Rozdział 16 - Mur

Zaraz po tym, jak żołnierze zaczęli zabierać Annie znajdującą się w krysztale, przybyło tylko więcej pytań. -Hanji..- Wyszeptała Olive patrząc w kierunku muru. Wielu przerażonych żołnierzy wpatrywało się w ogromnego tytana znajdującego się wewnątrz murów.

Kobieta spojrzała w kierunku muru a jej oczy powiększyły się do ogromnych rozmiarów. Nagle przy Hanji zjawił się Nick wielebny. Był zmęczony biegiem, ciężko oddychał. -Wielebny Nick..- Zaczęła Hanji. -Choćby nie wiem co, nie może zostać wystawiony na światło słoneczne!- Powiedział natychmiast facet.

Hanji oraz inni żołnierze zabrali Nicka na mur, zakrywając tytana materiałami. Olive cały czas pomagała. -Dobra.- Zaczęła okularnica. Ciemnowłosa spojrzała na nią zaciekawiona. -Pora wyjaśnić sobie parę rzeczy.- Powiedziała kobieta. Stała przy samej krawędzi spoglądając w dół. Wielebny Nick znajdował się na kolanach także spoglądając w dół. Ciemnowłosa rozmawiała cicho z Moblitem. Dwójka stała praktycznie przy kobiecie.

-Czym jest ten tytan? Skąd się wziął wewnątrz muru? I przede wszystkim, dlaczego cały ten czas to przed nami ukrywaliście?- Zadała pytania z powagą. Facet nie odpowiadał nic, dopiero po chwili podniósł się, otrzepując z bród. -Jestem teraz zajęty! Zniszczono nam kościół i sponiewierano wiernych. I to wszystko wasza wina!- Uniósł się mężczyzna. -Zażądam odszkodowania! Chcę zejść na dół!- Rozkazał.

Hanji zmarszczyła brwi, nie takiej odpowiedzi oczekiwała. -Mówisz > masz.- Powiedziała po jego słowach łapiąc go za koszule i wystawiając poza mur. -Może być tędy?- Zapytała. Olive od razu powiększyły się oczy. Podobnie jak Moblit który przestraszył się jej reakcji. -Pułkowniku!- Zaczął facet. -Cofnąć się!- Rozkazała jedynie kobieta zerkając na ciemnowłosą, która w każdej chwili była gotowa aby zainterweniować. 

-Nie wkurwiaj mnie!- Wysyczała ponownie patrząc na przerażonego faceta. Cały się trząsł. -Wiecie wy chociaż, dlaczego Zwiadowcy przelewają tyle krwi?- Zapytała go. -By uwolnić ludzkość spod panowania tytanów!- Wrzasnęła. -W tym celu gotowi jesteśmy oddać życie! Żeby była jasność, to nie prośba, tylko rozkaz. Zamieniam się w słuch.- Powiedziała.

-Jeśli będziesz milczał, zapytam następnego.- Zagroziła. -Twoje życie to i tak za mało, by odkupić wyrządzone przez was krzywdy!- Wrzasnęła znowu jeszcze bardziej nim wychylając. -Puszczaj mnie!- Rozkazał.

-Jesteś pewny o co prosisz?- Znowu zapytała. -Tak!- Odpowiedział. -Znakomicie więc zdychaj!- Warknęła kobieta. -Pani Hanji!- Wrzasnął znowu Moblit. -Zabij mnie i przekonaj się, że zrobimy wszystko by wypełnić naszą misje!- Powiedział puszczając ręki kobiety. -Śmiało, zrób to!- Uniósł się. -Puszczaj mnie w tej chwili!- Wrzasnął. Facet cały się trząsł.

W końcu kobieta rozluźniła uścisk, a facet zaczął spadać. Ciemnowłosa szybko zareagowała, również zeskakując z muru i w trakcie lotu złapała faceta, następnie używając sprzętu do trójwymiarowego manewru uniosła się w górę, po chwili ponownie lądując na murze.
Dziewczyna rzuciła facetem o podłożę dotykając swoich kolan ciężko oddychając. Serce waliło jej jak szalone.

Hanji siedziała przy przepaści śmiejąc się. -Co ty księżulku, na żartach się nie znasz?- Zapytała. Facet leżał w bezruchu nadal się trzęsąc. Olive nadal ciężko oddychała, nie spodziewała się że Hanji może być aż tak szalona. -Powiedz, wielebny Nicku, wszystkie mury zrobione są z tytanów?- Zapytała znowu okularnica.

-Pułkowniku.- Zaczął znowu Moblit, stając przy niej. -Rany, już zapomniałam, jak to jest..- Zaczęła ponownie kobieta. -Ostatnio czułam się tak podczas mojej pierwszej wyprawy za mury. Boję się.- Powiedziała. Po ciele Olive przeszły zimne ciarki.

Chwilę później Olive dołączyła do brata opowiadając jemu o szaleństwie Hanji. Nagle Zwiadowcy dostali poważną informacje. -Za mur Rose dostali się tytani!-


-Sukinsyny nie dają nam ani chwili spokoju.- Warknął Levi zamykając za sobą drzwi wchodząc wraz z Olive do pokoju w którym znajdował się blondyn. Erwin spoglądał przez okno obserwując ciemne niebo, następnie odwrócił się zerkając na dwójkę. Olive od razu lekko się uśmiechnęła widząc że blondyn patrzy w ich kierunku.

-Dasz radę jechać?- Zapytał Erwin. -Pytasz jakbym miał jakiś wybór. Z resztą mam podpórkę.- Zażartował, dotykając ramienia siostry. Dziewczyna była już ubrana w mundur Zwiadowców. -Hej! To było nie miłe.- Oburzyła się mówiąc po nosem.

-Przydzielenie Michego do nadzorowania 104. korpusu treningowego było mądrą decyzją.- Stwierdził znajdujący się w pomieszczeniu inny żołnierz. -Dzięki niemu przetrwają.- Zauważył. -Tak.- Zaczął Erwin odwracając głowę w kierunku okna. -Miejmy taką nadzieję.- Dodał.


Późnego wieczoru żołnierze zaczęli się pakować i szykować do odjazdu. -Co to ma wszystko, u diabła, znaczyć?!- Warknął głośno Eren. Olive podeszła do przyczepy z swoim koniem, głaszcząc zwierzę po pyszczku. Mikasa już się rozsiadła. -Szlag!- Dodał chłopak siadając koło dziewczyny. -Z drugiej strony, czy tytani przebiliby mury, w których są ich pobratymcy?- Zapytał Armin widząc podchodząc do swoich przyjaciół.

-Sklerozę masz?!- Warknął Eren. -Przecież już rozwalili mur w naszym mieście!- Dodał. -To była brama.- Poprawił go blondyn. Olive wsiadła na swojego konia słuchając rozmowy podopiecznych. -Armin, co próbujesz powiedzieć?- Zdziwiła się Mikasa. -Myślałem nad tym.- Zaczął znowu chłopak. -W murach nie ma żadnych szczelin czy łączeń. Nie wiadomo jak zostały wzniesione. Co jeśli składają się w całości z utwardzonej skóry tytanów?- Zapytał.

Zielonooka przełknęła głośno ślinę, też się nad tym wcześniej zastanawiała, uznała to jednak za niemożliwe. Eren oraz Mikasa spojrzeli na chłopca z niedowierzaniem. -Skoro Annie zdołała pokryć samą siebie, umiejętność ta musi być bardzo wszechstronna.- Wytłumaczył. -Tytani mieliby wypełniać mury?- Brunet nadal nie mógł uwierzyć w teorie Armina.

Wszyscy czekali już tylko na spóźnialską Hanji oraz Levia. Olive nadal siedziała na koniu, tuż przy wozie, za plecami Erena. Na samym przodzie formacji znajdował się rzecz jasna dowódca Erwin.

-Eren, dokładnie się opatul. Noce są teraz zimne.- Odezwała się Mikasa zakrywając chłopaka zieloną pelerynką. -Przepraszam za spóźnienie!- Powiedziała natychmiast Hanji zjawiając się. -Nie spodziewaliśmy się, że przygotowania zajmą tyle czasu.- Kobieta pomachała reszcie. Armin od razu zauważył idącego za kobietą wielebnego Nicka.

Trójka się rozsiadła. -Co tutaj robi kapłan Kościoła Murów?- Zapytał zdziwiony Armin. Ciemnowłosa zmarszczyła nieco oczy spoglądając na brata. -Bo widzisz, my z Nickiem to dwa stare druhy! Co nie?- Odpowiedziała natychmiast Hanji z szerokim uśmiechem, zakładając facetowi rękę na ramię.

-Nie przejmujcie się jego obecnością.- Dodała jeszcze kobieta. -Tak w ogóle to cały skład tej grupy wypadowej nie ma sensu.- Stwierdziła. -Prawda Levi?- Zapytała zerkając na przyjaciela. -Nie, myślę że nie jest przypadkowy.- Odpowiedział chłopak. -Erwin wybrał ich nie bez powodu.- Dodał intensywnie im się przyglądając.

Olive lekko się uśmiechnęła. -Też tak uważam, ten blondasek ma łeb na karku.- Odezwała się. Chłopak zerknął na nią. -Dziękuje.- Powiedział nieśmiało.

-Otworzyć bramę!- Oznajmił nagle przywódca na przodzie. Brama zaczęła się unosić. -Sprawa za murem Rose jest nieznana! Jednak aż do dystryktu Ehrmich jest bezpiecznie. Udając się tamtędy, kupimy trochę czasu!- Tłumaczył Erwin na moment odwracając się do żołnierzy. -Naprzód!- Rozkazał ruszając. Żołnierze ruszyli natychmiast za nim.

-Ruszaj.- Rozkazał Levi. -Tak jest!- Powiedział Moblit siedzący za sterem. Ciemnowłosa jechała skupiona koło przyczepy. 


Jakiś czas później grupa pomiędzy sobą rozmawiała. -Więc on wiedział!? Zdawał sobie sprawę, że wewnątrz muru są tytani?!- Zdziwił się Eren. Nie tylko jego mina wydawała się być zaniepokojona. -Tak, ale aż do teraz zachowuje milczenie.- Odpowiedziała Hanji.

Levi cały czas patrzył na mężczyznę, widać było że był zirytowany. Natomiast Nick patrzał w dół. -Teraz jedzie z nami w teren, by na własnej skórze poczuć okrutną rzeczywistość.- Wyjaśniła kobieta. -Czy jego wiara okaże się wystarczająco silna, by dochować ślubów milczenia?- Zapytała. -A może widok piekła na ziemi wleje w jego serce zwątpienie?- Zadała następne pytanie. 

Olive na sekundę zerknęła na faceta. Mężczyzna wydawał się być przybity. -Nie, nie i jeszcze raz nie!- Wrzasnął Eren uderzając rękoma o mały stolik pomiędzy nimi. Następnie nachylił się nad wielebnym. -To jakiś chrzaniony obłęd! Jeśli coś wiesz, musisz nam natychmiast powiedzieć! Niby co jest ważniejsze od przetrwania naszego gatunku?!- Wydzierał się, w końcu złapał się za głowę czując ból. 

-Eren.- Zaczęła Mikasa pociągając chłopca nieco w tył. -Nie denerwuj się!- Rozkazała przyjacielowi. -Wciąż nie jesteś w pełni sił!- Dodała. -Istnieje więcej niż jedna droga, by uzyskać odpowiedzi.- Stwierdził Levi przeładowywując broń. Przedmiot trzymał pod marynarką nakierowywując w faceta.  

-Może i jestem z kontuzjowany i w walce na wiele się nie przydam, jednak dopilnować jednego staruszka jeszcze potrafię.- Stwierdził Levi. -Byłbym zobowiązany, gdyby udało się załatwić to bez robienia z kogokolwiek szwajcarskiego sera. Rozumiemy się?- Zapytał poważnie ciemnowłosy. 

-Widzę że komuś dopisuje humor.- Odezwała się Olive zerkając na brata, jeden z jej kącików ust powędrował lekko ku górze. -Straszeniem go nie  złamiesz, Levi.- Stwierdziła Hanji. -Wiem z autopsji.- Dodała. 

-Jednakże z drugiej strony uważam, iż wielebny jest rozsądnym człowiekiem. Dlatego pomyślałam sobie, że powodem jego milczenia jest posiadanie wiedzy cenniejszego niż los ludzkości.- Wyjaśniła. 

W końcu Hanji coś wyciągnęła. Był to kawałek kryształu, nic nie mówiła po prostu się temu przyglądała. Olive ziewnęła ze zmęczeniem zerkając na resztę. 

-Hanji.- Odezwał się Levi jednak kobieta nie zareagowała. -Jebnięta okularnico!- Lekko uniósł ton.  Kobieta kolejny raz nie zareagowała. -Zmieniłaś swoje mroczne hobby na zabawę kamykami?- Zapytał ciemnowłosy zerkając ponownie na kobietę. Na jego twarzy widniało zmęczenie. Podobnie jak na twarzy Olive.

-Żebyś wiedział.- Odpowiedziała w końcu kobieta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top