Chodźmy do hotelu, proszę.
❗Po prostu czytasz na własną odpowiedzialność. Żeby nie było, że nie ostrzegałam!
Harry i Louis szli przez plaże w ciszy i spokoju. Wysłuchiwali się w szum fal o trzeciej nad ranem.
Byli na plaży z kilka dobrych godzin gdyż poszli oglądać zachód słońca, który loczek tak bardzo lubi. Zasiedzieli się trochę przy rozmowie.
Wiatr delikatnie otulał ich ciała. Harry trochę ale to tylko trochę trząsł się z zimna i nie trudno było to zauważyć.
Louis ściągnął bluzę i opatulił nią chłopaka, który posłał mu ciepły, dziękujący uśmiech.
Szli nadal spokojnym tempem. Harry szybko przeanalizował w głowie, że zostało im jakieś trzydzieści minut drogi więc postanowił jakoś urozmaicić im czas.
Harry spojrzał ukradkiem na Louisa i zagryzł wargę. Tak pięknie wyglądał w blasku księżyca i na tle rozbudzonych fal. Jak anioł. Jak najpiękniejsza osoba jaką znał na tym świecie.
Bez chwili zastanowienia się chwycił delikatnie jego dłoń. Poczuł jak ciało chłopaka napręża się a po chwili już staje się normalne. Uśmiechnął się do niego pokazując mu najpiękniejszy uśmiech jaki Harry widział i skłamałby gdyby powiedział, że w jego brzuchu nie było stada motylek.
Odchrząknął i spuścił głowę -- Louis -- szepnął.
-- Hmm? Co jest?
-- J-ja chyba się w k-kimś zakoch-ałem -- szepnął ściskając delikatnie jego dłoń.
-- Ooo -- uśmiechnął się -- to dobrze. Twoja mama będzie zadowolona.
-- On ma swoje życie. Jest to chyba miłość nie odwzajemniona. Nie wiem.
-- Dlaczego nie zostałeś w Los Angeles skoro jest tam mężczyzna, który Ci się podoba?
-- Nowy Jork -- szepnął -- mieszka w Nowym Jorku.
-- Nie no. To super. Blisko Ciebie. Jak wrócisz to będziesz mógł z nim porozmawiać -- mówił ze sztucznym uśmiechem. Tak naprawdę był zawiedziony. Było mu cholernie smutno.
-- Wątpię -- szepnął i spuścił głowę w dół.
-- Opowiedz mi coś o nim. Pochwal się -- zaśmiał się.
-- A więc -- odchrząknął -- spędziłem z nim troszeczkę czasu i znam go na tyle aby po prostu wiedzieć, że coś tam do niego poczułem.
-- Poczekaj. Kiedy się poznaliście?
-- Czy to ważne, Louis? -- spojrzał w niebieskie tęczówki, w których jak w morzu mógłby się zatopić -- jest miły, pomocny -- szeptał uśmiechając się -- potrafi mnie pocieszyć, rozbawić. Mówi, że moje żarty są świetne chociaż każdy mój żart jest mega okropny -- mruknął -- troszczy się o mnie. Chce dla mnie jak najlepiej.
-- Uważaj -- szepnął do Harry'ego i przyciągnął go do siebie. Wpadłby do dziury wykopanej przez dzieciaki w piasku.
Harry wpadł na Louisa tak, że patrzyli sobie w oczy. Ich oddechy mieszały się ze sobą a w brzuchu roiło się od stada motyli.
-- Dziękuję -- szepnął odsuwając się od niego na chwilę.
-- Nie mógłbym patrzeć jak wpadasz do tej dziury -- szepnął śmiejąc się pod nosem.
Harry ominął Louisa i zagryzł wargę jeszcze mocniej czując mentalny smak krwi. Znów połączył ich dłonie i szli dalej.
-- Kocham to, że się o mnie troszczy -- poprawił się do niego.
-- Opowiedz mi teraz zatem -- odchrząknął -- jak wygląda, Hmm?
-- Wygląd? -- spytał bezsensownie -- jest śliczny, męski, przystojny. Jego ciało jest bardzo piękne. Kocham na nie patrzeć wtedy kiedy o tym nie wie. Jego wygląd dodaje mu męskości chociaż jest mężczyzną biznesu to i tak ubiera dresy. Wyobrażam go sobie w garniaku bo jeszcze nigdy nie widziałem go w garniturze. Mimo to wyobrażam sobie to i wygląda obłędnie.
Louis uważnie słuchał kto podobał się chłopakowi. Trochę bolało go serduszko ale nie zwracał uwagi na to. Liczyła się teraz tylko wypowiedź loczka i jego zauroczenie.
-- Kocham jego oczy. Są niepowtarzalne. Nigdy z życiu nie widziałem takich oczu. Są niebieskie. Niebieskie jak ocean. Uśmiech -- zachichotał -- uśmiech ma nieziemski. Kocham gdy się śmieje. Jest to takie słodkie -- mruknął i spojrzał przed siebie. Powoli kierowali się do wyjścia z plaży -- gdy się śmieje robią mu się zmarszczki wokół oczu. On wie, że je lubię a nawet kocham. Wygląda wtedy tak uroczo, pięknie -- spojrzał na Louisa, który ze spuszczoną głową go słuchał -- Kocham patrzeć na jego tatuaże. Jego koszulki odsłaniają niektóre z nich. Ciągle zastanawiam się co to znaczy 'It Is What It Is' -- mówiąc to patrzył na niego. Głowa Louisa podniosła się spotykając zielone tęczówki Harry'ego -- Kocham to jak traktuje mnie jak dziecko. Jak mówi do mnie przeróżne słodkie przezwiska. Jak pozwala mi być małą łyżeczka gdzie wzrost nam nie pozwala. Kocham to i chce pokochać jego. Chcę aby mnie zauważył i odwzajemnił moje uczucia -- Harry jak i Louis stali i patrzyli w swoje oczy -- chcę aby któregoś dnia pokazał mi się w garniaku. Chce aby po prostu przy mnie był. Aby został do końca życia. Teraz pragnę dwóch rzeczy. Jego ust i odpowiedzi. To jedyne o czym myślę w tej chwili. Możesz to zrobić albo po prostu mnie zostawić. Nie obrażę się. Wiem, że to tylko moja wina i nie mam zamiaru Ciebie obwiniać skoro nic nie czujesz. Tylko Louis, odpowiedz mi, proszę.
Louis przybliżył się do Harry'ego. Ich oddechy się mieszały. Patrzył na jego delikatną twarz i zagryzł wargę. Kosmyk, który znajdował się na jego twarzy założył za ucho. Uśmiechnął się pod nosem -- mogę? -- spytał pokazując na usta na co młodszy kiwnął głową.
Szatyn wspiął się na palcach i delikatnie musnął jego wargi. Zaraz po tym małym geście dostał cichy jęk z ust chłopaka. Ich wargi delikatnie się o siebie ocierały nie chcąc rozburzyć tej idealnej atmosfery.
Louis przesunął rękę na jego twarz aby pogładzić jego policzek a po chwili wtopił dłoń w jego włosy. Harry uśmiechnął się przez pocałunek. Jego ręce zaś powędrowały na ramiona niższego opatulając szyję.
Harry oderwał się od chłopaka i spojrzał na niego -- odpowiedź, Louis. Proszę o odpowiedź -- szepnął spoglądając w niebieskie tęczówki będąc mega zdenerwowanym.
-- Myślę -- szepnął zagryzając wargę -- Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze do miłości -- uśmiechnął się gdy w oczach Harry'ego zobaczył radość.
-- N-n-naprawdę?
-- Oczywiście, mały -- mruknął -- jestem w stu procentach pewny tego co mówię -- ponownie założył kosmyk za ucho Harry'ego.
Harry szybko zbliżył ich twarze i znów złączył je w pocałunku.
Tym razem pocałunek był bardziej dynamiczny, odważniejszy.
Louis położył prawą, wolną dłoń na biodro chłopaka lekko je ściskając -- oh -- usłyszał od loczka na co się mimowolnie uśmiechnął.
Obaj mieli motylki w brzuchu i obaj cieszyli się na to uczucie. Motylki w brzuchu i smak ust drugiego było dla nich nieziemskie.
Louis przegryzł wargę Harry'ego aby mieć większy dostęp do jego malinowych, pełnych ust.
Harry otworzył buzię wiedząc o co chodzi szatynowi i po chwili w ich pocałunek doszła delikatna walka języków. Naprawdę tak delikatna jakiej jeszcze nigdy nie mieli.
Po pewnym czasie Harry ponownie oderwał się od Louisa -- chodźmy do hotelu, proszę -- jęknął przeciągle. Louis spojrzał na niego pytającym wzrokiem a Harry złożył mu dwa szybkie pocałunki -- proszę, Lou -- uśmiechnął się gdy Louis chwycił jego dłoń i wolnym krokiem ruszyli do hotelu.
Co chwila patrzyli na siebie z uśmiechem na twarzy. Louis podniósł ich dłonie do wysokości ich twarzy i pocałował tę loczka. Harry zachichotał spuszczając głowę w dół.
Do hotelu zostało im nie całe pięć minut więc Harry przyciągnął Louisa do siebie aby złożyć na jego ustach namiętny pocałunek. Szatyn stęknął cicho pod nosem będąc zaskoczonym.
Oddał wolny pocałunek i po chwili popatrzył się na Harry'ego. W jego brzuchu znowu pojawiło się stado motyli. A on uśmiechnął się pod nosem. Oderwał sie od Harry'ego i oparł głowę o jego klatkę piersiową i zaczął się śmiać -- Louis? Coś się stało? Z-zrobiłem coś? -- spytał a jego głos załamał się na końcu.
-- Nie -- odpowiedział śmiechem -- po prostu jesteś taki piękny, że nawet sobie nie wyobrażasz -- uśmiechnął się do niego. Harry podniósł brwi do góry.
-- Co?
Louis położył rękę na jego policzku i zaczął go gładzić kciukiem -- chodziło mi o to, że jesteś piękny. I byłbym starszym głupcem gdybyś mi się nie podobał.
-- N-n-naprawdę?
-- Tak, mały, tak -- szepnął do niego będąc blisko jego twarzy. Harry znów połączył ich usta ze sobą a Louis natomiast położył ręce na jego biodrach znów lekko je ściskając. Zaczął je masować.
Harry oderwał się ponownie od Louisa i spojrzał na niego -- teraz to już poważnie muszę do hotelu -- zaśmiał się i spuścił głowę w dół.
Szatyn ponownie złapał jego dłoń i spokojnie ruszyli w stronę hotelu.
Weszli do niego po kilku minutach witając się z nocnymi pracownikami. Weszli szybko do jednej z czterech wind. Harry ponownie rzucił się na Louisa opierając się o ścianę. Założył jedną nogę na niego dając znak Louisowi, że chce wskoczyć na niego.
Louis zrozumiał co miał w planach dlatego złapał jego uda i pomógł mu podskoczyć nie odrywając pocałunku.
Był namiętny, lekko agresywny. Louis ogarnął włosy Harry'ego, które tylko przeszkadzały im w pocałunku -- piętro, naciśnij guzik -- powiedział Harry nie przerywając pocałunku. Louis zaśmiał się cicho i otwierając jedno oko spojrzał na guziki i nacisnął piętro czternaste.
Zaśmiał się gdy nie mógł trafić ale Harry nie pozwalał mu przerwać pocałunku. Kliknął kilka naraz w końcu trafiając na czternastkę.
Powrócili do pocałunku skupiając się na sobie. Louis złapał biodra poprawiając go na sobie niechcący ocierając ich o siebie. Obaj syknęli w swoje usta. Zaśmiali się. Ręce szatyna pozostały na biodrach młodszego nadal lekko je ściskając. Harry opatulił szatyna kark bawiąc się kciukami włosów, których dosięgnie.
Usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i jak kobieta w głośniku informuje o piętrze czternastym. Louis złapał Harry'ego za pośladki i tak wyszli z windy.
Młodszy zarumienił się trochę na czyn Louisa. Dłonie Louisa na jego pośladkach wydawało mu się trochę podniecające.
-- Czekaj -- mruknął Louis -- klucze -- patrzył się na niego oczekując aby Harry dał mu klucze. Louisowi było troszeczkę za ciężko ale nie chciał tego mówić. Da radę.
Harry z drżącymi rękoma podał mu klucze i spojrzał jak próbuje otworzyć drzwi -- nawet nie waż się schodzić. Dam sobie radę, mały -- powiedział poważnie na co Harry przytaknął uśmiechając się nieśmiało. Po kilku minutach udało mu się otworzyć drzwi do pokoju i wparowali do niego. Popatrzyli się na siebie nie mówiąc nic -- mówiłem Ci już, że jesteś piękny i cudowny?
-- Yhm -- skinął głową i uśmiechnął się do niego.
Zszedł z niego i chwycił jego dłoń. Zaprowadził go do sypialni znów go całując gdy stali na środku pokoju.
Skierowali się do łóżka. Harry w między czasie ściągnął bluzę Louisa z siebie rzucając ją gdzieś w głąb pokoju.
Obaj położyli się na nim ale to Louis pierwszy zawisnął nad Harry'm.
Po jakimś czasie zjechał pocałunkami w dół robiąc mu kilka malinek. Zaczął od żuchwy. Usłyszał jak Harry jęknął cicho na co się uśmiechnął. Przeszedł do jego lewego ucha gdzie zaczął przegryzać lekko płatek ucha. Powrócił mokrymi pocałunkami do ust.
-- L-Louis? -- powiedział po chwili. Ich twarze dzieliło dosłownie dwa centymetry. Zielone oczy wpatrywały się w te niebieskie.
-- Hmm? Coś się stało?
Harry zniżył wzrok -- czy... możemy się kochać? -- spytał po chwili robiąc się czerwonym.
-- Chcesz się ze mną kochać?
Harry przytaknął głową szybko -- a-ale jeżeli ty nie chcesz, to... -- chciał uwolnić się z uścisku Louisa.
-- Jesteś taki słodki kiedy się rumienisz -- zatrzymał go i pocałował jego policzki -- oczywiście, że chce ale czy ty jesteś zdecydowany.
-- Gdybym nie był to bym tego nie powiedział, Louis -- przewrócił oczami. Louis zaśmiał się i spuścił głowę w dół. Podniósł ją po chwili -- zajmij się mną, Louis -- zarządził wręcz błagał o to aby szatyn go porządnie wypieprzył.
-- Jesteś taki cudowny... -- szepnął dając mu lekki pocałunek w usta i przechodząc do jego szyi. Zaczął robić malinki na odsłoniętych miejscach klatki piersiowej.
Oderwał się od niego i ściągnął jego bluzkę patrząc na jego ciało. Pełno tatuaży ozdabiały piękne ciało Harry'ego. Szybkimi, pojedynczymi pocałunkami pocałował wszystkie.
Dwudziestoczterolatek ściągnął jego spodnie z butami i skarpetkami. Pozostawił go w samych bokserkach. Przybliżył się do jego ud i zaczął całować wewnętrzną ich część. Zaczął robić również malinki chcąc jak najbardziej zadowolić Harry'ego.
Dłońmi sięgnął jego sutków, którymi zaczął się bawić. Z ust loczka wydobył się cichy jęk.
Louis uśmiechnął się gdy swoim policzkiem zaczął gładzić gładkie uda chłopaka tym samym go gilgocząc. Ciche westchnięcia Harry'ego wychodziły z jego ust.
Louis zaprzestał swoich czynności i następnie, zagryzając mocno wargę ściągnął jego bokserki. Członek młodszego chłopaka już stał na baczność.
Chłopak musnął lekko jego penisa co u Harry'ego wywołało dreszcz.
Przejechał językiem po jego przyrodzeniu i zatrzymał się przy główce, którą zassał.
Harry obserwując jak Louis po chwili bierze całego jego penisa do buzi uśmiechnął się lekko. Co prawda widział to przez lekko zamglone oczy i nigdzie nie był w stanie tego ogarnąć.
Swoją długą dłonią ogarnął jego grzywkę, która tylko przeszkadzała mu w kontakcie wzrokowym.
Kiedy Louis zassał się o wiele mocniej na jego członku on głośno jęknął.
Poczuł po chwili jak usta Louisa nie są już przy jego penisie lecz przy sutkach, które zaczął przegryzać. Lewą rękę położył na jego członku i zaczął nią poruszać. Z ust młodszego chłopaka wydobywały się ciągłe jęki na przemian mówione z jego imieniem.
Louis spojrzał na twarz Harry'ego i natychmiast przybliżył się do jego ust. Przy okazji ogarnął jego włosy.
Harry wbił się w usta Louisa i całował go jak nigdy wcześniej. Dawało mu to wielką przyjemność.
Louis oderwał się od niego i zaczął siebie rozbierać. Był pod czujnym okiem Harry'ego, który zagryzł wargę gdy Louis pokazał wszystkie swoje tatuaże pozostając w samych bokserkach.
Zagryzł wargę -- Louis -- szepnął a on na niego spojrzał pytającym wzrokiem -- Wszystko jest w walizce -- uśmiechnął się do niego. Louis zaśmiał się i zanim podszedł do walizki chłopaka pocałował jego usta.
Wyciągnął z niej lubrykant i prezerwatywy odrazu wyciągając jedną z pudełeczka. Podszedł do niego wolnym krokiem. Położył wszystko obok na łóżku.
Znów pocałował jego usta tylko tym razem łagodnie i wplątał dłoń w jego włosy.
Pocałunkami zjeżdżał w dół robiąc mu malinki na całym ciele. Ominął jego penisa znów zahaczając jego uda. Wziął lubrykant do ręki i wprowadził na swoje palce. Rozmasował płyn na dłoni i zanim przybliżył je do dziurki chłopaka pocałował ją kilka razy.
Usłyszał ciche skamlania na co się uśmiechnął. W końcu przyłożył jeden palec do jego wejścia zaczął je masować. W między czasie znów przybliżył się do ust chłopaka. Chciał złagodzić mu ból dlatego postanowił go całować -- Jesteś pewien? -- spytał Louis. Dawno nie uprawiał seksu i gdy w końcu miał to zrobić wolał się upewnić czy nie robi nikomu żadnej krzywdy.
-- T-tak, Lou. J-jestem -- kiwnął głowa a jego głos na końcu załamał się.
Louis pocałował jego czoło wkładając w niego palec. Pozostał chwilę w takiej pozycji gdy usłyszał jak Styles syknął.
Zaczął nim poruszać i też zaczął go całować. Nie chciał aby Harry odczuwał ból. Nie chciał zrobić mu krzywdy.
W jego usta trafiały jęki chłopaka i były już to jęki przyjemności dlatego po jakimś czasie dodał drugi palec. Harry uśmiechnął się i bardziej namiętniej pocałował Louisa. Chciał przekazać mu wszystko co do jego osoby czuł. Jakby już pokochał go całym sercem. I to nie było szczeniackie uczucie. Czuł, że z jego strony może być to uczucie do końca jego życia. Niestety. Nie wiedział co z Louisem. Została mu tylko nadzieja, której postanowił się trzymać do poranka aby zobaczyć jak zachowa się Louis.
Zanim się zorientował Louis ostrożnie włożył trzeci palec. Jęknął głośno z rozkoszy i spojrzał w oczy Louisa. Zagryzł wargę i po chwili znów pocałował wargi Louisa.
Po dwóch minutach brunet zaczął kiwać głową -- już, Lou... m-możesz -- szepnął z trudem bo palce Louisa nadal w nim były.
Louis uśmiechnął się i wyciągnął palce a dziurka Harry'ego zacisnęła się na pustce.
Dwudziestoczterolatek ściągnął swoje bokserki rzucając je gdzieś w kąt pokoju.
Harry wziął prezerwatywę do ręki którą rozpakował i podał ją Louisowi, który szepnął ciche 'dziękuję, kochanie'. Harry położył się wygodnie gdy Louis wziął lubrykant, który polał na swoim penisie a później ponownie na palce aby mógł rozprowadzić po jego wejściu.
Gdy zakończył przygotowania wziął swojego penisa i przybliżył go do dziurki bruneta. Harry przymknął oczy i poczuł jak Louis zaczyna go całować po nagim torsie odrazu delikatnie w niego wchodząc.
Lekki ból przeszedł ciało Harry'ego gdzie syknął i odchylił głowę w tył. Louis skorzystał z sytuacji i zaczął ją obcałowywać nie ruszając się.
Po jakimś czasie Harry kiwnął głową na znak, że już może powoli się poruszać. Jednak Louis postanowił odczekać jeszcze te kilka sekund na wszelki wypadek. I właśnie po czasie zaczął się w nim powoli ruszać.
Harry położył ręce na jego tył i z ciągłego, lekkiego bólu zaczął drapać jego plecy. Louis również odchylił głowę do tyłu kładąc ręce po obu stronach Harry'ego.
Zagryzł swoją wargę patrząc na chłopaka pod sobą. Zatrzymał na moment ruch swoich bioder i spojrzał mu w oczy -- jesteś piękny, Harry -- sapnął odgarniając jego włosy. Policzki chłopaka przybrały czerwony kolor i uśmiechnął się lekko gdy szatyn ponownie się w nim ruszał -- t-tak cholernie piękny -- mówił pomiędzy sapnięciami. Harry połączył ich usta jęcząc co chwila w nie.
Ruchy bioder Louisa były nie za szybkie ale też nie za wolne. Takie w sam raz. Jednak Harry'emu brakowało czegoś i postanowił upomnieć chłopaka -- L-Louis, szybciej. Nie zajmuj się mną jak dzieckiem.
Louis zaśmiał się -- nigdy nie miałem do czynienia z dzieckiem i wiesz co? Chyba nawet nie chcę -- Harry mimo jęków jakie cisnęły mu się na usta zaśmiał się.
-- Jesteś nienormalny -- prychnął i pocałował jego wargi -- pieprz mnie, Louis -- szepnął poważnie między pocałunkami.
Louis uśmiechnął się i zaczął szybciej ruszać ciałem obdarowując młodszego pocałunkami.
-- Tak, tak, tak -- jęczał Harry gdy Louis trafił na jego prostatę. Aby zahamować swoje jęki przybliżył się do torsu starszego i zaczął robić malinki.
Louis skorzystał z sytuacji i złożył na jego głowie długi pocałunek. Jęknął cicho z rozkoszy gdy poczuł jak jego orgazm jest coraz bliżej. Po ciele przeszedł go miły dreszcz podniecenia -- L-Louis, ja zaraz d-doj-dojdę -- powiedział w jego tors.
Louis słysząc te słowa nie tylko zaczął jeszcze szybciej ruszać biodrami ale też chwycił brodę chłopaka i oparł ją o łóżko chcąc widzieć jak dochodzi. Jego oczy były skierowane tylko na twarz chłopaka. Harry z każdym ruchem bioder wydobywał z siebie coraz głośniejszy jęk.
Ciało młodszego chłopaka zaczęło się trząść i coraz bardziej czuł przypływające szczytowanie. Cicho zaczął mówić imię Louisa przeplatane jękami.
-- Loui... -- nie dokończył gdy doszedł na swój i Louisa brzuch.
Louis uśmiechnął się całując po tym jego wargi. Jego ruch bioder nie zaprzestał szybkości chcąc też poczuć orgazm.
Chwilę później Louis krzyknął imię chłopaka pod sobie dochodząc w prezerwatywę.
Spowolnił tempo bioder i pocałował usta chłopaka.
Wyszedł z niego kładąc się obok. Obaj głośno oddychali i spojrzeli na siebie. Harry spojrzał na penisa Louisa i wbił się w jego usta.
Dłonią zaczął jeździć po jego nagim torsie.
Pocałunkami i robieniem malinek przeszedł do jego penisa. Przy okazji zbierając swoją spermę z jego ciała
Ściągnął z niego prezerwatywę i wyrzucił ją gdzieś w głąb pokoju. Od razu wsadził sobie jego członka do buzi zlizując z niego całe nasienie.
Louis mimo lekkiego wykończenia stęknął. Gdy Harry skończył to co miał skończyć uśmiechnął się do Louisa.
Powrócił pocałunkiem do jego ust -- to było coś... -- szepnął przytulając się do jego klatki piersiowej.
-- Najlepszy seks w moim życiu -- westchnął Louis. Odsunął na chwile Harry'ego aby nakryć ich kołdrą. Szczelnie i dokładnie okrył ciało chłopaka jak i swoje.
Loczek natychmiast wtulił się w tors chłopaka -- dobranoc Louis -- szepnął do niego całując szybko jeszcze raz jego wargi. Louis zaśmiał się.
-- Dobranoc, mały. Dobranoc -- westchnął i gdy usłyszał wyrównany oddech Harry'ego spojrzał na jego twarz. Piękną, delikatną twarzyczkę.
Pocałował jego skroń i tym razem spojrzał przez wielkie okno balkonowe, przez które idealnie padał widok na Chicago.
💙🚗🌎💚
Dodane: 16.03.2018r.
Kochani, jest to mój pierwszy smut, który publikuje. Do tego fan fiction ten rozdział był pisany chyba z 6 razy. Nie uważam, że jest on wspaniały jak smuty innych użytkowników na wattpadzie. To jest normalne. Potrzebuje więcej czasu aby to ogarnąć. Jednak uważam to za wielki wyczyn napisanie tego i opublikowanie.
Z biegiem czasu gdy nauczę się lepiej to pisać postaram się aby były takie rozdziały częściej. Muszę jeszcze troszeczkę popracować.
Przeczytałam chyba wszystkie Larry smuty (only ltops) jakie były na wattpadzie. Nie ważne czy dobre czy nie.
Proszę was abyście w komentarzu albo w wiadomości prywatnej (jak wam lepiej) wysłali mi jakie polecacie smuty (LOUIS TOPS, PROSZĘ!). Z góry baaaardzo wam dziękuję.
Miłego wieczorku, skarby ❤!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top