robiłam na nim badania... Nic nie rozumiałam.

Przez to wszystko zaczęłam się bać. Co jeśli zostałam zmieniona w navi tylko dla jakiegoś podstępu? Co jeśli ja specjalnie miałam zdobyć zaufanie rodziny Sully'ch? Co jeśli ja także jestem ta zła? Bałam się, że to co zobaczyłam było przeze mnie. Bałam się, że będę zgubą Neteyam'a, że go zranię i przeze mnie będzie cierpiał... Że oni wszyscy będą cierpieć. Brakowało mi odpowiedzi na to wszystko. Nie wiem co mam teraz zrobić. Żyć dalej, uśmiechać się i udawać jakbym nigdy nie widziała tej wizji? Boje się, że nie dam rady tego ukrywać. 

LO'AK POV

Po tym jak Mad doszła do siebie zauważyłem, że nie jest taka jak dawniej. Brakowało jej uśmiechu. Tego pięknego uśmiechu, spojrzenia z błyskiem w oku i w ogóle brakowało mi w niej szczęścia. Przez dwa dni wcale się do nas nie odzywała. Była cały czas zamyślona, a kiedy chcieliśmy z nią porozmawiać, zabrać na spacer ona używała wymówki , że jest zmęczona. Nie powiem każdemu z nas było jej żal, ale byliśmy też na nią źli. Chcieliśmy jej pomóc, ale ona nam na to nie pozwalała. Nawet Tsireya nie mogła od niej nic wyciągnąć, a przecież Mad powiedziała jej prawdę o sobie. 

Wyszedłem od dziewczyny po kolejnej próbie wyciągnięcia jej na plaże. Odmówiła, co mnie nie zaskoczyło. Wracając do reszty zobaczyłem, że Neteyam zaczął się od nich oddalać. Postanowiłem z nim pogadać, bo jemu najbardziej brakowało dawnej Mad. Neteyam starał się z nas wszystkich najbardziej. Za każdym razem pytał, jak się czuję?, czy czegoś jej brakuję i czy chce z nim porozmawiać ? ale ona milczała i odchodziła od niego ze łzami w oczach. Kiedy na niego patrzyła od razu zalewała się łzami, więc od dziś Neteyam starał się jej nie pokazywać. Jego to też bolało...

-Wiesz dlaczego taka jest?- zapytałem cicho i usiadłem obok niego na skałach

-Nie- odpowiedział wkurzony

-Myślę, że musiała coś zobaczyć podczas połączenia z Eywą. Wiesz jaka jest... Miała straszną przeszłość i może wróciły do niej jakieś wspomnienia

Neteyam nic nie powiedział. Zwiesił głowę i patrzył na swoje zaciśnięte dłonie w pięści. Siedząc obok niego czułem jego ból i gniew. Jeszcze nigdy nie widziałem go w takim stanie. Nigdy mu tak na nikim nie zależało jak na niej. Byłem pewny, że przez te kilka dni między nimi coś się zadziało.

-Ciebie i Mad cos łączy?- zapytałem licząc ,że mi odpowie i się nie wkurzy za to

-Nie- powiedział zbyt szybko. Nie uwierzyłem mu

- Daj spokój Neteyam, widzę to jak na nią patrzysz. Zupełnie tak jak ja na Tsireye... Powiedziałeś już jej?

Neteyam jednak nie chciał mi  powiedzieć co ich łączy. Wstał se skał i zaczął odchodzić w stronę wioski. To dało mi do myślenia. Przez chwile jeszcze siedziałem na skałach, a później ruszyłem do bawiących się w wodzie dziewczyn. One od razu zaczęły zadawać mi pytania odnośnie Neteyam'a i Mad. One też zauważyły, że oboje zachowują się dla siebie inaczej. 

-Myśle, że są razem- powiedziałem i za moimi plecami usłyszałem czyjeś kroki

-Kto jest razem?- to był Aonung

-Mad i Neteyam- odpowiedziała mu Tuk .Odwróciłem się i zobaczyłem jak Aonung napina mięśnie i zaciska szczękę. Patrzył na nas ze złością, którą chciał ukryć.

-Razem w sensie, że są parą? Chodzą na randki i takie tam?- dopytywał 

-No tak - odpowiedziałem mu - Nie zauważyłeś tego? Przez ostatnie dni...

-Jakbyś nie zauważył przez ostatnie dni byłem na połowach na otwartym morzu. Gdzie ona jest?

-Mad? Jest u nas odpoczywa- Kiri patrzyła na niego podejrzliwie tak samo jak ja. Aonung gdy się dowiedział o tym gdzie jest Mad, od razu poszedł w kierunku wioski.

MAD POV

Przemyłam twarz wodą i  w końcu postanowiłam się przewietrzyć. Wyjść na zewnątrz i spróbować wrócić do normy. Dzisiejszego dnia nie widziałam nigdzie Neteyam'a i dzięki temu nie przypominałam sobie o wizji. Przez te dwa dni strasznie głupio się czułam. Wystarczyło tylko , że na niego spojrzałam i już miałam ochotę płakać. Dlatego go odtrącałam, unikałam rozmowy z nim. Wiem jak to go musiało boleć. Widziałam jak odchodził wkurzony i wracał dopiero po kilku godzinach z takim samym nastawieniem. 

Podeszłam do wyjścia z namiotu i rozejrzałam się po plaży. Wszyscy pracowali, byli zajęci, dobrze się bawili, a ja ? Zbyt długo się nad sobą użalałam... Chciałam to zmienić, zająć się czymś by nie myśleć o tym co widziałam. Jak na zbawienie zobaczyłam wtedy idącego w moją stronę Aonung'a.  Nadal byłam na niego zła. Nie zapomniałam o tym jak mnie wtedy zranił. Dokładnie pamiętałam jak go uderzyłam i chętnie zrobiłabym to drugi raz. Lecz teraz był on moją szansą.

-Aonung musisz mi pomóc- powiedziałam wyprzedzając jego słowa. Chłopak słysząc to bardzo się zdziwił

-W czym?- zapytał

-Muszę przestać myśleć o czymś. Potrzebuję jakiegoś zajęcia

-To poproś Tsireye.... ja się nie nadaję by pokazywać ci jak się wyplata koszyki i inne babskie sprawy- uśmiechnął się, a ja spojrzałam na niego jak na idiotę

-A kto powiedział, że o takie zajęcia mi chodzi? Naucz mnie polować- poprosiłam

Chłopak przez chwilę milczał i mi się uważnie przygadał. Nie chciałam tracić więcej czasu. Chciałam w końcu tu się do czegoś przydać, a przebywanie z rodziną Sully'ch było nadal dla mnie ciężkie. To dlatego zwróciłam się o pomoc u niego. U osoby którą tutaj najmniej lubię.

-Okey, pomogę ci

_______________________________________


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top