♦XLIX♦
Tym razem Dyrektora nie było z nami, ponieważ pilnował on Adesta w furgonetce. Zamiast niego, dołączył do nas Dominik i Ren.
Powoli weszliśmy do fabryki, przez drzwi, do których klucz znaleźliśmy w domu aktora. Szliśmy przez ciemny korytarz, który na spokojnie w szerokości pomieściłby trzy osoby. Oświetlany był przez białe światło, migających lamp, świecących nad nami. Po jakimś czasie doszliśmy do drzwi, które były otwarte. Wchodząc przez nie, odbezpieczyliśmy broń, by była w gotowości.
Naszym oczom ukazało się ogromne pomieszczenie z wielkimi zbiornikami, właśnie które, wydzielały ten okropny zapach. Zakładając maski budowlane, które udało się znaleźć w rekwizytach teatralnych i które o dziwo, okazały się prawdziwe, powoli, pod ścianą obeszliśmy całe pomieszczenie, zabezpieczając je.
— Czysto — oznajmił Ren, po czym rozejrzał się jeszcze po suficie pomieszczenia, gdzie znajdowały się jedynie mocne reflektory z jarzącym, żółtym światłem.
— Jestem ciekawy, od kiedy fabryka wznowiła działalność... — powiedział Dominik.
— Masz rację, nadal pełno tu mchu, porostów i rdzy... — wyliczał Redo.
— Przeszukajmy to pomieszczenie przy kominach i na środku — mówiąc to, zszedłem z chodnika, który prowadził dookoła sali, oraz krzyżował się na środku. Poprawiłem małą słuchawkę w uchu, która ułatwiała nam komunikowanie się, ponieważ po założeniu tych masek, ciężko byłoby się wzajemnie usłyszeć.
Chodziliśmy w kółko, oglądając wielkie zbiorniki, po których dnie świeciliśmy latarkami, jednak tylko dwa z nich zapełnione zostały szambem, zapewne bez celu. A może celem było zamaskowanie zapachu? Ta myśl, nieco mnie uspokoiła, ponieważ byłem coraz bardziej pewny, że Sorei tutaj jest, a jednocześnie wzbudzała niepewność, bo po co im maskować zapach omegi? Powinni wiedzieć, że tutaj nie mieszkam i nie chodzę, a ostatni spacerek tędy, razem z Redo, był wyjątkowo... Może domyślali się, że tutaj przyjdę i dam radę wyczuć mojego przeznaczonego? W końcu jestem za ten zapach bardziej wrażliwy niż inne alfy.
— Ej, chłopaki, tutaj jest właz — zakomunikował nam Ren.
— Gdzie jesteś? — zapytałem.
— Pod skrzyżowaniem tych chodników na samym środku.
Podbiegłem tam truchtem, spotykając się z resztą naszego zespołu.
— Żeby tam wejść, musicie iść przynajmniej na klęczkach. — powiedział młody alfa, po czym na czworakach wszedł pod betonowy chodnik. Zrobiliśmy to samo co on i już po chwili, kolejno schodziliśmy po metalowej drabince.
— Jestem ciekaw, jak go tutaj wciągnęli... — zastanawiał się Redo, wypowiadając przy tym moje myśli na głos.
— Musiał być nieprzytomny — rozmyślał Dominik — Potem przywiązali go liną, by nie spadł i powoli spuścili aż na sam dół.
Moje biedne słoneczko... Łzy cisnęły mi się do oczu, przez współczucie, jak i przez ostry wkurw, który mnie nagle ogarnął.
— Chłopaki — usłyszałem głos Rena, który schodził jako pierwszy — Od teraz cisza, nikt nic nie mówi i każdy uważa, gdzie staje. Żadnych dźwięków — mówił szeptem, nie dostając odpowiedzi, ponieważ każdy od razu się dostosował.
Od drabiny oderwałem się jako ostatni, przez co cała ekipa musiała na mnie czekać na dole. Gdy wszyscy upewniliśmy się, że już jestem, ruszyliśmy dalej prostym korytarzem, tak samo oświetlonym, jak ten poprzedni, czyli ostre, białe światło. Jedyną różnicą, między tamtym a tym korytarzem, była masa drzwi, które kolejno otwieraliśmy, jednak każde pomieszczenie było puste, do czasu aż doszliśmy do ostatnich drzwi, które znajdowały się na samym końcu.
Po drodze nikogo nie spotkaliśmy, dlatego właśnie chyba każdy czuł tę adrenalinę, gdy pchnęliśmy ostatnie, tym razem metalowe drzwi.
Znajdowało się w nim mnóstwo narzędzi. Śrubokręty, skrzynki z narzędziami, jakaś maszyna do szycia z zapasem nowych nici, stare kukły, jakaś obroża z ćwiekami, gwoździe, młotek, deski, jednym słowem: Wszystko.
Przeszukując pomieszczenie, znalazłem szafę, która stała pod ścianą, ledwo widoczna. Omiotłem rupiecie, by móc ją otworzyć. Zaskoczyłem się, ponieważ zamiast dna, ujrzałem dziurę w ścianie. Zakomunikowałem to chłopakom, po czym weszliśmy do środka.
To właśnie tutaj zaczęła się cała akcja.
♦♦♦
Witam serdecznie!
Jak dzionek?
Mam nadzieję, że mija wam tak samo przyjemnie, jak mi~!
Szósteczka za spr z biologii robi swoje xd
I tak, chwalę się ^^
Miłego dnia skarby!
18.10.2018 r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top