4


- Ale przecież! Musimy się teraz dogadywać! Nie możemy się teraz kłócić. Nie teraz gdy mamy bawić się w kochającą rodzine! - Wzdycham i zatrzymuje się. Ma racje. Powinnismy teraz spędzać więcej czasu razem. I to w zgodzie. Chwila... więcej czasu z moją kochaną kuleczką gniewu! Marzenia się spełniają!

- No dobra. Niech ci będzie. Ten jeden raz je oszczędzę. Tylko ten jeden raz. - Podkreślam każde słowo w ostatnim zdaniu. Następnym razem się zemszczę. A zemsta będzie słodka... chociaż nie. Zemsta będzie pachnieć... tutaj powinna być dramatyczna pauza... a więc zemsta będzie pachnieć... jak płyn do kibli!

- Moje kochane miotły przeżyły! - Obydwoje się zaśmialiśmy. Tak. Levi potrafi się śmiać. Ale jako jedyna mogę to słyszeć. Kapral nie śmieje się gdy ktoś inny jest w pomieszczeniu. A my jesteśmy na korytarzu. Godzina jest na tyle późna, że wszyscy już śpią. No prawie. Nie licząc naszej dwójki jest jeszcze Erwin i Ferdek który miał czekać w kuchni. - Znaczy! Ciebie też oczywiście kocham. Proszę nie złość się. - znowu to zrobiłam. Zawsze kiedy się zamyślam. Kiedy intensywnie o czymś myśle moje oczy mordują wszystko na swej drodze. Drzewa i ściany, i często zupa którą serwują na stołówce nie narzekają i nie reagują ale kiedy mój wzrok obierze sobie za cel żywa istotę to odrazu słyszę jakieś przeprosiny.

- Nie szkodzi. Tylko się zamyśliłam.

- Straszysz tym ludzi. Wyglądasz jakbyś zabijała. Zabijała mnie na miliardy sposobów. - Ucinam temat idąc do kuchni. Tak jak mu kazaliśmy dzieciak siedzi przy stole.

- Dzień dobry! - Wita się ze mną chłopiec. Levi stoi oparty o futrynę tak, że mały go nie widzi. Może to i lepiej. Gdyby Ferdek jeszcze raz nazwał go krasnalem mogłaby się polać krew. A ja musiała bym to sprzątać.

- Hanna, jeśli kiedykolwiek ktoś narazi mi się na tyle żeby polała się krew to ty sprzątasz. - Powiedział Levi kiedy siedzieliśmy pod drzewem przy zamku.

- Dlaczego ja?! - Oburzyłam się. Nie jestem sprzątaczką. To on się do tego bardziej nadaje!

- Bo kobiety są dobre w ukrywaniu śladów krwi. - Zdzieliłam go po głowie.

Nawet miłe wspomnienie. Kiedy wróciłam myślami do teraźniejszości chłopiec patrzył na mnie przerażony. Znowu to zrobiłam.

- Spokojnie mały. Nic ci nie zrobię. A teraz chodź spać. - Łapie go za rękę i prowadzę do sypialni. Levi idzie tuż obok. Odrazu rzucam się na łóżko. Kochane mięciutkie łóżeczko w którym znikają wszystkie smutki. Moje ulubione miejsce na ziemi. Levi położył się obok mnie a Ferdek wcisną pomiędzy nas. Szczerze to wolałabym żeby go tam nie było. Ale cóż. Rozkaz to rozkaz. Nic z tym nie zrobię. Obejmuje dzieciaka ręką i czuje jak Levi przyciąga nas bliżej siebie. Przyjemne ciepełko. Bardzo szybko zasypiam.

~*~

- Mamo. Mamo. Mamo. - Budzi mnie chłopięcy głos mówiący mi do ucha jedno i to samo słowo. Dziwnie czuje się z myślą, że ktoś nazywa mnie mamą. Nigdy nie chciałam mieć dzieci. Uważam, że to głupie. Mieć dziecko i wychowywać je w takich czasach. A jeśli poszłoby w moje ślady i zostało zwiadowcą? I któregoś dnia musiałabym oglądać jego śmierć. Koszmar. Nigdy nie chce mieć dzieci.

- Tak? - Odpowiadam sennie. Nawet nie otwieram oczu. Nie mam zamiaru się z tond ruszać. Nie z mojego ciepłego łóżeczka. I nie teraz gdy choć raz budzę się z Levi'em u boku.

- Muszę do toalety. I to szybko. - Jaki problem ma ten dzieciak? Toaleta jest tu obok. No chyba, że mały ma ten sam problem co ja kiedy byłam dzieckiem. Ciemność to zło. Bardzo duże zło.

- To idź. - Mruczę bardziej wtulając się w Levi'a.

- Ale co jak tam jest jakiś potwór? - Potwor w łazience? Serio? Kto mu naopowiadał takich głupstw. Tak. Ma ten sam problem co ja. A sama myśle teraz jak moi rodzice... dorastanie.

- Młody człowieku. Najgorszym potworem jakie możesz tu spotkać to Eld. Albo kapral który każe ci sprzątać korytarz szczoteczką do zębów.

- A co jeśli Eld jest w łazience? Albo kapral? - Nie słucham już jego gadaniny. Tak wiem. Jestem złą matką. No ale. Ja nawet nie jestem dorosła. Jakby to powiedzieli moi rodzice. Sama jestem jeszcze dzieckiem. - Tato. Tato. Tato. - Teraz męczy Levi'a. Przynajmniej ja mam spokój i mogę sobie spać. - Tato proszę... bo się zsikam.

- Chodź! Tam jest toaleta. Zaprowadzę cię. - Levi podniósł się jak na zawołanie. No tak. Jego sterylnie biała pościel mogła zostać skarżona. Dlaczego ja nigdy nie użyłam tego sposobu manipulacji? Mogłabym trzymać Levi'a cały dzień w łóżku. Cały dzień pełen przytulania się do swojego mężczyzny. Ale z drugiej strony jak by to wyglądało. „ Levi zostajesz ze mną w łóżku cały dzień albo obsikam ci pościel". Prędzej wyrzuciłby mnie z pokoju niż spełnił moje żądanie. Zresztą nie jestem dzieckiem żeby odstawiać takie przedstawienia.

~*~

- Hanna. Hanna. Hanna. Hanna. - Od pół godziny staram się ignorować Hanji która chce mnie nakłonić do kolejnych eksperymentów. Ostatnio kazała mi sprawdzić jak długo da się przetrwać w żołądku tytana. Nie było to przyjemne doświadczenie. Szczególnie gdy zrobiło się naprawdę gorąco. - Ale proszę.... przysięgam, że tym razem to coś naprawdę Super! Sprawdzimy czy tytani mają mózg! Wejdziesz tam do środka i....

- Hanji. Nie. Obiecałam Levi'owi, że więcej tego nie zrobię i zamierzam dotrzymać słowa. - Mówię i ją wymijam. Wracam do starego pokoju i sięgam po książkę która leży na stoliku nocnym.

Był raz chłopiec. Chłopiec zagubiony w lesie. Chłopiec z podziemi. Wysłannik diabła. Co prawda dziecko nie wiedziało kim jest mężczyzna któremu zgodził się pomóc. I nie wiedział też jakie relacje łączą go z kobietą którą miał zaprowadzić na dno. Była też dziewczynka. Córka króla i królowej nowego świata. Tajemniczego świata żyjącego w ukryciu przed resztą. Lecz owy świat nie był tylko bajką na dobranoc. Był prawdziwy. W podziemnej krainie była kiedyś dziewczyna. Dobra i uczynna. Młoda i piękna. Kochająca dzieci. Nie ważne jak bardzo brudne, słabe czy głodne. Codziennie rano szła przez miasto z piosenką na ustach. I codziennie rano robiła co tylko zarządca chciał. Jedna przysługa, jedno dziecko."

Smutne. Ale i piękne. Taka krótka opowieść. Gdyby tylko tacy ludzie naprawdę istnieli. Gdyby ratowali dzieci z podziemi. Gdybym mogła cofnąć się w czasie to napewno zaopiekowałabym się malutkim Levi'em.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top