patrzyłeś na mnie jak śpię?
-- Gotowy? -- spytał gdy odszedł od auta i zobaczył chłopaka. Jego włosy były związane na górze w małą kitkę. Miał lekko przy dużą, czarną bluzę z Gucci a do tego czarne, opinające jego nogi spodnie. A najzwyklejsze czarne vansy zdobiły jego stopy. Na swój grzbiet miał narzucony jeszcze zwykły, brązowy płaszcz.
Harry skinął z uśmiechem na twarzy do Louisa i podszedł do niego. Ten spojrzał w jego oczy i uśmiechnął się -- zapraszam Cię w takim razie do auta -- odchrząknął i ruszył razem z Harry'm na jego stronę auta. Otworzył mu drzwi a loczek podziękował promiennym uśmiechem i skinięciem głowy.
Louis ostrożnie zamknął drzwi i szybkim krokiem udał się na swoje miejsce kierowcy. Spojrzał na chłopaka i zagryzł wargę -- hmm?
-- Nic, nic. Wyglądasz po prostu pięknie -- zachichotał razem z Harry'm gdy ten dostał wypieków na twarzy -- jedziemy?
-- Oczywiście -- skinął głową. Spojrzał ostatni raz na szatyna -- gdzie jedziemy?
-- Na randkę -- powiedział poważnie -- nie no. W miejsce, które Ci się spodobało. Będziemy mogli spokojnie posiedzieć, pogadać -- uśmiechnął się -- będzie przyjemnie.
-- To super -- zachichotał.
*
-- Serio? Nigdy nie oglądałeś tego filmu? Mówiłem Ci o nim.
-- Nie oglądałem właśnie. Podobno fajny ale wyciskacz łez. Ogólnie muszą mi się nazbierać bo ostatnio cierpię na ich brak -- zaśmiał się -- na pewno obejrzę sobie 'Pamiętnik'.
-- Mam nadzieję -- uśmiechnął się promieniście.
Louis zagryzł wargę i powiedział:
-- Jeżeli będziesz chciał, któregoś dnia możemy obejrzeć razem -- mówił cicho.
-- Z przyjemnością obejrzę ten film z Tobą Louis -- stwierdził.
Między chłopakami była cisza. Louis uważnie przyjrzał się twarzy chłopaka. Jego wargi były lekko rozchylone jakby chciał coś jeszcze powiedzieć ale zrezygnował. Oczy obserwowały jego ręce.
Grzywka nadal była związana w na jego kucyka a reszta włosów stała na wszystkie strony. Ciągle marszczył swój nos, co wyglądało strasznie słodko jak dla Louisa -- chcesz jeszcze? -- zapytał gdy zauważył, że pozostało mu mało shake truskawkowego.
-- Nie, dziękuję. Nie dam już rady -- westchnął -- jestem opity. Wypiłem pięć shake'ów -- zaśmiał się.
-- Okej -- skinął głową -- idziemy? -- spytał po dłuższej chwili. Harry skinął szybko głową i Louis zawołał kelnera aby mógł zapłacić. On podał mu sumę rachunku a Louis dodał jeszcze spory napiwek.
Razem z brunetem z lekkim uśmiechem wyszli z małego budynku -- Lou... auto zostawiłeś tam -- powiedział smutno.
-- A to nie koniec -- pokręcił głową -- chyba, że chcesz już do domu to mów. Zawiozę Cię.
Harry podszedł do niego -- Nie. Chce jeszcze -- odparł cicho.
Louis uśmiechnął się i skinął głową. Razem z Harry'm ruszyli wolnym krokiem w stronę plaży. Między nimi była cisza -- Gdzie idziemy?
-- Zaraz zobaczysz, jeszcze jakieś trzy minutki drogi -- powiedział cicho spuszczając głowę.
Odkąd Harry dowiedział się, że pozostało tylko trzy minuty zleciało mu bardzo szybko.
Weszli na plażę i w oddali już zauważyli pełno światełek. Podeszli bliżej -- Boże, jak pięknie -- mruknął po chwili -- ślicznie tu, jeszcze ten zachód słońca -- mówił cicho -- sam to zrobiłeś?
-- Bebe mi pomagała -- mruknął. Też był pod wrażeniem tego jak to wszystko wyszło. Usiadł na kocu wśród światełek. Spojrzał z dołu na Harry'ego i pokazał skinięciem głowy aby usiadł obok niego. Obaj wlepili wzrok w piękny zachód słońca.
-- Jest cudownie -- szepnął ponownie -- bardzo mi się tutaj podoba.
Louis zaśmiał się pod nosem -- o to mi chodziło.
Poczuł po chwili jak loczek kładzie głowę na jego ramieniu i wtula się w niego.
Po jakiś pół godzinie ciszy i wpatrywania się jak słońce wymienia się z księżycem położyli się na tym kocu. Louis westchnął i przymknął oczy -- Louis -- usłyszał po chwili.
-- Co jest?
-- Dziękuję -- mruknął i przytulił się do jego klatki piersiowej -- Dziekuje Ci, bardzo -- mówił cicho.
Louis zachichotał i pocałował jego głowę -- zrobię wszystko abyś był szczęśliwy, Hazz -- mruknął.
Usłyszał cichy chichot i poczuł jak Harry mocniej się do niego przytula -- jesteś głodny? chcesz pić? Bo Bebe zapewne coś spakowała do koszyka.
-- Owoce masz? -- spytał po chwili na co Louis przytaknął i wstał lekko odsuwając od siebie Harry'ego.
-- Mam -- mruknął i sięgnął do koszyka -- Mamy truskawki, banany, maliny, brzoskwinie. Ooo, nawet ciasteczka, kilka rodzai i wino -- wyciągnął je.
-- truskawki poproszę -- uśmiechnął się lekko do niego i po chwili dostaje opakowanie truskawek -- dziękuję.
*
Louis był pod wielkim zaskoczeniem gdy powoli spełniało się to co mówiła Bebe. Harry po zjedzeniu i napicia się małej ilości wina zasnął obok szatyna.
Chłopak spokojnie przyglądał się jego twarzy. Palcami zaczął jeździć po jego twarzy podziwiając ją. Uśmiechnął się gdy Harry słodko zmarszczył nos reagując tak na dotyk. Loczek zaczął spokojnie oddychać a Louis pocałował jego czoło następnie nadal go obserwując.
Jego twarz była delikatna pomimo ile ostatnio przeszedł. Wyglądał dla Louisa pięknie i nie ważne jaką fryzurę będzie miał albo jak się będzie ubierał on będzie mu się podobał. Ciągle tak samo, nic się nie będzie zmieniać.
Louis zagryzł wargę gdy Harry delikatnie poruszył się. Uśmiechnął się jeszcze szerzej gdy chłopak poprawił głowę. Miał ją teraz bardziej uniesioną do góry. Szatyn zaczął ogarniać kosmyki włosów, które zaczęły wychodzić z małego kucyka na czubku głowy.
Chwilę później zauważył jak Harry otwiera oczy a ich spojrzenia odrazu się spotykają -- patrzyłeś na mnie jak śpię? -- spytał po chwili sennym głosem.
-- Mhm -- przytaknął -- jesteś piękny -- mruknął zaczynając się bawić jego kosmykami włosów.
Harry zarumienił się automatycznie i zniżył głowę chichocząc słodko. Przytulił się ponownie do jego klatki piersiowej składając na niej drobnego buziaka -- która godzina? -- spytał po chwili.
Louis wyciągnął telefon z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz -- pierwsza w nocy -- szepnął.
-- Pierwsza!? Wow -- westchnął zdziwiony.
-- Jak chcesz to możemy iść do mnie bo jest bliżej. Zaledwie pięć minut drogi.
-- Do Ciebie?
-- Mhm, udostępnię Ci moją sypialnię a ja pójdę do gościnnego.
Harry zaśmiał się -- dlaczego ty miałbyś iść do gościnnego?
-- U mnie jest lepsze łóżko -- wzruszył ramionami -- o wiele lepsze a jeżeli ty byś spał u mnie to wiadomo, że tam gdzie jest najlepiej -- mówił spokojnie.
-- Aha, okey. Rozumiem -- zaśmiał się po chwili.
-- To jak? Idziemy do mnie?
-- Mhm, z chęcią.
💙🚗🌎💚
Dodane: 03.04.2018r.
Jak tam po świętach? Ja jestem najedzona i zmęczona a siostra dosłownie przed chwilą oblała mnie jeszcze raz wodą aby mnie obudzić i dom ponownie jest cały mokry jak wczoraj 😂 a u was? opowiadajcie!
Miłego dnia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top