Wbijaj od tyłu, młody.
-- Pokój do jutra --szepnął -- z jednym, wielkim łóżkiem i sofą.
-- Sofą? -- spytała się go kobieta.
Louis spojrzał do tyłu na Harry'ego. Stał, opierał się o ścianę jednego z budynków. Zapłakany z torbą. Patrzył na nich -- t-tak -- kiwnął głową wracając wzrokiem do starszej kobiety.
-- Kto to? -- spytała patrząc na Louisa i zaprzestając swoich czynności.
-- Słucham? -- zmarszczył brwi.
-- Kim ten mężczyzna jest dla pana? -- spytała ponownie. Louis zagryzł ponownie wargę.
-- Narzeczony -- skłamał. Nie chciał mówić tej kobiecie całej prawdy. Nie chciał aby uważała go za dupka, którym i tak jest.
-- Hmmm -- mruknęła -- coś się stało? Przeważnie jak jakieś pary przyjeżdżają to jak najszybciej lecą na górę do pokojów.
-- Pokłóciliśmy się -- szepnął -- błahostki.
-- Uwaga, patrzy -- mruknęła -- widzę, że cały czas na Ciebie patrzy. Kocha Cię, widać to w jego spojrzeniu mimo tak dalekiej odległości. Nie odrywa od Ciebie wzroku.
-- J-ja...
-- Nie chcę się wtrącać bo to nie moja sprawa -- szepnęła -- ale jeżeli chcesz z nim dobrze żyć to się z nim pogódź. Louis -- spojrzała w jego dowód -- jeżeli chodź na chwilę brałeś pod uwagę waszą relacje przeproś go. Jeżeli go kochasz, uszczęśliwiaj go -- patrzyła mu w oczy -- kochaj go całym sercem i ukazuj mu to na każdym kroku. Pozwól mu na róże na ślubie. Jeżeli chce weźcie dwa koty. Jeżeli chce mieć więcej niż trójkę dzieci daj mu to. Jeżeli ma ochotę na zakupy, pójdź z nim na zakupy. Jeżeli chce abyś został z nim a nie wyszedł z kumplami na piwo, zrób to. Jeżeli chce ciszy i nie chcę się odzywać to daj mu cisze. Ale pamiętaj drogi -- szepnął -- mimo tego, że masz mu pokazywać miłość na każdym kroku nie rób tego co zawsze on chce. Wiem, że mówiłam coś innego przed chwilą ale musisz sam wyczuć kiedy i na co pozwolić. Okej, Louis?
-- O-okej -- kiwnął głową. Teraz przyjrzał się twarzy kobiety. Była ona po pięćdziesiątce. Blond włosy miała związane w kucyka. Ubrana była w lekką, kwiecistą sukienkę.
-- Louis? -- usłyszeli po chwili. Obaj przerażeni spojrzeli w jego stronę.
-- Harry -- westchnął -- od jak dawna tutaj jesteś?
-- Nie interesuje mnie to z kim i o czym rozmawiasz -- mruknął -- mógłbym się dowiedzieć ile czasu Ci to jeszcze zajmie? Jestem zmęczony i chcę się położyć -- przejechał dłonią po czole.
-- Złociutki -- odeszła od biurka -- macie pokój sto siedemnaście. Proszę -- podała mu kluczę a Harry skinął głową.
-- Dziękuje -- uśmiechnął się słabo i odszedł nawet nie patrząc na szatyna.
-- Jesteście tak w sobie zakochani, że aż razi w oczy -- powiedziała gdy tylko Harry zniknął za budynkami. Tym samym oderwała Louisa od wlepiania wzroku w chłopaka i zagryzania wargi -- Madeline -- podała mu rękę przez okienko.
-- Louis -- powiedział i oddał uścisk dłoni.
-- Idź do niego. Nie odzywaj się jeżeli nie chce. Nie dotykaj. Śpij w łóżku -- ostrzegła go -- jak coś będę tutaj, Louis. Możesz przyjść w każdej chwili.
-- Dziękuje -- szepnął odchodząc.
***
Louis oderwał wzrok znad telefonu i spojrzał na Harry'ego -- gdzie idziesz?
-- Co Cię to interesuje? -- spytał chamsko i ubrał na siebie bluzę.
-- To, że się jednak o ciebie martwię i chcę wiedzieć gdzie idziesz. jest dwudziesta trzecia a ty gdzieś się wybierasz -- powiedział spokojnym głosem.
-- Idę się przejść. Pochodzić. Nie będę nigdzie daleko więc spokojnie -- powiedział wychodząc z pokoju.
Louis odłożył telefon i spojrzał na sufit. Patrzył tak na niego dobre kilka minut.
Wziął głęboki oddech i wyszedł na balkon. Rozejrzał się dookoła i zauważył Harry'ego na jednej z ławek. Gdy wsłuchał się bardziej mógł usłyszeć szloch. Cichy szloch. Zagryzł wargę i odchylił głowę do tyłu -- boże -- szepnął do siebie.
Wyszedł z balkonu i po drodze wziął koc i swój telefon z łóżka.
Zamknął drzwi i schodząc na dół i prawie nie zabijając się na schodach podszedł powolnym krokiem do bruneta -- Harry? -- spojrzał na niego -- przyniosłem Ci koc abyś nie zmarzł -- podszedł bliżej. Stanął na przeciwko niego. Jego głowa była spuszczona na dół a ciało trochę trzęsło się z zimna -- przykryję cię -- szepnął bardziej do siebie i rozłożył koc, którym go nakrył -- tutaj zostawiam Ci kluczę do pokoju. Ja idę na recepcje pogadać. Madeline... Madeline to moja stara znajoma. D-Dawno się nie widzieliśmy. Jak jednak będziesz tu nadal siedział kiedy wrócę to pójdziesz ze mną, dobrze? -- spytał kończąc go przykrywać kocem. Harry skinął lekko głową -- przynieść Ci jeszcze jeden? -- tym razem dostał negatywną odpowiedź -- okej. Jak coś to będę tutaj gdzie odbierałem klucze.
Harry znów skinął głową i Louis poczekał chwilę zanim poszedł. Bał się trochę o bruneta. Bał się o niego cały czas -- cześć, możemy pogadać? -- spytał Louis przez okienko.
-- Wbijaj od tyłu, młody -- zaśmiała się starsza kobieta otwierając mu drzwi.
💙🚗🌎💚
Dodane: 19.03.2018r.
Miłego dnia, kochani!❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top