zacznijmy od nowa, Lou.
Minął miesiąc od tamtej rozmowy z Liamem i Zaynem. Harry zdążył już wyjść na kilka randek z Louisem i kilka normalnych spotkań i za każdym razem bał się zaczynać temat.
Teraz.
Gdy nabrał siły i jest gotowy zadzwonił do Louisa aby ten do niego przyjechał. Oczywiście wcześniej dostał niezłej zrypy od przyjaciół za to, że tak długo zwleka z tą rozmową.
Usłyszał ciche pukanie do drzwi i cicho podszedł do nich. Obrócił się w bok aby dokładnie się sobie przyjrzeć.
Włosy znów były dłuższe niż zawsze. Związane w dwa, malutkie koki z włosów z przodu. Czarna bluza, która była trochę przy duża. Tego samego koloru spodnie z dziurami na nogach. Na stopach miał kapcie króliki, które dostał od Louisa.
Uśmiechnął się lekko i otworzył drzwi odrazu witając się z Louisem -- hej -- wpuścił go do środka.
-- Cześć, mogę widzieć co się stało? Przez telefon wydawałeś się dziwny jakieś -- spojrzał na niego.
-- Chcesz coś do picia? -- spytał po chwili omijając jego pytanie.
-- Herbatę -- szepnął cicho patrząc dziwnie na bruneta.
-- Jak chcesz to idź do salonu, ja zaraz przyjdę do Ciebie -- uśmiechnął się lekko do niego.
Jego ręce trzęsły się niesamowicie mocno. Bał się tej rozmowy ale wiedział, że już nie jest w stanie się wycofać.
Pięć minut później był już w salonie i siedział na przeciwko Louisa. Między nimi była cisza i Harry w końcu postanowił ją przerwać -- możemy porozmawiać?
-- Oczywiście -- mruknął -- o czym chciałbyś ze mną rozmawiać?
Harry spuścił wzrok -- o tym wszystkim, no wiesz -- zadestylukował rękoma.
-- Oh, o to Ci chodziło -- przytaknął -- więc dokładnie co byś chciał wiedzieć?
-- Wszystko. Bądźmy ze sobą dzisiaj szczerzy -- szeptał.
-- Okey, nie ma sprawy -- skinął głową -- więc... -- kaszlnął -- Chcesz wiedzieć dlaczego to zrobiłem, prawda? -- spytał i dostał lekkie skinięcie głową -- mówiłem Ci, że miałem chłopaka, którego nigdy nie kochałem. Nikt nigdy nie kochał mnie. Miłość to dla mnie coś nowego. Nieznane uczucie. Dziwne. Poznałem je dzięki tobie.
-- J-ja...
-- Zakochałem się w tobie, Hazz -- mówił cicho -- szalenie się w tobie zakochałem. Bałem się. Bałem się tego wszystkiego.
-- B-bałeś się? -- spytał słabym głosem.
-- Tak, Harry. Bałem się, że jeżeli będziemy ze sobą po tym wszystkim to Ciebie zranie. Zrobię jedną rzecz źle i nie będziesz chciał mnie znać. Jesteś dla mnie ważny i nie chciałem Cię stracić. Mimo, że po tym co zrobiłem to Ciebie straciłem -- przewrócił oczami -- był to błąd. Nie zasłużyłeś na takie traktowanie, Hazz.
-- L-Louis...
-- Jeśli dasz mi szansę. Już taką pewną szansę to na pewno zrobię wszytsko abyś był szczęśliwy i abyś miał wszystko co najlepsze.
Harry spuścił głowę w dół. Nie wiedział co powiedzieć -- po prostu się w tobie zakochałem, Hazz. Przez te miesiące nic się nie zmieniło a teraz staje się to coraz silniejsze.
-- Przepraszam -- powiedział cicho mimo, że mam lekką ochotę piszczeć z powodu tego co powiedział przed chwilą Louis -- przepraszam za mój egoizm wtedy gdy chciałeś porozmawiać. Przepraszam za to co zrobiłem Ci następnego ranka, byłem wtedy zły i głupi. Przepraszam, że później nie chciałem twoich wyjaśnień. Przepraszam, że gdy odchodziłem to Cię pocałowałem. Przepraszam -- podniósł głowę do góry wy spojrzeć w niebieskie tęczówki -- przepraszam, Louis, przepraszam.
-- Nie masz za co. Rozumiem twoje zachowanie.
-- Nie, Louis, nie -- potrząsnął głową -- powinienem Cię wysłuchać. Bez moich fochów. Bez mojego egoistycznego zachowania. To co zrobiłem było złe. Każdy człowiek musi rozmawiać o takich rzeczach więc nie rozumiem dlaczego ja nie dałem nam ze sobą rozmawiać. Starałeś się, martwiłeś się a ja Cię po prostu ignorowałem bo uważałem, że nie zasługujesz na rozmowę. Na żadną z szans. Poczułem się jakbyś potraktował mnie jak dziwkę. Tak się czułem.
-- Jeżeli tak się czułeś to przepraszam. Wybacz mi, Hazz. Nie chcę abyś nadal tak się czuł. Ja nie miałem nawet tego na myśli. Nigdy nie nazwałem Cię dziwką. Nigdy o tobie tak nie myślałem -- szepnął -- Jesteś dla mnie zbyt ważny abym miał Cię nazwać czy nawet traktować jak dziwkę -- mówił.
Harry opuścił głowę w dół -- wybaczysz mi moje zachowanie? -- spytał po chwili.
-- Oczywiście, że tak, Hazz -- powiedział -- a ty? Wybaczysz mi moje?
-- Tak -- skinął szybko głową.
Kamień spał im z serca i byli najszczęsliwszymi ludźmi pod słońcem.
Harry przybliżył się do Louisa i położył głowę na jego nogach. Wtulił się w jego ciało -- zacznijmy od nowa, Lou. Proszę -- powiedział słabym głosem.
Szatyn położył rękę na jego głowie i zaczął ogarniać jego kosmyki włosów -- Jeżeli tak chcesz to tak zrobimy, mały. Zacznijmy wszystko od nowa.
Harry nic nie odpowiedział tylko bardziej wtulił się w szatyna, który z góry obserwował jego idealną twarz. Zniżył się w dół i pocałował jego skroń i policzek. Harry uśmiechnął się delikatnie i przymknął oczy -- zbierałem się na tę rozmowę jakiś miesiąc -- powiedział po chwili.
-- Miesiąc? Aż tak straszne to było?
-- Bałem się co mi powiesz -- szepnął -- teraz wiem, że wszystko jest okey i cieszę się, że porozmawialiśmy chociaż powinniśmy zrobić to już dawno -- mówił cicho.
-- Lecz gdybyś potrzebował więcej czasu zaczekałbym na Ciebie. Wiesz o tym -- jego dłoń ciągle gładziła jego włosy czasami zaznaczając jego policzek.
-- Wiem, Lou. Wiem to -- otworzył oczy i odrazu spotkał się z niebieskimi tęczówkami.
-- Jesteś taki piękny -- szepnął do niego. Harry zarumienił się lekko.
-- Ty też, Lou -- patrzył mu w oczy i mimo, że chciał bardzo pocałować jego usta to nie mógł. Nie był w stanie tego zrobić. Jeszcze nie teraz -- Za tydzień w sobotę -- zaczął -- są urodziny Alex'a. Chciałbyś pojechać do wesołego miasteczka ze mną i z nim na noc? -- spytał się go po chwili.
-- Z przyjemnością z Tobą pojadę, Hazz -- powiedział cicho nie odstępując od niego wzroku.
-- Dziękuję -- uśmiechnął się i znów zamknął oczy tuląc się do talii Louisa.
Między nimi była cisza. Każde z nich myślało o słowach drugiej osoby. Cieszyli się obaj, że ta rozmowa jest już za nimi. Cieszyli się, że wkroczyli na nowy etap w ich znajomości. Cieszyli się po prostu sobą.
-- Przepraszam jeszcze raz -- szepnął naprawdę cicho Harry gdy znów oblało go poczucie winy.
Louis skinął lekko głową i uśmiechnął się do niego. Znów złożył na jego policzku długi pocałunek.
Obaj po chwili zasnęli w swoich ramionach pomimo wczesnej pory. Byli szczęśliwi, że mają siebie i postanowili, że nigdy nie dopuszczą do jakiejkolwiek sytuacji, która może to wszystko zniszczyć.
💙🚗🌎💚
dodane: 06.04.2018r.
Miłego dnia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top