Rozdział 11 -Wróg
Zaraz po tym jak bliźnięta ruszyli, ujrzeli w oddali jak ktoś wystrzeliwuje zieloną flarę. -Może podają nam po prostu swoje położenie..- Powiedziała zaniepokojona Olive. -Serio w to wierzysz?- Zapytał zdenerwowany. -Nie.. Ale mam taką nadzieję.- Odpowiedziała niepewnie.
Wtedy wydarzyła się najgorsza możliwa rzecz. Rodzeństwo ujrzało pomarańczową błyskawice, i już dobrze wiedzieli że kobieta tytan ponownie się przemieniła. Głośno przełknęli ślinę ruszając tak szybko jak tylko umieli.
Następnie dało się ujrzeć kolejne pomarańczowe błyskawice w oddali, towarzyszył im wściekły ryk, nieokreślonego dla rodzeństwa obiektu. Mogli się jedynie domyślić co się wydarzyło. Kobieta tytan zaatakowała a Eren zmienił się w tytana. Tylko co z Oddziałem do Zadań Specjalnych? Zapewne pozostali Zwiadowcy także słyszeli te ryki.
Levi oraz Olive ruszyli w nieco innym kierunku. -Słuchaj. Boje się co tam zastaniemy.- Wypowiedziała dziewczyna. -Obawiałem się tego.- Odezwał się chłopak. Ciemnowłosa zerknęła na niego nie wiedząc do końca o co może jemu chodzić, jednak chłopak nic nie mówił.
Dwójka po prostu leciała dalej. Już z odali mogli ujrzeć wiszące ciało Gunthera. Rzecz jasna był martwy. Olive przeszły ciarki. Dalej było tylko gorzej. Najpierw w połowie odgryzione ciało Elda. Wszędzie było pełno krwi. Następnie leżący na trawie Oluo. Na samym końcu Petra, która była przygnieciona o drzewo. Jej oczy nadal były otwarte, a jej twarz była cała we krwi.
Levi podleciał do drzewa patrząc na kobietę. Natomiast ciemnowłosa wylądowała na ziemi zakrywając swoją buzię ręką i kręcąc z niedowierzaniem głową. Kilka łez poleciało po jej policzkach. Zrobiło jej się okropnie przykro widząc przyjaciół, do których zdążyła się przyzwyczaić, martwych. Oczywiścię, wyprawy nie były łatwe. Często było pełno martwych. Jednak gdyby się nie zjawiła kobieta tytan, to ta czwórka na pewno by żyła.
Ciemnowłosy patrzał na rudowłosą jeszcze przez moment, w jego oczach widniał smutek. Dopiero po chwili byli w stanie się uspokoić, i polecieć dalej. Dziewczyna leciała nieco wolniej. Gdy ujrzeli kobietę tytana, ujrzeli także walczącą z nią Mikase. Dziewczyna nie wyglądała na taką która się poddaje. Chwilę wcześniej ujrzeli także, jak tytanka wyżera Erena z jego tytana. Był to najgorszy możliwy widok, odzyskanie go było koniecznością.
Gdy ponownie chciała zaatakować, Levi chwyciła dziewczynę. -Co ty wyprawiasz?!- Oburzyła się natychmiast. -Tymczasowy odwrót.- Odpowiedział natychmiast. Olive ujrzała ten morderczy wyraz twarzy, który zrobiła Mikasa. Dziewczyna patrzyła w kierunku odbiegającej już kobiety tytan.
Rzecz jasna trójka poleciała za nią, jednak z większym odstępem. -Utrzymuj tę odległość. Wygląda na wyczerpaną. Nie porusza się już tak szybko.- Powiedział chłopak. -Został wygryziony bezpośrednio z karku. Jest martwy?- Spytał od razu. Dziewczyna na początku nie odpowiadała. -Nam też zależy na tym aby Eren żył.- Odezwała się Olive łagodnie zerkając na dziewczynę. Nadal nic nie powiedziała. Wciąż patrzyła z morderczym wzrokiem w kierunku kobiety tytan.
-Eren żyje. Nasz wróg jest inteligentny, a jego celem wydaje się być pojmanie Erena. Gdyby chciała go zabić, zmiażdżyłaby go. Ale ona trudziła się, by włożyć go do ust, i dopiero później rzuciła się do ucieczki.- Powiedziała Mikasa. -Jej celem mogło być pożarcie Erena. Jeśli rzeczywiście tak było, Eren trafił do jej żołądka. Rozsądniej założyć, że nie żyje.- Odezwał się chłopak.
-Żyję!- Warknęła znowu dziewczyna. -Mamy nadzieję.- Odpowiedział tylko chłopak zerkając znowu na zdenerwowaną dziewczynę. -Gdybyście wykonywali swoje obowiązki i chronili Erena, nigdy by do tego nie doszło!- Oburzyła się. Rodzeństwo spojrzało na nią będąc zaskoczonym jej słowami. -Rozumiem, to ty jesteś tą dziewczyną z rozprawy. Jego bliską przyjaciółką.- Chłopak lepiej się przyjrzał dziewczynie zmieniając nieco swoje położenie.
-Słuchaj. Nie możesz nam tego zarzucać.- Oburzyła się Olive. -Chronimy go najlepiej jak możemy. Też wiele straciliśmy.- Dodała znowu nieco smutniejąc.
-Skupimy całą naszą siłę na jednym celu. Po pierwsze zrezygnujemy z jej zabicia.- Zaczął znowu Levi. -Przecież pozbawiła życia wielu naszych towarzyszy!- Warknęła Mikasa. -Dopóki będzie w stanie utwardzać skórę, nie damy rady jej zabić. Zaufaj mojej ocenie sytuacji.- Powiedział chłopak. -Założymy, że Eren jeszcze żyje i postaramy się go uratować, zanim tytan opuści las. Wy odciągniecie jej uwagę, a ja go wyciągnę.- Dodał.
Wtedy ruszyli nieco szybciej. Mikasa podleciała tytance pod nogi, a Olive przeleciała przed jej twarzą niczym denerwująca mucha. Levi w tym czasie znajdował się także bliżej jej tyłu głowy. Tytanka rzecz jasna wszystkich zauważyła, niepokojąc się tym. Jak najbardziej miała się czym niepokoić, w końcu zaszła za skórę trzem Ackermanom.
Blondyn biegła nadal przed siebie. Nagle zaatakowała. Najpierw chciała ugryźć Olive, jednak dziewczyna zgrabnie zrobiła unik, jednocześnie rozcinając jedno oko stworu. Następnie tytan chciał kopnąć Levia, jednak chłopak także wyprzedził jej ruch, z szybkością przecinając jej rękę po długości. Następnie wbił miecze w jej oba oczy. W tym samym czasie, Olive przecięła jej nieco nogi, dzięki czemu tytanka straciła znacznie równowagę.
Następnie Levi ciął mieczem wzdłuż jej ciała, przez co tracąc całkowicie równowagę wpadła plecami w drzewo i upadła na tyłek, cały czas zakrywała kark. Następnie rodzeństwo razem zaczęło przecinać jej ręce, aż w końcu upadły wzdłuż jej ciała.
W tym momencie Mikasa zamiast trzymać się z tyłu, chciała odwalić samowolkę i dorwać się do jej karku. Widzący to Levi otworzył szerzej oczy. -Przestań!- Krzyknął. Dziewczyna była już gotowa, kark tytana się utwardził i jedna ręka uniosła się. Tylko dzięki Leviowi i jego szybkiej reakcji nie została zraniona. -Kretynka!- Wrzasnęła Olive. -Życie ci nie miłe?!- Dodała.
Wtedy Levi rozciął jej usta a im oczom ukazał się cały obśliniony Eren. Dziewczyna wykrzyczała jego imię. Następnie ciemnowłosy wyciągnął jego ciało lądując nieopodal na drzewie, Olive wylądowała tuż koło niego natychmiast przyglądając się chłopcowi oraz bratu, zauważyła że ten dziwnie stoi. -Wynośmy się stąd!- Krzyknął chłopak. Dziewczyna znowu wypowiedziała jego imię uśmiechając się, po czym ponownie zerkając na kobietę tytan. -Raczej nic mu nie jest. Żyje, ale jest cały zapaskudzony. Zapomnij o niej. Uciekajmy. Nie trać z oczu głównego zadania. No chyba że ważniejsze są twoje własne zachcianki. Czy to nie twój cenny przyjaciel?- Wypowiedział ciemnowłosy, natychmiast ruszając. Olive ruszyła zaraz za nim. Po sekundzie dołączyła także Mikasa.
Zwiadowcy ruszyli do powrotu. Najpierw oddalili się nieco od lasu, robiąc po chwili krótką przerwę.
Zebrano wiele trupów. Zawsze przykro się na to patrzyło. Żołnierze nie rozmawiali zbyt dużo między sobą. Panowała żałobna atmosfera.
Olive opowiedziała najpierw Erwinowi całą akcje z odzyskaniem Erena. Napomniała także o widoku całego martwego Oddziału do Zadań Specjalnych, na jej twarzy panował grymas. Było jej przykro.
Do Erwina podeszło kilku żołnierzy. -Prawie skończyliśmy.- Zaczął jeden, był starszy od pozostałej dwójki. -Pięciu martwych nie mogliśmy odzyskać.- Dodał. -Nawet kawałka ich ciała?- Spytał Erwin. -Znajdują się w pobliżu tytanów. Dla ich rodzin to nawet lepiej, że nie przyniesiemy ich szczątków z powrotem.- Stwierdził żołnierz. -Powiedz, że zginęli w akcji.- Rozkazał Erwin. -Tak jest!- Odpowiedział facet. Olive stała cicho słuchając rozmowy, odkąd znała Erwina lubiła słuchać jego głosu.
-Widzieliśmy kilku tytanów w pobliżu lasu, ale żaden z nich nie zmierza w tym kierunku.- Dodał jeszcze żołnierz. -Ruszamy w dalszą drogę.- Stwierdził Erwin. -Powiedz wszystkim oddziałom.- Wolno ruszył. -Rozkaz.- Powiedział tylko facet. Olive ruszyła natychmiast za blondynem.
-Nie mogę się na to zgodzić, dowódco Erwinie!- Krzyknął jeden z pozostałych stojących żołnierzy. -Co ty wygadujesz?!- Oburzył się Żołnierz, z którym przed chwilą rozmawiał Erwin. -Powinniśmy ich odzyskać!- Wrzasnął znowu młody Żołnierz. -Ciało Ivana znajdowało się tuż przed nami!- Dodał.
-Przecież obok niego był tytan! Chcesz kolejnych ofiar?- Oburzył się starszy Żołnierz. -Jeśli zaatakują, po prostu ich pokonamy!- Krzyknął. -Jestem starym przyjacielem Ivana pochodzącym z tego samego miasta. Znam jego rodziców. Chciałbym im przynajmniej przynieść jego ciało! Nie bądź egoistą.- Odezwał się drugi młody żołnierz zwracając do dowódcy, który do tej pory milczał.
Olive otworzyła usta z chęcią skarcenia chłopaków, jednak zanim zdążyła otworzyć usta usłyszała głos brata, który ja wyprzedził. -Sprzeczka szczeniaków?- Odezwał się ciemnowłosy, który podszedł do blondyna oraz Olive. -Kapitan Levi.- Powiedział starszy żołnierz. -Wystarczy, że potwierdziliście jego śmierć.- Uznał Levi. -Nie ożywisz martwego, zabierając jego ciało. To nic nie zmieni.- Dodał.
-Nie wierzę!- Odezwał się drugi z młodych żołnierzy. -Powiemy, że Ivan i reszta zaginęli. To ostateczna decyzja. Odpuśćcie.- Wypowiedział Erwin ruszając. Rodzeństwo natychmiast ruszyło za nim.
-Czy wy nie posiadacie żadnych ludzkich uczuć?!- Wrzasnął młody żołnierz, ten który na samym początku miał najwięcej do powiedzenia. -Dieter, posuwasz się za daleko!- Upomniał go starszy żołnierz.
Zwiadowcy ruszyli w dalszą wyprawę. Na samym końcu konie wiozły ciała martwych. -Tytani!- Krzyknął nagle żołnierz, jadący na końcu. -To przecież..- Zaczął znowu. -..Dieter!- Dodał. Czyli nie kto inny jak kłótliwy dzieciak. Na swoich plecach trzymał martwe ciało swojego przyjaciela.
Facet wypuścił czerwoną flarę. -Tylna straż wykryła tytanów!- Krzyknął ktoś z przodu. -Naprzód z pełną prędkością!- Rozkazał Erwin. -Nie widzę w pobliżu wysokich drzew ani budynków. Walka będzie trudna.- Odezwał się Levi, jadący koło Erwina. Olive zerknęła na brata lekko przygryzając usta. -Lepiej uciekać aż do murów.- Stwierdził blondyn.
Koniec końców chłopak i tak upuścił ciało, a jeden z tytanów złapał drugiego młodego Żołnierza, pożerając go. Na domiar złego, zjawiło się więcej tytanów. Pierwszy młody żołnierz próbował uratować przyjaciela, co mu się rzecz jasna nie udało. Na domiar złego sam wpadł w tarapaty, jednak został uratowany przez Mikasę. Levi nieco zwolnił.
-Nie jest dobrze! Doganiają nas!- Wrzasnął żołnierz znajdujący się na wozie z ciałami - one jechały najwolniej. -Dostanę się na nich, odciągnę ich uwagę, a wtedy wy..- Zaczął drugi. -Zapomnij o tym.- Przerwał mu Levi. Żołnierz natychmiast spojrzał w jego kierunku.
-Po prostu porzućcie ciała, albo was dorwą.- Powiedział ciemnowłosy. -No ale..- Zaczął jeden z żołnierzy. -W przeszłości wiele ciał nie wróciło z wyprawy.- Przypomniał im tylko chłopak. -Oni nie stanowią wyjątku.- Dodał.
-Naprawdę musimy to zrobić?!- Krzyknął młodszy Żołnierz. Drugi Żołnierz również nie był chętny aby to zrobić. -A mamy inne wyjście?!- Wrzasnął w końcu. Następnie zaczęli wyrzucać ciała. Jedno po drugim. Po chwili przyczepka była pusta, a tytani zostały w tle...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top