Jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem, Harry.
Harry i Louis siedzieli na piasku i podziwiali zachód słońca. Od tamtego wydarzenia odzywali się sporadycznie, bardziej jak musieli. Chcieli aby tak zostało.
Harry zagryzł wargę kładąc się na piasku nie myśląc później, że będzie miał go we włosach. Spojrzał w niebo. Piękne. Poczuł jak Louis robi to samo -- jak chcesz -- zaczął -- możemy w pokoju oglądnąć jakiś film. Mam laptopa. Pozwolę Ci wybrać jakiś film albo serial. Co chcesz -- mówił szeptem do niego.
-- Z przyjemnością -- odchrząknął nadal patrząc do góry -- zacząłem oglądać serial 'The Magicians'. Jeżeli chcesz...
-- Tak, chce -- powiedział szybko nie dając dokończyć zdania Harry'emu -- to ten serial o czarodziejach, co nie? -- zapytał a kiedy dostał ciche mruknięcie od loczka powiedział : -- Lottie, moja siostra go oglądała. Mówiła, że świetny.
-- Jestem w połowie pierwszego odcinka -- zaśmiał się.
-- Ja miałem oglądać ale ciągle go przekładam i przekładam. Możemy zajść do sklepu, kupić jakieś picie i rzeczy do serialu -- spojrzał na niego -- co ty na to?
-- Zgoda -- powiedział cicho.
-- Zgoda -- zaśmiał się razem z Harry'm. Spojrzał znowu w niebo.
Westchnął ciężko patrząc na słońce, które już prawie znikło. Zagryzł swój policzek od środka i przymknął swoje oczy.
Poczuł coś ciężkiego na swojej klatce piersiowej i po chwili otworzył oczy orientując się, że to Harry położył na nim głowę. Opatulił go swoją ręką i zaczął gładzić jego ramię.
Harry wtulił się jeszcze bardziej w jego klatkę piersiową cicho mrucząc. Louis uśmiechnął się mimowolnie i drugą dłonią złączył ich ręce, które leżały na jego brzuchu. Pocałował długim pocałunkiem jego głowę i teraz to on się do niego mocniej przytulił.
***
-- Quintin -- mruknął Harry.
-- Nie-e, Eliot jest o niebo lepszy -- zaśmiał się Louis. Oglądali wcześniej wspomniany serial. Byli przytuleni do siebie gdyż Harry tego zapragnął. Louis oparty o zagłówek łóżka a Harry przytulający się do jego klatki piersiowej. W dłoniach trzymali tanie wina kupione przez Harry'ego, który musiał się o to wykłócić. Obok Harry'ego paczka chipsów i chrupek kukurydzianych.
-- Eliot jest okej ale Q ma inną urodę. Jest trochę dziwny, nieśmiały ale też przystojny więc jeżeli oni by przede mną stanęli wybrałbym Quintin'a.
-- A ja Eliota. To dobrze bo by nie było kłótni -- zaśmiał się. Ścisnął mocniej Harry'ego całując jego głowę.
-- Hmm, co jest Lou? -- zatrzymał serial i położył się na brzuchu aby spojrzeć w niebieskie oczy. Uśmiechnął się gdy Louis odgarnął jego kosmyk z czoła, który wyszedł z koka jaki zrobił wcześniej -- coś się stało? -- zapytał z troską w głosie. Louis uśmiechnął się słabo.
-- Nic się nie stało -- szepnął -- po prostu miałem ochotę złożyć Ci pocałunek. To źle?
-- Nie, skądże -- uśmiechnął się nadal nie odrywając wzroku od oczu szatyna -- to dobrze.
-- Tak sobie pomyślałem, Hazz -- odchrząknął -- że gdybym miał wybór między Quintin'em, Eliotem a Tobą to zdecydowanie bym wybrał Ciebie -- uśmiechnął się.
-- Oh -- szepnął -- uzasadnij swoją decyzje, Lou -- położył się wygodniej i swoją rękę położył na klatce piersiowej, którą zaczął smyrać.
-- Emm... -- zaśmiał się i spojrzał na laptopa a później na chłopaka -- więc -- odchrząknął -- tak jak dzisiaj mówiłem zająłeś miejsce w moim sercu. Jesteś dla mnie ważny. Jesteś piękny, cudowny, śliczny, przystojny -- mówił patrząc mu w oczy -- jesteś zabawny, miły, uroczy, przyjazny. Po prostu jesteś Harry'm. Uroczym, słodkim, małym Harry'm -- mówił i gładził jego twarz i włosy -- i nie ważne co by jakiś Quintin lub Eliot by mi zaoferował ja i tak bym wybrał Ciebie.
-- Ooo -- zachichotał i spuścił głowę w dół rumieniąc się -- Louis... -- szepnął.
-- Jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem, Harry -- uśmiechnął się i obserwował chłopaka -- chcę abyś na mnie spojrzał -- szepnął do niego. Harry po chwili podniósł głowę do góry i spojrzał ponownie w niebieskie tęczówki. Louis zachichotał bo mimo, że w pokoju było ciemno mógł uważnie zauważyć jego czerwone policzki -- i jestem na sto procent pewny, że oni nie rumienią się tak słodko jak ty -- zaśmiał się. Harry czuł od środka jak się pali. Miał ochotę uciec stąd jak najdalej. Louis poprawił się i przybliżył się do bruneta. Pocałował czubek jego głowy a później czubek jego nosa. Zastanowił się chwilę nad ustami ale postanowił tego nie robić.
-- Louis... -- szepnął ponownie i gdy Louis powrócił na swoje miejsce Harry spojrzał ponownie na niego. Teraz to on się do niego zbliżył i pozostawił mokry ślad po pocałunku na jego policzku.
Bez słowa wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i wtulił się w Louisa klatkę piersiową, którą pocałował kilka razy. Uśmiechnął się pod nosem gdy przypomniał sobie słowa chłopaka. Poczuł motylki w brzuchu i ciepło na sercu a na jego policzki znów wkradł się rumieniec.
💙🚗🌎💚
Dodane: 13.03.2018r.
Miłego dnia, kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top