11. ucieczka (nie mam kreatywnego pomysłu na tytuł)

Zacząłem unikać jego ataków wołając przy tym
-Hej uspokuj się glitchusiu. Złość piękności szkodzi.-
Po czym dodałem lekko przyciszonym głosem
-A z resztą mniejsza z tym. Tobie i tak nic już nie zaszkodzi.-
Od razu po wypowiedzeniu tego wybuchnąłem głośnym śmiechem a Error nie wyglądał na zbytnio szczęśliwego. Raczej na bardziej rozwścieczonego niż wcześniej.
-To ja już sobie pójdę. Świetnie się bawiłem i jestem pewien, że ty też.- Zrobiłem niewinny uśmieszek i wziąłem się za malowanie portalu. W tym samym momencie Error zaczął jak oszalały strzelać we mnie blasterami. Bez najmniejszego problemu uniknąłem je i wskoczyłem do małej plamki, którą zdążyłem namalować.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top