Rozdział 14 - Katastrofa
Eren nadal siedział w tym samym miejscu, jego przyjaciele już opuścili tunel. Chłopak nagle spojrzał w górę, a sufit nad nim się rozwalił. Cały gruz padł na niego przymiażdżając go. Mikasa oraz Armin którzy opuścili tunel natychmiast przeszli na trójwymiarowy manewr.
Mikasa od razu zaatakowała kobietę-tytana, mimo tego że niewiele brakowało do jej rozgniecenia, dziewczyna nie poddawała się i nadal dzielne walczyły odcinając jej palce. Tymczasem Armin udał się do zmiażdżonego miejsca w którym powinien znajdować się Eren.
Chłopak leżał na brzuchu, cała jego głowa była we krwi, a plecy oraz nogi były przygniecione kamieniami. Armin zaczął ściągać z niego gruz, jednak nie był w stanie podnieść ciężkich odłamków.
Annie machnęła ręką niszcząc przy tym dach pobliskiego budynku. Kamienie wpadły w ciemnowłosą która następnie upadła na ziemie. Na szczęście zjawiło się więcej żołnierzy którzy natychmiast rzucili się do walki z stworem.
Karoce w których jechali Zwiadowcy przystanęły. Levi, Olive oraz Erwin opuścili pojazdy zerkając na przywódcę Żandarmów. Rodzeństwo stało nieco z tyłu. -Nile! Wyślij tam wszystkich żołnierzy. Prawdopodobnie pojawił się tytan.- Krzyknął Erwin.
-Co ty wygadujesz?!- Oburzył się żołnierz patrząc na blondyna. -Jesteśmy za murem Sina i nie ma szans by mógł się tutaj wedrzeć jakiś tytan!- Stwierdził facet. Z karocy nieopodal wyskoczył inny chłopak. -Stój! Ani kroku Jeager!- Warknął jakiś Żandarm łapiąc chłopaka za koszule.
-Mam już dość tych przebieranek!- Warknął chłopak zdejmując z siebie perukę. -Nigdy więcej mnie tak nie nazywaj kretynie!- Wrzasnął Jean biegnąc w kierunku trójki. -Ja również pójdę, dowódco!- Powiedział chłopak przystając przy blondynie.
-Oddział Czwarty da ci twój sprzęt.- Odpowiedział Erwin. -Tak jest!- Założył na siebie pelerynę. Podobnie jak Olive, która właśnie zapinała guziczek. -Cieszę się, że tak bardzo ciągnie cię do walki, jednak przede wszystkim postaraj się nie umrzeć.- Odezwał się Levi. Olive posłała chłopakowi szeroki uśmiech. -Zrozumiano!- Powiedział Jean, na odchodne odsyłając uśmiech. -Lubię tego dzieciaka.- Powiedziała pod nosem dziewczyna.
-Co to ma znaczyć Erwinie?!- Warknął Nile widząc odchodzącego Jeana. -Dowódco, przyniosłem sprzęt!- Oznajmił żołnierz który postawił jedną walizeczkę przy Olive a drugą przy Erwinie. -Dobra robota.- Oznajmił dowódca.
Dziewczyna natychmiast zaczęła zakładać na siebie sprzęt. Erwin również zaczął zakładać swój. -Wszyscy ze sprzętem za mną! Musimy pomóc oddziałom łapiącym kobietę tytan!- Oznajmił facet. Ciemnowłosa spojrzała na brata posyłając mu uśmiech.
Facet zrobił kilka kroków przód. -Olive leć.- Powiedział jeszcze Erwin zerkając na dziewczynę, ta kiwnęła pozytywnie głową oznajmiając że rozumie. -Erwin, stój! Niech nikt się nie rusza!- Warknął poważnie Nile celując w faceta z broni. Podobnie jak kilku innych żołnierzy którzy również wycelowali w blondyna oraz rodzeństwo.
Ciemnowłosa wypuściła głośno powietrze. -Dlaczego po prostu nie dadzą nam pracować..- Warknęła pod nosem. Levi zerknął na siostrę.
-Twoje działania to wystąpienie przeciw królowi!- Warknął przywódca Żandarmów. -Nile, czy twój mózg jest jeszcze bardziej przerzedzony niż ta żałosna imitacja brody?- Zapytał Levi. -Nawet nie masz pojęcia co się tutaj dzieje.- Dodał chłopak. -Zdejmuj sprzęt, Erwin!- Warknął jedynie facet, ignorując słowa Levia.
W mieście panował chaos, ludzie krzycząc uciekali z przerażeniem przed tytnanem. Żołnierze próbowali nadal walczyć, jednak byli za słabi by się zmierzyć z umiejętnościami dziewczyny, przez co ginęli.
Po chwili Mikasa odzyskała przytomność próbując znowu zaatakować kobietę. Armin nadal próbował uwolnić przyjaciela, jednak wszystko szło na marne. Przy blondynie zjawił się Jean.
-Co ty wyprawiasz?!- Warknął chłopak zjawiając się przy Arminie. -Jean. Przygniotło Erena!- Odpowiedział natychmiast blondyn. Chłopak z przerażeniem spojrzał na kolegę. -Przecież miał przybrać formę tytana!- Zauważył chłopak. -Nie był w stanie. Prawdopodobnie przez to, że ten tytan to przemieniona Annie.- Opowiedział Armin. -Annie?- Zdziwił się chłopak. On również nie mógł uwierzyć w to że ich przyjaciółka była ich wrogiem.
-Musimy go stąd wydostać! Jean, pomóż mi! Gdzie jest pani Olive?- Zapytał jeszcze, ściągając z Erena gruz. -Zostali zatrzymani wraz z dowódcą Erwinem.- Odpowiedział Jean zastanawiając się. -Ale jak to nie mógł się przemienić?- Zadał pytanie półszeptem.
-Eren, co z tobą!- Jean warknął klnąc, jednocześnie szarpiąc nieprzytomnego chłopaka. -Nie pamiętasz już, jak ci mówiłem, że na ciebie liczę?!- Wydarł się. -Powierzyliśmy ci los nasz i całej ludzkości, a ty tak nam się odwdzięczasz?!- Dodał. -Marco... Nawet Marco...- Zapłakał. Nieopodal nich, została rozwalona kolejna konstrukcja, przez co odłamki poleciały w ich kierunku, a oni musieli odlecieć.
Erena przygniotło jeszcze więcej gruzu. -To na nic. Najpierw musimy się zająć tą suką!- Syknął Jean natychmiast ruszając do walki. Armin z przerażeniem spojrzał na przyjaciela. Chłopak przez chwile jeszcze przyglądał się Jeanowi, następnie zwrócił się znowu do nieprzytomnego Erena. -Eren. Powiedziałem kiedyś Jeanowi, że nie da się zmienić świata, nie oddając niczego w zamian. By walczyć z potworami trzeba poświęcić swoje człowieczeństwo. Annie jest w stanie złożyć taką ofiarę. Chodź nie wiem dlaczego to robi. Jednak jedno jest pewne: Kto poświęci najwięcej - zwycięży!- Powiedział, po czym odwrócił się i ruszył do walki.
Chłopak podbiegł do tytana patrząc na nią. -Annie!- Wrzasnął. -Jeśli i tym razem będziesz za miękka, by mnie zabić, nie próbuj się tłumaczyć jakimiś zakładami!- Krzyknął. Kobieta tytan spojrzała w jego stronę z niedowierzaniem. W tym samym momencie Jean próbował rozwalić jej kark, jednak rzecz jasna nie udało się to jemu, przez jej utwardzenie.
-Armin tędy!- Wrzasnął chłopak . -Rozkaz!- Powiedział blondyn, lecąc używając sprzętu do trójwymiarowego manewru. Kobieta tytan ruszyła za nimi. Ponownie, dokładnie tak jak w lesie, wpadła w pułapkę. Czyhająca na nią Hanji odpaliła pociski do krępowania wroga. Tytanka znowu została unieruchomiona.
-W porządku!- Zaczęła Hanji. -Wydawało mi się że plan C będzie zbędny, jednak twarda z niej sztuka. Dowódca Erwin jednak ma łeb na karku. A teraz...- Powiedziała zeskakując z dachu. -..bądź grzeczną dziewczynką i nie ruszaj się.- Podeszła do jej wielgachnej twarzy przybliżając miecz do jej oka.
-Tym razem jesteś zbyt głęboko za murami, by wezwać swoich druhów na wyżerkę. Ale bez obaw. Nic nie zmarnuję, ja się tobą posilę.- Powiedziała przeraźliwie, na nią patrząc. -Wygryzę z ciebie wszystkie informacje.- Dodała. Wtedy kobieta tytan ruszyła nogą, niszcząc wszystkie działka z których wychodziły liny, uwalniając się.
-Uwolniła się?!- Warknęła Mikasa lądując koło Hanji. -Użyliśmy za mało pułapek?!- Zapytała Hanji. -Nie pozwólcie jej uciec! Gońcie ją!- Krzyknęła okularnica.
Żołnierze zaczęli podążać za kobietą tytan. Kobieta tytan niszczyła przy ucieczce wiele budynków. Wtedy pojawiły się kolejne pioruny. Nile Dawk i reszta żołnierzy z przerażeniem spojrzała w tym kierunku. -Co tym razem?!- Warknął któryś z nich. Erwin poważnie patrzył w kierunku błyskawic.
Pojawił się tytan Erena który natychmiast się rzucił na kobietę tytan, który rozwalił znajdujący się przy niej kościół.
Zginęło przy tym wiele osób. Annie szybko się podniosła zaczynając znowu uciekać. Eren biegł za nią równie szybko. W końcu rozpoczęła się walka. Budynki były niszczone w ekstremalnym tempie. Szkoda że nie dało się ewakuować ludności, która w tym momencie obrywała najbardziej.
-Walczą ze sobą tytani?- Zapytał Nile. -Tak.- Odpowiedział natychmiast inny żołnierz który wrócił ze zwiadu. Żandarmów, którzy ich okrążyli było teraz znacznie więcej. Każdy z nich celował do trójki z broni. Olive była gotowa w każdej chwili chwycić brata i zwiać, nigdy nie dałaby mu zginąć. -Zniszczenia miasta są niewyobrażalne. Jest mnóstwo ofiar, zarówno cywilów jak i żołnierzy.- Dodał chłopak.
-Erwin! Czy to wszystko jest wynikiem twojego planu?- Zapytał przywódca Żandarmów ponownie celując do blondyna z broni. -Tak.- Odpowiedział facet bez skrupułów. To nie tak że był zimnym draniem. Robił to, aby pojmać kobietę tytan.
-To wszystko jest skutkiem mojej osobistej decyzji.- Dodał facet. -Nie zamierzam się usprawiedliwiać.- Powiedział jeszcze. Nile podszedł do faceta łapiąc za jego ubranie. Ciemnowłosa spięła się jeszcze bardziej. -Musiałeś zdawać sobie sprawę, czym grozi wykonanie takiego planu w mieście!- Warknął facet.
-Więc dlaczego?! Jak mogłeś to zrobić?!- Zapytał Nile...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top