/16; hungry eyes/
Red nieśmiało zapukała do gabinetu, mając nadzieje, że Michael jest w środku. Tamtego dnia nie widziała go prawie w ogóle i bardzo się za nim stęskniła. Schowała dłonie w kieszeniach bluzy, jaką miała sobie, zakładając wcześniej kosmyk włosów za ucho. Podgryzła nerwowo wargę, czekając na jakąś reakcję z drugiej strony. Na stołówce powiedzieli jej, że właśnie tam, gdzie była, powinna go szukać, więc miała nadzieje, że nie przychodziła po nic. Brunetka rozejrzała się po korytarzu, biorąc kilka głębszych oddechów, aż w końcu usłyszała, że coś się dzieje po drugiej stronie i mimowolnie się uśmiechnęła. Michael ostatnio potrafił wywołać to samą swoją obecnością, a Red naprawdę go polubiła. Z wyczekiwaniem - a przy okazji i z wstrzymanym oddechem - patrzyła się na klamkę w drzwiach, a kiedy ta ustąpiła pod naciskiem dłoni, uniosła twarz.
Michael otworzył jej, jak zwykle ubrany w garnitur i kitel, ale z pogodnym wyrazem twarzy. On także znacznie się zmienił, a nawet otworzył, odkąd brunetka znajdowała się w psychiatryku. A mijał już kolejny miesiąc od momentu, w którym trafiła do szpitala. Blondyn uśmiechnął się lekko na jej widok, a później przesunął się, aby mogła wejść do środka. Tamtego dnia było zimno, ale w jego gabinecie unosiło się przyjemne ciepło, które nastolatka doceniła naprawdę mocno. Red chciała jakoś okazać to, że ucieszyła się na jego widok, ale postanowiła się powstrzymać. Nie mówiła mu, że przyjdzie i to miało być coś na rodzaj niespodzianki. A jemu chyba się spodobało.
- Witaj, Red - Michael pochylił się, aby cmoknąć ją w policzek i posłał jej uśmiech. - Wszystko w porządku? Coś się stało, że przyszłaś, czy po prostu jestem taki przystojny, że nie możesz się na mnie napatrzeć? - dodał, chichocząc. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz zdarzyło mu się żartować, ale brunetka naprawdę zmieniała go na lepsze. Dziękował jej w duchu za to. W prawdzie dalej nie odstawił tabletek, ale wszystkie te lękowe stany, a także to, czego tak naprawdę nie umiał do końca zdefiniować jako lekarz, ustąpiły i wracały naprawdę rzadko. Zwłaszcza wtedy, gdy zaczął pracować nad dojściem do prawdy, odnośnie Red i jej procesu, a także tego wszystkiego, co było z nią związane. Chciał ją w końcu uwolnić, ale tylko od tamtego okropnego miejsca. Od siebie już nie potrafił i z tego co zauważył, to jej się podobało. Nawet bardzo.
- Cześć - przywitała się z lekkimi wypiekami na twarzy. - Stwierdziłam, że przyjdę. Nie było cię na śniadaniu - dodała, wzruszając ramionami.
- Byłem trochę zajęty - stwierdził, mierząc ją wzrokiem. Ostatnio zaczął zauważać jej cielesne atuty, choć tak naprawdę od samego początku twierdził, że jest wyjątkowo piękna i seksowna. Nigdy nie przywiązywał jednak do tego jakiejś wielkiej wagi. Poprzez demony, a także fakt, że Red zaczęła się głodzić, nie miał do tego czasu. Ale kiedy wszystko - a przynajmniej tak się wydawało - zaczęło iść w dobrą stronę, pojawiły się też inne cechy, które jednak wpadały człowiekowi w oko. - Przepraszam, że poświęcam ci tak mało czasu. Niedawno jeszcze naciskałem na terapię, a teraz sam jej nie przestrzegam.
- A czym jesteś tak zajęty? - spytała, wsuwając się na fotel, który stał się jej ulubionym miejscem w gabinecie. Bez problemu się w nim mieściła, a nawet jak siadali we dwoje to zostawało sporo miejsca.
- Tajemnica - odpowiedział, a brunetka uniosła brwi. - Nie chce na razie ci niczego mówić, abyś się później nie rozczarowała niepotrzebnie, gdy jednak nic z tego nie wyjdzie. Ale kiedy będę pewny, to wszystko ci opowiem. Od A do Z, może być? - dodał, zajmując miejsce za biurkiem.
- Niech będzie - westchnęła cicho, kiwając przy tym głową. Kolejny raz założyła kosmyk włosów za ucho i podgryzła wargę. - Ale poczytamy dzisiaj razem? Albo pooglądamy jakiś film? Strasznie się nudzę ostatnio - dodała z wyczuwalną nadzieją w głosie.
- Zrobimy co tylko będziesz chciała, ale musisz dać mi jeszcze trochę czasu. Mam trochę dokumentów do uzupełnienia, ale jak skończę to pobędziemy razem - wskazał na biurko, które było zarzucone medyczną dokumentacją, a później spojrzał na nastolatkę.
- W porządku - zgodziła się znowu i wyciągnęła się bardziej na fotelu. Zaczęła przyglądać się wnętrzu, ale było jej na tyle dobrze znane, że odpuściła sobie po paru chwilach, nie było czego podziwiać. Ani nad czym się zastanawiać.
Zamiast tego wbiła swoje spojrzenie w blondyna, który energicznie wypełniał dokumenty. Pióro skrobało o papier, a na jego czole wytworzyła się zmarszczka. Był bardzo skupiony nad tym, co robił i nie sposób było się na niego nie wpatrywać. Siedział przysunięty do biurka, nie zauważając, że kitel trochę zsunął mu się z ramienia. Miał na sobie szary garnitur, który współgrał z kolorem jego oczu i nie tylko. Było mu w nim bardzo do twarzy, a czarny krawat tylko wszystkiego dopełniał. Red nie widziała jego spojrzenia, ale przypuszczała, że na pewno było skupione. W dodatku wyprostował się niczym struna, a żyły na jego wolnej dłoni ukazały się szybciej niż zazwyczaj. Brunetka musiała przyznać, że naprawdę było na czym zawiesić oko. Czy tego chciała czy nie. Mimowolnie podgryzła paznokieć jaki trzymała przy ustach i zwilżyła wargi. Wcześniej nigdy wcześniej nie miała okazji zwrócić uwagi na jego cielesność i fizyczne aspekty takie jak umięśnione ramiona, czy lekki zarost, z którym było mu do twarzy. Spodobało jej się to.
Chcąc nie chcąc, musiała przyznać, że trafił jej się przystojny psychiatra. Mogła się tak na niego patrzeć i patrzeć, ale nogi same zaprowadziły ją za jego fotel, który stał nieruchomo, odkąd Michael usiadł za biurkiem. Blondyn zerknął na nią, gdy zsunęła się z fotela i wrócił do dokumentów, poprawiając tylko krawat przy swojej szyi, który z pewnością go nieco uwierał. Red zaczęła się przechadzać tu i tam, dotykając kilku rzeczy, aż w końcu zatrzymała się za fotelem i ułożyła drobne dłonie na jego ramionach. Nie miała pojęcia, dlaczego to robi i co ją do tego podkusiło, ani też czy jemu to się w ogóle spodoba, ale zaczęła delikatnie uciskać jego mięśnie, chcąc, aby się nieco rozluźnił, bo nikt nie miał go zamiaru rozstrzelać i nikt nie pilnował go odnośnie terminów uzupełnienia dokumentacji. A przynajmniej nic na to nie wskazywało. Jej ruchy stały się mechaniczne, ale też całkowicie przyjemne. Choć Michael na początku nieco się spiął, to po chwili rzeczywiście zaczął czerpać z tego przyjemność i miał ochotę przez to mruknąć pod nosem i dać sobie spokój z papierami. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że jeśli nie zrobiłby tego wtedy, to nie zrobiłby już do końca tygodnia, a wolał nie zostawiać sobie niczego z pracy na weekend, kiedy to mógł się skupić na Red i próbach wyciągnięcia jej z psychiatryka.
Wkrótce masaż już nie był mu potrzebny, bo rozluźnił się do tego stopnia, że niemalże zasypiał pod wpływem dotyku swojej pacjentki. Wytrwale jednak dokończył dokumentacje, a później oparł się już o fotel, dając Red swobodę ruchów. Posłał jej też lekki uśmiech, mówiąc jej tym samym, aby nie przerywała.
- Z jakiej to okazji, co? - spytał tylko, mając przymknięte powieki. Rozpiął sobie guzik w koszuli pod samą szyją i poluzował krawat. Wyglądał bardziej jak młody, zbuntowany biurokrata, który jawnie sprzeciwia się swojej firmie, w której panował określony dress code, a nie doświadczony psychiatra.
- Chciałam, abyś się trochę odprężył. Chodzisz napięty jak jakaś struna, ciągle wyprostowany i wyglądasz jakbyś liczył swoje kroki. Ile ich możesz zrobić, a ile nie. To trochę zabawne, ale z drugiej strony przerażające. Jesteś strasznie dokładny - powiedziała, zaglądając mu przez ramię na twarz.
- Kwestia przyzwyczajenia - wzruszył ramionami i złapał jej dłoń w swoje. Pierwszy raz byli w tak bliskim kontakcie cielesnym ze sobą. - Poza tym ostatnio nie jest ze mną, aż tak źle. Nie wiem, o co ci chodzi.
- Nie, wcale i w ogóle - zachichotała i poczochrała mu włosy, chcąc sprawdzić ile wytrzyma bez poprawienia. I to był mały błąd z jej strony, który jednak przyniósł sporo korzyści. Michael wyglądał jeszcze bardziej przystojnie, choć to chyba nie było możliwe. - Pedant z ciebie. I to okropny.
- Rozpowszechniasz propagandę niczym komunista w dwudziestym wieku - uniósł brwi, sadzając ją sobie na kolanach. Zauważył, że nie miała nic przeciwko temu, więc pozwolił sobie na ten gest. W prawdzie może za szybko, ale nastolatce tylko policzki zarumieniły się mocniej i podgryzła wargę. Michael roześmiał się na ten widok, a później założył jej kosmyk włosów za ucho. - Nie słyszę słów sprzeciwu, czyli mam rację.
- Nie rozpowszechniam żadnej propagandy. Mówię, co widzę i to nie moja wina, że masz problem z przyjęciem tego do wiadomości. Męskie ego od zawsze wypierało te fakty, których nie było wstanie pojąć, albo te które są z reguły niewygodne.
- Dlaczego wrzucasz wszystkich do jednego worka? - udał urażonego i położył dłoń na klatce piersiowej, udając zranionego.
- Bo większość facetów jest taka sama - przewróciła oczami w ten sposób, który dał Michaelowi do zrozumienia, że powinien to wiedzieć. I wiedział. Ale zaczął od niedawna uwielbiać ją w takim stanie. I polubił wprowadzanie ją w taki stan. - Jesteście niemożliwi, irytujący do bólu i nieznośni. Wymieniać dalej, czy ci wystarczy?
- Nie wiem, co się z tobą stało, ale to ty jesteś tutaj strasznie nieznośna, panno Davenport. Okropnie wręcz.
- Kto z kim przystaje, takim się staje - wzruszyła ramionami i rozsiadła się wygodniej na jego kolanach, ocierając się parę razy o jego krocze, na co Michael poczuł przyjemne ukłucie w swoich spodniach. Zamaskował to jednak poprawieniem krawatu, czy poprawieniem kitla. - Nie mam racji?
- Niestety masz. Przyznaje to z bólem serca - pokiwał głową, za co zaliczył kuksańca w bok. - No co? Mówię prawdę.
- Mhm, właśnie widać - zaśmiała się, a później oparła głowę na jego ramieniu. - Co tam mówiłeś o tym, że zrobimy co tylko będę chciała?
- Żałuje, że to powiedziałem, ale zrobimy, co będziesz chciała - przyznał, przewracając przy okazji oczami.
- To chce pooglądać film. Ale jeszcze nie wiem jaki.
~*~
maraton na asylum czas, start! x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top