Rozdział 25
Siedziałam na zielonej ławce bawiąc się swoimi nogami, a bardziej nimi tupiąc. Raz prawa, raz lewa i tak w kółko. Zdecydowanie denerwowałam się całą sytuacją. Starałam opanować swoje nerwy, ale moje próby były nadaremne nic nie pomagało na mój stres. Weschnełam trzymając swoi telefon w recy co raz obracając go. Szukałam znajomej twarzy dodatkowo zadręczając się myślą, czy oby na pewno chłopak stawi się w umówione miejsce. Z każdą minutą bałam się coraz to bardziej. Co jeśli mnie wystawił do wiatru i tak naprawdę nie przyjedzie? Nie mogłabym mu tego wybaczyć.. tyle dni czekania miało być nadaremne ?
Poczułam wibracje spowodowaną nowym esemesem w telefonie. Nie spiesząc się zerknęłam na ekran. Na wyświetlaczu rozwidniał się napis „Pedofilek:*" Od razu na mojej twarzy wyskoczył wystarczająco duży uśmiech, który można by porównać do banana.
Pedofilek :* : Jestem już w mieście.
Pedofilek:* : Chyba się spóźnię parę minut
Pedofilek:* : Muszę chłopaków jeszcze zaprowadzić w jedno miejsce, bo nie chce mieć przy sobie jakieś sfatki czy coś
Me: Idiota :*
Me: Spóźniasz się
Me: Książe na białym rumaku nie pozwól swojej Księżnie długo czekać xD
Pedofilek:* : Nie wiedziałem, że zyskałem miano Księcia
Me: Ups..
Me: Przychodź szybciej bo ja tu zamarzam
Książe:* : Przecież jest prawie 30 stopni
Książę :* : JAK?
Książę:* : J A K ?
Me: Zimno mi bo ciebie tu niema
Me: Rusz swoją książęcą dupe skarbie
Książę :*: Daj mi 5 minut
Książę:* : 5 minutek
_____________
Cóż na ich spotkanie jeszcze sobie poczekacie ^^
Jeszcze jeden rozdział + epilog i żegnam się z tym opowiadaniem
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top