Prolog
W wieku siedmiu lat uwielbiałam grać z moją siostrą w berka. Naprawdę cudowna zabawa. Gonisz ile sił w nogach drugą osobę, by klepnąć ją w bark i krzyknąć najgłośniej jak się potrafiisz "BEEEREEEK!!", a następnie samemu zacząć uciekać przed osobą, która też chcę wykrzyczeć nazwę tej gry. Nie ma wygranych ani przegranych, ale adrenalina jest większa niż w wesołym miasteczku. Wiatr we włosach szaleje, a gdy nawet jesteś zmęczony i tak biegniesz dalej, bo chęć złapania przeciwnika jest zbyt silna.
Gra w berka jest najlepszą zabawą w całym wszechświecie! Nie ma lepszej, a zwłaszcza jeśli biega się na swoim podwórku! Posiadanie własnego, ogrodzonego terenu jest wręcz wspaniałe. W każdej chwili możesz wyjść i się bawić, nie bojąc się tych dziwnych panów, którzy chcą cię zabrać, którymi rodzice zawsze straszą niegrzeczne dzieci. Z poczuciem bezpieczeństwa można hasać i skakać, dopóki zmęczenie nie weźmie góry nad organizem.
Jednak gdy masz siedem lat, odczuwasz je bardzo rzadko i nie jest ono wcale problemem. Twoim opiekunom oczywiście się to nie podoba, ale przynajmniej codziennie możesz bawić się w berka.
Właśnie doganiałam siostrę, już wyciągałam rękę, by klepnąć ją w ramie. Jeszcze tylko kilka centymetrów, a może nawet milimetrów, tak blisko... Kiedy nagle za płotem zobaczyłam jadącą na różowym rowerze w towarzystwie mamy dziewczynkę.
Pedałowała tak jakby brała udział w jakimś wyścigu. Jej rude włosy mierzwił wiatr, a usta wyginały się w szerokim uśmiechu. Wyglądała niczym księżniczka z bajki, dokładniej jak Merida Waleczna. Najlepsza ze wszystkich księżniczek Disneya! Piękna i dzielna! Ta dziewczynka była najładniejszą rówieśniczką jaką kiedykolwiek widziałam. Ciekawe czy też potrafiła strzelać z łuku?
Tak się w nią zapatrzyłam, że zapomniałam o całym świecie. Nie tylko Laure oddaliła się tak, że nie mogłam jej złapać, ale też nie zauważyłam kamienia pod moimi stopami! Przewróciłam się na brukowaną kostkę i zdarłam kolana. Krew spływała po całej długości nóg. Ała... Załkałam.
Ruda dziewczynka zniknęła (odjechała) tak szybko jak się pojawiła (przyjechała). Dalej jednak gościła w moich myślach. Kto skupiałby się na bólu kolan, skoro można wspominać o pięknej księżniczce na rowerze? Na pewno nie moja siostra, która pewnie nawet jej nie zauważyła. Ona nigdy nie zauważała tych samych pięknych rzeczy co ja.
Podeszła do mnie ze zmartwioną miną.
-Bardzo cię boli? - Zapytała.
Nie byłam zbytnio zainteresowana tym pytaniem. Miałam własne i to znacznie ważniejsze.
-Czy dziewczynka może ożenić się z inną dziewczynką?
-Może, a co?
-A no bo chyba chcę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top