Było coś kiedyś między wami?
Louis wyszedł na balkon napawając się piękną pogodą. Wzrokiem złapał swojego chłopaka, który był przy kwiatach. Ubłagał u Louisa czy może zrobić u niego ogródek bo sam nie miał gdzie.
Usiadł na krześle w cieniu aby dokładniej poobserwować Harry'ego. Brunet uśmiechnął się do niego i znów wrócił do pracy.
Louis wyciągnął spod krzesła laptop i zaczął przeglądać dawno nie oglądane portale społecznościowe. Zaczął nucić jakąś piosenkę, którą słyszał dziś rano w radiu.
Uśmiechnął się gdy zobaczył zdjęcie Bebe z Niall'em ze ślubu, który odbył się tydzień temu. Louis i Harry świetnie się bawili. Niall przygotował piękną przemowę, która wzruszyła Harry'ego a później szatyn musiał go uspokajać.
Pamiętał jak Harry razem z Bebe stresowali się całą ceremonią. A Louis mógł tylko uspokoić swojego chłopaka sposobem, którym nie chciał zrobić z Bebe.
-- Lou... -- usłyszał u góry i automatycznie wyrwany z myśli spojrzał w stronę chłopaka. Odłożył szybko laptop na ziemię i spojrzał na niego.
Harry usiadł na jego kolana odrazu obejmując go wokół szyi -- kocham Cię -- pocałował jego usta i oparł swoje czoło o jego.
-- Ja Ciebie też, słońce -- uśmiechnął się do niego.
Harry przytulił się do chłopaka -- wiesz, że za tydzień będą dwa lata?
-- wiem -- skinął głową -- pamiętam takie rzeczy -- uśmiechnął się do niego. Harry oddalił się od niego i spojrzał w jego oczy.
Między nimi była cisza. Po prostu patrzyli na swoje twarze. Lubili takie momenty. Kochali je i wiedzieli, że będą one w ich życiu dopóki im się to nie znudzi. Czyli przeważnie zawsze -- zamieszkaj ze mną -- powiedział Louis. Na twarzy Harry'ego wkradł się mały uśmiech.
-- Zamieszkać? -- powtórzył słabo.
-- Jesteśmy ze sobą dwa lata. Widujemy się codziennie -- mówił -- śpimy u siebie na przemian. Może lepiej by było gdybyś zamieszkał ze mną. Masz tutaj ogródek.
Harry pisnął i wcałował się w jego usta -- tak, oczywiście, że tak!
Louis zaśmiał się z reakcji chłopaka i wtulił się w niego. Wiedział, że loczka to ucieszy ale nie wiedział, że aż tak -- kiedy mogę się wprowadzić?
-- Hm, nawet i dzisiaj -- mruknął.
-- Możemy jutro pojechać pakować rzeczy? -- spytał patrząc szczęśliwy w niebieskie tęczówki.
-- Oczywiście -- skinął głową. Pocałował jeszcze raz jego usta.
-- A weźmiemy sobie kotka? Takiego małego, proszę -- zrobił wielkie oczy. Louis westchnął i pokręcił przecząco głową -- proszę, tak ślicznie proszę -- zagryzł wargę i poprawił się na jego kolanach.
-- Nie wiem, Hazz. Nie lubię kotów. Możemy wziąć psa -- szepnął.
-- Lubię psy ale wolę koty. One są takie słodkie! -- powiedział szybko -- Z psami musisz wyjść na spacer a z kotkowi wystarczy tylko kuweta.
-- Ale musisz sprzątać tę kuwetę. Poza tym i tak chodzimy wieczorami na spacery a rano zawsze któreś z nas idzie do sklepu bo czegoś zabraknie -- mówił.
-- To może pójdziemy na kompromis? Szczeniak i mały kotek? -- spytał.
-- Okay ale najpierw się wspólnie urządzimy a później pomyślimy o zwierzakach, dobra?
Harry skinął z uśmiechem głową i pocałował jego wargi -- jak najbardziej -- mruknął między pocałunkami -- zmienimy jeszcze jakieś pierdoły i będzie super -- powiedział śmiejąc się.
-- Ciekawe kto za to wszystko zapłaci?
-- My -- uśmiechnął się -- w większości ja bo nawet nie będziesz wiedział kiedy to kupię. Zmienimy kilka rzeczy razem a kilka ja. Z pewnością Ci się spodoba -- mruknął i znów go pocałował.
Ich pocałunek nie trwał długo, gdy usłyszeli dzwonek do drzwi. Louis przewrócił oczami a Harry westchnął opadając głową na jego klatkę piersiową -- mam dość gości. Codziennie ktoś u nas jest -- mruknął cicho.
-- U nas? -- dopytał Harry.
-- Już u nas -- pocałował go i złapał jego biodra aby podnieść go do góry. Westchnął i zostawił samego Harry'ego na ogródku. Otworzył drzwi widząc w nich jakiegoś chłopaka -- tak? -- spytał gdy zauważył, że ciągle się na niego patrzy.
-- Czy tu mogę tu znaleźć Harry'ego Stylesa? -- spytał się go -- byłem u niego w mieszkaniu, ale jego sąsiedzi powiedzieli, że znajdę go tutaj.
-- Tak, jest tutaj -- mruknął cicho -- a pan to?
-- Ah, no tak. Gdzie moje maniery -- zaśmiał się -- Mike Rosewall, jestem... to znaczy byłem najlepszym przyjacielem Harry'ego w liceum -- mruknął. Usłyszeli ciche otwieranie drzwi balkonowych.
-- Lou? Kto to? -- krzyknął -- Mike? -- krzyknął i odrazu wpadł w ramiona blondyna -- o mój boże, ile to już lat?
-- Z pięć będzie -- mruknął uśmiechając się do niego.
-- Mmm -- powiedział i spojrzał na Louisa -- poznaj mojego chłopaka. Louis to Mike, mój dawny przyjaciel z liceum-- mruknął.
Między nimi była cisza -- to może wejdziesz jak już jesteś? -- spytał Louis i otworzył szerzej drzwi. Nie chciał tego chłopaka u siebie w domu ale nie chciał też smucić Harry'ego-- coś do picia?
-- Wodę poproszę -- uśmiechnął się.
-- Może pójdziemy na ogródek, hmm? -- spytał się go Harry. Mike skinął głową a Harry szybko mu pokazał drzwi mówiąc, że zaraz dołączy do niego. Podszedł do Louisa, który był troszeczkę zły bo widział reakcje Harry'ego gdy zauważył Mike'a -- dziękuje, że jesteś taki miły -- musnął jego wargi.
-- Było coś kiedyś między wami?
-- Nie! Skądże! -- powiedział głośno -- Mike to mój przyjaciel. Nasz kontakt się urwał bo wyjechał do Londynu.
-- Widziałem jak na niego patrzyłeś -- patrzył na twarz chłopaka.
-- No dobra -- westchnął -- podobał mi się kiedyś ale on jest hetero. Gdy jeszcze miałem z nim kontakt to miał dziewczynę. Jednak to, że mi się podobał nie musi być tak teraz. I jeszcze raz powtórzę, że nic między nami nie było. Nic a nic -- mruknął.
Louis skinął głową -- pomożesz mi to zanieść? -- wskazał na szklanki.
-- A dasz mi buzi? -- spytał. Louis złożył na jego ustach dłuższego buziaka -- i jeszcze zmienimy kolory ścian w kuchni i korytarzu -- szepnął i wziął szklanki uciekając przed Louisem.
💙🚗🌎💚
dodane: 27.04.2018r.
Miłego dnia, kochani!❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top