Rozdział 28
Pogoda dziś dopisywała. Choć z rana zbierało się na deszcz, tak teraz świeci słońce i ogólnie jest ciepło. Poprawiłam torbę na ramieniu, która mocno wpijała się w skórę. Niestety dowiedziałam się, że na spotkaniu ma być Ino. Wiele bym dała, aby się teraz wycofać. Jednak po pierwsze, nie wypadało, po drugie - honor nie pozwalał mi wrócić do akademika i Sasuke, a po trzecie - to była jej inicjatywa.
Nie mam pojęcia dlaczego. Od początku szkoły miałyśmy na pieńku, także taki akt z jej strony wydawał się nawet bardziej niż podejrzany. Chciała się zemścić za tamten nos na siatkówce? Głowa już mi pękała od tego myślenia.
— Już jesteśmy Sakura. — Yuri uśmiechnął się delikatnie, podbudowując mnie tym. Poprawiłam moje różowe włosy za ucho, będę musiała je przyciąć jakoś niedługo. Sięgają mi do pasa i są już niewygodnie. Poza nim, w środku znajdowała się czwórka chłopaków i jedyna blondynka. Cholera, większość z nich była przystojna. Z chęcią wpadnę na kolejny taki wypad... Po krótkim zapoznaniu się, usiadłam na miejscu obok dziewczyny. Czułam te napięcie między nami, ale stwierdziłam, że to bez sensu, żebym to ja się pierwsza odezwała.
— No to pora na przedstawienie się! Dziewczyny pierwsze! — zaczął Kanda, idealnie przerywając krępującą ciszę.
— Nazywam się Haruno Sakura, jestem tu od ponad roku. Przyjechałam z innego miasta. Lubię imprezy i muzykę.
— Yamanaka Ino, miło mi. Uwielbiam sport i taniec. Mieszkam tu od zawsze. — spodziewałam się bardziej rozlewnej wypowiedzi. Przy koleżankach paplała jak najęta, a tam była nawet skrępowana! Wow! Po wysłuchaniu innych, dowiedziałam się, że trójka z nich to bracia, Aoi, Haru oraz Keita. Student, 3-klasista i 1-klasista. Wyglądali niemal identycznie, brązowe włosy i niebieskie oczy. Wyróżniającym się elementem był kolczyk w wardze u najstarszego. Ostatnią osobą okazał się Brytyjczyk, Elvis. Miał rude włosy, związane w koka na końcu. Tworzyli zespół "Dyploma".
— Nie wiedziałam, że masz takie znajomości Yuri! — kelnerka zebrała nasze zamówienia, a potem cały czas śmieliśmy się i gadaliśmy. Spędziłam miło czas w towarzystwie nowo poznanych ludzi, nie żałuję tego.
<>
Zastukałam w wyświetlacz, pokazała się godzina dwudziesta druga. Po wszystkich za i przeciw, stwierdziłam, że pora wracać. Napisałam również smsa do Kakashiego, który życzył mi miłej zabawy. Takiego opiekuna z chęcią się słucham.
— Lecę już, mój numer poda wam Kanda. Do zobaczenia! — wstałam od stołu i schowałam pozostałe rzeczy do torby. — Dzięki za super zabawę. — gwałtownie wszyscy wstali i podeszli do mnie. Mocno przytulili, co nieco mnie zaskoczyło. O dziwo, gdy wszyscy już puścili, tylko Elvis wyszeptał mi do ucha;
— Jak chcesz to dzwoń, mała. — przyłożyłam dłoń do ust, rozbawił mnie. Wzięłam jego słowa za żart, nie wyglądał na poważnego. Głupkowato uśmiechał się, skrępowany.
— Odprowadzę Sakurę. — zaproponowała Yamanaka, a ja bez problemu zgodziłam się. Wyszłyśmy z baru w dobrych nastrojach. Dłuższą część drogi szłyśmy w zupełnej ciszy. Muszę zauważyć, że już nie pałałam nienawiścią na samą myśl o dziewczynie. Może nie jest taka zła, za jaką ją brałam? — Przepraszam, no wiesz... Za te akcje w szkole. I to na Hinacie.
— Spoko. — szybko odparłam, odwróciła się do mnie i zatrzymała.
— Serio? — lampy samochodów oświetlały nas co chwilę, musiałam zmrużyć oczy. W powietrzu czułam woń wilgoci, zbierało się na deszcz.
— Serio. Tylko nie bądź taką suką, jak wtedy. — pokiwała głową i ruszyłyśmy dalej. — Skąd ta przemiana?
No właśnie Haruno, jeszcze niedawno zagryzłabyś ją!
— Wszystko to robiłam pod wpływem innych dziewczyn, miałam wtedy trudny okres w życiu. Po prostu wyżyłam się na tobie. Byłaś lepsza w sporcie, który kocham, każdy cię chwalił, mną gardził. Trochę bolało. — odparła, patrząc na zegarek. — Czy też miałaś wrażenie, patrząc na tych braci, że ich matka zrobiła kopiuj wklej przy ich porodzie?
— Haha, pomyślałam o tym samym! — dopiero teraz odczułam moc alkoholu. Ino wypiła może jedno piwo, ale ja dorównywałam chłopakom. Przerosłam własne ambicje. Usiadłam na murku, zupełnie spocona. — Zadzwonisz po kogoś ode mnie? Zrobię dwa kroki i wywalę się na ziemi. Jestem chyba zbyt podpita. — niebieskooka od razu chwyciła za telefon i wybrała kontakt. Po krótkiej rozmowie, zakończyła połączenie. Odwróciła się do mnie i delikatnie uśmiechnęła. Oho, na nią też działał chmiel.
— Nie obrazisz się, jak już pójdę? Obok na parkingu znajduje się samochód mojego taty, a on zaraz wróci ze sklepu.
— Leć, uważaj na siebie.
— Kto to mówi? —dodała i powoli skierowała się we wspomnianym kierunku. Pierwsze krople spadły na moją twarz, później pojawiły się kolejne. Nocne niebo, pięknie usłane gwiazdami, stało się zachmurzone. Nawet blask księżyca zniknął. Okropna melancholia dopadła mnie od zaraz. Miałam ochotę płakać, choć zaledwie kilka minut temu wyłam ze śmiechu. Wytarłam wodę z policzków, zeskakując z murka. Chwiejnym krokiem szłam przed siebie. Gwałtownie przechyliłam się i upadłam. Spotkanie z zimnym i mokrym chodnikiem nie należało do najlepszych. Musisz być silna Haruno, nie rozbeczysz się od tak! Popatrzyłam na dłonie, były mocno zdarte na wierzchniej części.
— Oj, chodź tu niezdaro. — przede mną ukucnął Sasuke z parasolem. Moje włosy i tak przemokły, to samo ubrania.
— Dlaczego ty? Wszędzie gdzie mam chwilę słabości, zjawiasz się ty! — zupełnie nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Zaskoczony, puknął mnie w czoło. Auć, bolało.
— Najwyraźniej jest mi to dane. — nagle jest nastrój uległ zmianie. Z uśmiechu, takiego zwykłego, dziecięcego, stał się poważny. — Wskakuj na moje plecy. Będziesz trzymała nad nami parasol. Zaraz coś zrobimy z tą raną.
— Jaaasnee. — ślamazarnie zrobiłam to, o co prosił. Bujałam się w prawo i lewo, zupełnie pijana. — Jaak na łodzi.
— A ta łódź zaraz zatonie. — zaśmiał się, podskakując. Pisnęłam przerażona. — A to była fala.
— Bardzo miło pachnie. Uwielbiam...ugh... ten zapach. — nosem trąciłam jego kark, poczułam jak się spina. Przez całą drogę kapryśnie opowiadałam o życiowych planach o podróżach do krainy czarów i wszystkim innym. O dziwo, Sasuke odpowiadał na zadane przeze mnie pytania, a nawet kontraktował. Doszliśmy do akademika w niecałe pięć minut. Szybciej, niż on się zjawił. Światło było zapalone tylko w jego pokoju. Pokierował mną na korytarzu, kazał usiąść na kanapie. Zrobiło mi się duszno, więc odruchowo zdjęłam górę od mundurka. Zostałam w samej koszulce na ramiączka i spódniczce. Ciemnowłosy wrócił do mnie z apteczką, a wtedy jego ciało kolejny raz się spięło.
— Haruno, załóż tą górę, bo nie ręczę za siebie.
— Ale jest gorąco! — dźwięk grzmotu przeszył mieszkanie, a ja podskoczyłam do góry. Nie boję się burzy, ale zaskoczyła mnie. Nagle chłopak pojawił się nade mną, zmuszając mnie tym samym do położenia się na poduszkach. Mój wzrok był zamglony, podniosłam się na łokciach i szybko wbiłam się w jego usta. Rozszerzył je, a wtedy odsunęłam się. Ma skubany, niech się nauczy, kto tu rządzi.
— Najpierw doprowadzasz mnie do szału, nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tobie, potem kręcisz z facetem. W dodatku obcokrajowcem!
— Ale skąd ty to-
— Nieważne skąd, a teraz coś takiego. Srogo zapłacisz, Sakura. — serce zabiło mi ze zdwojoną siłą. W życiu nie spodziewałam się tego, co zrobił...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top