/epilogue; love in the air/

Michael zerknął na swoje odbicie w lustrze w łazience i poprawił ostatni raz włosy. Wyglądał całkiem przyzwoicie i chociaż to nie był żaden garnitur, a zwykła czarna koszula, to też dawało radę. Blondyn tamtego dnia od rana się starał, aby wszystko wyglądało idealnie i tak też się zachowywało. Mieli Red swoją drugą rocznicę związku i chciał, aby poczuła się wyjątkowa oraz żeby wiedziała, że o takich rzeczach nigdy nie zapomni. Wysłał ją z samego rana gdzieś z jej przyjaciółką z pracy, prosząc ją wcześniej, aby przetrzymała ją za domem jak najdłużej było to możliwe. Sam natomiast wysprzątał w mieszkaniu, przygotował spaghetti, schował prezent, a także przygotował samego siebie. Chciał się jakoś prezentować i choć brunetka widywała go w koszulach, a także w krawatach dosyć często, to poszedł właśnie w tym kierunku. 

Clifford cieszył się, że to wszystko właśnie skończyło się w taki sposób. Brunetka sprawiła, że przestał brać leki, a stany lękowe minęły. W dodatku demony wydawały się go doszczętnie opuścić i dać mu spokój. Nie pamiętał już kiedy ostatnio był w takim stanie, w jakim jeszcze był przed tym jak Red trafiła do szpitala. Było z nim naprawdę źle i temu nie zaprzeczał. Poza tym niewiele brakowało, aby jego organizm po prostu nie wytrzymał z przyjmowanymi co chwila dawkami leków. Potężnymi dawkami. Michael naprawdę zjadał ich sporo i gdyby nie upór jego dziewczyny, to mogłoby go już z nią nie być. Michael doskonale zdawał sobie z tego sprawę i był jej za to wdzięczny. Na każdym kroku jej to przypominał, choć Red mówiła, że to naprawdę nie było nic takiego i zrobiła to tylko i wyłącznie dlatego, że zależało jej na nich i na ich wspólnej przeszłości. Cóż, było warto. Byli ze sobą już jakiś czas, zupełnie szczęśliwi, a brunetka tak naprawdę nigdy się od niego nie wyprowadziła. 

Tamtego wieczora Clifford miał jednak zamiar zrobić krok w przód. Wiedział już, że jego uczucia, co do Red się nie zmienią i był tego pewnie w stu procentach. Dlatego miał zamiar poprosić ją o zostanie jego żoną. Obawiał się jej reakcji, a przede wszystkim odpowiedzi, ale uznał, że musi być dobrej myśli. Skoro wytrzymała z nim tyle czasu, to chyba była gotowa, aby wytrzymać całe życie, prawda? 

I miał rację. Bo Red się zgodziła. Powiedziała tamtego jedno, najważniejsze dla niego słowo i zgodziła się z nim dzielić dosłownie wszystkim. Każdym jednym momentem, każdą chwilą i uczuciem, czy chwilą wzlotu bądź upadku.

KONIEC. 

~*~

kolejne ff zyskuje status done, yas! 

niedługo podsumowanie i podziękowania x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top