Wiele dla mnie znaczysz...
Harry otworzył zaspane oczy i spojrzał na sufit. Zagryzł wargę a jego oczy opuściły kilka samotnych łez przypominając sobie o ostatnim wydarzeniu. Wstał delikatnie do pozycji siedzącej i spojrzał naprzeciwko siebie. Na sofie leżał Louis. Spał jeszcze.
Harry oglądając jego twarz załamał się jeszcze bardziej. Twarz Louisa była dla loczka tak perfekcyjna, że miał ochotę całować go i całować. I może właśnie by tak było gdyby nie to, że szatyn go odrzucił. Zapewne leżeliby teraz wspólnie w łóżku. Louis by spał a Harry budził porannymi pocałunkami. Louis przyciągnąłby go do namiętnego pocałunku i tak by wspaniale zaczęli dzień.
Niestety.
Rzeczywistość była inna. Louis był inny, Harry tak samo. Wszystko między nimi byłoby dobrze gdyby nie to, że to Harry zaproponował seks. Myślał, że nie jest wystarczająco odpowiedni w tych sprawach więc szatyn postanowił przekazać mu to w taki sposób.
Obwiniał siebie jak i starszego. On zawinął swoją ufnością i naiwnością a Louis?
Louis zawinął swoim zachowaniem. Chamstwem.
Obaj byli winni i obaj powinni wziąć za to konsekwencje.
Wstał z łóżka i udał się do toalety w celu wzięcia prysznica. Zaraz po ściągnięciu ubrań został w samych bokserkach. Spojrzał w wielkie lustro i zauważył jeszcze lekko widoczne malinki na jego ciele. Podniósł rękę i zaczął dotykać je palcem. Zagryzł wargę i przymknął oczy przypominając sobie jak dobrze mu było.
Było wspaniale, cudownie. Louis był delikatny. Dbał o to aby mu było dobrze. Seks z szatynem to najlepszy seks loczka w jego życiu. Ciągłe pocałunki, miłe słówka, robienie malinek. Po prostu potrafił się nim zająć a tego właśnie brakowało w życiu Harry'ego. Nikt nie potrafił się nim zająć. Do czasu gdy do jego życia nie wstąpił Louis.
Nie mówiąc tu już o samym seksie ale o życiu codziennym. Przytulał, całował, dawał komplementy, żartował, przejmował się jego zdrowiem. Po prostu takiego mężczyzny ze świecą szukać. Był wspaniały, cudowny, kochany. Piękny, przystojny, jedyny w swoim rodzaju.
Harry wszedł pod prysznic i zaczął obmywać swoje ciało płynem. Delikatnie, wolno.
Po jakiś dziesięciu minutach wyszedł i wytarł się ręcznikiem. Założył szybko ciuchy i skorzystał jeszcze z toalety. Wszedł po chwili do pomieszczenia i zauważył jak Louis siedzi na łóżku -- dzień dobry -- powiedział cicho.
-- Hej -- odpowiedział Harry pakując do torby swoje ciuchy. Usłyszał jak Louis wzdycha i po chwili wchodzi do toalety.
***
W aucie było cicho. Chłopcy od godziny byli w drodze a żadne nie zamieniło ze sobą słowa.
Louis szybko pożegnał się z Madeline obiecując, że jak coś się stanie poważnego to zadzwoni. Obiecał i tak zrobi -- Harry? -- spytał cicho. Harry mruknął prawie nie słyszalnie -- m-możemy pogadać? Proszę?
-- O czym?
-- O nas -- szepnął cicho i spojrzał na niego.
-- Myślę, że nie mamy o czym rozmawiać. Chciałem to zrobić po ostatniej nocy z samego rana ale ktoś chyba nie miał na to ochoty. Mi teraz przeszła ochota. Więc, przepraszam.
-- Harry... Proszę Cię o to -- zjechał na pobocze.
-- Po co zjechałeś? I tak nie będę z Tobą rozmawiał. Chce być jak najszybciej w domu a zostało jakieś pięć godzin.
-- Chce z Tobą porozmawiać. Daj mi szansę.
-- Nie, Louis -- pokręcił głową nadal na niego patrząc -- Nie chce z Tobą rozmawiać.
Louis zagryzł wargę i po chwili spuścił głowę na dół -- daj mi się przynajmniej wyjaśnić. Źle się z tym czuje.
-- A nie czułeś się źle gdy zapewniałeś mnie, że jesteśmy na dobrej, jebanej drodze do miłości? Nie czułeś się źle gdy kurwa pieprzyłeś się ze mną? Po co kłamałeś? Jakim człowiekiem trzeba być, że wykorzystałeś biednego chłopaka zamiast pójść do burdelu? Powiedz mi jakim!
-- Harry, j-ja... -- szepnął.
-- Ja Ci powiem, Louis -- mówił głośno -- trzeba być chujem bez uczuć. Trzeba myśleć głową a nie chujem. W porównaniu tego co masz w głowie a tego co masz na dole przeważa ta druga część. Niestety -- prychnął.
-- Boże, Harry. Nie mów tak! To jest nie prawda.
-- Tak? Skoro to nie prawda to dlaczego potraktowałeś mnie tak a nie inaczej? Dlaczego nie myślałeś jak ja się czuje?
-- Zależy mi na tobie, Harry -- spojrzał na niego. Jego oczy były zaszklone tak samo jak loczka.
-- Tak, jasne. Niewierze Ci, Louis. Nie chcę Cię znać.
-- Mówiłeś, że się w nie zakochałeś.
-- I? Przeszło mi -- skłamał.
-- Harry, proszę Cię. Nie może to przejść tak z dnia na dzień. Powiedz mi czy coś jeszcze tam do mnie czujesz? -- jego głos załamał się.
-- Nie.
-- Proszę o szczerą odpowiedź, Hazz.
-- Możemy już jechać? Mówiłem chcę być jak najszybciej w domu i jestem zmęczony.
-- Chciałem z tobą porozmawiać, Harry. Nie zbywaj mnie! -- krzyknął.
-- Louis... -- zacisnął zęby -- to nie ja Cię zignorowałem z samego rana po seksie. Zachowałeś się jakbyś miał przed sobą dziwkę i ty robisz jej przysługę za to, że kurwa ją gdzieś zawozisz. Poczułem się okropnie i nadal się tak czuje. Zakochałem się kurwa w tobie a ty to wykorzystałeś. Rozumiesz? Zakochałem się w tobie -- na ostatnie ze słów jego głos się załamał. Zaczął płakać i nie mógł tego powstrzymać. Po prostu był za słaby.
-- Kurwa, Hazz -- również zaczął krzyczeć -- też się zakochałem. Już wiesz dlaczego się tak zachowałem? Wiesz? -- zaśmiał się po chwili -- seks był cudowny i nie obwiniaj siebie o nic bo nie masz takiego prawa. Jesteś piękny, cudowny i najlepszy. We wszystkim. Przepraszam Cię za to jakim chujem jestem!
Harry otworzył swoje usta i po chwili opuścił głowę w dół. Nie wiedział co powiedzieć. Po prostu postanowił zostawić to w spokoju.
-- Chce abyś wiedział -- zaczął od nowa, spokojniej -- że wiele dla mnie znaczysz. I nawet gdy nie będziesz chciał mnie znać to po prostu nie zapomnę o tobie, okej? Jesteś pierwszą osobą jaką pokochałem i nie chce aby to się zmieniło.
Harry zagryzł wargę ale dalej płakał. Wziął swój telefon i słuchawki. Wziął koc i przykrył całego siebie razem z głową. Zaczął płakać i nie interesowało go to czy Louis słyszy czy nie.
Dla niego było to za dużo.
💙🚗🌎💚
Dodane: 21.03.2018r.
Miłego dnia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top