Żegnaj, Los Angeles.

Harry przewrócił oczami słuchając kolejnej gadaniny swojej matki jaką dawała mu przez telefon. Może i była czterdzieści jeden godzin i aż 2797 mil od niego to nadal wkurzyła go jej postawa.

Anne nie rozumiała jego pasji. Nie potrafiła pojąć, że Harry wolał podróżować niż siedzieć na tyłku w domu. Znaleźć sobie partnera, założyć rodzinę, pracować w biurze.

Robił to aby odnaleźć siebie. Aby znaleźć prawdziwego Harry'ego. Aby znaleźć swoje miejsce na ziemi.
Myślał też o swoim chrześniaku, dziecku Gemmy i Michaela. Kochał tego szkraba bardzo. Chciał kiedyś opowiadać na dobranoc Alex'owi jak podróżowanie jest interesujące. Jak może wiele się przez to nauczyć. Chciał aby siostrzeniec go słuchał i aby go polubił. Uważał, że jak nie będzie interesujący to ten go po prostu nie będzie chciał słuchać.

-- Harry, masz już nigdzie nie wyjeżdżać -- usłyszał matkę przez telefon -- mówiłam Ci co sądzę o podróżowaniu. Teraz pojechałeś do Los Angeles i Ci się nie podoba. Nie wiem jak Cię wychowałam.

-- Czy ty nie możesz po prostu zaakceptować mojej pasji jak zrobiłaś to z moją orientacją?

Zapytał szybko siadając na krześle w kuchni jedząc marchewkę.

-- Twoja orientacja seksualna nie gra tutaj roli, Harry!

-- Mamo -- zaczął wzdychając -- jestem jaki jestem. Nie potrafię siedzieć na tyłku. Ja już się nudzę.

-- Powtórzę Ci to ostatni raz. Zakazuje Ci abyś gdzieś wyjechał. Koniec kropka -- powiedziała szybko.

-- Jestem dorosły -- powiedział gdy przeżuł marchewkę.

-- Po prostu obiecuj mi, że nic tobie się nie stanie i na razie abyś siedział na tyłku. Przynajmniej się postaraj -- westchnęła. Wiedziała, że z Harry'm nie wygra.

-- Obiecuje -- zaśmiał się pod nosem.

-- Matthew wrócił do miasta -- powiedziała po cichu -- przyjechał i pytał się o Ciebie.

-- Co mu powiedziałaś?

-- Że wyjechałeś, Harry. Mu jest naprawdę smutno z tego co zrobił.

Harry'ego zamurowało. Jak jego matka mogła takie coś powiedzieć? -- nie wiem co Ci on kurwa nagadał ale twoje słowa są okropne. Jak może Ci być smutno z powodu człowieka, który chciał zgwałcić mnie, mojego przyjaciela i zdradził mnie z jednym ze wspólników w pokoju obok. Mamo zastanów się. Gdyby nie ta lampa obok byłbym zgwałcony przez osobę, którą kocham. To samo z Zayn'em.

-- Przepraszam Cię synku -- szepnęła po chwili.

-- Co u Alex'a? -- ominął stresujący go temat.

-- Gdy przyjeżdżają i ogląda twoje zdjęcia to płacze bo tęskni -- zaśmiała się -- ciągle tylko wujek Harry, wujek Harry.

-- Tęsknię za nim -- westchnął -- za wami też.

-- My za Tobą również, kochanie -- wysłała mu kilka buziaków przez telefon na co Harry musiał oddalić telefon gdyż był to okropny dźwięk.

-- Muszę kończyć, mamo. Pozdrów wszystkich i ucałuj ich ode mnie -- powiedział szybko.

-- Dobrze, kochanie. Trzymaj się, zadzwoń jutro.

Harry rozłączył się mówiąc ciche 'ok'.

Odłożył telefon i spojrzał przez okno.
Słońce miało zaraz wymienić się z księżycem co oznaczało, że kolejny dzień z rzędu Harry mógł zaznaczyć jako nudny i stracony.

Wstał i skierował się do toalety. Wykąpał się szybko i nawet nie bawiąc się z piżamą poszedł nago do sypialni i założył czyste bokserki.

W kuchni, dosłownie pięć minut temu zrobił sobie kolację i zaraz po zjedzeniu tostów ruszył do sypialni aby się położyć.

***

-- Trzecia dwadzieścia siedem -- szepnął gdy spojrzał na zegarek. Bezsenność to coś co Harry lubił. Noc może być też ciekawa. To zależy też jak ją spędzisz. Harry najczęściej spędzał ją w łóżku oglądając filmy i seriale albo rozmyślając.

Dziś rozmyślał.

Tęsknił za Nowym Jorkiem. Rodziną, przyjaciółmi, Zaynem.

Wstał i nie zastanawiając się nawet nad swoimi czynami zaczął się ubierać. Wziął później walizki i położył na łóżko aby się spakować.

Jego ręce się trzęsły ale robił to bo czuł, że musi to zrobić. Że chce to zrobić.

Wziął ciuchy, zdjęcia, pamiątki a wszystkie talerze, kubki i tego typu rzeczy zostawił.

Na szczęście ojciec kupił mu to mieszkanie więc również mógłby je niedługo sprzedać.

Sprawdził czy wszystko ze sobą ma i ruszył w stronę wyjścia z domu.

Postanowił się jeszcze pożegnać z Los Angeles zanim wyjedzie do Nowego Jorku.

Poszedł na małą górkę gdzie było widać piękne oświetlone miasto, które nigdy nie spało -- Żegnaj Los Angeles. Jeszcze się kiedyś zobaczymy.

💙🚗🌎💚

Dodane: 25.02.2018r.

Witam kochani!
Mam nadzieję, że podoba wam się pierwszy rozdział i zostaniecie ze mną do końca!
W przypadku pytań piszcie 😊

Miłego dnia!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top