Rozdział 10 - Schwytanie

Eren ponownie spuścił rękę widząc uśmiech kobiety. To był pierwszy uśmiech na jej twarzy który zobaczył poza murami. Uspokoiło go to trochę. Mimo że za ich plecami nadal ginęli żołnierze. Oddawali swoje życia dla misji. Kobieta tytan z łatwością wszystkich wybijała. -Eren! Za długo się zastanawiasz! Zdecyduj się wreszcie!- Wrzasnął Levi ze złością patrząc na Erena.

-Jadę z wami!- Krzyknął pewnie chłopak. Odpowiedź zdziwiła wszystkich. Nikt nie odważył się cokolwiek powiedzieć. Jechali dalej, tak szybko jak mogli. Kroki za nimi stały się głośniejsze. Kobieta tytan przyśpieszyła biegu. Z każdym kolejnym tupnięciem serce Olive biło szybciej i szybciej.

-Cel przyspiesza!- Oznajmił Gunther. -Szybciej!- Krzyknął tylko Levi. -Zdystansujemy ją!- Dodał. Biegli dalej. Gdy kobieta tytan miała dorwać Erena, dało się usłyszeć głośny huk. Piątka spojrzała z niedowierzaniem w tył. To nie był jedyny huk, zaraz po pierwszym nastąpiła następna fala. Różne liny zaczęły wbijać się w tytana, unieruchamiając ją przy tym.

-Odjedźcie kawałek, uwiążcie konie i przejdźcie na trójwymiarowy manewr. Przez jakiś czas musicie sobie radzić sami. Przekazuję dowództwo Eldowi. Gdy będziecie już daleko od tytana, ukryjcie Erena. Zajmijcie się naszymi końmi. Chodź Olive.- Wypowiedział Levi, natychmiast przechodząc na trójwymiarowy manewr i odlatując.

-Powodzenia.- Powiedziała tylko Olive, także się unosząc. Wspólnie zawrócili i wylądowali na drzewku na którym stał Erwin. Ciemnowłosa natychmiast się szeroko uśmiechnęła na widok ukochanego, facet odwzajemnił jej uśmiech.

-Wygląda na to, że przestała się ruszać.- Powiedział Levi patrząc w dół prosto na kobietę tytana. -Musimy zachować czujność.- Odezwał się jedynie Erwin. -Dobrze się spisaliście, sprowadzając ją tutaj.- Dodał. -Ludzie z oddziałów z tylnej straży kupili nam wystarczająco dużo czasu.- Wyjaśnił Levi zerkając na blondyna. -Bez ich pomocy nigdy byśmy tutaj nie dojechali.- Dodał. -Naprawdę?- Zapytał Erwin widocznie smutniejąc. -Tak.- Odpowiedziała Olive kiwając przy tym smutnie głową. -Dzięki nim będziemy mogli sprawdzić, kto się kryje wewnątrz tego potwora.- Wypowiedział Levi. -Oby tylko ta osoba nie naświniła ze strachu.- Dodał poważnie patrząc.

Levi wymienił swoje ostrze. -Zaczekaj, Levi.- Zatrzymał go jeszcze dowódca. -Oko za oko!- Powiedział poważnie. -Oddział drugi i trzeci, ognia! Wystrzelić zapasowe pociski!- Krzyknął blondyn.

Kolejna fala lin zaczęła się wbijać w ciało kobiety tytan unieruchamiając ją jeszcze bardziej. Ta osoba dobrze wiedziała że jest na przegranej pozycji. Swoimi rękoma nadal zakrywała kark. Cały czas dało się usłyszeć masę wybuchów.

-Ognia!- Krzyknął znowu blondyn. Olive stała koło niego obserwując ciężką pracę Miche oraz Levia. Z każdą kolejną próbą, nadal nie mogli wyciągnąć z wnętrza osoby. Olive zmieniała się co jakiś czas z jednym z nich by oni też mogli chodź trochę odpocząć. Każda próba jednak, kończyła się niepowodzeniem i ostrza doszczętnie się rozwalały.

-To naprawdę niedorzeczne.- Dziewczyna podrapała się po karku widząc że kolejna próba znowu się nie udała. -Też tak uważam, jednak ta osoba zapłaci za to co zrobiła.- Powiedział Erwin. Miche podleciał do przed chwilą rozmawiającej dwójki. Facet kiwnął negatywnie głową pokazując rozwalone miecze. -Potrafi chronić wybrane części ciała poprzez miejscowe utwardzenie skóry?- Zapytał Erwin. -Słyszałem, że Opancerzony Tytan posiada podobną umiejętność.- Dodał. -A gdyby zaatakować zaraz po tym jak opancerzenie odpadnie?- Zapytała Olive widząc że niebieski materiał odpada z jej rąk. -Możesz spróbować.- Odpowiedział Erwin.

Dziewczyna kiwnęła pozytywnie głową, natychmiast agresywnie lecąc w kierunku jej rąk. Gdy już miała wbić ostrze, te jak pozostałym się rozleciały, a ręce tytana ponownie zostały pokryte niebieskim pancerzem. Dziewczyna wróciła na drzewo natychmiast zawiedziona patrząc na dowódcę, jednocześnie wymieniając ostrza.

Erwin wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał. Następnie podniósł dłoń a przy nim pojawił się inny żołnierz. -Przygotujcie ładunki wybuchowe.- Powiedział. Jego towarzyszka spojrzała na niego z niedowierzaniem. -Wysadźcie jej ręce.- Dodał. Przez cały czas pozostawał śmiertelnie poważny.

-Tak jest!- Powiedział żołnierz, jednak nie ruszył się odrazu. -Jednakże istnieje ryzyko, że ładunki, które zabraliśmy ze sobą. Posiadają wystarczającą moc, by zabić osobę w środku.- Wyjaśnił mężczyzna. -Więc umieśćcie tylko część na nadgarstkach, by oderwać dłonie.- Rozkazał Erwin, podchodząc do niego i kładąc mężczyźnie rękę na ramieniu. -Zacznijcie na mój sygnał.- Powiedział. -Rozkaz.- Przyjął mężczyzna ruszając.

-To może być jedyne rozwiązanie.- Blondyn zwrócił się do dziewczyny. -Nie kwestionuję twoich wyborów.- Lekko się uśmiechnęła. -Z resztą także uważam, że to nasze jedyne wyjście w tym momencie.- Dodała, zerkając na stojącego na głowie kobiety tytana Levia.

-Może po prostu stamtąd wyjdziesz?- Zapytał chłopak, zwracając się do tytanki. -Mamy lepsze rzeczy do roboty.- Dodał. -Jak sądzisz, co się teraz z tobą stanie? Może nadal masz nadzieję na ucieczkę?- Zadał kolejne pytania. -Postaw się na naszym miejscu i pomyśl, przez co przeszliśmy.- Kontynuował.

-Z tego, co sobie przypominam, zabiłaś wielu moich ludzi na różne sposoby, ale czy dobrze się przy tym bawiłaś? Bo ja mam ubaw po pachy. Czułaś się tak samo, prawda?- Lekko uniósł ton. -Jestem pewny, że akurat ty jesteś w stanie mnie zrozumieć.- Powiedział, mogło się wydawać że to już koniec jego monologu.

-Zapomniałbym, mam do ciebie pytanie.- Ożył nagle. -Jeśli odetniemy ci ręce i nogi, nic ci nie będzie?- Zapytał. -Wkrótce odrosną, prawda?- Sprostował swoje pytanie. -Mam na myśli twoje ludzkie członki.- Wyjaśnił. -W końcu potrzebujemy cię żywej.- Dopowiedział jeszcze.

Nagle z ust kobiety tytana wydostał się głośny ryk. Na twarzach żołnierzy pojawiło się niedowierzanie oraz przestraszenie, większość z nich zasłoniła sobie uszy. Olive od razu rozszerzając oczy spojrzała w kierunku brata. Na szczęście mężczyźnie nic nie było, dziewczyna odetchnęła z ulgą.

Po chwili przestała krzyczeć, i znowu zapadła cisza. -Ty cholerna dziwko, nieźle mnie zaskoczyłaś!- Powiedział poważnie chłopak lekko kopiąc głowy dziewczyny. Koło Erwina oraz Olive zjawił się Miche. Dwójka natychmiast na niego spojrzała. Usta dziewczyny były lekko rozchylone, oddychała buzią.

-Erwinie, pojawił się zapach!- Oznajmił facet. -Z którego kierunku?- Zapytał natychmiast meżczyzna. -Mnóstwo źródeł z wszystkich stron!- Odpowiedział natychmiast. Oczy blondyna się powiększyły. -Pośpieszcie się z tymi ładunkami!- Krzyknął Erwin.

-Erwin, pierwsza fala nadejdzie ze wschodu. Zaraz tutaj będą!- Oznajmił Miche. -Niech oddział ochraniający wozy zatrzyma wrogów!- Rozkazał blondyn. Kilku żołnierzy ruszyło w kierunku nadchodzących tytanów. -Trzech się przebiło! Kapitanie Levi!- Krzyknął ktoś.

Stojący do tej pory na głowie Levi zszedł z jej łba, zabijając całą trójkę tytanów. Jednak zjawił się kolejny tytan, który natychmiast zaczął zjadać nogę kobiety tytan. Olive wybałuszyła oczy. -Nadchodzą z wszystkich stron!- Krzyknął jeden z żołnierzy. W tym momencie kobieta tytan została otoczona.

-Niech wszyscy staną do walki!- Krzyknął Erwin. -Brońcie kobietę tytan nawet za cenę życia!- Rozkazał. Wszyscy żołnierze, łącznie z Olive runęli w dół, zaczynając zabijać tytanów. Mimo tego że żołnierze walczyli nieustannie tytanów było za wiele oraz coraz więcej. Cali byli we krwi. Erwin sam zauważył że dalsza walka nie miała sensu.

-Odwrót, żołnierze!- Krzyknął nagle blondyn. -Wrócić do formacji! Wycofujemy się do Karanes!- Oznajmił. Levi oraz Olive wylądowali przy niebieskookim. Wszyscy ocierali pot z czoła. -Dorwała nas.- Odezwał się blondyn.

-Spójrz na swój ohydny wyraz twarzy. Nie mów mi, że ty...- Zaczął Levi ścierając krew z policzka. -Wróg był gotowy wszystko poświęcić.- Powiedział jedynie Erwin. Ciemnowłosa starła krew oraz pot z czoła zerkając na brata. -Nigdy bym nie pomyślał, że pozwoli się pożreć, by tylko uniemożliwić nam uzyskanie informacji.- Dodał blondyn.

-Po naszych szumnych gadkach na rozprawie sądowej ponieśliśmy kompletną porażkę.- Stwierdził Levi. -Jeśli wrócimy z pustymi rękoma, kto wie, co spotka nas i Erena.- Dodał. -Pomyślimy nad tym po powrocie.- Powiedział tylko blondyn.

-Naszym priorytetem jest powrót do domu bez dalszych ofiar.- Stwierdził Erwin. -Przynajmniej na razie.- Dodał. -Wezwę mój oddział.- Oznajmił Levi. -Czekaj.- Zatrzymał go jeszcze. -Uzupełnijcie swój gaz i ostrza.- Powiedział. -Nie mamy na to czasu. Nasze aktualne zapasy powinny wystarczyć.- Odpowiedział niezadowolony chłopak. Olive kiwnęła pozytywnie głową przytakując bratu. -To rozkaz.- Powiedział blondyn. -Wykonać.- Dodał.

-Tak jest! Erwinie!- Odezwał się Levi. -Zaufam twojej decyzji.- Dodał ruszając. -Ja również. Jednak chyba nie rozumiem. Nie myślisz o tym że..- Zaczęła dziewczyna. -Właśnie o tym myślę, przecież nie widzieliśmy ciała tej osoby.- Przerwał dziewczynie łagodnie na nią patrząc. -Ostrożności nigdy za wiele..- Wymamrotała pod nosem, następnie dając jemu leciutkiego całusa w policzek, ruszyła za bratem.

W tym momencie w niebo zostały wystrzelone niebieskie flary. Sygnalizowały one odwrót. Levi oraz Olive, uzupełnili swoje zapasy, ruszając w kierunku Oddziału... 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top