Pierwsze Spotkanie. Mężczyźni

LEVI (WAŻNIAK)

Mam na imie Reader Bloodworth ( nie miałam innych pomysłów) . Jestem 23 letnią zwiadowczynią od 5 lat. Urodziłam się pod murem Sina jako dziecko z afery. Nie znałam mojej matki, jak dobrze wiem była biedną kobietą, zaciążoną chyba przez kogoś z monarchii, ale nikt się o tym nie dowiedział, ponieważ dobrze ukrywała tą ciąże. Gdy tylko się urodziłam, odesłała mnie pod mur Maria. To powiedziała mi już moja adoptowana matka, po kilku latach usłyszałam od niej jeszcze, że moja biologiczna matka chyba ma kolejne dziecko, córke, ale mnie to za bardzo już mnie to obchodziło. Daje, że z tym dzieckiem już sobie poradziła.

Ale dobra. Nie ma co gadać o przeszłości.

Szłam przez korytarz do gabinetu mojego przełożonego Erwina, żeby przekazać mu liste zmarłych z ostatniej wyprawy. Krótka nie była, ale chociaż mnie na niej nie ma.

Wreszcie stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Odczekałam kilka sekund żeby usłyszeć cokolwiek z pokoju.
-Proszę. - mówi głos ze środka przez który otwieram drzwii. Moim oczom ukazał się mój generał Erwin Smith jak i mój spółpracownik Levi Ackerman. Sama mam swój oddział którym kieruje więc jesteśmy sobie równi.

Zasalutowałam z szacunkiem i zaczełam mówić.
-Przyszłam dać dla generała listę zmarłych. - powiedziałam stając prosto z powagą
-Połóż to tutaj Reader. - mówi generał Erwin a ja wykonuje jego polecenie.
Już chciałam zasalutować i wyjść, ale głos Leviego mnie zatrzymał.

-Właśnie mieliśmy cie zawołać, więc zostań. - mówi Levi opierając się o ściane.
-Jest jakaś sprawa? - pytam się.
-Tak. Na ostatniej wyprawie dużo ludzi z twojego zespołu umarło więc przydzieliłem ci nowych. Mam nadzieję że dobrze o nich zadbasz. - mówi generał Erwin a ja bez emocji skinam głową.

-Zrobię wszystko co w mojej mocy. - odpowiadam i po chwili salutuje i wychodzę z pomieszczenia.

Stałam mniej więcej metr od drzwi próbując nie dać upust emocjom i nie beczeć.
-Daj upust emocjom. To będzie zdrowsze. - mówi Levi. Byłam tak mocno skupiona na tym, żeby nie płakać, że nawet go nie zauważyłam.
-Idź zrób to w pokoju. Tam ci nikt nie orzeszkodzi. - dodaje i podaje mi chusteczkę którą przyjmuje.

-Dziękuję. - mówie i odchodzę z chusteczką.

EREN YEAGER (AGRESOR + SAMOBÓJCA)

-O witaj Grisha jak się dzisiaj miewasz?- pyta się mój ojciec ze mną na rękach.
-Oh dobrze, mój syn Eren też. O a jak tam twoja córka? - pyta się pan Yreager mojego ojca.
-Pięknie jak zawsze. Może wypijemy coś a nasze dzieci się razem pobawią?- pyta się mój ojcec.
-Oczywiście. - odpowiada pan Yeager.

Mam na imię Reader mam dokładnie 8 miesięcy. Jak to możliwe, że rozumiem to wszystko? Nie wiem, ale jak widać tylko w głowie mam jakąś kontrolę nad tym co robię. Na pewno gdy będę starsza to na pewno o tym zapomne, ale cóż życie.

Nawet nie zauważyłam kiedy zostałam zabrana do domu pana Grishy.
-Oh Pan Anderson (dajmy że tak masz na nazwisko) i pana córka. Jaka piękna. Ile ma miesięcy? - pyta się Pani Yeager.
-Ma już 8 miesięcy. Ale szybko rośnie.- mówi mój ojciec kładąc mnie na koc na którym siedzi już Eren gryząc jedną z zabawek.
-Oh a Eren ma już 6 miesięcy. Może napijecie się herbaty? - pyta się Pani Yeager.

Eren na początku mnie nie zauważył bo był zbyt zajęty obślinianiem swoich zabawek. Jednak po chwili jego wzrok wylądował na mnie. Chyba zauważył, że nie mam smoczka, więc wyjął z buzi swojego i wsadził go do mojej paszczy.

-Oooooo widzieliście to. Eren przez smoczek pocałował Reader. - zauważyła pani Carla przez co po chwili nasi ojcowie na nas patrzyli.
-Hahaha Grisha hahahaha to by było cudownie gdybyśmy mogli zostać rodziną, ale nie tak wcześnie. - śmieje się mój ojciec.
-No tak, Eren nie flirtuj z Reader bo pan Anderson będzie zły. - też śmieję się ojciec Erena.

Cholera dzięki Eren, teraz mam ciebie za chłopaka którego moi rodzice będą chcieli żebym poślubiła. Nie może być gorzej. Eren wyjął z mojej buzi smoczka. O hell nooo. Niby psychicznie jestem starsza, ale żaden kretyn smoczka mi zabierać nie będzie.

Zaczełam płakać.
-O co się stał-- mój ojciec nie dokończył bo uciszyłam gdy zobaczyłam że ( wiecie smoczki mają takie pół kółko jako uchwyt) na moim serdecznym palcu był zawieszony uchwyt od smoczka co wyglądało jakby mi się oświadczał.

-O mój boziu. Hahaha jak widać Eren od razu przechodzi do rzeczy. - mówi mój ojciec a rodzice Erena się zaczynają śmiać.

No kurwa. To ja kurde mam szczęście. Zaręczyny w wieku 8 miesięcy. I nawet mnie nie posłuchają gdy będę mówić nie bo jeszcze nie umiem mówić nie.

ARMIN (SMERFETKA)

Byłam na stołówce i chciałam do kogoś zagadać, ale jak widać nikt nie jest za bardzo zainteresowany w robieniu przyjaciół, ponieważ wszyscy słuchają Erena jak opowiada o tym jak wyglądał opancerzony i kolosalny. Ale po chwili zauważyłam że jest jescze jedna osoba która chyba też nie ma z kim pogadać.

-Hej Jestem Reader MacAlister (będę dodawać wam jakieś stare angielskie nazwiska) a ty?- pytam się samotnego blądynka.
-Armin Alert. Skąd jesteś? - pyta się niebieskooki z uśmiechem.
-Spod Siny. - odpowiadam siadając kołi niego.

-Musisz być z jakiegoś bogatego rodu. Po co zdecydowałaś się na zostanie przyszłym żołnierzem?- pyta się Armin jedząc chleb.
-Wiesz czasem rodzice zmuszają cie do rzeczy których nie chcesz robić. - odpowiadam na pytanie.

-O a do czego cie zmuszali? - pyta się kolejny raz Armin.
-Chcieli żebym poślubiła jakieś dziecko. No taki chłopiec w wieku 10 lat. Nie chciałam być pedofilką więc zwiałam. - opowiadam moją historie dla Armina a on kiwa głową.

-Zrobiłbym podobną rzecz. Nie martw się tutaj nikt nie będzie cie zmuszać do małrzeństwa no, ale do samobójstwa tak. -

REINER (SAMOBÓJCA NR2)

-Berthold? - szepcze do kolegi na stołówce.
-Co? - odpowiada Berthold.
-Podziel się obiadem. - przekonuje kolegę.
-A dlaczego miałbym?- pyta się zdezorientowany.
-Bo Sasha zjadła mój obiad. - odpowiadam z wielkimi oczami.
-To dlaczego jej dałaś? - pyta się kolega.

-Bo przegrałam zakład. Proszę! - mówie składając moję ręce.
-Niech ci be-- brunet nie dokończył bo jakiś blądyn mu przerwał.
-Oh Berthold to jest twoja nowa przyjaciółka? - pyta się blądyn który siedzi obok bruneta przyglądając się mi.
-Tak. Reiner, Reader Cadell. Reader, Reiner Braun.- przedstawia nas sobie Berthold.

-Wiesz, Berthold ma ostatnio bardzo duży apetyt a ja za bardzo głodny nie jestem. - mówi blądyn podając mi swój talerz.
-Na prawde? - pytam się z uśmiechem.
-Oczywiście. - mówi Reiner a ja przyjmuje jego talerz z jedzeniem i je zjadam.

ERWIN (PAPA SMERF)

Nazywam się Reader Hayward jestem od 15 lat zwiadowcą. Kilka lat temu straciłam moją starszą siostrę jak i mojego szwagra przez tytany. Miałam wtedy 25 lat teraz mam 30. Wtedy przez to dostałam do opieki mojej siostry syna Erena, adoptowaną córkę Mikase jak i Armina którego dziadek nie był za bardzo w formie. Mieli wtedy po 10 lat. Wziełam sobie 2 lata "macierzyńskiego" żeby się nimi zaopiekować i gdy tylko osiągneli przynależny wiek wysłałam ich do obozu szkoleniowego na trzy lata. Bardzo ich kochałam, ale nie mogłam przez całe życie być w murach jak i Eren aż skakał z radości gdy usłyszał, że wysyłam ich tam. Mikasa nie protestowała a Armin od razu się zgodził.

Powiem szczerze miałam nadzieję że będą w żandamerii albo chociaż u stacjonarnych, ale gdy pewnego dnia przyszedł do mnie list Armina o tym, że każdy z nich idzie do zwiadowców to cała moja nadzieja wygasła. Jestem prawą ręką Erwina Smitha więc przez chwilę chciałam go przekonać żeby nie przyjął ich do korpusu zwiadowców, ale gdy chciałam mu to powiedzieć to mnie zszokował.

-Eren Yeager jest półtytanem nie mogę nic innego zrobić jak go przyjąć.- powiedział Erwin a mi szczęka opadła.
-Co? - mamroczę.
-Reader, czy to prawda, że jesteś ciotką Erena? - pyta się mnie Erwin.
-Tak. - odpowiadam ciągle zszokowana.
-Ale biologicznie czy poprostu byłaś przyjaciółką matki? - pyta się mnie kolejny raz Erwin.

-Biologicznie. - odpowiadam.
-Musimy to ukryć. - mówi Erwin.
-Dlaczego? - pytam się zdezorientowana.
-Jutro sędzia zdecyduje czy mamy go zabić czy żeby przyjąć go do nas. Jeśli ktoś się dowie, że jesteś z nim spokrewniona mogą oskarżyć cie o bycie pół tytanem. - odpowiada na moje pytanie pewnie Erwin.

-Ale dlaczego chcesz mnie kryć? - pytam się.
-Tak dobry żołnierz jak ty nie może umrzeć w taki sposób. -


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top