Mam prawo nie wiedzieć co to jest!

-- Nie chcesz nic do picia? -- zapytał Louis gdy usiadł na łóżku. Zaraz miał przenieść się na sofę.

-- Nie, Louis -- zaśmiał się -- spokojnie, nie jestem małym dzieckiem i mimo tego, że jesteś starszy to nie musisz mi tutaj ojcować -- zaśmiał się.

-- Dobrze, dobrze -- podniósł ręce do góry -- tak tylko zapytałem.

Wstał z łóżka i usiadł na sofę następnie biorąc wcześniej naszykowany koc -- co robisz?

-- Kładę się spać -- wzruszył ramionami.

-- Na kanapie?

-- No tak -- popatrzył na niego -- co w tym złego?

-- To, że nie będziesz spał na kanapie tylko będziesz spał w łóżku ze mną, Louis -- brunet zaśmiał się z miny szatyna -- mówię poważnie, Louis. Nie żartuję sobie.

-- Ale... ja...

-- Ale nie chce żadnego ale, człowieku -- zabrał od niego koc -- kładziesz się koło mnie i koniec kropka!

Louis zaśmiał się i wstał z kanapy podchodząc do łóżka -- na pewno?

-- Tak -- przewrócił oczami -- uwaga bo mogę się przytulać w nocy, Louis.

-- Dobrze -- ułożył się na samym końcu łóżka. Nie to, że wstydził albo bał się Harry'ego. On go bardzo polubił ale nie chciał spać z nim w jednym łóżku. Czułby się niestosowanie. I tak właśnie się teraz czuje.

Poczuł jak Harry również się za nim kładzie ale nieco bliżej -- śpisz? -- zapytał po jakiś pięciu minutach.

-- Nie -- powiedział i obrócił się do niego twarzą.

-- Mógłbym się, no nie wiem..., wygadać się tobie? Pogadać z Tobą -- wzruszył ramionami patrząc w niebieskie oczy -- mówią, że obcemu łatwiej się wygadać.

-- Skoro czujesz, że możesz ze mną porozmawiać to jasne, czemu nie -- wzruszył ramionami.

Harry posłał mu mały uśmiech dziękując mu za to -- czuje..., czuje, że każdego zawodzę. Mamę, tatę, siostrę, przyjaciół -- westchnął -- czuję, że oni oczekiwali ode mnie czegoś innego.

-- Co konkretnie?

-- Lubię podróżować -- zaczął -- bardzo lubię zwiedzać nowe miejsca, poznawać ludzi ale po chwili czuje tęsknotę. Taką, że potrafię wpaść w depresję. Wtedy czuje, że to nie jest co chce robić. To nie jest moja pasja. Rzecz jaką chciałbym robić do końca moich dni. Może inaczej by było gdybym był z osobą, która pokochałaby mnie takim jakim jestem?

-- Dlaczego nie znajdziesz osoby, która ma te same pasje co ty?

-- Nie chce aby była ze mną ze względu na moje pasje. Chce aby mnie szanowała. Aby była przy mnie zawsze. Gdy będę potrzebował to aby mnie pocieszała. Aby odganiała mnie od złych pomysłów. Chce takiej osoby, która będzie mnie kochać nie patrząc na to czy jestem taki czy inny. Do której podczas kłótni będę mógł powiedzieć jak bardzo ją kocham ale też bardzo mnie wkurwia -- jego ciało przeszedł dreszcz.

-- Może poznałeś już taką osobę a nie wiesz?

-- Co masz na myśli, Lou?

-- Przyjaciel? Mówiłeś o jakimś Zaynie.

-- Zayn -- zaśmiał się -- To mój najlepszy przyjaciel, wiele razem przeszliśmy, jest przystojny. To fakt -- zachichotał -- bo Zayn nie może być nie przystojny. Ale nie jest w moim guście. Wolę innych mężczyzn. Poza tym ma swojego chłopaka.

-- Brałeś go może pod uwagę właśnie chłopaka?

-- Tak, i uwierz nie raz -- zaśmiał się -- Nie wyobrażam sobie Zayna w roli mojego chłopaka. Jest najlepszym przyjacielem i nie wyobrażam sobie go jako kogoś innego w moim życiu.

-- To dobrze, że masz takiego przyjaciela -- zaśmiał się. Harry przytaknął z uśmiechem na twarzy.

Między nimi była cisza, którą z resztą Louis po chwili przerwał -- moim zdaniem ta właściwa osoba się znajdzie wcześniej czy później. Nie masz się czym zamartwiać. Też jestem samotny i nie mam nikogo.

Harry kiwnął głową przybliżając się do niego i składając buziaka na jego policzku -- dziękuję -- przytulił się do niego po chwili. Szatyn odwzajemnił uścisk -- dziękuję za to co dla mnie robisz. Jesteś naprawdę miłym człowiekiem. Dziękuję jeszcze raz -- pocałował ponownie jego policzek.

-- Nie ma za co, Harry -- szepnął w jego włosy -- chodź, pójdziemy już spać -- pogłaskał go dłonią po plecach.

-- Lou -- szepnął patrząc mu głęboko w oczy -- czy ja mogę być małą łyżeczką podczas spania? -- zapytał cicho mimo lekkiego zawstydzenia i stresu.

-- Kim, Harry? -- zaśmiał się z niego patrząc w zielone oczy, które doskonale widział przy zgaszonym świetle.

-- No małą łyżeczką. Nie wiesz co to jest? -- zachichotał z niego.

-- Ej! Nie śmiej się ze mnie! Mam prawo nie wiedzieć co to jest! -- podniósł jedną rękę do góry i zaczął się śmiać pod nosem.

-- Chodzi mi o to -- powiedział szybko i równie szybko przesunął się na drugi bok przybliżając się ciałem do szatyna -- teraz ja jestem małą łyżeczką a ty dużą -- zachichotał ponownie.

-- To nie jest pozycja dla zakochanych? -- zaśmiał się pod nosem Louis.

A co jeżeli jestem w Tobie zauroczony? -- pomyślał Harry i przymknął oczy -- może kiedyś -- szepnął do niego. Jego policzki pokryła czerwień to samo z Louisem.

-- Może -- dopowiedział po chwili szatyn.

-- Daj tę rękę -- odszukał lewej ręki Louisa i przełożył ją przez siebie kładąc ją na swoim brzuchu zahaczając lekko zaokrąglone biodra -- wygodnie Ci?

-- Mhm -- odpowiedział przełykając ślinę.

-- Dobranoc, Louis. Słodkich snów -- powiedział ziewając i po chwili zasypiając.

-- Dobranoc, Hazz -- odpowiedział po chwili i zaraz za nim poszedł spać wcześniej wsłuchując się w oddech bruneta i w cisze, która idealnie pasowała do tej sytuacji. 

💙🚗🌎💚

Dodane: 01.03.2018r.

Dziękuję za tyle komentarzy, kochani!❤

Dobranoc❤😚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top