Rozdział 6 - Opowieść
Najważniejszym zadaniem było teraz, aby zapewnić Erenowi bezpieczne miejsce. Kto by pomyślał że idealnym miejscem okaże się być poprzednia kwatera Zwiadowców.
Był to śliczny zbudowanej z żółtej cegły zamek, ukończony gdzieniegdzie szpiczastym, granatowym dachem.
Niewielka grupka Zwiadowców ruszyła na koniach w kierunku tego miejsca. Przez większość drogi Olive zaszczycała Erena historiami z wypraw poza mury, chłopak z zaciekawieniem słuchał niekończącego się gadania dziewczyny. W pewnym momencie przestała opowiadać. Nienawidzę owadów - Pomyślała widząc ul, wypełniony osami. Według dziewczyny były to okropne stworzenia.
-To nasza poprzednia kwatera.- Zaczął Oluo widząc już w niedalekiej odległości budowle. -Pierwotnie był to stary zamek, który następnie przebudowaliśmy, dlatego jej wygląd może budzić podziw. Jako że znajduje się bardzo daleko od rzek i murów w końcu i tak okazała się nieprzydatna dla Zwiadowców.- Opowiadał dalej.
-Została ustawiona zaraz po założeniu Zwiadowców, gdy ideały były wszystkim, co posiadał ten oddział. Nigdy bym nie przypuszczał, że ta gigantyczna ozdoba skończy jako idealna kryjówka dla ciebie.- Kontynuował wymądrzającym się tonem Oluo. Eren w tym momencie zerknął do tyłu na poważnego jak zwykle Levia, oraz lekko uśmiechniętą Olive, która jechała już od jakiegoś czasu koło brata.
-Nie bądź taki pewny siebie, świeżaczku!- Oluo zbliżył się do chłopaka. -Słucham?- Zdziwił się Eren, robiąc wielkie oczy. -Mam gdzieś, że jesteś tytanem! Nie mogę uwierzyć, że kapitan Levi i Olive będą musieli się zajmować takim żałosnym szczylem.- Mówił, wtedy koń nadepnął na kamień, przez co facet ugryzł się mocno w język, którzy zaczął krwawić. Po tym incydencie już nic nie powiedział.
W końcu dotarli na miejsce. -To normalne, że ugryzłeś się w język, skoro nawijałeś jak szalony podczas jazdy konnej.- Powiedziała zirytowana Petra. -Pierwsze wrażenie jest najważniejsze.- Stwierdził Oluo. -Ten świeżak prawie posikał się ze strachu.- Dodał.
-Moim zdaniem po prostu był zaskoczony twoją głupotą.- Zakpiła Petra. -Tak czy inaczej mój plan zadziałał.- Powiedział zadowolony z siebie. -Kiedyś potrafiłeś normalnie rozmawiać. Jeśli mówisz w ten sposób, by upodobnić się do Kapitana Levia, błagam przestań.- Stwierdziła jedynie rudowłosa, czując zniesmaczenie. -Nie jesteś ani trochę do niego podobny.- Dodała.
Facet jedynie się szyderczo uśmiechnął. -Próbujesz krótko mnie trzymać, Petra?- Zapytał. -Nie przeszłaś wszystkich niezbędnych kroków, by zostać moją żoną.- Dodał. -Powinieneś odgryźć sobie ten głupi język i wykrwawić się na śmierć. Cały czas nawijasz, ilu to tytanów nie zabiłeś.- Lekko się wkurzyła.
-Bez obaw, pozostałych też wychwalam.- Stwierdził Oluo. -Jesteś żałosny!- Warknęła dziewczyna.
-Wszystko w porządku?- Do Erena podeszła Olive, brunet stał przy koniu słuchając dyskusji Petry oraz Oluo. Ciemnowłosa lekko się uśmiechnęła. Chłopak jedynie kiwnął pozytywnie głową, odwzajemniając lekki uśmiech. -To świetnie, bierzemy się za sprzątanie. -Powiedziała ruszając w kierunku budynku.
Cała grupa zaczęła sprzątać budynek. Eren sprzątał górne piętro, Levi wziął się za środkowe. Na dolę pracowała Petra wraz z Oluo, oraz w innych pomieszczeniach Olive. Natomiast mury z zewnątrz czyścili Eld i Gunther.
Jakiś czas później z góry na środkowe piętro zszedł brunet. -Skończyłem sprzątać górne piętro.- Powiedział natychmiast w kierunku Levia. Ciemnowłosy stał przy oknie i czyścił parapet. -Czy mogę się dowiedzieć gdzie będę spał?- Zapytał chłopak. -W podziemiach.- Odpowiedział natychmiast Levi.
-Znowu lochy?- Zmieszał się Eren. -Oczywiście.- Powiedział ciemnowłosy. -Nie jesteś w stanie się kontrolować. Jeśli zmienisz się w tytana podczas snu, w podziemiach będziemy mogli cię powstrzymać. To jeden z warunków, na które przystaliśmy, gdy nam ciebie powierzali, dlatego musisz przestrzegać tej zasady.- Wytłumaczył ciemnowłosy. -Sprawdzę posprzątane pokoje.- Ruszył.
-Eren, zajmij się tym pomieszczeniem.- Powiedział jeszcze na odchodne. Chłopak rozejrzał się po pokoju, wtedy w progu drzwi stanęła Petra. -Jesteś rozczarowany Erenie?- Zapytała kobieta. -Słucham?- Przestraszył się. Hektycznie odwrócił się w jej stronę. -Będę zwracać się do ciebie po imieniu, tak jak robi to kapitan Levi i Olive.- Powiedziała.
-To on ustala tutaj reguły.- Dodała. -Dobrze, nie przeszkadza mi to.- Odezwał się jedynie Eren. -Naprawdę wyglądam na rozczarowanego?- Posmutniał. -Twoja reakcja nie jest niczym niezwykłym. Brakuje mu do idealnego bohatera, za jakiego postrzegają go ludzie.- Stwierdziła rudowłosa. -Prawdziwy kapitan Levi... jest niski, drażliwy, brutalny i nieprzystępny.- Wymieniła z uśmiechem.
-Nie to mnie zaskoczyło, po prostu jestem zdziwiony, że tak bardzo słucha poleceń wydawanych przez przełożonych.- Wytłumaczył brunet. -Czyli uważałeś, że skoro jest tak potężny i wpływowy, to nie pozwoli, by hamowały go formalności?- Zapytała. -Tak.- Odpowiedział chłopak. -Spodziewałem się, że nikogo nie będzie słuchał.- Dodał.
-Nie znam szczegółów, ale całkiem możliwe, że w przeszłości przypominał osobę z twojego opisu. Przed dołączeniem do Zwiadowców, on i Olive byli sławnymi przestępcami działającymi w podziemnym półświatku stolicy.- Opowiedziała Petra. -Dlaczego ktoś taki dołączył do Zwiadowców?- Zapytał zdziwiony Eren. -A bo ja wiem.- Wzruszyła ramionami. -Nie jestem pewna, co się wtedy wydarzyło, ale słyszałam, że dowódca Erwin zaciągnął ich do Zwiadowców.- Wytłumaczyła.
-Dowódca?- Zdziwił się. Wtedy w drzwiach pojawił się Levi. -Eren!- Powiedział od razu. -Na rozkaz!- Wyprostował się chłopak. -Beznadziejna robota. Posprzątaj wszystko od nowa.- Rozkazał. W tym momencie w drzwiach zjawiła się jeszcze Olive. Rzecz jasna wszystko słyszała. -Chodź Eren. Pomogę ci.- Wymusiła z siebie lekki uśmiech. Nie lubiła gdy ludzie gadali o przeszłości rodzeństwa, stawiało to ich od razu w złym świetle.
Dwójka udała się na górę. Dziewczyna natychmiast zaczęła zamiatać podłogę. -Szczerze mówiąc, chciałabym zapomnieć o wielu rzeczach. Petra niepotrzebnie ci to opowiadała.- Zaczęła nawet nie patrząc na chłopaka. Brunet zerknął na nią zdziwiony. -Ludzie tylko gadają o tym co robiliśmy. Nigdy się jednak nie zastanawiali dlaczego.- Pokręciła negatywnie głową. Rzecz jasna chciała się trochę wybielić.
Chłopak jedynie ponownie na nią zerknął. -Dlaczego?- Zapytał. -Żeby przeżyć rzecz jasna.- Odpowiedziała natychmiast. -Nadal się zastanawiasz dlaczego takie osoby dołączyły do Zwiadowców?- Olive zerknęła na chłopaka. On jedynie pokręcił pozytywnie głową z zaciekawieniem słuchając co ma do powiedzenia.
-Dostaliśmy misje.- Zaczęła uśmiechając się lekko, gdy sobie przypominała te sytuacje to zawsze chciało jej się śmiać. -Mieliśmy zabić Erwina, dasz wiarę.- Zaśmiała się cicho. Erenowi jedynie powiększyły się oczy. Nie spodziewał się takiego wyznania. -To było już tyle lat temu, a ja wszystko tak świetnie pamiętam.- Wzięła głęboki wdech prychając.
-Mniejsza o to. Czytałam w raportach o twojej mamie, współczuję ci, to musiało być bolesne.- Zmieniła temat. Brunet posmutniał. -Tak, zaraz po przełomie muru tytani wdarli się do miasta. Zginęła na moich oczach.- Opowiedział. -Przykro słyszeć.- Powiedziała. Dwójka rozmawiała ze sobą jeszcze przez jakiś czas.
Gdy pomału zapadł zmrok cała grupa zebrała się w sali ze stołami aby wspólnie zjeść kolację, oraz aby napić się herbaty przed snem. Po środku przy stole siedział kapitan Levi. Po jego prawej siedziała Olive która cicho siorbała herbatkę. Naprzeciwko faceta siedział Eren.
Reszta grupy do zadań specjalnych rozsiadła się na pozostałych wolnych miejscach. Każdemu podano herbaty. -Prawdopodobnie dostaniemy rozkaz by pozostać tutaj przez kilka najbliższych dni, jednakże słyszałem, że za miesiąc planowana jest duża ekspedycja za mury. Nie wspominając już o tym, że mamy zabrać ze sobą tegorocznych rekrutów.- Odezwał się Eld.
-Jesteś tego pewien? Czy to nie za wcześnie?- Zapytał Gunther. -Ostatni atak tytanów musiał odcisnąć na nowych swoje znamię.- Stwierdził. -Mogę się założyć, że byli przerażeni.- Odezwał się siedzący koło Olive, Oluo. -Ta ekspedycja to prawda, kapitanie?- Zdziwiła się także siedząca koło Oluo Petra.
-Nie zajmuję się organizacją naszych działań. Erwin bierze pod uwagę więcej czynników, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.- Odpowiedział ciemnowłosy. -To prawda, że sytuacja uległa zmianie. Z jednej strony utraciliśmy okupioną wieloma istnieniami trasę, dzięki której mieliśmy odbić Marię, jednak z drugiej strony zyskaliśmy zupełnie nową nadzieję.- Mówił Eld zerkając na Erena.
Chłopak się ponownie zdziwił. Nadal czuł się nieswojo w towarzystwie nowych osób. Zapanowała cisza w której wszyscy patrzyli na chłopaka. -Wciąż ciężko mi w to uwierzyć, ale co dokładnie mieli na myśli, gdy mówili, że zmieniłeś się w tytana?- Zapytał Eld. -Niezbyt dobrze pamiętam tamte wydarzenia. Czułem się, jakbym śnił.- Odpowiedział brunet. -Ale wiem, że zmianę można wywołać samookaleczeniem. Dlatego ugryzłem się w rękę.- Dodał unosząc ją.
-Powinniście wiedzieć, że nie dowiecie się od niego niczego nowego niż to, co jest zapisane w raportach.- Odezwał się Levi. -Jednakże ona ma pewnie na ten temat inne zdanie.- Dodał upijając łyk herbaty. -Jeśli zacznie przy tobie majstrować, możesz nawet zginąć Eren.- Powiedział poważniej.
Chłopak przestraszył się jeszcze bardziej. -O kim pan mówi?- Zapytał. W tym momencie coś mocno walnęło w drzwi, a po drugiej stronie dało się usłyszeć fale przekleństw. -O wilku mowa, co?- Olive zaśmiała się pod nosem.
Do drzwi podeszła Petra wpuszczając do środka Hanji. -Dobry wieczór, członkowie oddziału Levia.- Powiedziała okularnica trzymając się za głowę, po czym uniosła rękę w akcie przywitania się. -Jak wam się podoba mieszkanie w zamku?- Zapytała. -Szybko przyszłaś.- Stwierdził Levi. Wydawał się niezadowolony. Olive z szerokim uśmiechem lekko pomachała. -Nie mogłam się doczekać!- Powiedziała jedynie.
-Dowódca oddziału, Hanji?- Zdziwił się Eren. -Przepraszam za spóźnienie Eren.- Stanęła koło niego. -Zajmuję się badaniem dwóch schwytanych ostatnio tytanów i chciałabym cię prosić o pomoc w jutrzejszych eksperymentach. Przyszłam zapytać cię o zgodę.- Wyjaśniła. -W eksperymentach? Co miałbym robić?- Zapytał chłopak. -Same wspaniałe rzeczy!- Ożyła.
-Przepraszam, ale nie mogę sam podjąć takiej decyzji. Nie mam takich upoważnień.- Powiedział. -Levi, macie na jutro jakieś zadania dla Erena?- Hanji zwróciła się od razu w kierunku chłopaka. -Sprzątanie podwórza.- Odpowiedział natychmiast.
-W porządku, w takim razie załatwione!- Kobieta odwróciła się ponownie w kierunku Erena łapiąc go z złowieszczym uśmieszkiem za rękę. -Nie mogę się doczekać naszej współpracy.- Powiedziała. -Ja także.- Odpowiedział chłopak z zmieszaniem na twarzy. -O jakie dokładnie eksperymenty na tytanach chodzi?- Zapytał. Kobieta wydała z siebie dźwięk. Więc chłopak powtórzył. -Pytam o eksperymenty.-
-Przestań głupi, nie pytaj jej o to!- Odezwał się Oluo. -Wiedziałam.- Zaczęła kobieta. -Miałeś ten pełen zaciekawienia wyraz twarzy.- Dodała. Wszyscy pozostali podnieśli się. -Miłej nocy.- Powiedziała Olive puszczając chłopakowi oczko na odchodne.
-Nie zdaje sobie z tego sprawy co go właśnie czeka, prawda?- Wyszeptała ciemnowłosa do brata. Ten jedynie warknął cicho pod nosem.
Grupa udała się do pokoi, gdzie zapadli w sen.
Zaraz o poranku do zamku wparował Moblit. Był on opiekunem Hanji, opiekował się nią gdyż bez niego zapominałaby chociażby o jedzeniu oraz o spaniu. Facet przekazał okropną wieść. -Osobniki doświadczalne, zostały zamordowane!- Wrzasnął.
Prawie wszyscy znajdujący się w zamku, pędem ruszyli do koni a następnie w kierunku zdarzenia. Na miejscu zostały już tylko kości. -Sawney! Bean!- Wydzierała się Hanji, klęcząc i płacząc. -To nie może być prawda! Powiedzcie mi, że to zły sen!- Krzyczała. Wśród żołnierzy rozpoczęły się szepty.
Według Olive przykro było oglądać Hanji w takim stanie, w końcu traktowały się jak przyjaciółki. -Co to ma znaczyć do cholery?!- Odezwał się stojący między Leviem a Olive, Eren. Dziewczyna podrapała się po karku. -Chodźmy, Żandarmeria zajmie się resztą.- Odezwał się jedynie ciemnowłosy ruszając w kierunku bramy. Siostra natychmiast ruszyła za nim. -Dobrze.- Powiedział jedynie Eren jeszcze raz przyglądając się scenerii.
Wtedy koło niego zjawił się Erwin. -Na co ci to wygląda?- Nachylił się nad chłopakiem. -Kto jest naszym wrogiem?- Zapytał. Brunet nie wiedział co odpowiedzieć, zapanowała cisza między nimi. -Przepraszam, że zadaje dziwne pytania.- Niebieskooki odsunął się, podchodząc do czekających na niego bliźniąt.
Dziewczyna z słabym uśmiechem wtuliła się w rękę ukochanego idąc dalej....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top