♦X♦
— Przedstawienie okazało się sukcesem! Zdrowie Kreona i Antygony! — krzyczał dyrektor, który był już nieco podpity.
Dwa dni po sztuce, dyrektor teatru zorganizował nam przyjęcie, na którym każdy miał być. Przez ostatnie dwa dni, ciągle miałem w głowie, ten smutny wzrok Zaca, a w dodatku, ciągle się mijaliśmy.
Chcę go zobaczyć...
Chcę z nim porozmawiać...
Chcę go dotknąć...
Chcę go przytulić...
Właśnie te niezrozumiałe pragnienia ciągle chodziły mi po głowie, czemu to właśnie jego musiała wybrać moja Omega? Co w nim jest takiego wyjątkowego?
Wyjątkowo straszny kawał dupka z niego i tyle... Nie! Nie mogę tak myśleć! Co, jeśli takie zachowanie wejdzie mi w nawyk? Przez przypadek mogę kogoś obrazić, już nawet nie wspominając o Zacu. Jestem najgorszy, moje życie nie ma sensu, moją jedyną umiejętnością jest płaszczenie się do stóp Alf i oddawanie się ich prośbom, nie ważne, jakie by były. Właśnie, tak powinienem o sobie myśleć... Wtedy... Wtedy będę bezpieczny...
Od początku trwania przyjęcia, Zac się nie pojawił. Od jakiś trzech godzin rozmawia ze swoim menadżerem. Czy to znak, że nasza współpraca się kończy? Ot tak, po miesiącu po prostu nas rozdzielą? Powinienem się z tego cieszyć, jednak... Mimo wszystko i tak sprawia mi to ogromny ból... Jak mogę sobie z nim poradzić? Na początku muszę po cichu się wymknąć i zamknąć się w swoim pokoju. To jedyne racjonalne wyjście z sytuacji. Nie kocham go, będzie dobrze, nawet wtedy, gdy mnie zostawi.
— A teraz proszę o uwagę! — rozniósł się po całej sali głos dyrektora.
— Ale pan jest pijany! — krzyknął ktoś z tłumu, przez co większość zebranych zaczęła się śmiać.
— Jak to mówią, alkohol odwagi doda! — odpowiedział — Lecz przechodząc do rzeczy! Nasz teatr będzie miał zaszczyt gościć szkołę Rose! A dokładniej dzieciaki klas 4-6! Jutro dostaniecie więcej szczegółów!
— Jak pan coś mówi, to proszę dokończyć! — krzyknęła jedna z aktorek, jednak dyrektor olał ją i pij dalej.
W chwili, gdy skończyła mówić, drzwi wejściowe otworzyły się, ukazując nam postać Zaca. Omiótł sale spojrzeniem, po czym widocznie posmutniał. Sięgnął po pierwszy kieliszek z brzegu stołu, aby następnie na raz wypić jego zawartość. Kobiety, które znajdowały się w pobliżu, natychmiast podbiegły do niego, znajdując sobie kolejną atrakcję na wieczór.
Stałem w jednym z kątów i przyglądałem się całej sytuacji. Sztuczne, wymuszone uśmiechy, próby upicia się — czyżby jednak Zac nie miał zamiaru odchodzić? A może pije, bo jest szczęśliwy? Nie... to do niego niepodobne. Czyli zostaje? To by wtedy miało sens.
Zawiedziony, topi smutki w alkoholu i kobietach — czasami mężczyzna musi sobie na to pozwolić.
Moja omega cierpi...
Czemu jest mi tak ciężko? Gdy widzę, jak uśmiecha się do tych kobiet, sztucznie, a jednak to robi. Dotyka je... Przebywa z nimi. Czemu mnie tam nie ma? To w sumie logiczne, jestem tylko głupią Omegą, która i tak żyje, nie mając do tego prawa... Szczerze, wolałbym już robić za dziwkę, niżeli patrzeć, jak te babsztyle obmacują moją Alfę!
Zaraz, co ma znaczyć „moja Alfa"? On nie jest mój. Obiecałem sobie, że ta głupia więź nie sprawi, że się w sobie zakochamy, przynajmniej ja się w nim nie zakocham. Nie ma takiej opcji, bym został zraniony przez niego. Oszukam przeznaczenie!
Właśnie z taką myślą skierowałem się do jedynego wyjścia z sali, które znajdowało się obok Zaca. Mimo że otaczało go mnóstwo kobiet, mimo że ich słodki, nieznośny zapach zatuszał wszystko wokoło ja i tak to poczułem. Zapach Zaca... Nie chcę tego przyznawać, jednak tylko jego zapach, jedynie to, mogę w nim pokochać.
Nagle zaczęło robić mi się gorąco. Przypomniałem sobie, że zapomniałem wziąć leków na ruje! Jak najszybciej mogłem, wybiegłem z sali, nie oglądając się. Zapewne i tak nikt nie zwrócił na mnie uwagi.
Chociaż i tak podświadomie miałem nadzieję, że było na odwrót...
♦♦♦
Nie chcę mi się czekać do północy ;/
Uznajmy, że już dzisiaj jest jutro xd
Akcja w opowiadaniu powoli nabiera rozpędu :D
Nie mogę się doczekać waszej reakcji na finał tej historii, gdy tak myślę, to zaczynam pisać coraz więcej rozdziałów XDD
A właśnie, bo ja sobie tutaj tak gadam, a rozdzialik miał być dopiero w niedzielę.
Z racji tego, że pegasis24 rozwiązała zadaną przeze mnie zagadkę, zgodnie z obietnicą rozdział macie teraz :)
Podziękujcie jej ładnie ^^
No, to ja się kładę spać ;)
Dobrej nocy nocne marki i dzień dobrek śpiochy!
Papa! ❤
17.08.2018 r.
(No... prawie 17 xd jeszcze 12 minut :D)
Ps. Macie arcika w mediach :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top