Rozdział 8 - Kobieta Tytan
Kolejna fala zielonych flar. -Oluo, wystrzel naszą.- Rozkazał Levi. Przez większość czasu panowała cisza której nikt z pewnością nie chciał przerywać. Można rzec że byli zbyt skupieni przejażdżką. Jeśli w ogóle można to tak nazwać.
-Rozkaz.- Odpowiedział natychmiast facet. Wyciągając flarę, następnie ją wystrzeliwując. -Raport!- Krzyknął ktoś przybywając od boku. -Mam wiadomość do przekazania!- Wrzasnął zbliżając się do Levia. Po czole faceta spływał pot. Był czymś wyraźnie przestraszony. Levi zerknął na niego.
-Zwiad z prawej flanki został rozbity!- Zaczął. Na twarzy Erena pojawiło się przerażenie. -System Zwiadowczy jest częściowo niesprawny! Przekażcie to oddziałom z lewej!- Zakończył, chwilę później się znowu oddalając. Ciemnowłosy natychmiast spojrzał na rudowłosą która jechała tuż za nim. -Słyszałaś Petra?- Zapytał. -Jedź!- Rozkazał. -Tak jest!- Natychmiast ruszyła.
To nie był koniec problemów. Raczej ich początek. Chwilkę później ujrzeli czarne flary. -Odmieńcy?!- Wrzasnął Eren. -Eren, wystrzel flarę.- Rozkazał ciemnowłosy. -Tak jest!- Powiedział. -Ale bałagan. Pozwoliliśmy im wedrzeć się w głąb formacji.- Warknął pod nosem ciemnowłosy. W tym czasie Eren wystrzelił flarę. -Zaraz zrobi się gorąco.- Stwierdziła Olive zerkając na brata. On jedynie kiwnął lekko pozytywnie głową.
W końcu dojechali do lasu gigantycznych drzew. Jedynie środkowe flanki wjechały do lasu. Reszta żołnierzy zaczęła go okrążać. Plan był jednak jeszcze bardziej skomplikowany i rozbudowany niż mogłoby się wydawać.
-Kapitanie! Młodszy kapitanie Levi!- Zaczął Eren. -Czego?- Zapytał. -Jeszcze pan pyta? Jesteśmy w środku lasu!- Oburzył się chłopak. -Skoro środkowa kolumna wjechała tutaj sama, nie będziemy mogli zlokalizować nadciągających tytanów!- Zauważył. -Wygląda na to, że coś się zbliża z prawej strony, więc jak mamy tego unikać i chronić nasze wozy?- Spytał.
-Nie ględź tyle o oczywistych sprawach.- Odpowiedział tylko Levi. -To oczywiste, że nie jesteśmy już w stanie tego robić.- Dodał. -Więc dlaczego tutaj wjechaliśmy?- Zdziwił się. -Rozejrzyj się Eren. Spójrz na te cholernie wysokie drzewa. To idealne otoczenie do wykonywania trójwymiarowego manewru. Spróbuj ruszyć tym swoim ptasim móżdżkiem. Jeśli nie chcesz zginąć, musisz myśleć.- Skarcił go. -Tak jest!- Powiedział tylko Eren.
Chłopak zaczął nad czymś intensywnie myśleć. W końcu rozejrzał się po innych i doznał szoku. Czy nikt nie wie co tu się wyprawia? Wszystkich miny wyglądały podobnie. Nie mógł jednak zobaczyć ani twarzy Levia, który jechał dokładnie przed nim, oraz twarzy Olive która pędziła koło brata. Peleryna oraz jej długie ciemne włosy, uniemożliwiały chłopcowi wglądu na jej twarz.
-Czarna flara!- Warknął nagle Eren. -Znajduje się zaraz za nami! To ten sam, który nadciągał z prawej?- Odezwał się Eld. -Przygotujcie miecze.- Rozkazał Levi, wyciągając ostrze. -Gdy już go zobaczymy, nie zostanie nam dużo czasu.- Dodał.
Za grupą toczyły się walki, wszyscy żołnierzy, którzy próbowali swoich sił, jeden za drugim polegali. -Naprzód!- Wrzasnął Levi, gdy pierwszy raz ujrzeli kobietę tytan. Na wszystkich z wyjątkiem twarzy rodzeństwa pojawiło się przerażenie. Ciemnowłosy nadal pozostawał poważny. Na twarz Olive wpełzła złość, jej brwi były zmarszczone, a usta lekko rozchylone. Już nieraz zabijali tytanów, już dawno przestała się ich bać. Nawet tych najpaskudniejszych. Tym razem, odczuła mocniejsze bicie serca niż zazwyczaj. Kobieta tytan była w końcu inna. Nie była jak pozostali tytani. Dziewczyna przygryzła wargę jeszcze bardziej marszcząc brwi.
Tytanka biegała raz w jedną, raz w drugą stronę, cały czas zmieniając swoje położenie. Chciała dorwać Erena, bynajmniej tak to wyglądało. Raz przeleciała prawie nad ich głowami taranując przy tym ogromne drzewo. Jej głośne tupanie dało się pewnie usłyszeć na bardzo długą odległość. Te dźwięki były najbardziej przerażające.
-Szybka jest! Przez te drzewa nie da się przewidzieć i unikać jej ataków!- Wrzasnął Gunther. -Dogania nas!- Krzyknął także Eld. -Kapitanie, przejdźmy na trójwymiarowy manewr!- Zaproponowała Petra także się unosząc.
-Kapitanie!- Krzyknęła ponownie. Chłopak zerknął na siostrę a następnie nieco w tył na resztę. -Posiłki z tyłu!- Powiedziała rudowłosa kobieta. Za tytanem zjawili się dwaj żołnierzy. Próbowali swoich sił, jednak kobieta tytan unikała wszelkich ataków. W końcu ich także zabiła. Jednego rozgniotła o drzewo, drugiego w swojej ręce. Krew tryskała na wszystkie strony. Ciekawe ile już ofiar miała na swoim karku.
-Kapitanie, jakie są rozkazy!!?- Wrzasnęła ponownie Petra, widząc jak morduje ich współpracowników. -Zaatakujmy, ona jest naprawdę niebezpieczna! Powinniśmy ją zabić!- Nawet Oluo się uniósł.
-Pokroję ją na kawałki!- Powiedział groźnie Eld wyciągając miecz. -Kapitanie! - Proszę wydać rozkazy! - Zaraz nas dopadnie! Prawda, kapitanie?- Przybyliśmy do tego lasu, żeby ją zabić!- Grupa zaczęła się ponownie przekrzykiwać.
-Kapitanie, rozkazy!- Wrzasnął ponownie Eren. -Wszyscy zatkajcie uszy.- Powiedział jedynie zerkając na nich. Olive uniosła urządzenie do wystrzału flar. Następnie pociągnęła za spust. Z urządzenia wydostał się głośny dźwięk.
-Granat hukowy?- Zdziwił się Eren. Levi ponownie spojrzał na resztę. Teraz byli przynajmniej przekonani, że Olive wie co się wyprawia. Czy byli tym faktem uspokojeni? Jak najbardziej nie. -Na czym polega wasze zadanie?- Zapytał ciemnowłosy. -Na tym, by się dać ponieść emocjom? Nie taki jest nasz cel.- Mówił facet.
-Zadaniem Oddziału Levia jest dopilnowanie, by ten szczeniak nie doznał choćby najmniejszego zadrapania. Nawet za cenę życia.- Przypomniał reszcie. -Będziemy kontynuować ucieczkę na koniach, zrozumiano?- Zapytał ich. Twarze czwórki doświadczonych diametralnie się zmieniły. Już nie byli przestraszeni, no chyba że wewnątrz. Wydawali się teraz wkurzeni, właściwie to słusznie, mogli być na siebie źli.
-Rozkaz!- Odezwała się Petra. Eren spojrzał na nią z niedowierzaniem. -Kontynuować ucieczkę? Jak długo jeszcze?- Zapytał brunet zerkając w tył. -Na dodatek to coś jest tuż za nami!- Powiedział. -Znowu! Posiłki! Jeśli im nie pomożemy, znów zostaną wymordowani!- Wrzasnął.
-Eren! Patrz przed siebie!- Krzyknął Gunther. -Panie Guntherze!- Spojrzał na niego. -Utrzymuj tempo! Jedź z maksymalną prędkością!- Skarcił go Eld. -Panie Eldzie!- Teraz spojrzał na drugiego faceta. Na twarzy chłopaka panowała ogromna złość.
-Dlaczego?!- Ponownie się uniósł. -Niby kto ją pokona, jeśli nie Oddział Levia- Zapytał. -Kolejna osoba zginęła!- Dodał, widząc jak kobieta tytan rozgniata kolejnego żołnierza. -Mieliśmy szansę go uratować!- Wrzasnął.
-Jeden nadal walczy! Możemy zdążyć go uratować!- Komentował sytuację. -Eren, patrz na drogę i jedź!- Krzyknęła na niego Petra. -Każesz mi odwracać od tego wzrok?! Porzucić towarzyszy i uciekać?!- Oburzył się. Serce ciemnowłosej zaczęło bić jak szalone. -Właśnie tak!- Odpowiedziała rudowłosa.
-Wykonuj rozkazy kapitana!- Rozkazała. -Nie rozumiem, dlaczego pozwalamy im ginąć! Oraz dlaczego nie chce nam niczego wyjaśnić! Niech powie!- Krzyknął znowu Eren, jakby wcale nie słuchał rozkazów pozostałych.
-Ponieważ kapitan uznał, że nie powinniśmy znać powodów.- Powiedział Oluo. -Nie rozumiesz tego, bo jesteś żółtodziobem! Jeśli załapałeś, zamknij się i wykonuj rozkazy!- Warknął ponownie na niego.
Chłopak na te słowa nie powiedział najpierw nic. Następnie schował miecz i zaczął przybliżać swoją rękę do ust. Przez chwilę się na nią patrzył. Nawet zdołał otworzyć usta z chęcią ugryzienia. -Co ty wyprawiasz, Eren?!- Krzyknęła Petra. -Możesz to zrobić tylko w przypadku zagrożenia swojego życia. Obiecałeś nam!- Wrzasnęła. Chłopak spojrzał na nią jednak mimo wszystko nadal chciał się ugryźć. -Eren!- Powiedziała tylko.
-Nie jesteś w błędzie.- Zaczął Levi. Zaskoczony Eren spojrzał w przód. -Jeśli chcesz, zrób to. Dla mnie oczywistym jest, że to prawdziwy potwór. I wcale nie mam na myśli tutaj jego mocy tytana. Bez względu na to, jakiej mocy użyjesz, by go poskromić, a także jak wytrzymała będzie klatka, w której go zamkniesz, on nigdy się nikomu nie podporządkuje. Eren, nasze decyzje różnią się, ponieważ mamy większe od ciebie doświadczenie. Jednak nie musisz polegać na naszym doświadczeniu. Wybieraj.- Wypowiedział facet.
-Zaufasz sobie czy też mnie i całemu Oddziałowi Zwiadowców?- Zapytał go ciemnowłosy. -Nie znam właściwej odpowiedzi. Nigdy takowej nie posiadałem. Wierzę w swoje umiejętności jak i w wybory moich zaufanych towarzyszy. Ale nikt nie wie, jaki obrót mogą przyjąć sprawy. Dlatego podejmij decyzję, której będziesz najmniej żałował.- Powiedział jeszcze. Eren wydawał się być bardzo zdziwiony, oraz zakłopotany.
Chłopak na moment zabrał rękę, jednak wtedy obrócił się, i widział jak kolejni żołnierze polegają. Ponownie uniósł rękę. -Eren!- Olive obróciła głowę spoglądając na niego. W jej oczach paliły się iskry. -Zaufaj nam.- Powiedziała tylko, wymuszając się na lekki uśmiech...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top