/18; apologize her/
Od tamtego dnia minęło już trochę czasu. Nie rozmawiali prawie w ogóle ze sobą, choć Michael był naprawdę bliski tego, aby się przełamać i wyciągnąć rękę w stronę Red. Ona z kolei była nieugięta. Unikała go na stołówce, przechadzała się po ogrodzie i generalnie robiła wszystko byleby tylko nie wejść mu w drogę. Nie miała na to najmniejszej ochoty, poza tym psychiatra sam w sobie ją mocno od siebie odepchnął. Miała wrażenie, że wrócili do samych początków, kiedy wszystko, włącznie z nią samo było w naprawdę w złym stanie, a sam Clifford wydawał się być zupełnie inną osobą. Niestety za każdym razem, gdy się nad tym wszystkim zastanawiała i rozważała, czy aby na pewno nie powiedziała za dużo, dochodziła do wniosku, że to Michael nie wyczuł dobrego momentu, aby tak po prostu się zamknąć i odpuścić. Owszem, miał prawo na nią naskoczyć, ale nie aż w takim stopniu, w jakim to zrobił. Red zrobiło się naprawdę przykro i choć zrozumiała o co mu chodzi, nie miała zamiaru go okłamywać, że zależało jej na wyjściu ze szpitala. Choć on cały czas opowiadał jej o tym, jak to wszystko mogłoby wyglądać, ale brunetka jakoś nie miała ochoty w to wszystko wierzyć. A nawet nie chciała.
Wtedy wieczorem znów mieli wyświetlić jakiś film. Nastolatka nie miała najmniejszej ochoty go oglądać, tym bardziej, że tytuł był jej doskonale znany i znała tę produkcję na pamięć. Mało kto nie słyszał o Zapachu Kobiety, więc nie było to naprawdę nic specjalnego, czy wyszukane. Jednak mimo wszystkich argumentów, jakie użyła przeciwko argumentom sanitariusza, nie mogła zostać u siebie w pokoju. Miała wyjść i pobyć z innymi chociaż pół godziny. Nie było to nie wiadomo ile, ale Red nawet na tyle nie miała ochoty. Wiedziała od reszty, że Michael będzie dyżurował, co jednoznacznie oznaczało, że będzie musiała przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Od kontroli wagi nie miała na to ochoty. Najmniejszej. Rozważała wiele możliwości ucieczek, gdy odprowadzano ją na świetlice, ale w końcu dała sobie spokój i po prostu postanowiła zacisnąć zęby, aby to jakoś przetrwać.
Zajęła wolne miejsce w kącie pokoju, tak aby nikt jej nie widział i nie zwracał na nią uwagi. Nie było zbyt wiele wolnych krzeseł, ale była na tyle szczupła, że zmieściła się tam gdzie chciała, nikomu przy tym nie przeszkadzając. Przy okazji miała jeszcze dobry widok na zegar ścienny. Dopytała, o której ma się rozpocząć projekcja i rozsiadła się wygodniej, aby zacząć liczyć umówione pół godziny. Skrzyżowała dłonie na piersi, rozsiadając się nieco wygodniej i westchnęła cicho. Zeszłej nocy nie spała i nie czuła się przez to zbyt dobrze. Za dużo myślała o tym wszystkim i o tym, co sobie z blondynem powiedzieli. Oboje przesadzili i to zdecydowanie, nawet w podobnym stylu. Red była tak w zasadzie ciekawa, czy jej słowa zabolały go tak samo, jak ją zabolały słowa, które padły z ust psychiatry. Nie miała o tym bladego pojęcia i tak naprawdę nie wiedziała, co o tym sądzić. Gorycz, jaką czuła sama w sobie już zniknęła i to dawno, ale tępy ból wciąż został.
;;;
Po jakiś niecałych piętnastu minutach, dziewczyna siedząca obok niej zaczęła przeszkadzać wszystkim dookoła i wyprowadzili ją ze świetlicy, aby reszta pacjentów mogła spokojnie oglądać dalej. Przez to wszystko obok Red zrobiło się wolne miejsce. Ona sama nie zrobiła wokół tego żadnej afery i dalej wpatrywała się we wskazówki zegara, mając nadzieje, że jakoś to wszystko przyśpieszy, ale tak nie było. Tak naprawdę czas płynął jej jeszcze wolniej i kiedy myślała, że minuta zdążyła już minąć, rzeczywiście mijało dopiero kilkanaście sekund i na tym to wszystko się kończyło, przy okazji zataczając błędne koło. Brunetka westchnęła ciężko i założyła kosmyk za ucho. Poprawiła się na krześle, pocierając przy okazji kark. Miała już dość i naprawdę chciała wrócić do siebie do pokoju, aby zasnąć wcześniej i nie musieć już w niczym brać udziału.
Michael jednak miał co do tego inne plany i kiedy tylko drzwi za pacjentką się zamknęły, przemknął za rzędem krzeseł w pobliże Red. Miał już dość tej ciszy i można było śmiało powiedzieć, że jeśli ktoś źle znosił ich rozłąkę to był to zdecydowanie on. Nie mógł spać, ciągle było mu smutno i naprawdę żałował wszystkiego, co wypłynęło z jego ust i w jakiś sposób dotknęło brunetki. Bał się, że już nie będzie chciała, aby był jej psychiatrą, a tego by chyba naprawdę nie zniósł. Ledwo co wytrzymał bez niej kilka dni, a co dopiero ze świadomością, że już nie miałby z nią terapii i nie mogliby ze sobą rozmawiać. Od pewnego czasu było to dla niego naprawdę bardzo ważne. Niestety zrozumiał to dopiero po wszystkim i kiedy tak siedział w swoim gabinecie i próbował doszukać się sensu w tym, po co tak naprawdę zrobił tę awanturę i przyprawił swoją pacjentkę o łzy. Kolejny zresztą raz, bo przecież takich sytuacji było już więcej niż kilka i żadna z nich nie była miła.
Brunetka spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami zaraz po tym, jak przysiadł się obok i westchnęła ciężko. Nie miała ochoty na jakieś rozmowy, czy w ogóle jego towarzystwo i tylko wyprostowała się, chcąc pokazać, że nie będzie miała zamiaru zwracać na na niego swojej uwagi. Z resztą zostało jej tylko pięć minut i będzie mogła spokojnie wrócić do pokoju, aby się tam odizolować od wszystkich, a najbardziej od blondyna. Miała ochotę prychnąć pod nosem, gdy zaczął się w nią wpatrywać, ale doszła do wniosku, że ktoś z nich musi pokazać klasę. I tą osobą będzie właśnie ona.
Michael jednak zamiast się niepotrzebnie produkować po prostu podsunął jej kartkę, a później już wstał i wrócił na swoje poprzednie miejsce przy stoliku, gdzie zostawił podkładkę. Red popatrzyła na nią sceptycznie i na początku miała ją w zamiarze podrzeć na jego oczach i bezceremonialnie wyrzucić do kosza. Zanim jednak zdążyła o tym zadecydować do jej umysłu wkradło się pewne zawahanie i właśnie to zawahanie sprawiło, że postanowiła odczytać, to co Clifford napisał w środku. Zerknęła jeszcze na zegar i ku jej zdziwieniu okazało się, że może już wyjść. Wstała więc i zaczęła zmierzać do wyjścia. Skinęła głową na sanitariusza, z którym miała umowę i po chwili znalazła się już na korytarzu, idąc w kierunku swojego pokoju
;;;
Na kartce była napisana prośba o spotkanie. Red sama nie wiedziała, co ją podkusiło, aby zgadzać się na coś takiego, ale w końcu nogi zaprowadziły ją na wskazane przez blondyna miejsce. Nie był to jego gabinet, czy świetlica, a po prostu ogród. Choć na zewnątrz było zimno, a ostatnio ciągle padało, czy było wietrznie, to jednak wybrał właśnie ogród. Brunetka nie miała pojęcia dlaczego, ale z drugiej strony nie czuła potrzeby, aby to wiedzieć. Prawie, że bezszelestnie udało jej się wydostać poza budynek i po chwili uderzyło w nią zimne, nocne powietrze, które było przeszywające na wskroś. Potarła swoje ramiona dłońmi, aby choć trochę się ogrzać i rozejrzała się dookoła. Było pusto i cicho. Nie wiedziała, gdzie ma zacząć szukać, czy w którą stronę się udać, więc po prostu rozglądała się, stojąc w miejscu. Było to jedyne słuszne rozwiązanie, jakie przyszło jej do głowy.
Michael wyłonił się z ciemności całkiem niespodziewanie. Nadszedł z prawej strony, a zdradził go dopiero chrzęst kamieni na ścieżce. Red gwałtownie odwróciła głowę w tamtym kierunku i zmierzyła go wzrokiem. Nie miał na sobie niczego poza tym, co było typowe dla jego ubioru. Nie potrafiła odczytać do końca wyrazu jego twarzy, ale tak naprawdę nie musiała tego robić. Miał niepewną minę, która wskazywała na to, że nie był do końca zdecydowany na to, co miał zamiar zrobić. A przynajmniej się tego obawiał. Cóż, raczej słusznie. Ale brunetka także tego wszystkiego się bała. Nie miała pojęcia, co mogłaby mu powiedzieć i czy przypadkiem nie spali się ze wstydu. Mogła się tego po sobie spodziewać, tym bardziej, że chodziło o Michaela, a on nie musiał się specjalnie wysilać, aby ją wprowadzić w ten stan. W zasadzie to nie musiał prawie nic robić.
- Cześć, Red - zaczął, przeczesując palcami swoje włosy. Brunetka instynktownie cofnęła się pod drzwi, aby w razie czego mieć jakąś drogę ucieczki. - Już myślałem, że jednak cię nie będzie - dodał zachęcająco, ale nie podziałało. Nastolatka dalej milczała. I patrzyła się wszędzie, gdzie tylko mogła, ale nie na niego.
- Mhm - odpowiedziała w końcu, po czym założyła kosmyk włosów za ucho i westchnęła ciężko. Nie wiedziała jak się ma zachować, ale w końcu ochota na obejrzenie go w garniturze wygrała i złapali krótki kontakt wzrokowy. Mimowolnie się przez to zarumieniła i miała ochotę się przez to przeklnąć w myślach. Miała mu przecież nie pokazywać jak w dalszym ciągu na nią działa.
- Możemy tak normalnie porozmawiać? - zaczął, robiąc mały krok w jej stronę. Brunetka spojrzała na niego podejrzliwie, po czym wzruszyła ramionami, jakby to było jej obojętne, ale Michael doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że tak nie jest. - Ale na początek chciałem cię przeprosić. Nie powinienem był mówić ci tego wszystkiego i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Po prostu się zdenerwowałem. Przestałem cię kontrolować w jedzeniu, bo myślałem, że temat głodzenia się mamy za sobą, a tym czasem znowu przestałaś jeść normalnie, kiedy cię o to prosiłem.
- Ja powinnam cię słuchać. Przepraszam. Nie wiem, co sobie myślałam - zaczęła bawić się nerwowo rękawami sweterka, jaki miała na sobie i westchnęła kolejny raz. - Naprawdę nie chciałam ci sprawić przykrości i przychodziłam na te terapie, ale teraz jest już lepiej. Nie czuje się tak, jak ci powiedziałam, ale o wiele inaczej. I to dzięki tobie. Ale głodowanie się dalej siedziało w mojej głowie. Nieważne, czy byłam obok ciebie czy też nie. Przepraszam. Chciałam, abyś był ze mnie dumny, ale mi nie wyszło. I rozumiem, dlaczego byłeś na mnie zły. Ja teraz jestem sama na siebie.
~*~
coraz bliżej końca:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top