V - "You locked yourself in the bathroom... "


Yoojin

Stałam tak tam, wpatrując się w twarz Jimina, czekając na jego odpowiedź. Nie spodziewałam się niczego. Tak bardzo chciałam by się zgodził, a jednocześnie pragnęłam by mi odmówił i przemówił do rozsądku.

Żeby powiedział, że jestem głupia, mówiąc tak nagle o jakimś wyjeździe i jeszcze zmuszając go by mnie zabrał.

- Przepraszam, Jimin. Nie powi-

- Jedźmy. - powiedział wyraźnie, zdecydowany. - Już wiem gdzie cię zabiorę. Bylebyś poczuła się lepiej.

Spojrzałam na niego lekko zdziwiona. Byłam przekonana, że się nie zgodzi.

- Jimin... Mówisz poważnie? - odsunęłam się lekko, przyglądając mu się.

- Tak. Bardzo poważnie. - skinął głowa. - Jedźmy jeszcze dzisiaj. Póki nie ma twojego taty. - uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam się w jego tors.

- Dziękuję. - szepnęłam cicho, a w zamian poczułam tylko czułe głaskanie po włosach.

Staliśmy tak w ciszy przez chwilę, po czym odsunęłam się od Parka.

- Chodźmy. Muszę zabrać kilka rzeczy zanim tata wróci z pracy. - westchnęłam i złapałam rękę Jimina, zaczynając kierować się w stronę mojego domu.

- Yoojin, poczekaj. Mam pomysł. Ty biegnij do siebie się spakować, a ja pójdę zabrać kilka rzeczy z dormu i przyjadę do ciebie swoim autem. Czekaj na mnie przed domem za trzydzieści minut. - zatrzymał się na moment.

- Tak. To dobry pomysł. - skinęłam głową, usatysfakcjonowana jego pomysłem. - Więc leć do siebie. - odchyliłam się w jego stronę i złożyłam na jego policzku całusa.

Widziałam uśmiech na twarz Jimina, gdy w szybkim tempie obróciłam się do niego tyłem i zaczęłam biec w stronę domu.

Obróciłam się raz w tył i pomachałam mu ostatni raz, zanim zniknęłam w ciemnościach drzew.

Po kilku minutach żwawego spaceru, minęłam bramy mojego podwórka i odkluczyłam zablokowane wcześniej drzwi.
Wbiegłam po schodach, wpadając do swojego pokoju.

- Boże, gdzie ja znajdę jakąś torbę? - przeczesałam lekko splątane włosy i rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok spoczął na najwyższej półce w garderobie.

Podeszłam do mebla i stając na palcach sięgnęłam po czarną torbę.

- Mam nadzieję, że wszystko się zmieści. - sapnęłam, zaczynając wyciągać z szaf najpotrzebniejsze ubrania.

Nie wiem, gdzie Jimin zamierza mnie zabrać, więc wezmę wszystkiego po trochu.

Na szybko składałam ciuchy w kostkę i upychałam je w kieszeni torby.

Podniosłam się z klęczek, kierując się do łazienki po kosmetyki.
Zabrałam z umywalki szczoteczkę do zębów, pastę, kilka podstawowych, niezbędnych dla mnie rzeczy i wróciłam do pokoju.

Schodząc po schodach z pełną torbą, której zamek wręcz trzeszczał, usłyszałam znajomy dźwięk klaksonu.

Na moich ustach odrazu pojawił się uśmiech, więc pospieszyłam się w myślach.

Zamknęłam za sobą drzwi, a klucz schowałam głęboko w kieszeni ciepłej bluzy.
Jimin pomachał mi energicznie z auta.

- Widzę, że ubrania ledwo mieszczą ci się w torbie. Ile tyś tego nabrała?

- Tylko najbardziej potrzebne rzeczy. Uwierz. - przerzuciłam torbę za przednie siedzenie i zapięłam pas bezpieczeństwa. - Nie miałam pojęcia, gdzie mnie wywozisz. Musiałam byś gotowa na wszystko.

W odpowiedzi usłyszałam tylko donośny śmiech.

- Oh, nieważne. Bagaż jest najmniejszym problemem. - odpalił silnik auta i wyjechał spod mojego domu na drogę.

Zanim wyjechaliśmy z Seulu, żadne z nas raczej się nie odzywało. Siedzieliśmy w przyjemniej ciszy, słuchając piosenek jakie proponowało radio.

- Nikt nie wie, że cię nie ma? - spytałam po jakimś czasie z ciekawości.

Starszy zerknął na mnie przelotnie i skupił się na drodze.

- Tylko Taehyung wie. - mruknął, zjeżdżając na autostradę. - Wszedł kiedy się pakowałem. Musiałem mu powiedzieć.

Przygryzłam nerwowo wargę, odwracając wzrok na krajobraz za szybą.

- Tae nikomu nie powie? - spytałam cicho.

- Nie bój się. Nikomu nie ufam bardziej, niż jemu. Nie musisz się niczym przejmować. - zagwarantował Park, a ja tylko przytaknęłam.

- Jeśli chcesz idź spać. Przed nami jeszcze długa droga. - spojrzał na mnie, ciepło się uśmiechając.
Odwzajemniłam gest i usiadłam wygodnie w fotelu, przymykając powieki.

~*~

- Yoojin? Powinnaś wstać. Za chwilę będziemy na miejscu. - usłyszałam przy swoim uchu, po kilku godzinach cudownego snu.

Rozciągnęłam się niczym rasowa kotka po drzemce i rozejrzałam się.

- Gdzie jesteśmy? - zmarszczyłam lekko brwi.

- A jak myślisz? Poczekaj, zaraz będziesz wiedziała. - zaśmiał się cicho, a ja dalej się rozglądałam, nie będąc pewna co ma na myśli.

I faktycznie...
Dosłownie kilka chwil później, zza wysokich budynków wyłonił się ogrom morza, które znajdowało się niedaleko.

- Jimin... My jesteśmy w Busan? - spytałam, spoglądając na Mina.

- Dokładnie tak. - na jego twarz zagościł promienie uśmiech, a ja aż pisnęłam podekscytowana, co doprowadziło do śmiechu nas obojga.







JESTEM! Po tych okropnych trzech tygodniach jestem w końcu. A z jakiego powodu...?

Z powodu urodzin mojego małego słoneczka ❤❤

Życzę mu wszystkiego co najlepsze i żeby uśmiechał się do nas tak jak zawsze 💜💜


JIMIN WE LOVE YOU!
🥰❤💜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top