Rozdział 2 - Ogromna przyjaźń (Bez Żalu)

Po kolejnych miesiącach dwójka poznała chłopaka o imieniu Farlan. Trójka się zaprzyjaźniła, wspólnie zaczęli rozporządzać grupą przestępczą działającą w podziemnym mieście.

Tego dnia Farlan rozdzielał pieniądze pomiędzy pracowników. -Późno ale jest.- Uśmiechnął się Farlan wręczając pierwszemu chłopcu gotówkę. -Wypłata za dwie ostatnie akcje.- Powiedział. Levi siedział przy stole czyszcząc nóż, a Olive siedziała na krześle naprzeciwko brata jedząc bułkę.

-Tylko żebyście naraz za dużo nie wydali. Jesteśmy obserwowani.- Ostrzegł ich jeszcze. -Przecież wiemy.- Stwierdził jeden z chłopców. -Zbieramy się.- Powiedział drugi. Wszyscy udali się w kierunku wyjścia.

-Od zdobycia sprzętu do trójwymiarowego manewru robota stała się o wiele łatwiejsza.- Stwierdził blondyn. -Wzrosły też nasze dochody.- Dodał. -Wygląda na to, że niektórym bardziej niż innym.- Odezwał się Levi przyglądając się nożu. -Dlaczego to zrobiłeś?- Spytał.

-Na pewno zauważyliście, że z nogą Janka znowu jest gorzej, a za lekarstwa słono sobie liczą. Ostatnio cena wzrosła jeszcze bardziej. Pieprzeni kupcy z podziemia. Opłata za skorzystanie ze schodów także wzrosła.- Mówił Farlan. -Tak.- Powiedział natychmiast Levi. -Niestety, to okropność.- Odezwała się Olive patrząc w dół.

-Teraz to już na pewno żaden biedak nie ogrzeję się w świetle słonecznym. Aby wyjść na zewnątrz trzeba zapłacić. Na dodatek cały czas podnoszą ceny. Z resztą, nawet jak zbierzesz pieniądze i wyjdziesz, bez obywatelstwa nie pobędziesz tam zbyt długo. Natychmiast odeślą cię z powrotem. Brak światła słonecznego fatalnie wpływa na nogi. Co z tego, że o tym wiemy, skoro i tak nie możemy nic zrobić?- Mówił chłopak.

-Twoja matka cierpiała na to samo? Dlatego to robisz?- Zapytał Levi. -Mimo tego dałeś mu stanowczo za dużo.- Dodał. -Na odchodne.- Stwierdził Farlan ze spuszczoną głową. -Możliwe że jest już dla niego za późno. Mam nadzieję, że przynajmniej znajdzie dobry szpital.- Powiedział smutnym tonem.

Olive smutno zerknęła na brata. -Rozumiem.- Powiedział jedynie ciemnowłosy. -Ile jeszcze musimy zebrać, by móc tam na stałe zamieszkać?- Zapytał sam siebie blondyn.

Przez moment zapanowała cisza, którą przerwał jakiś dźwięk dochodzący z pod drzwi. Cała trójka natychmiast stanęła patrząc po sobie. Olive wyciągnęła swój nóż przełykając ślinę. Następnie trójka ruszyła w kierunku drzwi. Nagle znowu dało się usłyszeć ciche dobijanie się.

Trójka ponownie spojrzała po sobie. Farlan podszedł do klamki lekko za nią łapiąc. Następnie spojrzał na rodzeństwo które lekkim skinieniem głowy dało jemu znak, by otwierał. Po sekundzie hektycznie otworzył drzwi a do pomieszczenia wpadła nieznajoma dziewczynka. -To tylko jakiś dzieciak.- Stwierdził Farlan. Olive automatycznie schowała nóż.

-Mało zawału nie dostałem.- Dodał Farlan. Olive lekko na niego zerknęła uśmiechając się. -Ja ci dam dzieciaka!- Warknęła dziewczynka. -Nie jestem dzieckiem!- Dodała. -Ah tak? W takim razie bez oporów skopie ci buźkę. Daruję ci, że zafajdałaś mi podłogę. Zjeżdżaj stąd.- Odezwał się Levi. -Nawet nie możesz się ruszyć?- Zauważył Farlan. Olive nadal milczała przyglądając się dziewczynce.

-Oczywiście że mogę!- Warknęła. -Nie lekceważ mnie!- Dodała. -Ale uparta.- Zaśmiała się Olive. -Może ci pomóc?- Kucnęła. Jednak nie zdążyła uzyskać odpowiedzi. -Tutaj!- Usłyszeli. Ciemnowłosa natychmiast się ponownie podniosła, a będąca nadal na podłodze dziewczynka widocznie się zaniepokoiła. Próbując wstać przewróciła się na drzwi.

-Jesteś ścigana?- Zapytał Levi. -Co z nią zrobimy?- Blondyn zadał pytanie Levia'owi. Chłopak jedynie stanął w drzwiach, podobnie jak Olive która oparła się o ścianę, koło niej stanął Farlan.

-Kuźwa, ta gówniara mnie ugryzła.- Im oczom ukazała się trójka mężczyzn. Wtedy Olive sobie przypomniała sytuacje która wydarzyła się wiele lat temu. Boląca sprawa i głowa - pomyślała dotykając swojej głowy. -Gdy już ją złapiemy, ja pierwszy się z nią zabawię!- Dodał ten sam facet. -Chyba w domowe przedszkole.- Wyśmiał go jego kompan, po czym facet także zaczął się śmiać. Następnie spojrzał w kierunku poważnej trójki.

-Chowacie tam małego obdartusa?- Krzyknął od razu facet w ich kierunku. -Nie ma tutaj innych dzieciaków.- Odezwał się Farlan. Następnie facet ruszył po schodach, prowadzących do nich, na górę. -Jesteście miejscowymi zbirami?- Facet zadał pytanie. -Chyba wy.- Uśmiechnął się blondyn. Mężczyzna wspiął się wystarczająco wysoko by zauważyć siedzącą dziewczynkę. -Znalazłem sukę!- Przekazał swoim kolegom.

-To jedna z was?- Zapytał. -Nie.- Odpowiedział od razu Farlan. -Więc wydajcie nam ją.- Odezwał się kompan. -Nie ma takiej opcji.- Wyszeptała pod nosem Olive. -Chroniąc ją, pożałujecie. Próbowała przejść przez jedenaste schody bez płacenia!- Warknął facet. Trójka nieco się zaniepokoiła. Ich oczy rozszerzyły się. -Zapewne wiecie, że pieczę nad 11. schodami pełni szlachcic, pan Labov. Każda przyłapana na próbie przejścia bez płacenia osoba, trafia do sądu.- Kontynuował. -A wy zostaniecie posądzeni o współudział. Więc dawać ją, ale już!- Powiedział poważnie inny.

-Moja cierpliwość się skończyła. Z drogi!- Warknął jeden z facetów ruszając wyżej. Gdy dotarł do trójki dotknął ramienia Levia. Chłopak zgrabnym ruchem nożem dziabnął jego rękę. Zdziwiony facet od razu złapał się za krwawiące miejsce. Następnie Levi zbliżył się do niego uderzając go. -Nie dotykaj mnie swoimi brudnymi łapskami, bo jeszcze mnie upaćkasz.- Powiedział z pogardą ciemnowłosy, następnie ponownie kopiąc faceta, odpychając go, a ten upadł na swoich kompanów, którzy go od razu złapali.

-Rany, tutaj dba się o higienę. Umyj łapska i przyjdź znowu.- Odezwał się Farlan. Levi natychmiast zaczął czyścić nóż. -Jeśli się odważycie przyjść.- Zaśmiała się słodko Olive, wzruszając ramionami z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Oni są niebezpieczni, wynośmy się stąd!- Powiedział jeden z facetów od razu uciekając.

-Idioci..- Mruknęła pod nosem ciemnowłosa, następnie cała trójka odwróciła się w kierunku dziewczynki. -Jak długo masz jeszcze zamiar przyciskać go do brzucha?- Zapytał nagle Levi, widząc że dziewczynka od dłuższego czasu trzyma w ręku małego ptaszka. Dziewczyna oczywiście od razu się zdziwiła. -Zaraz zdechnie.- Zauważył ciemnowłosy.

-Myślałam, że tak będzie mu lepiej.- Stwierdziła zdziwiona, odsłaniając ptaka. -Co to za ptak?- Zapytał Farlan. -Chyba zabłądził i trafił tu przez jakiś kanał wentylacyjny.- Odpowiedziała od razu. -Dlatego chciałam go zabrać na powierzchnię.- Dodała z uśmiechem. -Tylko dlatego próbowałaś przejść po schodach?- Zapytał ze zdziwieniem blondyn. -Zapewne wolałby latać na powierzchni, niż dusić się pod ziemią.- Powiedziała dziewczynka głaszcząc zwierzątko.

-I tak ma uszkodzone skrzydła.- Zauważył od razu Farlan kucając przy dziewczynie. -Serio?!- Zdziwiła się. Olive zaśmiała się cicho pod nosem.

Chwilę później czwórka weszła do domu, blondyn zabandażował skrzydła ptaszka. Dziewczynka cały czas się temu przyglądała. -Znasz się na rzeczy.- Uśmiechnęła się szeroko. -Jak ci na imię? Ja jestem Isabel.- Przedstawiła się. -Farlan, a tamten jegomość to Levi i jego siostra Olive.- Powiedział chłopak. Ciemnowłosa siedziała przy stole patrząc w stronę dwójki. -Farlan, Olive i braciszek Levi!- Powtórzyła wszystkie imiona. Olive zaczęła się śmiać. -Braciszek?- Zdziwił się ciemnowłosy.

-Pozwólcie mi do was dołączyć!- Ożyła nagle. -Używacie sprzętu do trójwymiarowego manewru, prawda? Widziałam was wcześniej! Aż zżerała mnie zazdrość. Lataliście niczym ptaki. Ja też chcę spróbować!- Powiedziała.

-Co o tym sądzicie?- Farlan spojrzał na bliźniaków. Olive nieco zmieszana czekała na słowa brata. Chłopak nagle się podniósł idąc w kierunku drzwi. -Błagam!- Prawie krzyknęła, idący koło niej Levi przystanął na moment. -Jeśli chcesz tu zostać, zacznij od nauki sprzątania.- Powiedział jedynie idąc dalej. Zdziwiona zerknęła na ciemnowłosą, a następnie jeszcze raz na wychodzącego Leviego. Po jej minie dało się wywnioskować - że takiej odpowiedzi się nie spodziewała. Następnie jednak uśmiechnęła się szeroko. -Dziękuje, braciszku!- Krzyknęła.

Widząc zadowolenie dziewczynki, Olive także się szeroko uśmiechnęła, podnosząc się. -No cóż.- Rozciągnęła się. -Życzę miłego sprzątania.- Powiedziała także kierując się w stronę wyjścia.

Najgorsza była nauka. Trójwymiarowy manewr nie był taki prosty jakby mógł się wydawać. Dziewczynie na początku totalnie nie wychodziło, w końcu jednak, się nauczyła. Po jakimś czasie, ptaszek również odzyskał sprawność w skrzydłach, w końcu zdołali go wypuścić.

Isabel i Olive bardzo się zaprzyjaźniły. W końcu, ciemnowłosa stwierdziła że będzie mówić na dziewczynkę "siostrzyczka", bo właśnie tak ją traktowała. Zaczęła tak mówić, ponieważ Isabel mówiła na Levia "braciszek", co za każdym razem bardzo śmieszyło ciemnowłosą. Według niej było to tak uroczę że nie była w stanie się powstrzymać od śmiechu.

Pewnego razu, po powrocie pod dom, zastali pod nim nieznajomego mężczyznę. Był ubrany w czarną szatę, jego włosy były szare, podobnie do wąsa. W ręku trzymał zegarek, który schował po zobaczeniu trójki. -W czym problem, staruszku? Chciałeś czegoś?- Zapytała od razu Isabel.

-Mam zlecenie.- Wytłumaczył od razu przyglądając się całej czwórce. -Nie pomyliłeś domów? To nie zegarmistrz.- Odezwał się Farlan. -Otrzymacie wynagrodzenie.- Powiedział jedynie facet. -Odejdź stąd.- Warknął stanowczo Levi. Następnie ruszył, a za nim pozostała trójka, ciemnowłosa na niego zerknęła, a na jej twarzy było zmieszanie.

-Wpłaciłem zaliczkę.- Odezwał się nagle, czwórka już znajdowała się na schodach do domu. Wszyscy przystanęli patrząc na nieznajomego. -To jakiś żart? Nigdy wcześniej cię nie widzieliśmy.- Oburzył się Farlan. -To prawda, ale jego powinniście znać.- Facet obejrzał się za siebie, stał tam elegancji wóz z końmi. Z ciemnej uliczki wyszedł Janek prowadzony przez innego mężczyznę. Blondyn wypowiedział jego imię z zmieszaniem na twarzy.

-Jego noga jest na granicy wytrzymałości. Potrzebuje leczenia na powierzchni. Chyba się ze mną zgodzisz, Levi?- Mówił facet. Po tym zdaniu Olive hektycznie spojrzała na brata. -Co to ma znaczyć?!- Warknął Farlan. -Niewyraźnie mówię? To zaliczka za zlecenie.- Odpowiedział.

-Czy teraz wysłuchacie szczegółów?- Zapytał. -Niech będzie.- Odezwał się Levi.

Mężczyzna zabrał ich na schody, a czwórka grzecznie za nim podążyła. Po wejściu prawie na samą górę, od razu zostali oślepieni przez świecące słońce. Olive z upragnieniem spojrzała w niebo, natomiast Levi i Isabel skryli oczy ręką. Farlan został obojętny.

Prócz nieba zobaczyli także wóz, podobny do tego który zabierał Janka. -To oni?- Zapytał niskim tonem mężczyzna znajdujący się w wozie. -Tak, podobno są świetni.- Odpowiedział facet, który ich przed chwilą przyprowadził. Wpatrywał się w czwórkę z góry.

-Coś ty za jeden?- Zapytał od razu Levi. Jak zawsze miał ten swój poważny wyraz twarzy, niezadowolenie z złością. -To zrozumiałe, że jesteście wobec mnie nieufni. Ale wkrótce się to zmieni.- Stwierdził facet. -Niby dlaczego?- Zaśmiał się Farlan. -Już sama moja obecność tutaj wiele mówi. To dla mnie sporę ryzyko.- Wyjaśnił. -To trzeba było nie przyjeżdżać.- Warknęła Olive.

Facet tego nie skomentował. -Otrzymaliście zaliczkę?- Zapytał tylko. -Nie znam zwyczajów z powierzchni, ale u nas na to mówimy "wzięcie zakładnika".- Powiedział Levi. -To tylko plan awaryjny na wszelki wypadek.- Wyjaśnił. -Jeśli z powodzeniem wykonacie zlecenie, nie tylko otrzymacie pokaźną sumę pieniędzy, ale również obywatelstwa.- Powiedział.

Na twarzach Farlana i Isabel pojawiło się niedowierzanie. -Prawdopodobnie przyjdą po was Zwiadowcy. Stawcie im lekki opór. Chciałbym, żebyście zrobili dla mnie dwie rzeczy. Odzyskacie pewien dokument, który znajduje się w posiadaniu Erwina Smitha. A następnie go zabijecie. Jest on kapitanem jednego z oddziałów Zwiadowców. To wasze zadania.- Wytłumaczył facet.

Nagle Levi się odwrócił z chęcią powrotu do podziem. -Pozwólcie że coś dodam. Bez względu na to, czy zaakceptujecie tę misję, cel i tak nawiąże z wami kontakt. Innymi słowami, nie możecie pozostać niezwiązani z tą sprawą.- Uznał.

Ostatecznie przyjęli zadanie. Musieli. Idąc w dół, panowała cisza. -Ludzie gadają.- Zaczęła Olive. -Słyszałam o tym całym Erwinie Smithie. Podobno to jeden z najlepszych Zwiadowców.- Przełknęła głośno ślinę. -Nie mów że cykorzysz.- Zaśmiał się Farlan szturchając lekko dziewczynę. -Nie.- Uśmiechnęła się lekko. -Po prostu nie chcę by się komuś z was coś stało.- Szturchnęła blondyna mocniej, niż ten ją. -Śmierdzi to na kilometr.- Dodała.

-Jeśli zdobędziemy obywatelstwa to będziesz gadać inaczej.- Zaśmiała się Isabel. Ciemnowłosa podrapała się po karku z zmieszaniem na twarzy. -Może jestem trochę przewrażliwiona.- Wzruszyła ramionami idąc dalej.

Po powrocie jeszcze długo rozmyślali, wymyślili także plan z grubsza.

Następnego dnia, byli gotowi. Ubrali sprzęt do trójwymiarowego manewru, sprawdzając go przy okazji. Olive i Levi jeszcze nad czymś cicho dyskutowali. Po minie dziewczyny dało się wywnioskować że to nic pozytywnego.

Zapewne pieprzyła o prawdopodobnym niepowodzeniu tej misji. Serio była przewrażliwiona - pomyślał Farlan. -Wszystko gotowe.- Oznajmił przerywając ich pogawędkę.
Chwilę później opuścili mieszkanie schodząc schodami w uliczkę. -Dostaliśmy potwierdzenie, że Janek znajduje się w jednym z najlepszych szpitali.- Powiedział Farlan. -Tożsamość tego człowieka także została potwierdzona.- Dodał.

-Ta fucha to żaden przekręt!- Lekko się uniósł. -Weźmiemy ją, Levi?- Zapytał. Jednak chłopak nie odpowiadał. -Braciszku?- Powiedziała Isabel. -Róbcie to, co zawsze. Jednak jeśli zgodnie z jego słowami się pojawią, rozpoczniemy zadanie.- Oznajmił ciemnowłosy.

Olive przełknęła głośno ślinę, następnie wypuściła głośno powietrze. Nie podobało jej się to. Mimo wszystko ruszyli. Wznieśli się w powietrze, a Levi wleciał specjalnie w beczki przewracając je. Wtedy jeden z ich ludzi wybiegł i zabrał małą papierową torbę - z wiadomą zawartością.

-Tam są, niech ktoś wezwie Żandarmów!- Krzyknął jeden z facetów, jednak czwórka zdążyła się już oddalić. -Levi, mamy ogon!- Oznajmił nagle Farlan. Levi zerknął do tyłu, oprócz czwórki Żandarmów, zauważyli jeszcze czwórkę inaczej wyglądających osób. Mieli na sobie zielone peleryny. Czyżby to Zwiadowcy?

-Znowu Żandarmeria, co? Chyba nigdy się nie nauczą. Braciszku Levi, z niezłą kwestią wyjechałam, co?- Powiedziała z uśmiechem Isabel. -Na głowę upadłaś?- Warknął. Uśmiech natychmiast zszedł jej z twarzy.

Chwilę potem sylwetki w zielonych pelerynach ich dogoniły, jednak czwórce udało się zawrócić i lecieć dalej. -Te ruchy.. To nie jest Żandarmeria!- Zauważył Farlan. -Zgadza się.- Powiedział spokojnie ciemnowłosy. -Nie ma mowy o pomyłce. To oni. Znak Skrzydeł Wolności. To Zwiadowcy!- Wytłumaczył. -Jak na ludzi walczących z tytanami przystało, różnią się od zwykłych żołnierzy.- Stwierdził Farlan. -Rozumiecie co to oznacza, prawda?- Zapytał Levi.

-Oczywiście!- Powiedziała Isabel. -Zaczynamy robotę, co?- Zapytał Farlan. -Uważajcie na siebie.- Powiedziała jedynie Olive lekko zniżając swój poziom lotu. Farlan i Isabel, polecieli w dwóch innych kierunkach, tylko Levi nadal leciał w tym samym kierunku.

W pewnym momencie Olive prychając pod nosem także zmieniła kierunek swego lotu. Wyraźnie kogoś za sobą słyszała. Lekko się uśmiechając przeleciała przez małą dziurkę, była przekonana że Zwiadowca się przez nią nie zmieści, jednak nie doceniła wroga, który pojawił się nagle przed nią.

Z wielkimi oczami kolejny raz zmieniła kierunek, w pewnym momencie nawet wylądowała na ziemi, przebiegając przez jakiś lokal i wyskakując przez okno po drugiej stronie. Wtedy jednak także Zwiadowca zjawił się przed nią. Głośno przeklęła. Tym razem nie udało jej się uniknąć ciosu, młody facet przeciął mieczem z łatwością linę, a ciemnowłosa runęła na ziemię. Dziewczyna walnęła głową o podłoże przez co przestała się poruszać na kilka sekund. Dosłownie kilka metrów przed nią zjawił się walczący Levi, jednak facet, który ją unieruchomił zjawił się także tam, odpierając jego atak nożem.

-Przestań. Rozejrzyj się.- Powiedział groźnie blondyn. Levi zerknął w bok widząc podnoszącą się z trudnością siostrę, następnie w tył gdzie znajdował się Farlan oraz Isabel, oczywiście schwytani.
Levi odpuścił upuszczając nóż. -Szybko oceniasz sytuacje.- Uśmiechnął się blondyn. Levi tylko obdarowywał go morderczym wzrokiem.

Następnie niebieskooki podszedł do dziewczyny kucając. -Wybacz że cię tak poturbowałem.- Powiedział wyciągając w jej stronę pomocną dłoń. Olive lekko podniosła głowę. Przełknęła głośno ślinę i przez moment oszołomiona wpatrywała się w niebieskie tęczówki chłopaka. -Świr!- Warknęła następnie obdarowywując go także morderczym wzrokiem. Chłopak jedynie mocniej się uśmiechnął. Ostatecznie pomógł jej wstać i zaprowadził do reszty gdzie została posadzona koło Levia, na jej rękach także znalazły się metalowe kajdany.

Zapanowała krótka cisza. Blondyn stanął przed nimi. -Mam kilka pytań.- Rzekł spokojnie unosząc sprzęt do trójwymiarowego manewru. -Skąd to  macie?- Zapytał. Nikt nie odpowiedział. -Świetnie się nimi posługujecie. Kto was tego nauczył?- Dodał. Mężczyzna podszedł do Levia. -Jesteś ich przywódcą, prawda?- Zapytał patrząc na ciemnowłosego. -Szkoliłeś się w wojsku?- Zadał kolejne pytanie. Blondyn jednak nie uzyskiwał odpowiedzi, Levi nadal milczał.

Nagle, stojący za chłopakiem facet, chwycił go za włosy, po czym szarpiąc wrzucił jego twarz w kałużę błota. Na twarzach pozostałej trójki pojawiło się niedowierzanie a później złość. -Ty draniu!- Warknęła Isabel. -Puść go!- Wrzasnęła Olive na całe gardło szarpiąc się lekko w kierunku brata.

-Powtórzę pytanie.- Odezwał się blondyn. Ciemnowłosa zerknęła na niego kiwając negatywnie głową z niedowierzaniem. -Gdzie nauczyłeś się korzystać z sprzętu do trójwymiarowego manewru?- Zapytał. -Nigdzie, sami się tego nauczyliśmy!- Warknął Farlan. -Jesteście samoukami?- Zadał kolejne pytanie. -Nie wierzę.- Dodał. -Dzięki temu możemy chodź na chwilę oderwać się od tego brutalnego miejsca!- Krzyknął wkurzony. -Ludzie mający światło słoneczne na co dzień, nigdy tego nie zrozumieją!- Dodał.

-Wystarczy, zostawcie braciszka! Nie nadużywajcie mundurów!- Warknęła Isabel. Blondyn jedynie spojrzał na swojego kompana, który wyciągnął jego twarz z kałuży. Następnie facet kucnął przed ciemnowłosym. -Nazywam się Erwin Smith.- Zaczął. Po tych słowach oczy Olive lekko się rozszerzyły. -A ty?- Zapytał. Zapanowała krótka cisza. -Levi.- Powiedział w końcu. -Levi, możemy zawrzeć umowę?-

-Umowę?- Zdziwił się chłopak. -W zamian za darowanie wam wszystkich przestępstw użyczcie mi swojej siły. Dołączcie do Oddziału Zwiadowców.- Zaproponował chłopak. Ciemnowłosy się zdziwił. Podobnie jak reszta. -A jeśli odmówię?- Zapytał. -Oddamy was w ręce Żandarmerii. Biorąc pod uwagę liczbę waszych występów, ty i twoi przyjaciele nie będziecie zbyt dobrze traktowani.- Powiedział odwracając się i odsuwając o kilka kroków. -Wybieraj.-

-Niech będzie.- Splunął. -Dołączymy do Zwiadowców.-

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top