♦XXXV♦

  — No więc, kim ona jest? — dopytywał Redo, próbując wydobyć ze mnie odpowiedź, od jakichś piętnastu minut.

— Gdyby media się dowiedziały, zrobiłyby mi piekło w domu, jak i w pracy, nie mówiąc już o śmierci, jakiej bym doświadczył z ręki rodziców — zaśmiałem się, ta wizja serio mnie nie zachęcała.

— Skoro nawet twoja matka o niczym nie wie, to już nie będę dopytywał, ale poznałeś ją w teatrze, tak?

— Wiesz... Ty chyba nigdy się nie zmienisz...

— Za to po tobie, aż takiej zmiany się nie spodziewałem. Chyba także muszę poznać tę twoją panienkę.

— Wara...— powiedziałem srogo, patrząc mu w oczy. Dopiero gdy zobaczyłem jego wystraszoną minę, uspokoiłem się — sorki, po prostu...

— Stary, spokojnie, jesteśmy kumplami — zaśmiał się nerwowo — widzę, że jesteś poważny.

— Jak cholera.

— W razie problemów daj znać. Wiesz, że mam wolną chatę. Możesz sprowadzić ją do mnie, przez co będziesz mógł się z nią spotykać. Biorąc pod uwagę, że twoja matka nawet nie wie, sądzę, że jest to dziewczyna z niższych sfer, może nawet omega — patrzyłem na niego, nie dowierzając, czy wszyscy wokół mnie, muszą mieć taką zajebistą dedukcję? Nagle spojrzał na mnie tak poważnie, że poważniejszym się być chyba nie dało — tylko mi nie mów, że jest ona twoją przeznaczoną.... — nie musiałem nic odpowiadać, ponieważ zanim to zrobiłem, on tylko klepną mnie w plecy — masz przejebane — powiedział, po czym wstał i poszedł do reżysera, który akurat nas wołał, czego nawet nie zauważyłem.

Może Redo nie jest tylko debilem, za którego zawsze go uważałem?

Po naszej rozmowie dostaliśmy scenariusz, z którym mieliśmy się zaznajomić przed południem i swoje uwagi, lub spostrzeżenia, przekazać scenarzyście.

Czytałem uważnie i naprawdę główna fabuła była bardzo wciągająca. Historia rozgrywała się w czasach teraźniejszych, czyli w 2018 r. Akcja umieszczona została w policji, w wydziale kryminalnym, gdzie ja — protagonista, razem z przyjacielem, w którego postać wcielony zostanie Redo, otrzymujemy trudną sprawę seryjnego mordercy. Brzmi jak typowy film akcji z oklepanym scenariuszem, jednak wątek miłosny, który został pokazany w tajemniczych listach od sprawcy, dodaje pikanterii, oraz jest swego rodzaju wskazówką, do rozwiązania sprawy. Co więcej, w trakcie trwania akcji, przemyka się przez ręce policji dwóch dublerów, oraz postać, której pismo odręczne idealnie pasuje do charakteru, którym pisane są karteczki, jednak to nie był sprawca.

Człowiek, który napisał tę książkę, musi być naprawdę uzdolnionym pisarzem i dobrze zaznajomionym z pracą policji, inaczej nie mógłby opisać te wszystkie szczegóły, oraz oddać realizm ciał. Cholera... wkręciłem się. Już dawno nie czułem tego podekscytowania i zdenerwowania. Ta lekka utrata wiary w siebie, którą złamał dyrektor, dobrze mi zrobiła, a także delikatność, jakiej nauczył mnie Sorei, ponieważ to ona zagra kluczową rolę w tym filmie. Niby poważny i agresywny, a zarazem subtelny i delikatny. Taka fabuła idealnie będzie pasowała dla kobiet, jak i mężczyzn.

Po obiedzie udałem się do reżysera, by potwierdzić scenariusz, by w trakcie kręcenia nikt nie miał do niczego żadnych wątów, jak się coś przegapi, to się przegapi. Gdy wychodziłem, zauważyłem Adesta, który zmierzał w moją stronę. Jeszcze nigdy nie spotkałem go osobiście. Był ode mnie młodszy, o jakieś cztery lata, podobno niedawno ukończył szkołę aktorską, w dodatku z wyróżnieniem. Ludzie mówią, że ma ogromny talent, czego nie byłem w stanie określić, ponieważ zadebiutował w chwili, gdy byłem jeszcze w teatrze.

Przeszedł obok mnie, nic nie mówiąc, obdarowując jedynie, pełnym pogardy spojrzeniem. Nie wiem, o co mu chodziło, lecz zrozumiałem, że chciał rozpętać niemą wojnę.

Jednak ja, nie mam już czasu na takie bzdety. Mam ważniejsze sprawy na głowie.

Mam Soreia.  

  ♦♦♦ 

30.09.2018 r.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top