kiedy poznam twoich rodziców?
-- Stresujesz się? -- spytał Harry, gdy stali przed drzwiami domu rodziców młodszego.
-- Nie -- powiedział szczerze -- dlaczego miałbym się stresować -- zaśmiał się.
-- Nie wiem -- mruknął -- bo ja bardzo się stresuje -- odchrząknął.
-- Nie ma czym -- powiedział i złożył na jego ustach krótki pocałunek -- będzie wszystko okay.
-- Po prostu przeprowadzam drugiego chłopaka do domu. W zasadzie jesteś tym pierwszym bo tamtego rodzice znali od dziecka. Więc teraz stresuje się jeszcze bardziej -- zaczął panikować -- A jak powiem coś źle?
-- już się spodziewam twojej reakcji jak będziemy jechać do mojej rodziny -- zaśmiał się -- poza tym ja powinien się stresować takimi rzeczami nie ty, kochanie -- mruknął -- to twoi rodzice. Oni Cię znają -- szepnął.
-- Kocham Cię -- złożył buziaka na jego policzku a później na ustach.
-- ja Ciebie też -- uśmiechnął i oddał mu buziaka w usta. Usłyszeli przekręcanie kluczyka w drzwiach i spojrzeli w tamtą stronę.
-- Witajcie słoneczka! -- krzyknęła do nich. Przytuliła się najpierw do syna a później do Louisa.
-- Louis -- uśmiechnął się do kobiety. Podał jej jeszcze rękę.
-- Anne -- powiedziała z uśmiechem.
-- To dla Pani. Harry mówił, że kocha pani róże -- powiedział z uśmiechem i wręczył matce chłopaka kwiaty.
-- Dziękuję -- odebrała i powąchała kwiaty -- są śliczne. Wejdzie do środka. W jadalni już czeka Robin a ja szybko pójdę włożyć kwiaty do wazonu -- powiedziała z jeszcze większym uśmiechem na twarzy. Harry złapał chłopaka za rękę i pociągnął go w stronę mieszkania jego rodziców.
-- Dzień dobry -- powiedział Louis i przywitał się z ojczymem Harry'ego -- Louis -- uśmiechnął się.
-- Robin -- podał mu dłoń. Harry stał obok i cieszył się jak głupi.
-- Cześć tato -- podszedł do niego i przytulił się z nim. Robin coś powiedział do niego na ucho na co Harry zachichotał.
-- Siadajcie -- uśmiechnął się do nich. Louis odsunął krzesło dla chłopaka siadając zaraz koło niego. Pod stołem złączył ich ręce.
-- Gemmy nie będzie? -- spytał patrząc na swojego ojca.
-- Nie -- powiedział smutno -- a szkoda -- szepnął. Spojrzeli na kobietę która weszła do jadalni z wielkim naczyniem.
Harry wstał aby pomóc matce i zaczął nakładać jakiegoś makaronu.
Anne usiadła naprzeciwko niego i spojrzała na Louisa -- czym się zajmujesz? -- spytała się go.
-- Sponsoruje hotele, sklepy, małe przedsiębiorstwa.
-- A! To ty jesteś ten Louis! -- powiedział Robin -- Boże, nie skojrzyłem faktów -- zaśmiał się razem z Louisem -- wiesz, Harry się zajmuje teraz tym wszystkim, ja mam inne zajęcie.
Między nimi była cisza. Każdy życzył sobie cichego 'smacznego' zajmując się jedzeniem.
-- Masz jeszcze jakieś pasje oprócz twojej pracy? Harry mówił, że lubisz to co robisz.
-- Mamo... -- powiedział przez zaciśnięte zęby -- rozmawialiśmy o tym.
Louis spojrzał z lekkim uśmiechem na chłopaka -- spokojnie Harry. Nie przeszkadza mi to -- powiedział patrząc w zielone tęczówki i znów wrócił do wzroku rodziców loczka -- kiedyś śpiewałem, grałem w piłkę nożną. Teraz zbytnio nie mam na to czasu. Na szczęście wcisnąłem gdzieś bieg albo ćwiczenia na siłowni lub w domu -- mruknął.
Anne pokiwała z zadowoleniem głową -- ile się spotkacie tak dokładnie?
-- Hmm -- zastanowił się -- znamy się już prawie rok -- powiedział Louis -- mieliśmy lekką przerwę w kontakcie między sobą. Po prostu się urwał -- szepnął -- zaczęliśmy się znów spotykać i razem jesteśmy już jakieś cztery miesiące -- uśmiechnął się spoglądając na Harry'ego.
-- Strasznie szybko to zleciało -- szepnął do niego -- nawet nie zdążyłem zauważyć kiedy -- zaśmiał się.
-- To prawda -- przytaknął.
*
-- Twoi rodzice są bardzo mili -- powiedział Louis, gdy położyli się u niego w łóżku. Obserwował jak Harry nakłada jeszcze krem nawilżający na swoje ciało.
-- Nawet nie wiesz jaki miałem stres przed tym. Naprawdę -- mówił i spojrzał na niego.
Louis uśmiechnął się i położył dłoń na jego plecach drapiąc je. Harry odchylił głowę do tyłu czując lekki dreszcz.
Odłożył krem do ciała na półkę obok swojej połowy i spojrzał na Louisa -- kiedy poznam twoich rodziców? -- spytał.
Szatyn zagryzł wargę i spojrzał w sufit -- po powrocie z Paryża? Lecimy za dwa tygodnie a tato na pewno jest w trasie -- mruknął -- a jeżeli miałoby być spotkanie wolałbym aby każdy z mojej rodziny był -- powiedział -- porozmawiam z mamą podczas wyjazdu jak zadzwonię któregoś dnia. Pasuje Ci?
-- Mhm -- odpowiedział z uśmiechem.
-- Jestem wykończony. Nie dam rady jutro iść biegać rano -- westchnął.
Harry położył się obok Louisa kładąc głowę na jego ramieniu -- A będziesz szedł do siłowni?
-- Prawdopodobnie tak ale tutaj u mnie w domu -- szepnął -- zapewne jak wrócę z pracy.
-- Będę mógł z Tobą? -- spytał cicho i spojrzał do góry w oczy szatyna.
-- Oczywiście, że tak kochanie -- mruknął bawiąc się jego włosami -- jeżeli masz ochotę zawsze przychodź. Będzie mi raźniej -- pocałował jego czoło -- A co Cię wzięło tak na to?
-- Po prostu... -- zawiesił się -- chcę poćwiczyć z Tobą. Przydałoby się zrzucić kilka zbędnych kilogramów -- odsłonił swój brzuch pokazując go Louisowi.
Szatyn przewrócił oczami i zrzucił ze swojego ramienia Harry'ego. Zniżył się trochę aby pocałować jego brzuch -- jesteś idealny i nie musisz nic zrzucać -- powiedział -- Masz wspaniale ciało, które tak strasznie kocham -- złożył pocałunek nad pępkiem -- i nie masz zbędnych kilogramów -- fuknął i wtulił się w ciało loczka -- idealny -- mruknął pod nosem znów całując jego brzuch.
Ziewnął dosyć głośno i zasnął obejmując swojego chłopaka wokół pasa -- jednak wolę poćwiczyć -- uśmiechnął się i ciągle patrzył na Louisa, który zasypia na jego kolanach.
💙🚗🌎💚
dodane: 19.04.2018r.
I jak tak poszedł wam egzamin dziś? Ja dałam klapy na matematyce 😣 jestem na siebie zła! Chwalcie się! Może wam poszło lepiej!💖
Miłego wieczoru, kochani!💖
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top