tego się nie spodziewałem.

-- Idź, możesz tu iść sam -- powiedział Harry gdy Alex ubłagał go czy może iść na karuzele dla małych dzieci.

Harry usiadł na jednej z ławki obserwując jak Louis robi to samo co on -- urocze dziecko -- powiedział po chwili -- po wujku -- dopowiedział.

-- To prawda -- odparł z uśmiechem do niego. Obaj patrzyli jak Alex wchodzi na jedno z autek i czeka aż karuzela ruszy.

Harry przybliżył się Louisa i oparł głowę o jego ramię -- musimy kiedyś przyjechać tutaj sami ale na wesołe miasteczko dla starszych osób -- powiedział po chwili Louis.

Opatulił go swoim ramieniem i zaczął ogarniać jego włosy -- z przyjemnością -- uśmiechnął się.

-- Nie jest Ci zimno? -- spytał.

-- Trochę ale wytrzymam. I tak zaraz idziemy do hotelu -- mruknął i poczuł jak jego ciało zostaje odsunięte -- Nie, Lou, nie -- pokręcił głową.

-- Nie marudź tylko załóż -- podał mu bluzę, która była na niego za duża.

-- A ty?

-- Ważne aby tobie było w niej ciepło, tak? -- spytał i Harry po założeniu bluzy znów oparł głowę o jego ramię. Louis złożył na jego skroni lekki pocałunek.

Zauważyli jak Alex macha do nich więc obaj odmachali. Między nimi była cisza od dłuższego czasu -- Harry -- zagadał po chwili.

-- Hmm? Co jest? -- spojrzał na niego.

-- Wiesz, że jesteś dla mnie ważny? -- patrzył w zielone tęczówki Harry'ego -- jesteś ważny jak nikt inny i nie pozwolę abym ja albo kto inny Ciebie zranił. Zapamiętaj, że jakby coś się zawsze działo to śmiało możesz mi mówić. Zawsze Cię wysłucham i Ci pomogę -- szepnął bawiąc się jednym z kosmyków jego włosów.

-- Też jesteś ważny dla mnie, LouLou -- uśmiechnął się słabo do niego i pocałował jego policzek.

Louis zaśmiał się z niego i tym razem to on pocałował jego policzek -- wyglądasz dziś tak pięknie -- mruknął nadal patrząc w jego oczy -- ślicznie -- uśmiechnął się lekkim uśmiechem.

-- Dziękuję -- skinął głową i opuścił ją na dół -- ty też, Lou -- zarumienił się lekko nadal przytulając się do ciała Louisa -- już dwudziesta -- szepnął -- będziemy zaraz iść, dobrze?

-- Oczywiście, Hazz -- powiedział po chwili i pocałował ponownie jego skronie.

*

Harry spojrzał do góry gdy nad nim pojawił się Louis -- zasnął?

-- Tak -- kiwnął głową -- trochę długo to zajęło ale zasnął -- zaśmiał się i usiadł obok na ławce.

-- Niemożliwe, że prosił Ciebie o to, abyś Ty poszedł z nim.

Louis zaśmiał się pod nosem i spojrzał na chłopaka. Harry kolejny raz dzisiejszego dnia położył głowę na ramieniu szatyna i wtulił się w jego ciało. Poczuł od niego ciepło i gdy tylko zawiał mocniej wiatr wtulił się w jego ciało -- co ty się tak wtulasz, Hazz? -- spytał po chwili.

-- Przyniosę nam koc -- powiedział po chwili i wstał -- odrazu zobaczę co u Alex'a -- uśmiechnął się do chłopaka wychodząc z balkonu.

Chwilę później wszedł na balkon, który pokazywał widok na wesołe miasteczko. Usiadł obok Louisa i znów wtulił się w jego ciało. Mruknął gdy chłopak opatulił go ramieniem i złożył na głowie pocałunek -- jestem ciekaw co by było gdybyśmy się nie spotkali -- powiedział po chwili.

-- Zapewne moje życie byłoby nudne tak jak wcześniej -- wzruszył ramionami -- nie byłbym taki szczęśliwy jak teraz -- mówił cicho -- bo trafiłem na największy skarb na całym świecie.

Harry zachichotał cicho i zarumienił się mocno -- Louis... -- szepnął -- pytałem na poważnie.

-- A ja Ci poważnie mówiłem, Hazz -- powiedział chichocząc -- jestem w stu procentach poważny.

Harry spojrzał znów przed siebie tym razem nie odzywając się.

Ziewnął przykrywając się kocem i przytulając się do ciała szatyna do granic możliwości. Poczuł jak chłopak zaczyna głaskać jego plecy co chwila składając na jego głowie lekkie pocałunki.

Powoli czuł, że zasypiał w ramionach Louisa i nic nie było w stanie go zatrzymać. Poczuł jak Louis delikatnie kładzie głowę na jego głowie i zaczyna nucić cichą piosenkę.

Louis obserwował Harry'ego, który z lekkim uśmiechem zasypia w jego ramionach.
Zaczął nucić piosenkę aby było mu lepiej zasnąć, ponieważ wiedział, że chłopak jest bardzo zmęczony.

Gdy oddech chłopaka wyrównał się a Louis mógł popatrzeć się ponownie jego twarzy.

Jego usta nadal poruszały się w rytmie piosenki jaką nucił chłopakowi.

Byli w takiej pozycji dziesięć minut.

Harry przekręcił się i otworzył oczy spoglądając przed siebie a później w szatyna -- coś nie tak? Chcesz już iść? -- dostał przeczącą odpowiedź.

Patrzyli sobie w oczy. Harry zagryzł wargę i wypuścił powietrze ze świstem. Przybliżył się bardziej do jego twarzy a ich oddechy się mieszały -- Louis... -- szepnął i położył rękę na jego policzku.

Ich twarze wyrażały wiele emocji. Strach, pożądanie, namiętność i wiele innych.

Palcem zaczął gładzić jego twarz i przybliżył się jeszcze bliżej. Ich twarze dzieliły milimetry a ciała zaczęły się trzęść.

W końcu, po tak wyczekiwanym czasie dla chłopaków Harry musnął jego usta. Delikatnie i spokojnie. Po ich ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Stęsknili się za ustami drugiego mimo, że wcześniejszym razem mało z nich korzystali.

Harry zrzucił z siebie koc aby zarzucić ręce na kark chłopaka. Ich wargi nadal się lekko ocierały o siebie. Każdy z nich bał się wykonać bardziej odważnego ruchu ale w końcu do tego doszło.

Louis przyciągnął go do długiego, namiętnego, pełnego miłości pocałunku. Swoje ręce połóżył po obu stronach bioder i lekko je ścisnął.

Harry lekko podniósł się ze swojego miejsca i usiadł na kolanach Louisa.

Ich pocałunek był spokojniejszy aby dodać do niego języki.

Louis zagryzł wargę chłopaka dając znać, że chce dołożyć do ich pocałunku języki -- Louis... -- szepnął ponownie. Ten pocałunek był naprawdę przyjemny i potrzebny obu chłopakom.

Walkę języków wygrał Louis i po jakimś czasie ich pocałunek zwalniał.

Obaj oderwali się od siebie patrząc sobie w oczy. Harry zagryzł wargę i wtulił się w ciało chłopaka -- tego się nie spodziewałem -- zachichotał i pocałował jego czoło.

Harry uśmiechnął się pod nosem i schował twarz w zagłębieniu jego szyi. Ziewnął ponownie i objął Louisa.

Szatyn wstał trzymając Harry'ego na rękach. Ten uśmiechnął się tylko i złożył pocałunek na jego szyi.

Poszedł z nim do pokoju kładąc na łóżku. Ściągnął z niego delikatnie ubrania pozostawiając go w samych bokserkach. To samo zrobił ze swoimi ubraniami.

Położył się koło chłopaka, którego chwilę później przytulił od tyłu -- dobranoc, mały -- szepnął całując jego plecy.

-- Miłych snów, Louie.

💙🌎🚗💚

dodane: 08.04.2018r.

Miłego dnia, kochani!❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top