Jesteś wspaniały,wiesz?

-- Harry -- Louis wstrząsnął nim kilka razy -- kotek, wstań -- postanowił użyć na nim kilku słodkich zdrobnień aby ten wstał. Usiadł koło niego na łóżku i przewrócił oczami gdy Harry nawet nie drgnął -- mały, wstawaj. Jest dziesiąta. Cały dzień przed nami -- mruknął -- Harry, wstań proszę. Kotek -- jęknął i przybliżył się do niego. Położył rękę na plecy i zaczął je głaskać. Twarzą przybliżył się do jego twarzy. Zaczynając od czoła zaczął składać mu pocałunki -- zrobiłem śniadanie, Harry -- szepnął i spojrzał na niego. Otworzył jedno oko spoglądając na niego. Louis zaśmiał się z niego.

-- Co takiego? -- powiedział porannym głosem.

-- Wstań a się zobaczysz, Hazz -- zaśmiał się a Harry znów zamknął oczy. Skoro Louis nie chciał mu powiedzieć co zrobił na śniadanie to najwidoczniej nic nie zrobił i chciał go tylko ściągnąć z łóżka.

-- Harry, proszę. Wstań -- szepnął.

-- Powiedz co jest na śniadanie a wstanę -- odwrócił głowę na drugą stronę. Poczuł jak Louis przytula się do niego. 

-- Wstaniesz? Proszę -- schował twarz w jego włosy całując go w głowę. Usłyszał cichy chichot z ust bruneta na co też się uśmiechnął. Poczuł jak Harry przewraca ponownie głowę tak aby spojrzeć w jego oczy -- Harry -- szepnął gdy byli twarzami naprawdę blisko. Ich oddechy mieszały się i usta były bliżej niż chcieli. 

-- Przekonuj mnie dalej -- mruknął kuszącym głosem do szatyna. Zaśmiał się na to ale znów zaczął składać pocałunki na jego twarzy.

-- Proszę -- powiedział zachrypiałym głosem -- bo wszystko wystygnie, mały -- spojrzał w jego oczy i pocałował czubek jego nosa. 

-- Powiesz co to takiego? -- spytał i uśmiechnął się gdy Louis znów go pocałował ale tym razem w czoło. 

-- Nie ale możemy zjeść w łóżku. Co ty na to?

-- Hmm -- przymrużył głowę -- zgoda -- przytaknął szybko, energicznie głową. Louis wstał po chwili i któryś raz z kolei pocałował jego czoło. Harry jęknął gdy się poprawiał do pozycji siedzącej. Swoje zaśpione oczy przetarł złożonymi w piąstki rękoma. Ziewnął zakrywając szybko swoje usta. 

Po chwili zauważył jak Louis wchodzi do pokoju. Z dwoma talerzami i pięknym zapachem jaki zaczął unosić się w pokoju. Harry uśmiechnął się promiennie -- mmm, co to? -- spytał i spojrzał dokładniej na szatyna. Zagryzł wargę gdy przyjrzał się starszemu. Jego włosy były w idealnym nie ładzie. Z lekkim zarostem na twarzy wyglądał jeszcze seksowniej. Jego koszulka od piżamy była na niego dopasowana i idealnie opinała jego lekko umięśnione ciało. Dresy były lekko przy duże i wisiały na jego biodrach. Gdyby nie sznurek, który  był związany wokół jego talii pewnie by mu spadały.

-- Mam coś na sobie? -- spytał zatrzymując się w połowie drogi.

-- N-Nie -- odchrząknął -- Co tam masz? -- szepnął do niego uśmiechając się.

-- Wspomniałeś kiedyś, że marzą Ci się naleśniki z owocami więc masz naleśniki z owocami -- usiadł koło niego i podał mu talerz -- jak będziesz chciał jeszcze to zostało mi dużo... -- nie dokończył bo Harry szybko przybliżył się do niego chwytając jego twarz w dłonie i składając na policzku, blisko ust pocałunek -- Oh... -- zaśmiał się zaskoczony.

-- Dziękuje -- szepnął do niego spoglądając w niebieskie oczy szatyna -- dziękuję, Louis. Dziękuję.

-- Spokojnie. To dla mnie przyjemność jeżeli jesteś szczęśliwy. Kocham Cię uszczęśliwiać -- zaśmiał się na reakcję Harry'ego. Jego policzki natychmiast przybrały czerwony kolor i jego warga została zagryziona.

-- Oh, Louis -- zaśmiał się cicho spuszczając głowę w dół.

Między nimi była teraz cisza. Postanowili zjeść w spokoju mówiąc sobie ciche ' smacznego '.

-- Co będziemy dzisiaj robić? -- zapytał Louis gdy zaraz po wyniesieniu talerzy położył się obok Harry'ego na łóżku.

-- Nie wiem, Lou -- mruknął spoglądając na niego. Zauważył jak kawałek jego brzucha został odsłonięty. Zagryzł wargę zauważając wyrzeźbione i opalone miejsce gdzie znajdowała się tak zwana literka 'V'.

Między nimi zapadła ponowna cisza. Louis rozmyślał nad tym czy ten pomysł jest dobry czy też nie wyjdzie na kretyna -- Harry? -- zapytał po chwili. Położył się na brzuch a później wstał do pozycji siedzącej. Harry popatrzył na niego.

-- Co jest?

-- J-jeżeli ch-chcesz t-to m-możemy gdzieś w-wyjść wieczorem razem. Tak i-inaczej? -- spytał. Nie wiedział dlaczego się jąkał.

-- Czy ty mi proponujesz... -- spytał nie kończąc swojej wypowiedzi bo Louis zaczął przytakiwać głową.

-- Randkę -- powiedział słabo -- proponuje Ci randkę dzisiaj wieczorem, Harry.

Harry uśmiechnął się i spuścił głowę w dół.

-- Z chęcią, Lou -- szepnął spoglądając na szatyna.

-- J-ja wiem, że to nie j-jest najlepsze zaproszenie na r-randkę w t-twoim życiu, ale... -- spojrzał w zielone oczy i zobaczył w nich radość i rozbawienie.

-- Zaproszenie było urocze -- wzruszył słodko ramionami i złączył ich ręce -- i nie ważne jak zostajesz zaproszony. Ważne z jaką osobą idziesz na randkę i jak świetnie będziesz się tam bawił -- mówił poważnie -- Ja dostałem urocze zaproszenie, idę na randkę z cudownym mężczyzną i na pewno będę się dobrze bawił, Louis.

Louis zagryzł wargę i przybliżył ich dłonie do swoich ust. Dał długi pocałunek na dłoni Loczka a później ich dłonie wróciły na swoje miejsce.

-- Jesteś wspaniały, wiesz? -- spytał się go uśmiechając się szeroko.

-- Wiem -- zaśmiał się razem z Louisem -- ale nie bardziej niż Ty, Louis -- wstał z łóżka i zanim poszedł do toalety aby zacząć skakać ze szczęścia pocałował krótko Louisa w usta -- Nie bardziej niż Ty, Lou.

💙🚗🌎💚

Dodane: 14.03.2018r.

Miłego dnia, kochani!❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top