Chcę wziąć z Tobą rozwód.

-- Pójdę do toalety -- mruknął cicho i wstał z kanapy. Pocałował Harry'ego w głowę.

Poszedł cicho w stronę toalety spoglądając jeszcze do małego pokoiku. Uśmiechnął się gdy podszedł do łóżka i spojrzał na dziecko. Poprawił koc pod którym leżała -- cześć księżniczko -- uśmiechnął się jeszcze bardziej gdy otworzyła oczy. Czteromiesięczna dziewczynka uśmiechnęła się do szatyna a po jego policzku odrazu poleciała łza.

Wziął ją ostrożnie na ręce siadając pod ścianą -- jak Ci się spało? -- spytał wiedząc, że nie dostanie odpowiedzi -- jesteś taka śliczna.

Emma pisnęła cicho do Louisa śmiejąc się z niego -- śmiejesz się z taty, hmm? Nie ładnie to tak -- poprawił jej koszulkę w serduszka i znów się na nią zapatrzył. Zaczął głaskać ją po głowie i pocałował ją w czoło.

Uśmiech nie schodził z ich twarzy. Emma złapał jego palca i zaczęła go ściskać z zamiarem wzięcia go do buzi -- o nie, nie. Palców nie wolno brać do buzi -- szepnął -- z wyjątkiem Twojego taty w niektórych sytuacjach -- zaśmiał się -- ty masz smoczek -- sięgnął po smoczek do łóżeczka, które było nie daleko nich i dał małej dziewczynce.

Zaczął nucić córeczce jakąś piosenkę i nagle poczuł na swoim karku ręce, które zaczęły go masować -- wiedziałem, że Cię tu znajdę -- uśmiechnął się mimo, że szatyn tego nie wiedział.

Louis skinął głową i obaj obserwowali jak dziecko zaczyna ponownie zasypiać -- jest piękna -- szepnął Harry -- jesteście piękni -- pocałował go w policzek -- nawet nie wiesz jak was kocham -- szepnął.

-- Ja was też kocham nad życie -- westchnął -- bardzo mocno.

*

-- Uważasz, że zostawiając ją na pięć minut samej w pokoju bez żadnego zabezpieczenia z dwoma wielkimi psami jest w porządku?

-- Musiałem siku! Miała patrzeć jak sikam?

-- Ona jest półtora rocznym dzieckiem, które umie już chodzić i wszędzie zagląda, mogła sobie coś zrobić! -- krzyknął.

-- Oho! o to się nie martw. Nic nie można stawiać teraz na półkach bo masz jakąś obsesję, że coś się jej stanie.

Harry spojrzał na niego -- to źle, że dbam o to żeby naszej córce nic się nie stało?

-- Źle, że aż tak dbasz o to! Trochę swobody człowieku. Dobrze wiesz, że psy jej nic nie zrobią bo wychowują się od małego razem i mała nic by sobie nie zrobiła bawiąc się pluszakami!

-- Jesteś nieodpowiedzialnym ojcem!

-- A ty jesteś zbyt nadopiekuńczym ojcem! -- krzyknął

-- Chce dobra dla naszego dziecka!

-- Dając jej same pluszaki a nie lalki lub te jebane drewniane klocki nie dajesz jej dobra! Ileż można się bawić jednym?

-- Może sobie coś zrobić! Wbić w oko rękę lalki albo walnąć się klockiem!

-- Ty jesteś kurwa nie normalny, człowieku -- szepnął -- skąd takie coś przyszło ci do głowy? Skąd ty to bierzesz?

-- Wszystko się może zdarzyć! Nie pojmujesz tego?

Louis pokręcił głową z rozbawienia i wyszedł z salonu w stronę pokoju ich córki. Wyciągnął ciepłe ciuchy Emmy z szafki gdyż na dworze było chłodno -- co ty robisz?

-- Idę na spacer z Emmą.

-- Była już dziś na spacerze.

-- Z Tobą ale nie ze mną. To jest też moja córka i mogę ją zabierać gdzie chce. Koniec z tym, że Ty zawsze decydujesz co mamy robić -- szepnął i wziął Emmę na ręce aby ubrać ją w sweterek.

Harry westchnął -- kiedy będziecie?

-- Nie wiem, może zajdziemy do babci Jay, co ty na to, mała?

-- Tak! -- krzyknęła -- do babci Jay!

Louis uśmiechnął się do niej i pocałował jej czoło -- chodź -- wziął ją na ręce -- do później, Harry -- spojrzał na niego ostatni raz i wyszedł z pokoju.

Brunet otworzył usta z dziwienia i nie wiedział co powiedzieć. Był w szoku, że Louis coś takiego zrobił. Przecież on chciał tylko dobrze dla ich córeczki.

Usłyszał jak Louis zamyka go na klucz a później odjeżdża autem z ich córką.

Zagryzł wargę i schował swoją twarz w dłonie. Kłótnie z Louisem zdarzały się coraz częściej a on się bał, że szatyn zabierze mu ich córkę a co najważniejsze zostawi go. On go kochał i nie chciał robić nikomu krzywdy.

Może jest trochę nadopiekuńczy, ale on jest taki od zawsze. Nie może już nic na to poradzić. Usiadł na podłodze i zaczął płakać.

*

-- Chcesz się ze mną rozwieść? -- spytał wchodząc do jego gabinetu tego samego dnia.

Louis spojrzał na niego spod okularów i odchrząknął cicho -- Nie, czemu przyszło ci to do głowy.

-- Nie odzywasz się do mnie, ignorujesz moje pytania. Nawet kolację zjadłeś osobno -- podszedł do biurka i usiadł naprzeciw szatyna.

-- Nie uważasz, że tak zachowuje się pokłócone małżeństwo? W końcu przegiąłeś pałkę i masz za swoje, Harry -- ściągnął okulary i spojrzał dokładniej na męża.

-- Kochasz mnie jeszcze?

-- Głupie pyta...

-- Kochasz czy nie? -- szepnął stanowczo.

-- Oczywiście, że kocham -- poprawił się na fotelu -- ale musisz zrozumieć swoje zachowanie, Harry. Nie uszczęśliwisz Emmy samymi pluszakami i nie uszczęśliwiasz nas swoim zachowaniem. Tym układaniem całego dnia. Tym, że chcąc wyjść z wami na spacer czy nawet obejrzeć z Tobą film to nie mogę bo coś jest na tą godzinę zaplanowane co innego.

-- J-ja...

-- My nie mamy chwili prywatności -- szepnął -- wiesz kiedy ostatni raz uprawialiśmy seks?

Harry spojrzał na niego słabo -- nie pamiętam -- szepnął naprawdę cicho.

-- Pięć miesięcy temu, na ślubie mojej kuzynki -- westchnął -- czasami możemy oddać Emmę do któryś z dziadków, aby spędzić samemu weekend. Oni to nawet proponują, ale nie bo Harry się boi o Emmę. Wiem, że to nasza córka i ja również ją bardzo mocno kocham, ale to, że ją mamy nie znaczy abyśmy całkowicie odcięli się od życia towarzyskiego, od nas samych i od przyjemności. My ostatnio nocy razem sami nie spędzamy bo Emma śpi pomiędzy nami. Nie mogę nawet się do Ciebie zbliżyć co zostało mi jedyną bliskością do Ciebie ostatnimi czasy. Chce Cię pocałować, przytulić, powiedzieć kilka komplementów, powiedzieć jak bardzo Cię kocham albo i nawet złapać za ten tyłek ale nie bo jest Emma.

-- Lou...

-- Ja wiem, że jest ona twoim jak i moim oczkiem w głowie -- kontynuował -- ale świat nie polega tylko na dziecku -- westchnął -- rozumiesz? -- spytał.

Harry skinął nieśmiało głową i przetarł dłonią czoło -- j-ja naprawdę przepraszam, Lou -- szepnął -- po prostu ja już taki jestem, ale postaram się to zmienić -- mówił powoli. Louis uśmiechnął się do niego ciepło -- jutro pojadę z Emmą do sklepu i co będzie chciała to jej kupię.

-- Dobrze, ale zaczekaj na mnie. Jutro skończę wcześniej i pójdziemy w trójkę, okay?

-- Nie ma sprawy -- uśmiechnął się do niego.

Louis spojrzał na bruneta i gestem głowy pokazał mu, aby do niego podszedł. Harry nieśmiało usiadł na jego kolanach -- Jeżeli jeszcze raz przyjdzie Ci myśl, że chce wziąć z Tobą rozwód to ci dupę przetrzepię -- powiedział do niego -- rozumiemy się?

-- Oczywiście -- uśmiechnął się i złożył na jego ustach długi, namiętny pocałunek.

💙🚗🌎💚

Dodane: 04.05.2018r.

Ci co piszą maturę życzę abyście napisali ją bardzo dobrze. Trzymam za Was kciuki!💖

Miłego wieczoru, kochani💖!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top