Rozdział 3 - Wybór (Bez Żalu)

Czwórka została przewieziona do siedziby Zwiadowców, gdzie na starcie zostały im wręczone ubrania. Niedługi czas później wszystkie oddziały zostały zebrane na dziedzińcu. Czwórka stała koło przywódcy.

-Baczność! Od dzisiaj ta oto czwórka będzie walczyć u waszego boku! Przedstawcie się!- Powiedział facet. Stojący między Isabel a Olive, Levi, patrzył na wszystkich zirytowany, jego ręce były założone na torsie. -Levi.- Powiedział jedynie. Reszta oddziału spojrzała się na niego z niedowierzaniem.

-Na początek trzeba cię będzie nauczyć dobrych manier! Następny!- Warknął przywódca. -Jestem Olive.- Uśmiechnęła się szeroko, na sekundę zerknęła na Erwina Smitha. Jej twarz pokryła się nieco czerwienią. Gdy wypowiadała swoje imię, ręce trzymała za plecami.

Następnie krok w przód zrobiła druga dziewczyna. -Jestem Isabel Magnolia, miło mi was poznać!- Powiedziała uradowana wskazując kciukiem na siebie. Farlan przyłożył swoją pięść na klatkę piersiową - oczywiście niepoprawnie. Także się lekko uśmiechął. -Nazywam się Farlan Church.- Powiedział.

-Flagon, przydzielam ich do twojego oddziału! Miej nad nimi pieczę.- Odezwał się na dobry koniec przywódca. -Mają być w moim oddziale?!- Wypowiedział z oburzeniem facet. -Jakiś problem?- Zapytał dowódca. -Nie.- Zaczął. -Ale chyba Erwin powinien ich wziąć.- Dodał.

-Erwin ma urwanie głowy z nową formacją. Ty się nimi zajmiesz. Zrozumiano?- Powiedział facet, z lekkim oburzeniem. -Tak jest. Przyjąłem.- Odpowiedział Flagon uderzając prawą ręką w lewą pierś. Na jego twarzy była wyraźna złość i niezadowolenie.

Facet zabrał ich w miejsce sypialniane. -Tutaj są baraki.- Wytłumaczył otwierając drzwi do jednej, wchodząc do środka. -Sporo miejsca.- Odezwał się Farlan. -Super, jesteśmy w tym samym pokoju!- Ucieszyła się Isabel. Na dobry koniec weszli bliźnięta. Olive lekko szturchnęła brata. -No nie patrz się tak.- Zaśmiała się.

-Kobiety mają osobne pomieszczenia.- Wyjaśnił Flagon patrząc na uradowaną dziewczynę. -CO?!- Oburzyła się. -Ale ja chcę tutaj!- Dodała. -Gdzie indziej też na pewno będzie fajnie Isabel!- Powiedziała tylko Olive szczerząc się.

-Chłopaki niech wybiorą sobie łóżka.- Powiedział kapitan. Levi podszedł do jednego, dotykając od spodu. Od razu poczuł bród. -Wiem że większość życia spędziliście na śmietnikach, jednak spróbujcie trzymać tutaj czystość.- Odezwał się kapitan. Ciemnowłosy natychmiast spojrzał na niego z oburzeniem, podchodząc do faceta. Pozostała trójka spojrzała na tę scenerie z lekkim przerażeniem.

-Co to za spojrzenie?- Zapytał Flagon. -Jak śmiesz podchodzić do starszego stopnia z takim nastawieniem?!- Warknął. -Przepraszamy!- Przed Levia wskoczył Farlan. Natomiast Olive chwyciła ramię brata z słodkim uśmieszkiem, lekko odciągając go do tyłu. -Zrozumieliśmy, spróbujemy tutaj nie naświnić.- Powiedział blondyn, po tych słowach uderzył ręką w pierś - ponownie niepoprawnie. -Jutro z samego rana zaczynacie trening, zrozumiano?- Powiedział jedynie facet. -Ręka odwrotnie.- Dodał na odchodne. Farlan od razu się poprawił.

-Przestań odstawiać takie cyrki, Levi.- Powiedział Farlan. -I tak już wszyscy gapią się nam na ręce.- Dodał. -Nie słyszałeś, jakie gówno wychodziło z jego gównianej gęby?- Zapytał ciemnowłosy. Na jego twarzy nadal panowała złość. -Przecież wiesz, że nie zostaliśmy złapani przez przypadek. Mam nadzieję że pamiętasz po co tu jesteśmy.- Odezwał się znowu blondyn.

-Nie, nie zapomniałem.- Powiedział Levi. -Więc nie zwracajmy na siebie większej uwagi niż to konieczne.- Odezwała się łagodnie Olive. Isabel jej przytaknęła.

Jakiś czas później Levi szedł przez dziedziniec. Olive podążyła za nim, była jednak nieco w tyle. Z drugiego końca szedł Erwin Smith. Faceci z obojętnością się minęli. Ciemnowłosa natomiast, przechodząc koło blondyna, ułożyła standardowo swoją pięść na lewej piersi. Na jej twarzy panował jak zwykle uśmiech.

Erwin spoglądnął na nią przełykając głośno ślinę. -Przepraszam cię na moment.- Powiedział. Dziewczyna zatrzymała się z zdziwieniem patrząc na faceta. Levi przystanął kilkadziesiąt metrów dalej spoglądając na dwójkę. Lekko zmarszczył brwi. -Chciałbym cię jeszcze raz przeprosić za to w podziemnym mieście.- Uśmiechnął się. Ciemnowłosa lekko dotknęła nosa. -Już wszystko w porządku. Nic mi się nie stało.- Powiedziała a jej policzki lekko pokryły się czerwienią. OGARNIJ SIĘ - pomyślała.

-Zawsze mogło być gorzej, nieprawdaż.- Odezwała się jeszcze. -Tak. Mimo wszystko, przyjmij moje przeprosiny.- Powiedział. Olive lekko zerknęła na Levia. -Przyjmuje, nie przejmuj się.- Uśmiechnęła się słodko. -Czy kapitan przeprasza każdą poturbowaną osobę?- Dodała jeszcze cwaniacko się uśmiechając. Mężczyzna podrapał się niezręcznie po karku. -Tak się składa że nie, tylko wybrane osoby.- Posłał jej szczery uśmiech.

Olive znowu się zarumieniła a jej serce zabiło nieco szybciej. -To bardzo miłe, jednak proszę mi wybaczyć, idę do brata.- Natychmiast ruszyła nie czekając na odpowiedź. Po chwili podeszła do Levia. Chłopak podejrzliwie na nią spojrzał.

-No co?- Zapytała z niezręczną miną. -Chyba się zapominasz.- Powiedział Levi, dwójka ruszyła. -Wcale nie. Uważam po prostu że lepiej poznać wroga.- Podrapała się po karku. Wcale tak nie uważała. Chłopak tylko znowu podejrzliwie na nią zerknął.

-No dobra. Słuchaj. Może to jest nasza prawdziwa przepustka na wolność. Wcale nie musimy tego robić. Z resztą Erwin wydaje się sympatyczny.- Wyznała. -Na głowę upadłaś?- Warknął. Olive lekko posmutniała. -Serio mówię. Spróbujmy to rozważyć.- Kontynuowała. Czarnowłosy jedynie wziął głęboki wdech. -Nie będziemy się z nimi bratać.- Stwierdził. -Zwracając na siebie jego uwagę szkodzisz misji.- Dodał jeszcze. Olive spuściła głowę. -Nie robię tego specjalnie.- Mruknęła. Po tych słowach zapanowała niezręczna cisza.

Następnego poranka wszyscy wzięli się za intensywne ćwiczenia. Levi rozpoczął od trzymania mieczy - oraz próby zabijania manekinowych tytanów. Wszyscy byli bardzo zdziwieni jak dobrze mu szło.
Olive wykonywała podobne polecenia. Najlepiej jednak szło im we dwójkę. Bez jakiejkolwiek komunikacji, można wręcz rzec, że byli do tego stworzeni. Naprawdę świetnie rozumieli się bez słów. Nie uprzykrzali sobie roboty, a wykonywali ją wspólnie. Hanji nawet zaczęła podejrzewać że to jakiś rodzaj czarnej magii, jednak wtedy zaczęła gadać coś o więzi bliźniaczej. Zakończyło się na tym że wraz z Olive zaczęły dyskutować na wszystkie tematy świata.

Isabel jeździła konno, mimo że nigdy wcześniej tego nie robiła, dobrze jej to wychodziło.

Tego wieczora kapitanowie zebrali się w jednym pomieszczeniu aby obgadać jakieś nowe plany. Czwórka postanowiła działać. Farlan wszedł do biura zaczynając je przeszukiwać, a trójka obstawiała wejścia.

Przeszukujący biuro zaglądał w wszystkie możliwe miejsca zastanawiając się, gdzie może znajdować się tak ważny dokument. Przeszukiwał szafki, biurko, szuflady - wszystko co możliwe, jednak nic nie znalazł. Nagle usłyszał dźwięk, który miał przekazać, że zbliża się zagrożenie. Oczywiście udało mu się zwiać.

-Nigdy nie znajdziemy tego dokumentu.- Powiedział niezadowolony Farlan. Olive spoglądała na podłogę rozmyślając. -Chyba najlepiej będzie założyć, że nie ma go w jego gabinecie.- Dodał chłopak. -Więc gdzie?- Zdziwiła się Isabel. -Co robisz z rzeczami które są dla ciebie cenne?- Zapytał. -Noszę za opaską na brzuchu.- Odpowiedziała. -Jakoś mi się nie widzi, że Erwin nosi opaskę wyszczuplającą, ale istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że trzyma ten dokument przy sobie. Dlatego też pomyślałem, że moglibyśmy wykorzystać wyprawę. Za murami Erwin i pozostali będą skupieni na tytanach. Wystarczy poczekać na odpowiednią okazję.- Mówił Farlan.

-Rozumiem, świetny pomysł.- Uznała Isabel. Olive zerknęła na myślącego Leviego. -Zgadzasz się Levi?- Zapytał Farlan. -Tak.- Powiedział chłopak. -Jednak pójdę sam.- Dodał. Reszta spojrzała z niedowierzaniem. -Wymyślcie jakąś wymówkę, by nie iść na wyprawę.-

-Braciszku..- Zaczęła Isabel. Ciemnowłosa milczała. -Dlaczego?!- Krzyknęła nagle Isa. -Nawet jeszcze nie widzieliśmy tytanów na oczy. Będziemy pierwszy raz za murem. Możliwe, że już sam powrót w jednym kawałku będzie wymagał od nas wspięcia się na wyżyny. Jednak w pojedynkę jakimś cudem może mi się udać.- Mówił chłopak. -No ale..- Zaczęła Isabel, jednak Farlan uniósł rękę dając jej znak by przestała.

-Więc chcesz nam powiedzieć, że nie dalibyśmy rady?- Zapytał chłopak. -Tak, a przynajmniej tak czuję.- Odpowiedział ciemnowłosy. Olive prychnęła pod nosem z niedowierzaniem kręcąc głową. Isabel wściekle wstała stając przed nim. -Niby skąd możesz wiedzieć?!- Wrzasnęła. -Nie dowiemy się, dopóki nie spróbujemy!-

-Co z tobą? To nie w twoim stylu!- Złagodniała. -Jeśli się nie zgadzacie, koniec tematu!- Uniósł się Levi. -Poczekamy na inną okazję.- Dodał ruszając. Ciemnowłosa uderzyła pięścią w skrzynkę klnąc pod nosem. Według wszystkich zachowanie Levia, było nie fair. Cała trójka była wściekła, nie wspominając o Leviu. Nagle Olive z wściekłością w oczach ruszyła za chłopakiem - nie często była widywana w takim stanie. Farlan oraz Isabel ruszyli od razu za nią.

W końcu wyszli na dach. Levi siedział przyglądając się niebu. Olive otworzyła drzwi, chłopak od razu zauważył jej wściekłą minę, która w sekundę przemieniła się w smutek. Tak właściwie nie wie dlaczego, ale zrobiło się jej żal brata. Isabel i Farlan pojawili się po chwili za nią. -Braciszku.- Zaczęła Isabel. -Levi. Porozmawiajmy.- Odezwał się Farlan. Mimo że Olive najchętniej by mu teraz wszystko wygarnęła, stała cicho wpatrując się w brata, nie mogąc nic wydusić.

-Nie możemy puścić cię samego!- Powiedział chłopak. -Będziesz niemniej ryzykował od nas!- Dodał. -Powiedziałeś, że pierwsze kroki za murami postawimy wspólnie! Zapomniałeś o tym?- Odezwała się Isabel. Ciemnowłosy jedynie odwrócił głowę z powrotem w kierunku nieba. -Jest takie samo.- Zaczął jedynie chłopak. Farlan i Isabel się zdziwili, Olive jednak od razu zrozumiała co czuje.

-Gdy księżyc i gwiazdy zakryte są za chmurami, tutejsze niebo jest takie samo jak tam na dole.- Stwierdził Levi. Blondyn oraz siostrzyczka spojrzeli się w górę, a Olive podeszła do Levia lekko go przytulając. Obdarowała go ciepłym uśmiechem. -Co do koloru się zgodzę, ale..- Zaczął Farlan. -Ale jest inne!- Wyprzedziła go Isabel. Levi się zdziwił. -Mamy świadomość, że nie ma nad nami sufitu!- Dodała dziewczyna. -Więc jest zupełnie inaczej!-

-To prawda, tutejsze niebo jest nieskończone.- Odezwał się Farlan. -Nawet jeśli jest tak samo czarne, znacznie różni się od tego w podziemiach.- Dodał. -Spójrz!- Ożyła znowu Isa. Cała czwórka spojrzała w górę. Chmury zaczęły odsłaniać księżyc. -Jaki jasny jest księżyc!- Powiedziała następnie usiadła na prawo od Levia, a Farlan na lewo - obok ciemnowłosej. Olive siedziała wtulona w brata, który lekko ją objął. -Widzisz różnicę, prawda?- Zapytała. -No, nie jesteśmy już pod ziemią. I już nigdy tam nie wrócimy.- Powiedział Farlan.

-Dobrze gada, zawsze jakoś sobie w czwórkę radziliśmy. Tak samo będzie z tytanami. Zróbmy to razem!- Odezwała się Isabel. -Levi, uwierz w nas.- Poprosił Farlan. -W porządku.- Uśmiechnął się Levi. -Zaufam wam.- Dodał. -Tak jest!- Wrzasnęła Isabel. -Czas najwyższy.- Odezwała się Olive a w jej oczach zebrały się łzy ze wzruszenia. -Uparty jak osioł ten nasz brachol!- Krzyknęła jeszcze Isa.

Nadszedł dzień wyprawy za mury. -Dzisiaj wykonamy kolejny krok naprzód! Pokażcie mi owoce swojego treningu! Zaprezentujcie tym bestiom potęgę ludzkości! Rozpoczynamy 23. wyprawę za mury! Naprzód!- Mówił dowódca. Na jego rozkaz wszyscy ruszyli.

Po wyjechaniu od razu zobaczyli piękny widok nieba. Czwórka z satysfakcją patrzyła w górę. -Ale odjazd!- Wrzasnęła uradowana Isabel. -No. Nie najgorszy widok.- Uznał Levi. -Jest przepiękne!- Powiedziała Olive.

-Co wy wyprawiacie?!- Krzyknęła kobieta z boku. -Skupcie się!- Rozkazała. -Nie jesteśmy na wycieczce! W każdej chwili możemy wpaść na tytana.- Mówiła kobieta.
-Gdy tylko jakiś się pojawi, zaraz go dla ciebie sprzątniemy.- Uśmiechnęła się Isabel. -Tak śpieszno ci do grobu, kretynko?!- Wrzasnęła kobieta. -O co ci chodzi?- Zdziwiła się. -Po pierwszym spotkaniu z tytanem cała ta wasza pewność siebie pryśnie niczym mydlana bańka.- Uznała. -Nie macie pojęcia, ilu wspaniałych żołnierzy padło ich ofiarą.- Dodała

-Zauważono tytana!- Krzyknął ktoś z przodu. -To jest tytan?- Zapytał Farlan. -Trochę przerażający ci tytani.- Stwierdziła Olive. -Trzech dziesięcio-metrowców zachodzi nas od tyłu!- Wrzasnął ktoś jeszcze.
-Przygotować się do walki! Założyć sprzęt do trójwymiarowego manewru!- Krzyknął dowódca.

Jeden z Żołnierzy z przodu, zabił tytana. -Ale kozak!- Powiedziała Isabel. -Są o wiele lepsi od Żandarmerii!- Zauważył Farlan. -Gonią nas!- Wrzasnęła Isabel patrząc w tył. -Aż trzech?!- Przeraził się blondyn. Levi oraz Olive, którzy jechali nieco przed Isabel i Farlanem zawrócili się jadąc wprost na tytanów.

Olive użyła sprzętu do trójwymiaru szybciej od Levia. Wbiła stworu jedną końcówkę w czoło unosząc się w powietrze. Przeleciała pod nogami raniąc je mieczami. Stwór lekko się zachwiał. Następnie uniosła się w górę wycinając kawałek karku, zabijając przy tym stwora.

W tym samym czasie Levi złapał się trójwymiarowym drzewa, przelatując koło stóp drugiego stwora, następnie wniósł się w górę i także rozwalił kark tytana. Po czym spojrzał na Olive a ta zerknęła na niego. Razem spojrzeli na dwójkę przyjaciół. Stwór złapał Isabel która się przestraszyła. Jednak szybko udało jej się uwolnić. Lekko wystraszony tym Levi ruszył w ich kierunku. Natomiast Olive wróciła na konia, zabierając przy okazji zwierzę dla brata. Zaraz po uwolnieniu się Isabel, Farlan rozwalił kark stwora.

-Szczęka opadła, Levi?- Podniecił się Farlan patrząc na rodzeństwo. Wszyscy już siedzieli na koniach. -Załatwiliśmy tytana!- Dodał blondyn. -Udało nam się, braciszku!- Ucieszyła się Isabel. Levi leciutko się uśmiechnął. -Dobrze się spisaliście.- Powiedział. -Ty też.- Uśmiechnęła się Olive.

Wtedy zjawił się Erwin. -Rzeczywiście.- Zaczął. Czwórka zdziwiona zerknęła w jego kierunku. -Jak na pierwszy raz to był imponujący wyczyn. Jednakże zużyliście za dużo gazu. Za murami trzeba zachować szczególną ostrożność.- Powiedział facet. Farlan spojrzał z oburzeniem na Erwina. Chciał coś powiedzieć jednak Levi go powstrzymał. -Chcesz, bym cenił mój ekwipunek ponad życie przyjaciół?- Zapytał ciemnowłosy. -Wykonujesz wiele niepotrzebnych ruchów.- Stwierdził niebieskooki. -Zaczynasz mieć wątpliwości?- Zapytał. Levi się zdziwił. -Gdy do twojego serca wleje się niepewność, to będzie twój koniec.- Powiedział jeszcze Erwin po czym ruszył.

-Dupek, lepiej niech ma oczy dookoła głowy!- Warknęła Isabel. -Ciszej bo cię usłyszy!- Powiedział Farlan.

Wyprawa trwała w najlepsze. Nagle rozpadało się, co znacznie pogorszyło widoczność. -Nie wiedziałam, że deszcz może być tak intensywny!- Powiedziała Isabel. -Nie będziemy w stanie w porę zauważyć tytanów!- Stwierdził Farlan. -To nasza szansa.- Odezwał się Levi. Olive spojrzała na niego. -Pod osłoną deszcze zbliżymy się do Erwina.- Powiedział. Isabel i Farlan się zdziwili. Olive pozostała obojętna.

-Levi!- Odezwał się Farlan. -Jednak to zrobimy?- Zdziwiła się Isabel. -Tak.- Odpowiedział chłopak. -Jednak zaczną coś podejrzewać, jeśli dołączymy się całą czwórką. Pojadę z Olive.- Powiedział ciemnowłosy. -Racja, lepiej zachować ostrożność.- Powiedział Farlan. -W takim razie liczymy na was! Zdobądźcie dla nas obywatelstwa!- Uśmiechnęła się Isabel. -Jeśli ktoś się będzie o nas pytał, powiedzcie, że pojechaliśmy badać teren.- Odezwał się jeszcze Levi ruszając już szybciej. -Dobra!- Powiedział Farlan. -Uważajcie na siebie!- Uśmiechnęła się jeszcze Olive natychmiast ruszając za Leviem.

Dziewczyna dogoniła brata. -Levi. Na pewno chcesz to zrobić?!- Zapytała. -Mówiłem już że tak.- Odpowiedział. Dziewczyna wzięła głęboki wdech. -Dobrze wiesz że szanuje każdą twoją decyzje, jednak ta mi się naprawdę nie podoba. Ci ludzie dali nam pracę, dach nad głową, jedzenie..- Zaczęła wyliczać jednak przerwano jej. -Jak nam się uda to nie będziemy musieli pracować.- Warknął. -Levi..- Powiedziała łagodnie. -Przestań.- Warknął stanowczo.

Jechali jeszcze przez chwilę. Jednak nagle hektycznie się zatrzymali. Im oczom ukazało się pełno trupów oraz krwi. Olive położyła sobie rękę na ustach, a jej oczy powiększyły się do ogromnych rozmiarów. -Co tu się, u diabła, stało?!- Zapytał Levi. Zanim Olive zdążyła cokolwiek powiedzieć, ktoś wystrzelił flarę koloru czarnego. Jego ostatnim słowem był "tytan". Wskazał w kierunku z którego przybyła dwójka. -Niemożliwe!- Wrzasnęła dziewczyna. -Minęliśmy się z nim?!- Zdziwił się Levi. -Nic nie widziałam..- Powiedziała Olive.

Szybko ruszyli z powrotem. Mijali multum krwi, zobaczyli nawet odgryzioną rękę. Nagle koń Levia wywalił się o leżące na podłożu ciało, a chłopak upadł. Ciemnowłosa szybko się zatrzymała zeskakując z zwierzęcia.

Natychmiast podeszła do Levia który z przerażeniem patrzył w jedno miejsce. Dziewczyna jeszcze nie wiedziała co zobaczy, nagle upadła na kolana. Jej oczy powiększyły się do niewiarygodnych rozmiarów, po czym zaczęły wypływać z nich łzy. -Siostrzyczka!- Zaczęła głośno płakać.

Wtedy zobaczyli tytana. Pierdzielonego odmieńca! W jego ustach znajdowało się ciało Farlana, które odgryzł w połowie. Z przerażeniem patrzyli na to co się działo. Wtedy zaatakowali tytana. Został tak zmasakrowany, że wręcz stracił głowę. Następnie w bezruchu stali przy zwłokach stwora. Olive mocno przytulała brata głośno szlochając.

Po jakimś czasie wokół nich zebrali się inni zwiadowcy. Nawet przestało padać. -Więc tylko wy ocalaliście?- Zapytał Erwin. Jednak nie dostał odpowiedzi. -Żałosne.- Uśmiechnął się. Levi spojrzał na niego z chęcią mordu. Olive także niedowierzała co właśnie usłyszała. Levi ruszył w jego kierunku, ciemnowłosa próbowała powstrzymać chłopaka, jednak ten, ruszył niczym wichura.

Chłopak chciał zaatakować go mieczem, jednak blondyn bez problemu złapał ostrze, które zaczęło mu się wbijać w dłoń. -Zajebię cię!- Warknął ciemnowłosy po jego policzkach nadal spływały łzy. -Po to tu jesteśmy!- Dodał. Olive nieco spuściła głowę, siadając na mokrej ziemi ponownie zaczynając głośno szlochać.

Erwin wyciągnął coś zza pasa rzucając kilka metrów dalej. Zdziwiony ciemnowłosy spojrzał w kierunku zawiniętego pergaminu. -Te dokumenty dowodzące przestępstwom Labova są fałszywe.- Zaczął blondyn. Olive zerknęła z niedowierzaniem podniosła papier przeglądając zawartość. -Prawdziwe powinny już dotrze do Dariusa Zackleya. Lobov jest skończony.- Wytłumaczył.

-Od samego początku o wszystkim wiedziałeś!- Wysyczał Levi. -Wiedziałeś, że chcemy cię zabić, a mimo to..- Chciał się na niego bardziej rzucić, jednak złapał go Miche odstawiając nieco do tyłu. Chłopak upadł na kolana spuszczając głowę, jego oczy były szeroko otwarte. Olive przesunęła się bliżej znowu przytulając brata.

-Nie będziecie tego żałować. A jeśli zaczniecie mieć wyrzuty, stępią się wasze przyszłe decyzje i pozwolicie decydować za siebie innym. A wtedy pozostanie wam już tylko umrzeć. Nikt nie jest w stanie przewidzieć przyszłości. Znaczenie naszych decyzji ogranicza się do tego, że wpływają na nasze kolejne decyzje. Będziemy kontynuować wyprawy. Liczę, że wy również.- Mówił, na samym końcu odwrócił się i poszedł. Olive wytarła łzy z policzków.

W taki oto sposób bliźnięta dołączyli na stałe do Zwiadowców. Postanowili nigdy nie żałować tej decyzji...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top