23

Weszłam do hotelowego pokoju, kładąc małą walizkę niedaleko drzwi. Właśnie dotarłam do Warszawy, gdzie miałam spędzić najbliższy weekend, gdyż dzisiejszego wieczora Michał organizuje domówkę z okazji swoich urodzin. Byłam strasznie podekscytowana, w końcu sama bardzo miło wspominałam niespodziankę urodzinową od moich przyjaciół.

Rozejrzałam się po pokoju i wyjrzałam przez okno, obserwując tętniące życiem miasto. Westchnęłam na samą myśl o tym, jak bardzo tęskniłam za tym miejscem, a do października, czyli mojego potencjalnego powrotu do Warszawy zostało jeszcze ponad dwa miesiące. Cieszyłam się więc, że spędzę tutaj chociaż kilka najbliższych dni.

Zerknęłam na telefon, który zawibrował. Uśmiechnęłam się widząc imię mojej przyjaciółki na wyświetlaczu.

- Hej, co tam? – przytrzymałam telefon między uchem a ramieniem, wyjmując w między czasie z walizki sukienkę, w której planowałam iść do Michał.

- Jesteś już w hotelu?

- Tak, właśnie dotarłam.

- To super, bo idziemy z Anią na zakupy, żeby kupić coś Michałowi. Masz już prezent czy idziesz z nami?

- Mam, ale nie mam... Jakkolwiek to brzmi. Ale pewnie, mogę z wami iść.

- Masz, ale nie masz? Co ty wymyśliłaś? – zaśmiała się, a ja zagryzłam wargę.

- W zasadzie to muszę coś jeszcze dokupić. – jedna część prezentu, którą zaplanowałam, to może być za mało. Chociaż z mojej perspektywy to naprawdę szalony pomysł i ściskało mnie w brzuchu na samą myśl o tym jak zareaguje Michał.

Wiedziałam też, że otrzyma ją dopiero, gdy zostaniemy sami, dlatego wypadałoby, żebym wręczyła mu coś fajnego razem z innymi.

Umówiłam się więc z dziewczynami w galerii, do której szybko dotarłam. Pochodziłyśmy po sklepach, zastanawiając się, co spodoba się Matczakowi, a było to naprawdę ciężkie zadanie, bo on ma dosłownie wszystko i może kupić sobie wszystko czego zapragnie.

- Wejdzie na messengera. – spojrzałam na Anie, która śmiała się do telefonu, za pewne czytając coś co chłopaki wysłali na naszą grupę.

Otworzyłam aplikacje a moim oczom ukazały się krótki filmiki i zdjęcia z miejsca, które wyglądało jak studio tatuażu.

- Chłopcy złożyli się na bon na tatuaż dla Michała i chyba właśnie go zrealizowali. – wyjaśniła Patrycja, zerkając mi przez ramię.

Otworzyłam jedno ze zdjęć przyglądając się nodze chłopaka, gdzie nad kostką widniał różowy napis „hwdp". Pokręciłam głową, bo było to niepoważne, ale jednocześnie zabawne i bardzo w stylu Matczaka. Na filmikach zauważyłam jak bardzo jarał się swoim pierwszym tatuażem, więc na moich ustach również pojawił się uśmiech.

Po kilku godzinach chodzenia po sklepach, w końcu każda z nas miała prezent. Kupiłam mu płytę Chady, którego bardzo lubił, do tego zapalniczkę, na której planowałam napisać coś, co będzie kojarzyło mu się ze mną, no i dołożyłam też wino Sangrita, bo bardzo je lubił.

Zadowolona wróciłam do hotelu, gdzie po chwili odpoczynku musiałam zacząć się szykować. Założyłam na siebie białą, lekką sukienkę oraz sandałki na niewielkim obcasie. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a w makijażu postawiłam na podkreślenie ust. Akurat, gdy byłam już gotowa, pod hotelem pojawił się Uber. Zgarnęłam torebkę i prezent, zamykając drzwi.

Na miękkich nogach pokonywałam trasę od bramy do drzwi wejściowych domu Michała. Z daleka słyszałam głośną muzykę i śmiechy, na co Matczak mógł sobie w tym dniu pozwolić, bo jego rodzice pojechali do babci, zostawiając mu wolną rękę. Stwierdziłam, że w razie czego będę miała oko na meble i pokoje, nie zamierzałam się upijać, bo pewnie wszyscy włącznie z Michałem właśnie taki mają plan, a ktoś musi ich potem ogarnąć.

- Lena! – Michał złapał mnie w objęcia, gdy tylko otworzyłam drzwi. Był bardzo szczęśliwy, że mnie widzi, ale myślę, że potęgowały to używki, które już zdążył zażyć. Jego oczy znów były znajomo czerwonawe.

- Wszystkiego najlepszego! Dużo szczęścia, miłości, sukcesów i inspiracji! – wręczyłam mu prezent, do którego nawet nie zajrzał, tylko podziękował i znów mnie przytulił, wplatając rękę w moje włosy.

- Wchodź, wszyscy już są. – weszliśmy razem do salonu, gdzie faktycznie było już sporo osób. Nie wszystkich z nich kojarzyłam, ale byłam chętna ich poznać.

Wokół dużo się działo. Na stołach walały się puszki piwa i opakowania pizzy, których Michał zamówi chyba z pięćdziesiąt. Głośna, imprezowa muzyka stanowiła tło dla tańczących na środku osób. W ogólnie nie przejmowali się niezgodnością z rytmem. Inni, wlewali w siebie litry alkoholu podczas zabaw typu beerpong, a pozostali palili w każdym kącie domu. Ciężko było mi wtopić się w jedną grupę, dlatego przechodziłam od ludzi do ludzi, chwilę ich zagadując.

- Mata! Mata! – odwróciłam wzrok w kierunku skandujących przyjaciół Michała. Otoczyli niewielki stolik, na którym znalazł się Matczak. Domyśliłam się, że chcą aby coś zarapował.

Chłopak ledwo utrzymał równowagę, ale dzielnie złapał pilota, myśląc, że to mikrofon.

- Kochani, dzięki! Dzięki, że jesteście. Wygus... ty moja mordo kochana. – schylił się, ściskając policzki przyjaciela, a jego pijacki bełkot był ledwo zrozumiały. Potrząsnął głową jakby chciał pozbyć się alkoholowego marazmu. – Dobra. – uniósł ręce, chcąc uciszyć znajomych, którzy znów krzyczeli jego ksywę. – Mam coś nowego. To jest piosenka dla tej jedynej. – tłum zawołał „uuu", Pamela odgarnęła włosy, uśmiechając się, a Michał odchrząknął. – Nie wiem jak cię zdobyć, no bo mój status gwiazdy mało cię obchodzi... Chciałbym cię mieć, ale wstydzę się zagadać, dlatego piszę ten tekst, bo byś się nie dowiedziała, że... mała, skradłaś moje serce. – zaśpiewał kilka fragmentów, momentami gubią się w słowach, chociaż mam wrażenie, że tylko ja zwracałam uwagę na tekst.

Po salonie rozeszły się brawa i prośby o kolejną nutę, jednak wzrok Michała momentalnie spoczął na mojej osobie, ignorując wszystkich innych. Miałam wrażenie, że jego spojrzenie prześwietliło moją duszę. Było tak „mocne" i pewne, jakby faktycznie momentalnie wytrzeźwiał, a jego słowa były świadomie skierowane do mnie.

Fala gorąca oblała moje ciało, spuściłam wzrok nie mogąc znieść tego napięcia. Stwierdziłam, że bezpiecznie będzie się wycofać. Potrzebowałam powietrza, ale nie mam pojęcia czemu udałam się schodami na górę, gdzie o dziwo nikogo nie było. Pokonałam stopnie, wchodząc na korytarz a moje nogi same poprowadziły mnie do pokoju Michała.

Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do okna, lekko je uchylając. Chwilę potem usłyszałam dźwięk klamki, ale nie zdążyłam rzucić „zajęte" jakby była to łazienka, do środka wszedł Matczak. A raczej wbiegł szybkim krokiem.

Nie mogłam zobaczyć jego wyrazu twarzy, odczytać emocji, bo chłopak momentalnie wbił się w moje usta z taką zachłannością i siłą jak nigdy przedtem. Moje plecy odbiły się od parapetu, do którego przywarłam. Dłonie Michała znalazły się na moich policzkach, przyciągając mnie jeszcze bliżej niego.

Odsunęliśmy się na chwilę, łącząc nasze czoła i patrząc sobie głęboko w oczy. Oddychaliśmy bardzo szybko i płytko, jakbyśmy przebiegli maraton.

- Ja... - zaczął, skanując wzrokiem moją twarz.

- Cii. – uciszyłam go, kładąc palec na jego wargach. – Wiesz... mam dla ciebie coś jeszcze. – wyminęłam Michała i podeszłam do drzwi, przekręcając zamek.

Odwróciłam się z powrotem w jego stronę, a on obserwował uważnie każdy mój ruch. Moje drżące dłonie złapały dół sukienki i pociągnęły ją do góry, zdejmując ją przez głowę. Stałam przed Michałem w samej bieliźnie, a jego wygłodniały wzrok mówił, że chce więcej.

Zbliżyłam się do niego, unosząc głowę, tak by patrzeć mu w oczy.

- Może udowodnię Ci, że nie jestem taką straszną nudziarą. – odpięłam stanik, który momentalnie znalazł się na ziemi, a chwilę później chłopak złapał mnie za pośladki, kładąc na łóżku. Wspiął się, wisząc nade mną i złączył nasze usta. Tym razem spokojniej, wiedząc, że nie ucieknę.

Czułam jego dłonie na rękach, piersiach, brzuchu i nogach. Były wszędzie, a jednocześnie mocno odczuwałam ich brak, w miejscach, na których jeszcze przed chwilą były. Nasze ciała były rozżarzone, ale my nie baliśmy się oparzeń. Chcieliśmy więcej. Chcieliśmy bardziej.

Pozbawiłam Michała koszuli i spodni, a on zdjął ze mnie ostatni okrywający mnie materiał. To była ta chwila. Ta, w której ufaliśmy sobie bezgranicznie. Ta, podczas której przekraczaliśmy kolejną granicę naszej relacji, która albo zniszczy naszą przyjaźń, albo wzniesie nas na nowy poziom. Chwila, którą zapamiętamy na długo. Chwila, której oboje pragnęliśmy.





jak zawsze przepraszam za długą nieobecność. dzięki, że jesteście x

myślę, że napiszę może jeszcze jeden lub dwa rozdziały kończące historię, chciałabym tam krótko podsumować to co się działo między nimi, to jak wyglądała ich relacja po tej "chwili" i odwołać się do przyszłości jaką dla nich widzę, taki po prostu epilog.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top