Rozdział II
- Mistrzu, to nie do końca jest Decepticonka... Ale też jedna z nas.
- Co masz na myśli, Orionie? - zapytał Sentinel.
- Jej insygnia... Są w połowie naszej frakcji i w połowie wroga.
- Czyli jego kolejny nieudany i nielegalny eksperyment. Trzeba to zniszczyć, zanim Megatronus wykorzysta to przeciwko nam - mówiąc to, Prime skierował swoje działo w stronę Komory Iskier Autoconki.
Jego uczeń zasłonił swoim ciałem młodą botkę, aby powstrzymać czerwonego Autobota przed strzałem.
- Orionie, odsuń się.
- Mistrzu, z całym szacunkiem, ale nie. Ona ma takie samo prawo do życia, tak jak my wszyscy. Może jeśli będzie wśród nas, zmieni stronę. A poza tym... Ona jest bezbronna.
Sentinel spojrzał na botkę i po krótkim namyśleniu schował działo.
- Zajmij się przetransportowaniem jej do naszej bazy. Ja muszę coś załatwić.
Czerwony Bot opuścił pomieszczenie, zostawiając tym samym dwójkę młodych Transformerów. Kiedy Pax podszedł do Autoconki, przypatrzył się jej uważnie i dostrzegł lekką, ledwo zauważalną smugę fioletowo-zielonego światła bijącego od jej Iskry. Widoczne ono było również w niektórych odsłoniętych przewodach eksperymentu Megatronusa. Orionowi zrobiło się jej żal.
Była ona drobnej postury. Na jej klatce piersiowej oraz na obu ramionach widniały niezwykłe insygnia. Pochodzenie ciała było Autobockie, natomiast umysłu, charakteru i woli walki - Decepticońskie.
W końcu uczeń Sentinela podniósł ją i skierował się w stronę Mostu Ziemnego, który wcześniej otworzył jeden z naukowców stojący po jego stronie. Po przejściu przez portal, znalazł się w Cyberyrońskiej bazie Autobotów. Położył Autoconkę na stole laboratoryjnym, aby zajęli się nią medycy, a sam usiadł nieopodal.
«kilka lat później»
~ Starblade ~
Biegłam korytarzem bazy, uciekając przed wkurzonym Sentinelem. A czemu mnie gonił? Powiedzmy, że przypadkiem wysadziłam jedno z archiwów. Uwielbiam nowy blaster od mojego brata. A w połączeniu z płynnym Energonem, daje mnóstwo frajdy, której tu brakuje. Praktycznie zawsze jest tu nudno. Jakoś uwagę na siebie zwrócić muszę, bo każdy ciągle tylko pracuje.
Przez moje rozmyślania, nie zauważyłam, jak wpadłam na innego Bota. Upadliśmy na ziemię. Ja byłam na nim. Przyjrzałam mu się. To Orion. Będą kłopoty...
- Przed czym tak uciekasz, mała?
- Wcale nie przed wkurzonym Sentinelem - odpowiedziałam.
- Co tym razem?
- Noo... Chciałam przetestować nowy blaster od ciebie i tak jakby... Wysadziłam archiwum - mówiąc to, wyszczerzyłam się.
- Ile razy mam ci powtarzać, że broni nie używamy dla zabawy?
- No ale to nie sprawiedliwe! Ja się tu nudzę!
- To nie jest powód, żeby rozwalać bazę - powiedział niski głos.
O oł...
- Witaj, mistrzu - mój brat natychmiast wstał. - Bardzo przepraszam za Starblade... Ona bardzo żałuje swojego czynu.
- Wcale nie!
- Pozwolisz ze mną na chwilę? - Sentinel zwrócił się do swojego ucznia i odeszli w stronę laboratorium.
Postanowiłam iść za nimi i ich podsłuchać. Tak też zrobiłam.
- Orionie, mieliśmy umowę. Pozwoliłem ci ją zabrać do nas, ale to ty za nią odpowiadasz. Takie incydenty są coraz częstsze. Jeśli tak dalej pójdzie, będę zmuszony ją wygnać.
- Proszę cię, mistrzu, nie rób tego. Obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. Ona nie ma nikogo poza nami.
- Daję ci ostatnią szansę i radzę ci jej nie zmarnować. A teraz wracaj do swoich obowiązków.
Usłyszałam kroki idące w moją stronę, więc szybko się gdzieś schowałam. Ten cały Sentinel to nudziarz. Nie zna się na zabawie. Nie ma co tu stać, wrócę do swojego pokoju i obejrzę coś na datpadzie. Bynajmniej tak zabije czas. Jutro pierwszy raz pójdę do bazy orbitalnej... Szczerze? Mam stracha...
------------------------------------------------------
Tak, żyje jeszcze xD i wiem, że ponad rok nie było rozdziału, ale brak czasu itp. Teraz postaram się to nadrobić, ale nic nie obiecuję
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top