7

Przyznam się, że zapominałam, że wczoraj była sobota. I myślałam, ze mam gotowy rozdział a tu proszę. Nie było! Więc pisałam go od jakiejś 2 w nocy do 4 nad ranem kiedy wstał mój tata i musiałam wszystko ukrywać. A potem udawać, że śpię... i na koniec sama zasnęłam.

Minęło już trochę czasu odkąd pojawili się tu nowi. Niektórzy są trochę męczący na przykład Eren. Może i przybył do nas troszkę wcześniej ale od kiedy pojawiła się reszta a on nie musi już mieszkać w podziemiach co chwila słyszę „Mogę w czymś pomóc?", „To dla kaprala? Zaniosę mu.". Czasem mam wrażenie, że się zakochał... zakochał w kapralu! Nie wiem jak można kochać kogoś kto skopał cię w sądzie. Hmmm... zapewne chce się wkupić w jego łaski. No chyba, ze to coś w rodzaju syndromu sztokholmskiego. Ale wracając do reszty nowych. Mamy nowego stratega! No w pewnym sensie. On jeszcze tylko tego nie wie. Ale z tego co słyszałam to to on wymyślił plan jak odbić dystrykt Trost. Więc napewno będziemy go często prosić o pomoc. Mikasa... Mikasa jest jak Levi. Potrafi przerazić. Szczególnie kiedy widzi mnie z Eren'em. A z racji tego, że on co chwila pyta czy może mi pomóc czuje jej morderczy wzrok prawie cały czas. Nie będę jedną z tych pewnych siebie dziewczynek. Wiem, że w walce nie ma sobie równych. I zapewne położyłaby mnie na łopatki szybciej niż mi się wydaje. Wygląda na to, że są parą. Mikasa i Eren. Jean ma końska twarz i to właściwie wszystko. Sasha... właściwie nie wiem o niej zbyt wiele. Nie więcej niż to, że kocha jeść. I oczywiście najważniejsza osoba. Ami! Moja mała siostrzyczka!! No dobra już niemała. Przy jej stu siedemdziesięciu dziewięciu centymetrach czuje się tak jak Levi przy Erwinie. To chyba dobre porównanie. Czasem się zastanawiam czy to napewno ja jestem starszą siostrą. Ale teraz mam zadanie. Zadanie prywatne. Muszę się w końcu dowiedzieć jak Mayumi i Irma się tu znalazły. Wiecznie wylatuje mi z głowy żeby o to zapytać. Cała ta sprawa z listem strasznie namieszała mi w życiu. Do tego stopnia, że Levi zabronił mi jechać na kolejną wyprawę. Raz powiedziałam mu, że po prostu źle ostatnio sypiam. Niestety skutki tego były złe. Osobiście pilnował żebym spała jak najlepiej. Pilnował żeby było mi ciepło. Żeby żadne pióro z poduszki mnie nie kuło. To nawet przyjemne ale on sam nie spał! Zarywał noce żeby mnie pilnować. W normalnych okolicznościach byłoby to całkiem miłe i przyjemne ale my walczymy. Codziennie możemy zostać wezwani. Dlatego szybko zmieniłam zdanie i powiedziałam, że po prostu tęsknie za rodzicami. Uspokoił się. Nie zarywał już nocy i wszystko było tak jak na codzień. No i znowu zboczyłam z tematu. Co ja miałam zrobić? A tak! Mayumi i Irma! Jeśli ktoś ma wiedzieć skąd przybyły to napewno jest to Petra. I one same oczywiście ale gdzieś zniknęły razem z Leną. Ciekawe co kombinują. Ciekawe.

- Petra? - Zastaje ją na schodach.

- Tak? - Wydaje mi się jakaś taka cicha i przygaszona. Jakaś taka inna.

- Co jest? - Pytam siadając obok.

- Nic nic. - Mruczy smutno i wzdycha.

- Może i jestem ładna ale to nie oznacza, ze jestem pustą lalką. - Bzdura! Mój wygląd jest na poziomie minus miliard ale nie jestem ślepa. Chociaż czasami przydałyby się okulary ale... ale nie chce mi się ich nosić. Tak długo jak jestem w stanie dostrzec różnice pomiędzy tytanem a człowiekiem jest dobrze.

- Naprawdę nic się nie stało.

- Ciocia Petra chciała wyznać miłość tacie. Ale powiedziałem jej, że przecież ty i tatuś jesteście razem i, że ciocia nie może być z tatą! - Małe dziecko o rudych włosach nagle pojawia się za mną i wyjaśnia całą sytuacje. Petra patrzy na mnie smutno a ja zdaje sobie sprawę, że ja i Levi zostaliśmy zdemaskowani! Śmieje się nerwowo nie wiedząc co odpowiedzieć.

- Spokojnie Hanna. Nikomu nie powiem, i w sumie to domyślałam się tego. Zawsze zwracał na ciebie więcej uwagi niż na innych. Od dawna wiedziałam, że jesteście sobie bliscy. - Mówi smutno. Moja przyjaciółka której czasem nienawidzę za miłość do Levi'a ma problem. I to ja jestem przyczyną!

- Nie! To nie prawda! Ja i kapral...

- Jak to nie? - Przerywa mi rudowłosy. Mały Ferdek zaraz... nie ważne.

- Znaczy tak! Tak, tak! Ale wiesz co? Idż pobaw... - podręcz - ... się z tatą.

- Tata! - Dzieciak biegnie do gabinetu kaprala a ja zostaje sama z Petrą. Wzdycham.

- Ja i Levi nie jesteśmy parą. Nie wież w to co gada to dziecko. - Staram się wybrnąć z sytuacji. Nie mam wyboru i musze kłamać.

- Nie muszę. Hanji was narysowała. Kiedy spaliście. We trójkę. - Powiedziała bardzo powoli i naprawdę smutno. Hanji... spłoniesz na stosie razem z miotłami Levi'a.

- Erwin nam kazał! Uznał, że dobrze się dogadujemy z kapralem i kazał nam zostać rodziną zastępczą dla Ferdka na jakiś czas. Przysięgam, że jesteśmy przyjaciółmi i wykonujemy polecenie Erwina. Czy ty myślisz, że kapral złamałby zasady? Serio? - Staram się. Naprawdę się staram wybrnąć z tej sytuacji.

- Zabierz go. Zabierz ode mnie to dziecko. - Kiedy się odwracam widzę kaprala który probuje zdjąć Ferdka ze swoich pleców. Kątem oka zauważam, ze Petra jest bliska śmiechu. Tak samo jak ja.

- Tato! Tak się nie robi!

- Czego chcesz bachorze! - Ehh. Typowy Levi.

- Z mamą powinieneś się powitać pocałunkiem! Tak robią rodzice i obrzydzają tym dzieci! - Wymieniam spojrzenia z Levi'em i Petrą. To nie jest doby pomysł.

- Wiesz kochanie? Mama się ostatnio źle czuje. - Zwracam się do dziecka. To w pewnym sensie prawda. Czuje się dobrze fizycznie... chociaż nie. Fizycznie czuję się źle a psychicznie jeszcze gorzej. Nawet kawa już nie pomaga!

- Chodzi o ten list? Było w nim coś złego? - Dzieci... dzieci mają niewyparzony język! To dziecko! To dziecko jest wkurzające! Levi nie powinien się dowiedzieć! Nikt nie powinien się dowiedzieć. Mogę powiedzieć, że to dziecko tylko coś sobie ubzdurało, albo, że to był jakiś skrawek papieru z książki które mały uznał za list. Nie. Levi nie uwierzy. Przez myśl przeszło mi kilka przekleństw. A w zasadzie więcej niż kila. - Ten pan sprawiał wrażenie miłego. I mówił, że bardzo tęskni! I, że nie może się doczekać kiedy znowu cię zobaczy! - Jak ja nienawidzę tego dziecka! Kapral Levi patrzy na mnie tym swoim zimnym wzrokiem. Kiedy myślałam, że dzieciak już nic nie powie i, że mogę sama zacząć mówić jakieś tłumaczenia, Ferdek znowu otworzył usta. - Powiedział, że ta rozłąka źle na niego działa i, że nie może się doczekać aż zabierze cię do domu i znowu będzie miał już tylko dla siebie. - Chciałabym teraz pobiec za Levi'em który oddala się stąd szybkim krokiem, ale co mam mu powiedzieć? Hej słuchaj przepraszam, że ci nie powiedziałam ale nie chciałam żebyś się wtrącał. Drugim powodem dla którego nie mogę za nim biec jest Petra. Petra którą trzymam za nadgarstek bo ta chciała iść za nim. Gdybym sama teraz poszła byłoby to zbyt łatwe do domyślenia się, że coś jednak między nami jest.
Dalej siedząc na schodach schowałam twarz w dłonie i wetchnęłam głośno. Jak tu teraz z tego wybrnąć?

- Hanna? Wszystko dobrze? O co chodzi z tym listem o którym mówił Ferdek? - Naprawdę muszę jej to wyjaśniać? Nie chce by ktokolwiek wiedział. To sprawa prywatna. Nikt nie powinien się do tego mieszać. To sprawa pomiędzy mną a Lennartem. Moja i mojego brata. Może zrobić się niebezpiecznie, to właśnie dlatego nie chcę by Levi albo Petra się mieszali. Znam ich. Gdyby się dowiedzieli nie byłby to już tylko mój problem. Bardzo by się zaangażowali, aż za bardzo.

- Tak, tak. To prywatna sprawa. - Mruknęłam niechętnie i zostawiłam ją samą. Spacer dobrze mi zrobi. A przynajmniej taką mam nadzieję.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top