Rozdział 11
Kocham chodzić na mecze koszykówki, wiec i tym razem z wielką przyjemnością poszłam. Zawzięcie kibicowałam swojemu chłopakowi jak i reszcie drużynie. Pokonali przeciwników jednym punktem w ostatnich minutach. Derek był tak szczęśliwy, że zaprosił każdego na jutrzejszą domów, na którą zresztą musiałam być, bo odmówienia oczywiście nie było. Cóż jestem zmuszona iść.
Przeglądając zdjęcia na stronie internetowej szkoły z dzisiejszego dnia rozbrzmiał się dźwięk przychodzącej wiadomość na gg.
Jai: Miałem nie pisać, ale
Jai: Ał
Jai; wiedziałem cię dziś
Jai: z jak się nie mylę z twoim chłopakiem
Jai: Myślałem, że to nie ty, ale po sprawdzeniu zdjęcia byłem już pewny ze jednak osoba stojąca przy nim i obściskująca się jesteś nią ty
Me: Co ?!
Me: byłeś dziś na meczu?
Me: to znaczy, że mieszkasz w tym samym mieście co ja ?
Jai: Nie przyjechałem z kumplami
Me: Czemu nie podeszłeś do mnie ?
Jai: Wyglądaliście tak słodko
Jai: ble..
Kurwa.
Me: Jai
Me: Czemu ?
Jai: Bałem się Chli
Jai: bo wiesz ja zrobiłem coś bardzo głupiego
Jai: *nie dostępny*
Cholera ciota.
-------------------
Sprawy nam się co raz to bardziej komplikują
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top