idę pod prysznic... idziesz?
-- Nie uważasz, że wyglądam grubo w tej bluzie? -- spytał przyglądając się w lustrze. Louis podszedł do niego od tyłu i oparł swoją brodę o jego ramię.
-- Gdzie? -- spytał cicho.
-- No tutaj, tutaj i tutaj. O! Jeszcze nogi -- mruknął.
-- Jesteś idealny a nie gruby -- Mówił i pocałował jego szyję i znów spojrzał na odbicie a lustrze.
-- nie kłam -- mruknął -- wychodzi mi wszędzie. Czasami jak jestem bez koszulki to widzę jak się patrzysz z obrzydzeniem -- spuścił głowę w dół.
-- Nie patrzę z obrzydzeniem tylko z zachwytem. Masz piękne ciało nad którym mocno pracowałeś ostatnimi miesiącami razem ze mną i jest piękne -- szepnął i objął go w pasie rękoma -- więc proszę nie gadać mu tutaj takich głupot, dobrze?
-- ale...
-- Żadne ale, Hazz -- szepnął -- powtórzę jeszcze raz, że masz ładne ciało. Piękne nogi, piękną pupę, piękny brzuch i piękną twarz -- szepnął -- jesteś cały piękny, rozumiesz?
Harry uśmiechnął się lekko i spojrzał na Louisa w odbiciu lustra -- Jesteś już gotowy?
-- Jeszcze tylko kosmetyki -- mruknął.
Cały czas patrzyli na siebie uśmiechając się lekko. Obaj podziwiali siebie nawzajem i to jaką dobraną i dobrą parą są. Kochali siebie nawzajem i z każdym dniem uświadamiali sobie to coraz bardziej i bardziej.
Harry oparł głowę o głowę Louisa i poczuł buziaka na policzku -- Jesteś piękny, Lou -- szepnął nie mogąc się napatrzeć na swojego chłopaka, który dzisiaj wyglądał zjawiskowo. Z resztą tak jak zawsze.
Louis uśmiechnął się na otrzymany komentarz i podziękował cichutko -- muszę iść bo się spóźnimy na samolot -- szepnął odchodząc z niechęcią od chłopaka.
Harry skinął głową i obserwował jak Louis wychodzi z sypialni i idzie do toalety. Przyjrzał się jeszcze w lustrze i poprawił swoje włosy, które ściął specjalnie na wyjazd. Oczywiście nie odbyło się bez focha Louisa, który kochał długie włosy swojego chłopaka.
-- Jestem gotowy -- usłyszał szept za sobą -- masz swoją walizkę w aucie?
-- Tak, zaniosłem -- posłał mu uśmiech. Poszedł za nim do auta zamykając za sobą dom Louisa.
*
-- Co będziemy robić w Paryżu? -- spytał gdy usiedli już na swoje miejsca w samolocie. Harry wybłagał oczywiście Louisa by mógł usiąść koło okna. Szatyn zgodził się na tę propozycje oczywiście gdy usłyszał propozycję masażu w hotelu.
-- Jutrzejszy dzień od tego ranka do następnego odpoczywamy w łóżku po prawie ośmiogodzinnym locie -- szepnął -- niestety na trzy dni będę Cię musiał zostawić samego od rana do bodajże wieczora bo będę miał spotkania. Po tych trzech dniach reszta dni jest dla nas i żaden telefon z firmy nie zniszczy nam tego wypadu. Pójdziemy na zakupy -- mówił powoli -- pójdziemy na spacery rano i wieczorem, na randki. Gdziekolwiek gdzie będziemy chcieli -- uśmiechnął się do swojego chłopaka i musnął jego wargi.
Obaj usłyszeli informacje o tym, że zaraz wylatują a Harry ścisnął dłoń swojego chłopaka -- nie mogę się doczekać aż będziemy razem -- mruknął i pocałował jego usta opierając głowę na jego ramieniu.
*
-- Jak pięknie! -- pisnął Harry wchodząc do jednego z apartamentów -- ślicznie to jest.
-- Mamy wszystko, jedzenie, kuchnie, pralkę, żelazko jeżeli będziesz potrzebował
-- Jak w Chicago -- mruknął smutno i spojrzał na Louisa.
-- Jak w Chicago -- przytaknął -- ale -- podszedł -- tamto to już przeszłość, tak? Ustaliliśmy to razem i tego się trzymajmy. Nie zostawię Cię ponownie nie ważne co będzie stać nam na drodze, okay? -- złapał jego dłonie całując je.
-- Okay -- szepnął ze opuszczoną głową.
-- Obiecuje, że tym razem będzie lepiej. Będziemy się dobrze bawić, tak? Będziemy teraz szczęśliwi bo jesteśmy razem. Bo kocham Cię całym sercem i pokaże Ci w życiu wszystko na co zasługujesz. A od tych złych rzeczy będę Cię odganiał, chronił -- oczy zielonookiego spotkały te niebieskie -- kocham Cię, Hazz -- szepnął i pocałował jego nosek, który zabawnie zmarszczył.
-- Ja Ciebie też -- przytulił się do niego z całych sił całując go w szyję -- też Cię kocham -- szepnął i zluźnił uścisk.
Louis uśmiechnął się pod nosem całując jego policzek -- chcesz się położyć? -- spytał a Harry odczepił się od niego i kiwnął głową -- rozpakujemy się wieczorem, tak? Chodź -- szepnął i wziął go za rękę do sypialni. Położyli się na wielkim łóżku patrząc w lewo na wielkie okno, które centralnie pokazywali Wierzę Eiffla. Harry spojrzał na Louisa i bez zastanowienia wpił się w jego usta. Louis jęknął z zaskoczenia ale oddał pocałunek.
-- Będzie lepiej -- uśmiechnął się kładąc rękę na jego policzku i znowu wpijając się w jego usta. Uniemożliwił powiedzenie czegoś Louisowi. Usiadł ostrożnie na nim wplątując ręce w jego włosy. Pocałunek stawał się bardziej namiętny, pełen miłości, uczuć. Ręce Louisa powędrowały na jego biodra lekko je ściskając. Włożył zimne ręce pod jego koszulkę na co syknął i poruszył się z zaskoczenia na Louisie.
Obaj chłopcy w tym samym czasie jęknęli sobie w usta. Harry skorzystał z sytuacji i powoli, naprawdę powoli zaczął ruszać biodrami. Ocieranie się o siebie i świadomość niewinności drugiego z chłopaków kręciła ich jeszcze bardziej przez co byli mocniej nakręceni.
Harry chciał. Harry pragnął tego ale ostatnimi czasy rozmawiając z Louisem prosił, aby jeszcze zaczekał. Więc gdzie podziałaby się jego duma? Są dopiero jakieś sześć miesięcy razem a Louis jest dla niego cholernie ważny i nie chce wypaść przed nim źle. To też skutkuje temu, że cały czas odmawia sobie tej przyjemności z Louisem.
Oderwał się od Louisa i spojrzał w jego oczy -- idę pod prysznic -- szepnął -- idziesz? -- dodał po chiwli -- wiesz... ktoś musi umyć mi plecy.
Louis skinął głową spoglądając w zielone oczy pełne podniecenia, pożądania, miłości, strachu.
-- Bądź za trzy minuty -- odparł i składając dłuższego buziaka na jego ustach zszedł z niego i skierował się do łazienki na której będzie czekał na ukochanego.
💙🚗🌎💚
dodane: 23.04.2018r.
Miłego wieczorku, kochani!❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top