♦XIV♦
— Poradzicie sobie sami? — zapytał Dominik, gdy szliśmy właśnie w stronę ostatniej klasy.
— Tak, damy radę, akurat to będzie najłatwiejsza część — zaśmiał się Zac.
Nie wyrażałem sprzeciwu na głos, lecz moje serce krzyczało o pomoc. Nie chcę zostawać z Zackiem sam na sam!
— Dobra, bo ja mam teraz drugą robotę. Do jutra — uśmiechnął się na pożegnanie i poszedł w swoją stronę.
— No to zostaliśmy sami — powiedział sam do siebie, jednak widziałem, że oczekiwał na odpowiedź. Tylko przytaknąłem i starałem się stłumić każdą jego próbę rozmowy. Bałem się pytań, jakie mógłby zadawać. Bałem się robić cokolwiek, by mnie nie podejrzewał!
Wreszcie dotarliśmy na drugą scenę, która służyła tylko do ćwiczeń. Właśnie na tej scenie czekali na nas szóstoklasiści.
— Dzień dobry! — przywitał się entuzjastycznie Zac, na co większość uczniów powitała go wiwatami. Ja natomiast skryłem się w cieniu, jak zwykłem robić. — Zapewne dzisiaj wiele różnych rzeczy, dowiedzieliście się o teatrze, jak i o aktorach grających tutaj. Gdy przybyłem do tego budynku, sam byłem bardzo zdziwiony! — jego entuzjastyczny głos, powodował uśmiechy na twarzach dzieci. Wszyscy słuchali uważnie — Ale teraz będzie czas, abyście to właśnie wy mogli stać się aktorami! Znacie może „tajemniczy ogród"?
Cała klasa zgodnie potwierdziła z uśmiechem.
— Super! Za chwilkę, podzielicie się na cztery grupy i rozdzielimy scenariusze pomiędzy was. Zrobimy show! Co wy na to?
Pomysł przyjął się w stu procentach. Już po chwili Zac rozdzielił dzieci, a ja rozdałem scenariusze. Lecz wtedy pewien chłopak, powiedział coś, co zupełnie mnie zaskoczyło.
— Jesteś omegą, prawda? — spytał wysoki szatyn, jeden z chłopców należących do klasy.
— Tak, jestem nią, czemu pytasz?
— Omegi mają w ogóle wstęp do teatru? Sory, ale nie chcę trzymać tych samych kartek, które ty miałeś w tych brudnych łapach. Jeszcze się czymś zarażę i trafię do szpitala, a po twoich ciuchach sądzę, że na odszkodowanie cię nie stać. — mówił kpiąco, z wyższością.
— Rei! — zareagowała nauczycielka.
— Ty mały gów... — zaczął Zac, lecz powstrzymałem go ruchem ręki. Spojrzałem przez plecy wprost w jego oczy.
— Rozumiem, zatem pan Zac przyniesie ci kopię tego scenariusza — powiedziałem łagodnie ze smutnym uśmiechem na twarzy. Mina chłopca zrzedła, gdy zobaczył, że naprawdę mnie zranił, mimo że prawdopodobnie był to jedynie głupi żart.
— Nie... nie trzeba — zaczął — wezmę to... — wziął z mojej ręki scenariusz, po czym wyszeptał jeszcze ciche „przepraszam".
Uśmiechnąłem się i cofnąłem na trybuny. Tym gestem pokazałem Zacowi, że wszystko w porządku. Dzięki temu bez żadnych obaw kontynuował wyjaśnianie sztuki i próby, a ja po cichutku ulotniłem się w cień — tam, gdzie było moje miejsce.
Na zakończenie każde dziecko dostało po cukierku, a wycieczka opuściła teatr.
— Co było z tym gówniarzem nie tak?! — krzyczał Zac, gdy już byliśmy w moim pokoju.
— Spokojnie, przecież nic się nie stało — starałem się go uspokoić. Czemu tak się złości, przecież nie dawno sam mnie tak obrażał...
— Nic się nie stało?! On cię zranił! — spojrzał na mnie.
— Ty przecież mówiłeś mi to samo, też mnie tak obrażałeś — wymusiłem uśmiech.
— Byłem taki sam...? — spytał zszokowany.
— Nie pamiętasz, co było w chwili, gdy się poznaliśmy?
— To już przeszłość — przerwał kontakt wzrokowy i położył się na materacu, ciężko wzdychając.
— To też już przeszłość
— Ale! — wstał gwałtownie.
— On przynajmniej przeprosił — oparłem się o ścianę. Byłem naprawdę przybity.
— Ja też przecież przepro...!
— Nie zrobiłeś tego — przerwałem mu. Ja naprawdę staję się zbyt pewny siebie.
— Sorei...
— Spokojnie, nie musisz tego robić, pogodziłem się z tym, jak patrzą na mnie ludzie. Nie jestem na ciebie zły. Jesteś tylko jednym z wielu, którzy myślą tak samo — mimo iż mówiłem to, to moja omega cierpiała. Wiedziałem, że Zac nigdy nie będzie dla mnie jednym z wielu.
— Sorei, mogę zadać ci pytanie...?
— Możesz.
— Czy byłeś wczoraj na imprezie?
Słysząc to pytanie, zamarłem. Dowiedział się?
♦♦♦
Hejka!
Jak tam?
Jeszcze tydzień wakacji... no i w sumie, tydzień do maratonu :)
Wczoraj publikowałam pewne lekkie opowiadanie, krótkie, ale zabawne (moim zdaniem xd)
Zapraszam chętnie, byście do niego zajrzeli!
❤ Do wtorku kochani! ❤
26.08.2018 r.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top