Epilog

Me: Kochanie róż dupcie i weź tą ciężką torbę

Jai: Nie wiedziałem, ze bycie chłopakiem jest takie ciężkie

Me: Nie wiedziałeś w co się pakujesz ?

Jai: Może w pewnym sensie :P

Jai: Chli :*

Rzuciłam telefon na szpitalne łóżko i uderzyłam chłopaka w tył łopatki uśmiechając się przy tym zwycięstwo.

- Ał.. a to za co ? – udawał nadąsanego

- Wiesz zawsze chciałam dać ci kuksańca, kiedy powiesz moje zdrobnienie, a przytrafiła mi się okazja wiec korzystam

- Chli.. – uśmiechną się bardzo szeroko obracając się w moją stronę

- Nie.. Jai.. proszę – chłopak zaczął łaskotać mnie po brzuchu – nie nawidzę cię Jai ! hhaha Proszę..

- Naprawdę mnie nie nawidzisz ? – zbliżył się do mnie tym samym opadłam bezwładnie na to niewygodne łóżko na którym spędziłam praktycznie dwa miesiące. Jego krwiste usta były zbyt blisko moich, które w pewnej chwili mnie pocałowały. Całował tak niesamowicie tak jak by zaraz mielibyśmy się już nigdy nie widzieć a pocałunek to pożegnanie.

Cieszę się, że teraz mam Jaia blisko siebie. Co prawda jeszcze parę dni pomieszkam z mamą, a potem razem z Jaiem przeprowadzamy się do małej kawalerki, którą już wynalieliśmy. Spróbujemy razem czegoś nowego.

To niesamowite jak dwoje ludzi zaczyna się w sobie zakochiwać.

To niesamowite że zaczęło się wszystko od jednej głupiej wiadomości

To niesamowite, że jesteśmy razem.

Kocham się Jaie Brooksie ! 


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top