Part 19


Po tym jak zobaczyłam Neteyam'a odetchnęłam z ulgą. Ulżyło mi , że to był tylko on ale i lekko mnie wkurzyło. Po co on się tak czaił? Wstałam z niego i odsunęłam się, by i on mógł się podnieść. 

-Co ty tu robisz?- zapytałam 

-Chciałem..

-Chciałeś nas pilnować? Nie ufasz mi ? Myślisz, że ze mną twoje siostry nie były by bezpieczne?- pytałam czując do niego żal. Neteyam patrzył na mnie jakby nie wierzył w to co teraz mówię.

-Nie ja tylko...

-Daruj sobie- powiedziałam  bez emocji i zaczęłam od niego odchodzić

-Mad!- krzyknął i mocno szarpnął moją dłoń by mnie zatrzymać. Teraz na jego twarzy widać było złość- Dlaczego dziś mnie tak unikasz?!- zapytał 

Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Jego spojrzenie zaczęło mnie paraliżować. Nie mogłam mu po prostu wypalić, że wiem o tym że mnie kocha i dlatego go unikam. Nie mogłam tez powiedzieć, że jestem na niego zła o te bójkę, bo to by znaczyło, że jestem obrażalska. Ehh byłam teraz w kropce.

-Dlaczego? Jesteś zła o to , że pobiłem tego idiotę?- zapytał już nieco łagodniej

-Tak, rzuciłeś się na niego z byle powodu- powiedziałam pod wpływem emocji i już chciałam mu się wyrwać i odejść, ale on nadal trzymał mnie mocno i na to nie pozwolił

-Byłem o ciebie zazdrosny Mad!- warknął patrząc mi w oczy- Zazdrosny, rozumiesz?

-Neteyam...

-Widzę cię Mad... Od początku czułem coś do ciebie- powiedział to zupełnie inaczej

Słysząc te słowa coś się we mnie zmieniło. Rozczuliłam się i ucieszyłam . Moje serce zabiło mocniej, a w oczach pojawiły się łzy. Neteyam poluźnił swój uścisk i drugą dłoń położył na moim policzku. Jego dotyk był teraz taki delikatny, taki ciepły. Czułam jak kolana mi miękną. Nie spodziewałam się, że on wyzna mi miłość. Nie teraz, nie w tym momencie. Nie byłam na to przygotowana, ale cieszyłam się, ale bałam się odwzajemnić jego uczucia. Bałam się, ze nie będę dla niego wystarczająco dobra. Przecież jestem inna. 

-Powiesz coś w końcu? - Neteyam wyrwał mnie z zadumy

- Neteyam ja... nie chcę cię zranić

- Więc tego nie rób- powiedział i położył moją dłoń na swojej klatce piersiowej. Jego serce biło jak szalone, mocno i szybko - Nie odtrącaj mnie

Gdy  to powiedział moje serce krzyczało tylko jedno, bym powiedziała mu te dwa słowa, które tak wiele dla navi znaczą. Przełknęłam ślinę i uniosłam głowę by spojrzeć mu prosto w oczy. Zatopiłam się w ich blasku przez chwilę, a później sama z siebie w końcu się odezwałam. 

- Widzę cię... Neteyam

Chłopak słysząc to uśmiechnął się w słodki sposób i od razu zaczął zbliżać do mnie swoją twarz. Wiedziałam do czego zmierza i sama bardzo tego pragnęłam. Byłam cała w skowronkach. Moje policzki się zaczerwieniły, a w brzuchu pojawiły się motylki. Jego wargi delikatnie połączyły się z moimi. Nasz pierwszy pocałunek był taki delikatny i niewinny. Uśmiechałam się przez pocałunek, a on odczuwając to tylko go pogłębiał. Obięłam jego szyję, a on przeciągnął moją talie do siebie , bym była bliżej niego.  Ten moment mógłby trwać całą wieczność. Nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz.

W końcu ja i Neteyam oderwaliśmy od siebie nasze usta. Nasze twarze były nadal blisko siebie tak samo jak nasze ciała. Dalej byliśmy w swoich objęciach. Oboję się uśmiechaliśmy i patrzeliśmy w swoje oczy. Czułam, że Neteyam był równie szczęśliwy jak ja. Jego oczy były pełne blasku i pełne miłości. Stało się.. Teraz kiedy oboje wyznaliśmy sobie miłość, chciałam by to trwało. Chcę go kochać , wspierać i dawać szczęście każdego dnia. 

- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Bałem się, że...

-Że nie czuję tego samego?- zapytałam, a on przytaknął 

-Pewnie cię zaskoczyłem- powiedział poprawiając moje włosy na ucho

Chciałam wtedy powiedzieć, że o tym wiedziałam, ale powstrzymałam się w ostatnim momencie. Zaśmiałam się cicho i podrapałam po karku. Neteyam zauważył, że coś ukrywam i zaczął się pytać o co chodzi. Nie mogłam powiedzieć  mu, że jego ojciec mi o tym powiedział. Mogłoby to go wkurzyć i wtedy mogłam źle wyglądać w jego oczach. Bałam się, że źle to przyjmie więc starałam się zapewnić go ,  że nic się nie dzieję...

- Nic nie ukrywam- uśmiechnęłam się i złapałam go za ręce 

Neteyam kiwnął głową i pociągnął mnie w stronę wioski. Zaczęliśmy w ciszy wracać, a gdy wyszliśmy już z lasu zaczęłam się zastanawiać co zrobimy dalej. Nie chciałam by wszyscy się nagle o nas dowiedzieli. Bałam się, że inni źle na to zareagują. Oboje byliśmy za młodzi na związki i nie znaliśmy się zbyt długo. Zwolniłam kroku i zmusiłam chłopaka do tego by się zatrzymał i na mnie spojrzał

-Co się stało?- zapytał

-Ja... jesteś pewien, by wszyscy się o nas dowiedzieli?- zapytałam z nadzieją, że sam będzie wolał zatrzymać naszą relację tylko dla nas. Przynajmniej na jakiś czas.

-A ty tego nie chcesz?- posmutniał

-Twoja rodzina nie zna mnie dobrze. Co jeśli nas nie zaakceptują... Nie chce by 

-Boisz się, że to za szybko? Spokojnie ... zaczekam tyle ile będzie trzeba Mad - powiedział , a następnie pocałował mnie w czoło

Byłam w szoku. Kiedy odszedł ode mnie ja nadal stałam w miejscu. Zaczęłam myśleć co oznaczały jego słowa. Czy chodziło mu o to by jak na razie nikomu o nas nie mówić? Miałam nadzieję, że tak. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam iść jego śladami. To było trochę dziwne , że wiedział od razu o co mi chodzi. Wiedział czego się obawiam i bez problemu znalazł na to rozwiązanie. Wtedy pomyślałam ,że Neteyam jest idealny.

LO'AK POV

Kiedy Kiri i Tuk wróciły do domu, zdziwiłem się że nie było z nimi Mad i Neteyam'a. Wiedziałem , że on samych ich nie puści. To było oczywiste, że będzie ich pilnował z bezpiecznej odległości. To samo robił kiedy ja i Kiri chodziliśmy gdzieś sami. On zawszę był tym opiekuńczym, odpowiedzialnym i raczej to się nigdy nie zmieni. Gdy dziewczyny zaczęły rozmawiać z rodzicami postanowiłem wyjść i ich poszukać. 

Krążyłem po wiosce i rozglądałem się po plaży i lesie, który był w tyle , ale nigdzie ich nie widziałem. W końcu jednak na swojej drodze zauważyłem Aonung'a i jego kumpli. Szykowali się na połów, o którym nam mówili.  Przypomniałem sobie o tym co mówił Neteyam i Tsireya, ale chęć płynięcia z nimi i pokazania im ,że nie jestem mięczakiem była znacznie większa. Podbiegłem do nich i od razu wszyscy na mnie spojrzeli...

- No proszę, chociaż jeden się odważył- Powiedział z kpiną Aonung

- Będziesz się naśmiewał , czy pozwolisz mi z wami płynąć?- zapytałem, a on tylko przytaknął i już po chwili wszyscy byliśmy w wodzie na swoich ilu. 

-Płyniemy za rafę , znam dobre miejsce na połów

-Ale jak to ? Nie mieliśmy polować na rafie?- zapytałem zdziwiony i lekko wystraszony

-A co cykasz się?- zapytał mnie Rotxo. Nie mogłem się teraz wycofać i dać im satysfakcji.

-Nie. Płyńmy- powiedziałem i dałem znać by prowadzili.

______________________________________

Mamy w końcu rozdział z pierwszym pocałunkiem ^^ Jak wam się podobał, co myślicie o tym co się stało? Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i  że się ucieszyliście, ze Mad wybrała Neteyam'a. Fanów Aonung'a, albo Lo'aka mogę zapewnić, że nie zakończę z nimi historii tak łatwo. Nie będę skupiała się tylko na romansie Mad i Neteyam'a, więc warto czytać kolejne rozdziały :) Dziękuję z góry za głosy i komentarze i zapewniam, że kolejny rozdział pojawi się już jutro :) Także do zobaczenia !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top