III - The demons we're made of... "

Yoojin

Podniosłam się leniwie z łóżka, nie mogąc znieść uciążliwego dźwięku budzika. Na tarczy zegara po mojej lewej stronie widniała szósta czterdzieści pięć.

- Pieprzona klasa maturalna. - jęknęłam, wsuwając na stopy puchate kapcie.

Wstałam z przekonaniem, że pewnie ojciec jest jeszcze na dole i również szykuje się do pracy.
Jakim zdziwieniem było zobaczyć pustą kuchnie i pusty salon.
Rozejrzałam się dookoła, lecz owiała mnie tylko cisza.

Wzruszyłam ramionami, wchodząc na teren kuchni. Wstawiłam czajnik z wodą, by zaparzyć sobie kubek kawy, a z szafki wyciągnęłam szklaną miskę. Nasypałam tam miodowe płatki i zalałam je zimnym mlekiem.

Z gotowym już posiłkiem usiadłam w salonie. Zaczęłam jeść, przeglądając social media.

Jimin:
Hej Yoojin
O której kończysz dzisiaj lekcje?

Yoojin:
Hej
Dzisiaj... Ostatnią lekcję mam do 14.30
Czemu?

Jimin:
Co do naszej kawy...
Jeśli możesz to przyjdź o 15 pod moją wytwórnię
Mój przyjaciel bardzo chce cię poznać, a potem pojdziemy na obiecaną kawę

Yoojin:
Jasne, super
Wszystko mi pasuje
W razie czego, pod jaką salą cię szukać? Haha

Jimin:
Haha
Będę pod szóstką. To sala taneczna

Yoojin:
Oki super
Do zobaczenia

Uśmiechnęłam się lekko, odkładając telefon na ławę. Wstałam odnosząc puste naczynia do zlewu.

Ekscytowałam się  naszym pierwszym oficjalnym spotkaniem. Postanowiłam, że pokaże się z trochę lepszej strony niż ostatnio w tych dresach.
W ciągu kilku minut znalazłam się w swojej łazience, szczotkując zęby. Ogarnęłam starannie twarz, przemywając ją wodą i nakładając  na policzki krem nawilżający.
Postarałam się przy lekkim makijażu, składającym się z użycia kredki do brwi, tuszu do rzęs, eyelinera i pomadki.
Włosy spięłam w niechlujnego koka na czubku głowy, a do uszu wsunęłam srebrne kolczyki w kształcie łabędzia.

Stojąc tak przed szafą, świdrując wzrokiem wszystkie zawalone rzeczami półki, czując, że czas na pierwszą lekcję goni mnie nieubłaganie, zdałam sobie sprawę, że mam ewidentnie za dużo ciuchów.
Przeglądałam większość, jednak nic nie było w stanie zadowolić mnie wizualnie.

- Boże, dlaczego dzisiaj?! - z moich ust uleciał jęk rozczarowania, gdy moja ulubiona spódniczka okazała się brudna.
Westchnęłam i spojrzałam na zegar.

Jeśli nie wyjdę z domu za dziesięć  minut, spóźnię się na pierwszą dzisiaj lekcję matematyki.

Zdesperowana sięgnęłam po jedne z moich jasno niebieskich jeansów, do tego dobierając wiszący na wieszaku sweterek. Pudrowy róż całkiem pasował do spodni, więc jeszcze nie jest źle.

Zbiegłam po schodach na dół, po drodze łapiąc z komody moją czarną torebkę. Wrzuciłam do niej telefon, klucze i portfel i wyszłam z domu, wcześniej go zamykając.

~*~

Równo o czternastej trzydzieści zadzwonił dzwonek.
Wszyscy uczniowie, ze mną na czele opuścili salę, kierując się do wyjścia z budynku.
Pożegnałam się z kilkoma znajomymi i stanęłam na chodniku przed szkołą.

Analizując...
Z mojej szkoły do BigHitu jest jakieś piętnaście minut piechotą, więc spokojnie zdążę wejść do jakiegoś sklepu po wodę.

Nie myśląc długo ruszyłam wzdłuż ulicy, w stronę centrum Seulu.

Tata:
Yoojin!
Gdzie jesteś?
Dlaczego jeszcze nie ma cię w domu?

Yoojin:
Jezu, co się tak przejmujesz?
Musiałam zrobić projekt z koleżanką
Wrócę później niż zwykle

Tata:
Do 20.00 masz być w domu
Jeśli nie, inaczej sobie porozmawiamy

Nie odpisałam na sms ojca, ignorując jego wiadomość.
Z daleka widziałam już kilku piętrowy budynek wytwórni.

Yoojin:
Będę za niecałe 10 minut

Jimin:
Podejdź pod salę, o której ci mówiłem
Ochrona cię wpuści

Yoojin:
Wszystko zrozumiałam
Bayoo

Przyspieszyłam lekko kroku, nie mogąc doczekać się już spotkania z chłopakiem i jego przyjacielem.
Jak się okazało, ochroniarz wpuścił mnie do budynku firmy bez najmniejszego problemu. Rozejrzałam się dookoła i podeszłam do recepcji.

- Dzień dobry, gdzie znajdę salę numer sześć? - ukłoniłam się uprzejmie do starszej kobiety.

- Witaj młoda damo. Jimin już mnie uprzedził, że pewnie o to zapytasz. - przyjaźnie się uśmiechnęła, a na moje policzki wpłynął delikatny rumieniec. - Czeka na drugim piętrze. Sala po lewo.

- Dziękuję. - skinęłam i kilka chwil później winda zabierała mnie na wyższe piętro.

Drzwi windy uchyliły się, a ja wydostałam się na zewnątrz. Przesunęłam wzrokiem po przeszklonych drzwiach, bardzo szybko odnajdując te odpowiednie.

Zapukałam lekko i pchnęłam - ważące trochę więcej niż się spodziewałam - drzwi.

- Hej Jimin. - uśmiech zagościł na mojej twarzy, rozpoznając jednego z dwójki obecnych chłopaków.

- Ty pewnie jesteś Yoojin. Kim Taehyung. - wyższy z dwójki pojawił się przede mną, ściskając moją dłoń na powitanie. - Cieszę się, że mam okazję cię poznać.

- Mi również niezmiernie miło. - skinęłam. Usłyszałam chrząknięcie za plecami młodszego i zaśmiałam się. - Witaj Jimin. - spojrzałam zza ramienia Kima. Minęłam go i przywitałam się z Parkiem lekkim przytulasem.

W ciągu następnych dwudziestu minut rozmawialiśmy o bzdurach lub o tym, gdzie napijemy się kawy.
Opuściliśmy budynek w trójkę, zatrzymując się przy pasach.

Śmiałam się z żartu Taehyunga, gdy nagle tuż obok nas zatrzymało się auto. Odwróciłam się w tamtą stronę i zbladłam, widząc czarne Porsche ojca.

- A więc to w taki sposób się uczysz? - wysyczał, dziwnie szybko znajdując się przy moim boku. - Wsiadaj do auta i nigdy więcej nie chcę widzieć cię pod tym budynkiem lub z kimś z tego budynku.

Złapał moje ramię, ciągnąc mnie w stronę auta.

- Niech Pan ją zostawi! - krzyknął Jimin. - Ma prawo o sobie decydować!

- Ty się lepiej zamknij, bo oboje zobaczycie jak was urządzę. - rzucił tylko w stronę, bardzo zdezorientowanej dwójki.

Ja, siłą wepchnięta do auta, siedziałam teraz obrócona twarzą do okna. Nie miałam nawet ochoty spojrzeć na ojca.


Witam was po mojej tygodniowej nieobecności.
Niestety w tamtym tygodniu zabrakło mi czasu na rozdział, ale jest już dzisiaj.

Pisałam go wczoraj późnym wieczorkiem, siedząc w kempingu z moim pieskiem.

Tak, więc miłego czytania

Stream dynamite 💜💜

See you next time

Wiki ❤







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top